James White - Galaktyczny smakosz

Здесь есть возможность читать онлайн «James White - Galaktyczny smakosz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2006, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Galaktyczny smakosz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Galaktyczny smakosz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gurronsevas, olbrzymi sześcionożny obcy, jest powszechnie znany jako najlepszy w Galaktyce szef kuchni. Jednak u szczytu swej kariery odkrywa, że sława, honor i armie pochlebców to za mało. Pragnie nowego wyzwania. Wyzwania na miarę wielkości swego ciała, talentu i pychy. Tylko Szpital Kosmiczny — potężny kompleks, w którym leczą i są leczeni zarówno ludzie, jak i obcy — pozwala na realizację takich marzeń. Gurronsevas, obecnie Naczelny Dietetyk, postanawia zrobić coś, co nie udało się przed nim żadnemu kucharzowi: chce sprawić, by szpitalne jedzenie było smaczne. Tylko czy pacjenci to przeżyją?

Galaktyczny smakosz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Galaktyczny smakosz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Remrathowi jakby na chwilę tchu zabrakło. Potem wydał szereg szczekliwych dźwięków, które były u niego odpowiednikiem śmiechu.

— W żadnym razie! — powiedział. — Mięso jest zbyt cenne, aby pozwolić je zmarnować obcemu specjaliście od gotowania warzyw.

Gurronsevas milczał, czekając, aż Remrath sam pojmie, że uraził przyjaciela, i postanowi przeprosić.

— Wiem, że nie zepsułbyś mięsa rozmyślnie. Ale zmieniłbyś jego smak swoimi sosami i przyprawami, tak że nie poznaliby, że to mięso. — Wahał się chwilę. — Masz rację. Jeśli polowanie nie jest szczególnie udane, a za mojej pamięci nie było takie ani razu, odkąd opuściłem szeregi łowców i zostałem nauczycielem, ani młodzi, ani starzy nie dostają mięsa. Czasem zdarzy się, że myśliwy da coś w wielkiej tajemnicy swoim rodzicom albo potomstwu, ale nie pamiętam, kiedy ostatnio był taki wypadek. Mięso jest zatem na tyle rzadkie, że nawet myśliwi muszą jeść warzywa — dodał Remrath tak cicho, że Gurronsevas ledwie go usłyszał. — Inaczej jadaliby szalenie skromnie. Twierdzą wszakże, że ta odrobina mięsa, która znajduje się w ich daniach, dodaje im sił. Czują się uprzywilejowani przez to, że znają jego smak. Ale obawiam się, że ta duma częściej odbiera im siły, niż ich przydaje.

To coś Gurronsevas usiłował przekazać przyjacielowi już od dłuższego czasu, jednak nie pora była wracać do dawnych sporów.

— Zatem musimy tak gotować warzywa, aby myśliwi zaczęli zazdrościć innym smacznego jadła — powiedział ze śmiechem.

Remrath nie roześmiał się.

— Kilka dni temu, nim jeszcze wszyscy zapragnęli jadać twoje trzydaniowe obiady, byłaby to kuriozalna myśl. Ale teraz… Gurronsevas, warzywne nowinki dla młodych i starych to za mało. Jeśli Wemaranie mają przetrwać jako rasa, muszą mieć mięso. A nasi myśliwi się spóźniają. Ale… Nie muszę ci chyba przypominać o obietnicy waszego pierwszego uzdrawiacza, że odlecicie przed powrotem myśliwych?

Prilicla zostawił Gurronsevasowi decyzję co do tego, kiedy powiedzieć mieszkańcom kopalni, że ich łowcy są już blisko, i to chyba był właściwy moment. Jednak dobrej nowinie winno towarzyszyć przypomnienie, że Wemaranie muszą zmienić sporo w swoim życiu. Dietetyk otworzył saszetkę, którą nosił przy pasie, i zapuścił do niej oko, szukając zdjęć z pojazdu zwiadowczego.

— Wszyscy Wemaranie, tak młodzi, jak i starzy, całkiem dobrze wychodzą na diecie warzywnej — powiedział. — Są zdrowi i silni. Nasi uzdrawiacze, którzy wiedzą dużo o sposobach odżywiania się istot z różnych światów, mówią, że młodzi dorośli również mogliby ją z powodzeniem stosować. Zgadzają się, że mięso jest dla nich dobre, ale nie musi być ono wcale jedynym źródłem energii. Sądzimy, że jedzenie mięsa stało się dla was czymś w rodzaju religijnego dogmatu, nawykiem powstałym wiele pokoleń temu. Jednak jest to tylko nawyk i można go zmienić. Ale nie rozpoczynajmy nowej dyskusji — dodał szybko. — Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Wasi myśliwi są już blisko. Przy obecnym tempie marszu dotrą tu pojutrze późnym rankiem. Idą wolno, bo są obładowani. Jeśli tak bardzo potrzebujecie mięsa, niebawem będziecie je mieli.

Potem opowiedział, czym jest pojazd zwiadowczy, i nie wyjaśniając, kiedy dokładnie zrobiono zdjęcia, rozłożył je przed Remrathem. Powiększone i wyostrzone obrazy ukazywały wyraźnie pięć prowadzonych na postronkach zwierząt i każdy szczegół zszytego ze skór daszku nad noszami. Dzień był pochmurny, łowcy zdjęli więc płaszcze z kapturami i ich twarze łatwo było rozpoznać. Nawet na Gurronsevasie jakość fotografii robiła wielkie wrażenie.

