Arthur Clarke - Kroki w nieznane - 1976

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Kroki w nieznane - 1976» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1976, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kroki w nieznane - 1976: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kroki w nieznane - 1976»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kroki w nieznane - 1976 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kroki w nieznane - 1976», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Cóż, całemu światu już wiadomo, jak myląca była ta analogia, aczkolwiek recenzent, podpisany tylko zagadkowymi inicjałami „R.v.d.R.W.”, miał, rzecz jasna, pełne prawo do wydania swej opinii.

W dwadzieścia lat później — po ogłoszeniu przez prezydenta Eisenhowera amerykańskiego programu satelitarnego — nowy astronom królewski przyjechał do Anglii, by objąć swe stanowisko.

Prasa poprosiła go o wypowiedź na temat lotów kosmicznych. I oto po dwudziestu latach dr Richard van der Riet Woolley nie widział powodu do zmiany swoich poglądów. „Podróże kosmiczne — parsknął — są kompletną brednią”.

Prasa nie pozwoliła mu o tym zapomnieć, gdy już w następnym roku wystrzelony został Sputnik I. Później — jak na ironię — dr Woolley został, z tytułu swego stanowiska, prominentnym członkiem komitetu doradczego rządu brytyjskiego do spraw badań kosmicznych. Łatwo sobie wyobrazić uczucia tych, którzy w ciągu całego pokolenia starali się zainteresować Zjednoczone Królestwo przestrzenią kosmiczną [1] Oddając sprawiedliwość dr. Woolleyowi, chciałbym przypomnieć, że owa krytyka z roku 1936 zawierała — prawdopodobnie pierwszą — sugestię, iż rakiety mogą wnieść wkład do wiedzy astronomicznej poprzez dokonywanie obserwacji w promieniach ultrafioletowych poza pochłaniającym ekranem atmosfery ziemskiej. Dzięki orbitalnym obserwatoriom astronomicznym oraz ich następcom idea ta została w pełni zrealizowana. .

Nawet ci, którzy sugerowali, iż rakiety mogą być wykorzystane do skromniejszych, za to o wiele bardziej niegodziwych celów, zostali zlekceważeni przez autorytety naukowe — z wyjątkiem Niemiec i Rosji. Gdy zaskoczonemu światu odkryto istnienie V2 o zasięgu dwustu mil, zaczęły się spekulacje na temat pocisków międzykontynentalnych. Zostało to jednak zdecydowanie storpedowane przez dr. Vannevara Busha, jednego z cywilnych kierowników amerykańskiego programu naukowego w służbie wojny, wobec Komisji Senackiej trzeciego grudnia 1945 roku.

Proszę posłuchać: „Wiele się mówiło o rakiecie o zasięgu trzech tysięcy mil. W moim mniemaniu jest to nieosiągalne przez wiele jeszcze lat. Ludzie, którzy wypisują te irytujące rzeczy, wspominają o wystrzeleniu międzykontynentalnej rakiety o zasięgu trzech tysięcy mil, przenoszącej bombę atomową i sterowanej tak precyzyjnie, by trafiła w dokładnie określony cel, jakim może być miasto.

Z technicznego punktu widzenia twierdze, że nie ma na świecie człowieka, który by potrafił coś takiego skonstruować i jestem przeświadczony, że wiele jeszcze wody upłynie, zanim ktoś taki się znajdzie… Nie warto zaprzątać sobie tym głowy. Chciałbym, aby społeczeństwo amerykańskie wyzbyło się tych myśli”.

Kilka miesięcy wcześniej (w maju 1945 roku) lord Cherwell, doradca naukowy premiera Churchilla, wyraził podobne poglądy w czasie debaty Izby Lordów. Niczego innego nie można było oczekiwać, ponieważ Cherwell był uczonym skrajnie konserwatywnym i dogmatycznym, który zapewniał rząd, iż V2 jest tylko plotką propagandową [2] Wpływ Cherwella — szkodliwy czy nie — był przedmiotem żywej dyskusji od momentu opublikowania pracy Sir Charlesa Snowa Nauka a rząd. . Podczas majowej debaty na temat obrony lord Cherwell olśnił parów wspaniałym popisem pamięciowej arytmetyki, wyliczając, że rakieta o bardzo dalekim zasięgu musi składać się w przeszło dziewięćdziesięciu procentach z paliwa, a zatem miałaby bardzo niewielki ładunek użyteczny. Słuchacze mogli wyciągnąć z tego tylko jeden wniosek, a mianowicie, że urządzenie takie jest absolutnie niewykonalne. Było to prawdą na wiosnę 1945 roku, nie było już jednak prawdą w lecie. Zadziwiającą cechą debaty Izby Lordów jest niedbały sposób, w jaki aż nadto dobrze poinformowani parowie szermowali zwrotem „bomba atomowa”, w czasie gdy była to najściślej strzeżona tajemnica wojskowa. (Próba w Almagordo odbyła się dopiero w dwa miesiące później). Urząd Bezpieczeństwa był zaniepokojony i lord Cherwell — który oczywiście znał Projekt Manhattan — nie bez podstaw tłumaczył swym wścibskim kolegom, by nie wierzyli we wszystko, co usłyszą, nawet gdyby przypadkiem było to całkowicie zgodne z prawdą.

