Zawsze lepiej od razu określić jasno swoje pozycje handlowe. Przemknęłam wzrokiem po twarzach noblistów. Były jak wykute z kamienia.
— Punkt drugi: w warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek wykazał zdolność do opuszczenia układu krwionośnego i przemieszczania się wewnątrz tkanki ciała ludzkiego na podobieństwo białych ciałek krwi. W warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek wykazał także zdolność do przenikania przez ścianę komórkową na podobieństwo wirusów, jednak nie uszkadzając przy tym samej komórki.
Jak dotąd, nie widzę problemu — przecież FADL zatwierdził już całą hordę leków o podobnych właściwościach. Podkręciłam swoje soczewki kontaktowe, żeby uzyskać zbliżenie Mirandy Sharifi, i zobaczyłam, jak jej dłoń wsuwa się chyłkiem w dłoń Leishy Camden. Kiepskie posunięcie — każdy dziennikarzyna i widz z sieci także mógł to dostrzec. Czy Miranda nie ma na tyle rozumu, żeby nie okazywać wrogom własnej słabości? Jak w takim razie udało jej się utrącić cały ten pseudorząd Azylu?
— Punkt trzeci: w warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek zajmuje nie więcej niż jeden procent objętości typowej komórki. W warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek wykazał zdolność do samonapędzania się za pomocą naturalnych substancji chemicznych obecnych w komórce.
Yongers przerwała i rozejrzała się wyzywająco po sali — pojęcia nie mam dlaczego. Czy spodziewała się, że ktoś z nas zechce zaprzeczyć temu, co ustaliło ośmiu naukowców? Nam, laikom, można było udowodnić nawet, że czyściciel komórek napędzany jest przez polne myszy przy kieracie. Naturalnie, tylko w warunkach laboratoryjnych.
Właściwie już było jasne, gdzie uderzy oponent.
— Punkt czwarty: w warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek wykazał zdolność reprodukowania się z szybkością nieco mniejszą niż szybkość reprodukcji komórek bakterii; kompletny podział zajmuje około dwudziestu minut. W warunkach laboratoryjnych reprodukcja ta wykazała zdolność zachodzenia przez kilka godzin przy wykorzystaniu jedynie tych substancji, które występują naturalnie w tkance ludzkiej, i chemikaliów, które zawierał płyn wstrzyknięty do organizmu. W warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek wykazał zdolność zakończenia reprodukcji po kilku godzinach i wznowienia jej później tylko w celu zastąpienia jednostek zniszczonych lub uszkodzonych.
Idźcie i rozmnażajcie się, ale tylko do pewnego określonego punktu. Szkoda, że cała ludzkość nie zrobiła tak samo. Historia poprzedniego stulecia — a także jeszcze wcześniejszego, po maltezjańsku katastrofalnego — mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Bóg zapomniał wyposażyć nas w wyłącznik. Superbystrzy o tym pamiętali.
— Punkt piąty: czyściciel komórek zawiera w sobie zastrzeżone prawem własności urządzenie, które w sprawie 1892-A określa się mianem „biomechanicznej nanokomputującej technologii”. W warunkach laboratoryjnych technologia ta wykazała zdolność identyfikowania siedmiu komórek tego samego typu funkcyjnego spośród wielu komórek o różnych typach funkcyjnych i porównywania ze sobą DNA tych siedmiu komórek tak, aby określić, co składa się na standardowy układ DNA, właściwy dla tego typu komórek. Zakłada się także, że czyściciel komórek potrafi wniknąć do wnętrza tych komórek i porównać ich DNA z określonym przez siebie standardem.
Jeśli to prawda — a oponenci w żaden sposób nie przystaliby na ten punkt, gdyby zaistniał choć cień wątpliwości — było to coś zupełnie niesamowitego. Czegoś takiego nie potrafiła dokonać żadna inna biotechniczna firma na Ziemi. Ale zwróciłam też uwagę na ostrożne sformułowanie „zakłada się”. Ustalenia powinny zawierać tylko opis zademonstrowanych faktów. Dlaczego w tym punkcie dopuszcza się samo twierdzenie tych z Huevos Verdes? Chyba że są to tylko niezbędne założenia wstępne do czegoś, co rzeczywiście zostało zademonstrowane.
— Punkt szósty: w warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek zademonstrował zdolność niszczenia wszystkich komórek, których kod DNA nie był zgodny z ustalonym standardem.
I tu was mam.