— Może dlatego właśnie się spóźniają, że prowadzą pięć zwierząt i mają jeszcze ciężkie nosze — powiedział entuzjastycznie Gurronsevas. — Sam widzisz. Na pewno poznajesz przyjaciół. Nie mam pojęcia, ile zwykle przynoszą, ale tym razem zdobycz chyba jest znaczna.

— Nic nie wiesz — szepnął Remrath. — To żadna zdobycz. Myśliwi nie powinni iść, lecz skakać, aby tusze małych zwierząt schowane w plecakach nie zdążyły się zepsuć. I powinni prowadzić co najmniej dwadzieścia dużych crelli lub twasachów, a nie tylko pięć chudych podrostków. Tymczasem większość plecaków jest pusta i jeszcze mają nosze, co oznacza, że któryś z myśliwych został ranny, być może śmiertelnie.

— Przykro mi. Wiesz, kto to?

Ledwie Gurronsevas to powiedział, zrozumiał, że pytanie było niepotrzebne. Wszystkie twarze na zdjęciu były tak wyraźne, że wystarczyło sprawdzić, kogo nie ma.

— To Creethar, wódz łowców — powiedział Remrath jeszcze ciszej. — Dzielny, zaradny i powszechnie podziwiany myśliwy. Mój najmłodszy syn.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY

Tawsar była pełna współczucia, ale jakby trochę się boczyła, Remrath zaś twardo obstawał przy swoim, co oznaczało, że to on zwyciężył. Niemniej i tak upłynęły jeszcze trzy godziny, zanim Rhabwar z pierwszym kucharzem na pokładzie wystartował do jednej z tych misji, do których został zaprojektowany.

Sytuacja była naprawdę trudna. Nawet Gurronsevas rozumiał to doskonale, chociaż nie był lekarzem. Dla Prilicli musiało to być coś w rodzaju koszmarnego snu.

Gurronsevas też czuł się nieswojo i był pewien, że z pozostałymi jest podobnie. Mimo prób opanowania emocji byli bez wątpienia mocno wzburzeni, gdyż empata całą godzinę nie nazwał nikogo przyjacielem.

Wemaranom tak bardzo brakowało mięsa, że musieli wypuszczać się po nie naprawdę daleko, tymczasem nie mieli możliwości technicznych, aby uchronić zdobycz od zepsucia się. Jedynym sposobem było zachowanie zwierząt przy życiu do chwili powrotu do kopalni.

Remrath zapewniał, że nawet chory i obolały, praktycznie nie leczony Creethar zrobi wszystko, aby nie umrzeć przed powrotem do domu. Jako odważny i honorowy myśliwy był to winny swojemu plemieniu.

Remrath stał przed ekranem na pokładzie medycznym i ani drgnął, gdy Fletcher przyziemił Rhabwara w dogodnym terenie kilkaset jardów od grupy myśliwych.

Prilicla unosił się niepewnie obok Gurronsevasa, który też był pełen obaw. Chciałby je ukryć, ale wiedział, że przed empatą nic się nie ukryje.

— Gdy rozmawiałem z Tawsar i Remrathem, razem i osobno, jak prosiłeś, nie mogli się zgodzić — powiedział. — Tawsar zabraniała nam interweniować, Remrath zaś chciał nam pomóc ze wszystkich sił. Gdybyśmy spróbowali zrobić coś bez zgody Tawsar, nasze dobre kontakty z Wemaranami byłyby poważnie zagrożone. Jednak z tego, co widziałem, Tawsar lubi i szanuje pierwszego kucharza, a obecnie też bardzo mu współczuje, tak że ryzyko chyba nie będzie aż tak wielkie. Ostatecznie Creethar jest najmłodszym i jedynym żyjącym dzieckiem Remratha.

— Już mi to mówiłeś — odparł Prilicla. — Bardzo sobie cenię twoje próby dodania nam ducha. Jednak jako szef ekipy medycznej nie miałem wyboru. A może obawiasz się czegoś jeszcze?

— Nie wiem. Ale chyba coś nam tu umyka. Remrath wyruszył z nami, chociaż Tawsar była przeciwko. Stwierdził jednak, że musi przekonać myśliwych do naszych dobrych intencji, byśmy mogli jak najszybciej zabrać Creethara do domu, gdzie albo zostanie wyleczony, albo umrze. Mam wszakże wrażenie, że nie o to dokładnie mu chodzi. Słyszałeś zapewne rozmowę, do której doszło przed opuszczeniem kopalni. Remrath powiedział Tawsar, że jako ojciec ma ostatnie słowo w sprawie tego, co się stanie z rannym pierwszym myśliwym. I że chce, aby raczej to obcy, a nie on sam albo inni Wemaranie, zajęli się leczeniem. Godzi się z perspektywą, że jego syn zostanie na statku tak długo, jak będzie to konieczne. Nic więcej nie padło, a ja nie umiem czytać emocji, nie rozumiem jednak, dlaczego tak łatwo zgodził się oddać nam syna. Sądzę, że nie powiedział nam wszystkiego, i bardzo mnie to niepokoi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Galaktyczny smakosz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Galaktyczny smakosz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James White - The Escape Orbit
James White
James White - Jenseits des Todes
James White
James White - Chef de Cuisine
James White
James White - Radikaloperation
James White
James White - Major Operation
James White
James White - Hospital Station
James White
James White - Zawód - Wojownik
James White
James White - Sektor dwunasty
James White
James White - Statek szpitalny
James White
Отзывы о книге «Galaktyczny smakosz»

Обсуждение, отзывы о книге «Galaktyczny smakosz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x