Kiedy dr Bush przemawiał na posiedzeniu Komisji Senackiej w grudniu tegoż roku, jedyną ważną tajemnicę bomby atomowej stanowił jej ciężar wynoszący pięć ton. Każdy mógł wówczas obliczyć w pamięci — wzorem lorda Cherwella — że rakieta przenosząca ją na inny kontynent musiałaby ważyć około dwustu ton — cóż wobec tego znaczy nędzne czternaście ton budzącej wtedy postrach V2.

Postawione wobec tych samych faktów i obliczeń technologie amerykańska i rosyjska obrały dwie różne drogi. Pentagon zrezygnował właściwie z rakiet o dalekim zasięgu na blisko pięć lat, dopóki rozwój bomb termonuklearnych nie umożliwił skonstruowania głowic bojowych pięć razy lżejszych, natomiast pięćdziesiąt razy silniejszych od śmiesznej petardy zrzuconej na Hiroszimę.

Rosjanie postawieni wobec konieczności zbudowania dwustutonowej rakiety, po prostu ją zbudowali. Wykorzystali swoje rezultaty do znacznie ważniejszego celu — i wygrali wyścig w Kosmos.

Wśród nauczek, które powinno się wyciągnąć z tego wycinka historii współczesnej, jest jedna, którą chciałbym podkreślić. Wszystko, co jest teoretycznie możliwe, zostanie osiągnięte w praktyce bez względu na trudności techniczne, jeśli tylko pragnie się tego wystarczająco silnie. Nie jest kontrargumentem stwierdzenie: „Ten pomysł to czysta fantazja!” Większość rzeczy, które zdarzyły się w ciągu ostatnich lat pięćdziesięciu, zasługuje na to miano i można zakładać, że będzie tak dalej, nie traćmy więc nadziei na dalsze proroctwa.

Aby tego dokonać — uniknąć braku odwagi, za który historia karze tak bezlitośnie — musimy śmiało śledzić wszystkie techniczne ekstrapolacje z punktu widzenia ich logicznych konkluzji. Za chwilę jednak zademonstruję, że nawet to nie wystarczy. Do przepowiadania przyszłości potrzebna jest logika. Ale potrzebna jest również wiara i wyobraźnia, która czasem przeczy logice.

II. Brak wyobraźni

W poprzednim rozdziale zasugerowałem, że wiele negatywnych opinii na temat możliwości naukowych oraz wiele niepowodzeń dawniejszych proroków w przepowiadaniu rzeczy znajdujących się dosłownie przed ich nosem, wynikało z — nazwijmy to — braku odwagi. Wszystkie podstawowe fakty z zakresu aeronautyki były już dostępne w pracach Cayleya, Stringfellowa, Chanute'a i innych — gdy Simon Newcomb „udowodnił”, iż latanie jest niemożliwe. Zabrakło mu po prostu odwagi, by stawić czoło tym faktom. Wszystkie podstawowe wzory matematyczne oraz zasady podróży kosmicznej były opracowane przez Ciołkowskiego, Goddarda i Obertha już od lat — albo i dziesiątków lat — gdy wybitni uczeni kpili sobie z astronautów in spe. W tym przypadku niepowodzenie było nie tyle intelektualnej, co moralnej natury. Krytycy nie mieli odwagi, którą powinno im było dać doświadczenie naukowe. Nie mogli uwierzyć w prawdę, nawet gdy była odcyfrowywana na ich oczach, w ich własnym matematycznym języku. Znamy wszyscy ten rodzaj tchórzostwa, ponieważ sami od czasu do czasu mu ulegamy. Inny rodzaj niepowodzeń, jakie spotykały proroków, jest bardziej godny potępienia i zarazem bardziej interesujący. Zdarzają się one wówczas, gdy wszystkie dostępne fakty są uporządkowane i ocenione w sposób prawidłowy — natomiast fakty o decydującym znaczeniu pozostają wciąż jeszcze nie odkryte i nie dopuszcza się możliwości ich istnienia.

Słynnego przykładu dostarczył nam tu filozof, August Comte, który w swych „Wykładach filozofii pozytywnej”.(1835) usiłował określić granice, w jakich musi się mieścić wiedza naukowa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kroki w nieznane - 1976»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kroki w nieznane - 1976» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arthur Clarke - S. O. S. Lune
Arthur Clarke
Robert Sheckley - Kroki w nieznane. Tom 4
Robert Sheckley
Arthur Clarke - Culla
Arthur Clarke
Arthur Clarke - The Fires Within
Arthur Clarke
Henryk Gajewski - Kroki w nieznane - 1971
Henryk Gajewski
Arthur Clarke - Kraj djetinjstva
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Kraj detinjstva
Arthur Clarke
Дмитрий Биленкин - Kroki w nieznane - 1970
Дмитрий Биленкин
Отзывы о книге «Kroki w nieznane - 1976»

Обсуждение, отзывы о книге «Kroki w nieznane - 1976» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x