Nawet dziennikarze sprawiali wrażenie głęboko poruszonych. W Waszyngtonie!
— Punkt siódmy: w warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek zademonstrował następnie zdolność niszczenia następujących typów anormalnych komórek: nowotworowych, stanów przedrakowych, złogów na ścianach naczyń krwionośnych, wirusów, bakterii chorobotwórczych, komórek z pierwiastkami i substancjami toksycznymi oraz komórek, których DNA zostało zniekształcone na skutek działania wirusów. Co więcej, zademonstrowano także, iż w warunkach laboratoryjnych rozłożone pod jego wpływem komórki mogą zostać usunięte z organizmu za pomocą naturalnych mechanizmów wydalania zbędnych substancji.
Rak, arterioskleroza, wietrzna ospa, opryszczka, zatrucie ołowiowe, zapalenie pęcherza, a nawet zwykłe przeziębienie — wszystko zniknie, rozłożone i zmyte przez naszą własną, kupną ekipę wewnętrznych sprzątaczek. Zakręciło mi się w głowie.
Ale cóż to mogły być za „warunki laboratoryjne”, do cholery?
Na widowni zawrzało. Arbiter Yongers mierzyła nas gniewnym wzrokiem dopóty, dopóki wszystko nie ucichło.
— Punkt ósmy: w warunkach laboratoryjnych czyściciel komórek zademonstrował zdolność omijania pewnych komórek bakteryjnych, których genetyczny zapis nie pokrywał się z kodem DNA tkanki organizmu-gospodarza. Do komórek takich zaliczają się, choć nie tylko, bakterie, które normalnie znajdują się w ludzkim przewodzie pokarmowym, pochwie i górnych drogach oddechowych. Zanotowano, iż Huevos Verdes przypisuje tę selektywność w niszczeniu niestandardowego DNA „programowaniu wstępnemu proteinowego nanokomputera, które pozwala mu wyodrębnić DNA bakterii symbiotycznych”.
Pozabijaj wrogów, oszczędź przyjaciół. Superbystrzy oferowali światu pierwszy ulepszacz do systemu immunologicznego o skomputeryzowanej, darwinowskiej etyce. Albo może etyce arturiańskiej: prawo pięści zastąp prawem do życia. Nagle wyobraziłam sobie legion maleńkich czyścicieli komórek w lśniących srebrem zbrojach i nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Dziennikarz w sąsiednim fotelu zerknął na mnie z ukosa.
— Punkt dziewiąty: nie przeprowadzono żadnych istotnych badań dotyczących działania czyściciela komórek na całościowej, żywej i w pełni funkcjonalnej istocie ludzkiej.
No i mamy: nieunikniona łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Bez długoterminowych studiów nad efektami u prawdziwych ludzi wynalazcy z Huevos Verdes mają tyle szans na wprowadzenie na rynek przedmiotu sprawy 1892-A, co na handel sproszkowanym rogiem jednorożca. Nawet jeśli Sąd Naukowy zezwoli na prowadzenie dalszych studiów, nie wygląda na to, abym wkrótce mogła dostać swojego małego, prywatnego czyściciela komórek.
Na widowni wszczął się ponownie szum — czyżby rozczarowanie? A może satysfakcja? Gniew? Chyba jednak wszystko to naraz.
— Dyskusji podlegać będą — mówiła z naciskiem arbiter Yongers, podnosząc nieco głos — następujące punkty…
Sala ucichła.
— Punkt pierwszy: czyściciel komórek nie powoduje uszkodzeń zdrowych komórek, tkanek ani organów.
Urwała. To tyle — jeden jedyny punkt do przedyskutowania. Ale ten jeden punkt, jak mówiła nam wyraźnie jej twarz, starczy za wszystko. Któż by chciał mieć oczyszczone, wyreperowane i martwe ciało?
— Pierwszy argument otwierający naszą dyskusję zostanie zaprezentowany przez oponenta. Proszę, doktorze Lee.
Dostaliśmy jeszcze jeden wydruk, który streścił nam wywód doktora Lee, i całe szczęście, bo jemu samemu to się nie udało. Za każdym zdaniem wlokły się smużki dowodów, określników, równań, które w widoczny sposób uznawał za swój przyczynek do chwały. Ława ekspertów słuchała uważnie, czyniąc sobie notatki. Reszta zerkała do wydruku. A tam znaleźliśmy takie oto streszczenie jego rozwlekłych wywodów:
Читать дальше