James White - Galaktyczny smakosz

Здесь есть возможность читать онлайн «James White - Galaktyczny smakosz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2006, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Galaktyczny smakosz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Galaktyczny smakosz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gurronsevas, olbrzymi sześcionożny obcy, jest powszechnie znany jako najlepszy w Galaktyce szef kuchni. Jednak u szczytu swej kariery odkrywa, że sława, honor i armie pochlebców to za mało. Pragnie nowego wyzwania. Wyzwania na miarę wielkości swego ciała, talentu i pychy. Tylko Szpital Kosmiczny — potężny kompleks, w którym leczą i są leczeni zarówno ludzie, jak i obcy — pozwala na realizację takich marzeń. Gurronsevas, obecnie Naczelny Dietetyk, postanawia zrobić coś, co nie udało się przed nim żadnemu kucharzowi: chce sprawić, by szpitalne jedzenie było smaczne. Tylko czy pacjenci to przeżyją?

Galaktyczny smakosz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Galaktyczny smakosz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Byli tak pewni sukcesu, że kilku z nich zaczęło wznosić niedaleko namiot wędzarni. Inni zbierali już paliwo potrzebne do rozpalenia małego, dymiącego ogniska.

Pracowali możliwie najciszej. Creethar i Druuth nasunęli sieć na wylot jaskini i zaczepili ją o pobliskie skały i krzewy. Następnie zajęli miejsca po obu stronach i zaczęli wrzeszczeć oraz pokrzykiwać.

Czekali z uniesionymi włóczniami na szarżę wściekłego twasacha, ale z ciemnej czeluści nic nie nadbiegało.

Między krzykami ciskali przez oka sieci kamienie. Słyszeli, jak grzechoczą po dnie jaskini, ale prócz przerażonego beczenia młodych i przeciągłych ryków ich matki nie było żadnej reakcji. Oczekiwanie przedłużało się i głód coraz bardziej dawał się łowcom we znaki. Niektórzy tracili cierpliwość na tyle, że pozwalali sobie na lekceważące uwagi pod adresem wodza i jego pomocniczki.

— Nic się nie dzieje — powiedział w końcu ze złością Creethar. — Zaczyna mnie to wystawiać na pośmiewisko. Pomóż mi unieść dół sieci, bym mógł wejść do środka. Tylko uważaj, żeby się nie poluzowała.

— Bądź ostrożny — rzuciła Druuth, ale na tyle cicho, aby stojący niżej jej nie usłyszeli. — Łatwo im krytykować, gdy mają porządne oparcie dla łap i ogona. Głód nam nie nowina. Lepiej poczekać jeszcze kilka godzin, aż twasachy znowu wyjdą popić.

— Nie możemy czekać w tej pozycji za długo — odparł Creethar. — Już teraz mam ścierpnięte nogi, a jeśli zacznę je tutaj prostować, półka może nie wytrzymać. Tam w dole! — zawołał donośnym głosem pierwszego myśliwego. — Dorzućcie do ognia i zapalcie pochodnie. Jeśli hałas ich nie rusza, spróbujemy dymem.

Druuth uniosła ostrożnie sieć i Creethar przeczołgał się pod spodem, tak że tylko ogon wystawał mu z jaskini. Dorosły twasach nadal porykiwał, młode jakby poszczekiwały krótko, co sugerowało, że mogą się bawić. Zanim rozpalono ogień i przyniesiono pochodnię, oczy Creethara przywykły do ciemności. Widział już, że jaskinia jest o wiele głębsza, niż myśleli, i że najpierw wiedzie pod górę, a potem skręca ostro w lewo, tak że nie dostrzegł zwierząt. Te nie były chyba zresztą specjalnie wystraszone, skoro młode bawiły się beztrosko. Po chwili dym zaczął gryźć go w oczy, wycofał się więc na półkę.

Druuth przypomniała sobie później, że był moment, który powinien ich ostrzec. Moment, kiedy umilkło porykiwanie. Kilka uderzeń serca później z dymu wychynęły pazury, które rozdarły Creetharowi pierś. Nie zdążył nawet unieść włóczni.

Na otwartym terenie można było obezwładnić lub odrzucić twasacha uderzeniem ogona, jednak w ciasnym wylocie jaskini Creethar mógł tylko rozpaczliwie zasłaniać się rękami. Cały zakrwawiony zaczął w końcu wycofywać się na półkę, gdzie Druuth czekała już z włócznią. Ale nie był wystarczająco ostrożny.

Nagle jego stopa zaplątała się w sieć. Stracił równowagę i razem z atakującym go zwierzęciem stoczył się po stromym zboczu. Porwana sieć owinęła ich po drodze. Zanim myśliwi dobiegli na miejsce upadku, twasach, który w momencie uderzenia znajdował się na dole, już nie żył. Creethar nie był w znacznie lepszym stanie i spodziewano się, że w każdej chwili może odejść. Niemniej póki żył, to on dyktował, co mają robić, gdyż tak stanowiło prawo.

Martwy twasach okazał się chory. Jego osłabione ciało pokrywały wrzody i nie było co ryzykować jedzenia takiego mięsa. Mimo głodu myśliwi nie mieli wyboru, gdy Creethar kazał im zostawić padlinę. Niektórzy zastanawiali się głośno, czy chociaż wewnętrzne organy nie są zdrowe, ale ich uwagi zostały zignorowane.

Ponadto Creethar kazał im przerwać natychmiast wyprawę i wracać do kopalni z pięcioma młodymi, które udało się w tym czasie złapać. Młode twasachy padały już ofiarą myśliwych, jednak dotąd zawsze były zabijane. Nigdy jeszcze nie natrafiono na uwięzioną w jaskini całą rodzinę. Po raz pierwszy za pamięci grupy pojawiła się szansa, aby opanowawszy głód na kilka lat, rozmnożyć zwierzęta i wyhodować całe stado.

Zrobili więc z gałęzi i skór namiotu wędzarniczego nosze dla Creethara i rozpoczęli powolną wędrówkę do domu. Rannego dręczył nieustanny ból, nie zawsze też był w stanie myśleć jasno i mówić składnie, jednak gdy tylko mógł, przekonywał Druuth o konieczności dostarczenia żywych zwierząt do kopalni. Kazał jej nawet obiecać, że jeśli on umrze, ona osobiście o nie zadba.

Nie było to całkiem zgodne z wemarańskim prawem, ale nikt nie chciał się kłócić i zwiększać w ten sposób cierpień pierwszego myśliwego, który i tak miał niebawem umrzeć, ani bólu Druuth, jego towarzyszki.

Druuth upierała się, by nieść nosze, nie zwracając uwagi na to, czy była jej kolej czy nie. Chciała mieć pewność, że pozostali tragarze dołożą wszelkich starań, aby chorym nie trzęsło. Próbowała też rozmawiać z Creetharem, żeby choć trochę ulżyć mu w bólu. Opowiadała o wielu rzeczach. O wcześniejszych, udanych polowaniach, o dziwnych gadających maszynach, które spadły z nieba, głównie jednak o ich pierwszej wspólnej podróży z osady nad jeziorem. Czterech młodych dorosłych zdecydowało się na długą i niebezpieczną wędrówkę w poszukiwaniu partnerek, tak samo jak mieszkańcy kopalni wyprawiali się czasem nad jezioro albo do innych osiedli. Miało to głęboki sens, gdyż dzieci zrodzone w związkach zawartych w obrębie własnego szczepu zbyt często były upośledzone umysłowo albo chore. Creethar wykazał się odwagą i siłą i wyprzedziwszy kompanów o trzy dni marszu, pierwszy dotarł nad jezioro, gwarantując sobie prawo pełnego wyboru. I wybrał Druuth.

Gdy było gorzej i gdy połamane kości myśliwego zgrzytały o siebie, że aż niemal słyszała w myślach jego bezgłośny krzyk, wracała wspomnieniami do ich podróży poślubnej. Do tego, co wtedy sobie mówili i co robili podczas długiej, niespiesznej wędrówki. Wspaniałych dni powrotu Creethara z żoną do kopalni.

Druuth opisywała pogarszający się w drodze stan Creethara z takimi detalami, że Gurronsevasowi zaczęło się robić niedobrze. Nie musiał być empatą, aby domyślić się, co czuje ojciec młodego łowcy. W pewnej chwili usłyszał głos Prilicli:

— Przyjacielu Gurronsevas, informacje na temat powstania obrażeń i braku leczenia, które zdobyłeś, są bardzo cenne. Na razie jednak wiemy wszystko, co najważniejsze, a nasz przyjaciel Remrath cierpi coraz bardziej. Proszę, zakończ jak najszybciej kontakt z Druuth i spytaj Remratha, czy wraca na Rhabwara, czy woli zostać z myśliwymi, a sam przybywaj czym prędzej na statek.

— Chociaż jestem już wiekowy, pewnie dałbym radę iść szybciej niż ta zagłodzona banda — odparł Remrath spytany o zamiary. — Ale nie, wrócę statkiem. Muszę poczynić pewne przygotowania.

Dietetyk ponownie wyczuł jego niepokój.

— Nie martw się — spróbował pocieszyć przyjaciela. — Ci na statku naprawdę znają się na swojej robocie. Creethar jest w dobrych rękach. Będziesz chciał spojrzeć, jak pracują?

— Nie! — uciął Remrath, ale zaraz głos mu złagodniał. — Może ci się wydawać, że jestem słaby i brak mi odwagi. Pamiętaj jednak, że twoi przyjaciele sami poprosili, sami wzięli na siebie tę odpowiedzialność. Ja już jej nie ponoszę. To niedelikatne oczekiwać ode mnie, bym patrzył, co robią mojemu potomkowi. Tego wolę nawet nie wiedzieć. Proszę, odstawcie mnie jak najszybciej do kopalni.

Podczas lotu powrotnego nie spoglądał prawie na zajmujący się jego synem zespół medyczny. Nie rozmawiał też z Gurronsevasem ani z nikim innym. Dietetyk próbował sobie wyobrazić, jak by się czuł, gdyby to jedno z jego dzieci — o ile by takowe miał — zostało poważnie ranne, on zaś mógłby obserwować ratującą mu życie operację.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Galaktyczny smakosz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Galaktyczny smakosz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James White - The Escape Orbit
James White
James White - Jenseits des Todes
James White
James White - Chef de Cuisine
James White
James White - Radikaloperation
James White
James White - Major Operation
James White
James White - Hospital Station
James White
James White - Zawód - Wojownik
James White
James White - Sektor dwunasty
James White
James White - Statek szpitalny
James White
Отзывы о книге «Galaktyczny smakosz»

Обсуждение, отзывы о книге «Galaktyczny smakosz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x