— Obawiam się, że nie, profesorze — rzekł cicho Acarnio, a Seldon zobaczył w nim przez chwilę człowieka, o którym mówił mu Las Zenow. Niestety, gdy po chwili Acarnio odprowadzał go do drzwi, znów wyglądał na nieczułego biurokratę.
Kiedy drzwi się rozsunęły, Naczelny Bibliotekarz powiedział:
— Dwa tygodnie, profesorze Seldon. Do zobaczenia.
Hari podszedł do oczekującego na niego poduszkowca, a drzwi zamknęły się za nim z trzaskiem.
I co ja teraz pocznę? — zastanawiał się posępnie Helikończyk. Czy to już koniec mojej pracy?
— Kochana Wando, czym jesteś tak pochłonięta? — spytał Hari Seldon, gdy wszedł do biura swej wnuczki na Uniwersytecie Streelinga. To samo pomieszczenie służyło wcześniej za biuro Yugo Amarylowi, błyskotliwemu matematykowi, którego śmierć okazała się wielką stratą dla Projektu Psychohistorii. Na szczęście z biegiem czasu Wanda stopniowo przejęła rolę Yugo, zajmując się dalszym udoskonalaniem Pierwszego Radianta.
— Pracuję nad równaniem w sekcji 33A2D17. Widzisz, ponownie skalibrowałam tę właśnie sekcję — wskazała jaśniejące purpurowo pole zawieszone w powietrzu tuż przed jej twarzą — wziąwszy pod uwagę standardowy iloraz i… proszę bardzo! Jest tak, jak myślałam. — Zrobiła krok do tyłu i przetarła oczy.
— Co to jest, Wando? — Hari podszedł bliżej, by przyjrzeć się dokładnie równaniu, o którym mówili. — Dlaczego to wygląda jak równanie opisujące Terminus, a jednak… Wando, to jest to samo równanie, tylko zapisane w odwrotnym szyku, prawda?
— Tak, dziadku. Widzisz, te liczby nie pasowały do równania Terminusa… popatrz. — Dotknęła jakiegoś przełącznika we wnęce, a wtedy po drugiej stronie pokoju ożyło jasnoczerwone pole. Seldon i Wanda podeszli, by je sprawdzić. — Widzisz, dziadku, jak doskonale się to teraz układa? Zajęło mi to kilka tygodni.
— Jak to zrobiłaś? — spytał Hari, podziwiając wykresy równań, ich logikę i elegancję.
— Początkowo skupiłam uwagę tylko na tej stronie. Nic innego mnie nie interesowało. Żeby równanie opisujące Terminus pasowało, trzeba było nad nim popracować, trudno temu zaprzeczyć, prawda? Potem jednak zrozumiałam, że nie mogę ot tak sobie wprowadzić tego równania do systemu równań Pierwszego Radianta i oczekiwać, że natychmiast będzie tam pasowało, jak gdyby nic się nie stało. Jeśli gdzieś coś dodajesz, to w innym miejscu musisz coś innego ująć. Ciężar wymaga przeciwwagi.
— Pojęcie, do którego się odwołujesz, starożytni nazywanym yin i yang .
— Tak, mniej więcej o to mi chodzi. Yin i yan g. A więc, jak widzisz, zrozumiałam, że jeśli potraktuję równanie Terminusa jako yin , to muszę znaleźć jego yang . No i właśnie to zrobiłam. — Wanda przeszła do purpurowego pola jaśniejącego po drugiej stronie kulistego Pierwszego Radianta. — Kiedy tylko dopasowałam tu liczby, równanie opisujące Terminus zaczęło pasować do całości. Osiągnęłam harmonię! — Wanda wyglądała na zadowoloną z siebie, jakby rozwiązała wszystkie problemy Imperium.
— To fascynujące, Wando. Później powiesz mi, jakie to ma znaczenie dla Projektu. Teraz jednak musisz przejść ze mną do holoekranu. Kilka minut temu otrzymałem pilną wiadomość z Santanni. Twój ojciec prosi, żebyśmy natychmiast do niego zadzwonili.
Uśmiech Wandy zniknął. Zaniepokoiły ją ostatnie doniesienia o walkach na Santanni. Cięcia w budżecie Imperium sprawiły, że najbardziej ucierpieli obywatele Światów Zewnętrznych. Mieli ograniczony dostęp do bogatszych, gęściej zaludnionych Światów Wewnętrznych, toteż z coraz większym trudem sprzedawali własne produkty oraz kupowali potrzebne dobra. Statki nadprzestrzenne rzadko kursowały pomiędzy Santanni a centrum, tak więc ten odległy świat czuł się odizolowany od reszty Imperium. Na całej planecie wybuchły zamieszki.
— Dziadku, mam nadzieję, że wszystko jest w porządku — powiedziała, a w jej głosie słychać było lęk.
— Nie martw się, kochanie. Muszą przecież być bezpieczni, skoro Raychowi udało się wysłać wiadomość.
Stali przed holoekranem w biurze Seldona, czekając, aż urządzenie się włączy. Seldon wystukał kod na klawiaturze obok ekranu i zaczekali jeszcze kilka sekund na połączenie nadprzestrzenne. Ekran powoli jakby rozciągnął się na ścianie, przez co wyglądał niczym wejście do tunelu — i właśnie z tego tunelu, początkowo niewyraźna, wyłoniła się sylwetka dobrze zbudowanego mężczyzny. Wreszcie połączenie poprawiło się, a rysy mężczyzny stały się wyraźniejsze. Kiedy w końcu Seldon i Wanda mogli rozpoznać gęste dahlijskie wąsy Raycha, jego ciało jakby ożyło.
— Tato! Wando! — powiedział Raych z trójwymiarowego hologramu przesłanego z Santanni na Trantor. — Słuchajcie, nie mam zbyt wiele czasu. — Zadrżał, jakby przestraszony jakimś głośnym hałasem. — Wszystko się tu pogmatwało. Rząd upadł, a władzę przejęła tymczasowa partia. Wyobrażacie sobie, jaki panuje tu bałagan. Właśnie wsadziłem Manellę i Bellis na jakiś statek nadprzestrzenny lecący na Anakreon. Powiedziałem im, żeby stamtąd skontaktowały się z wami. Statek nazywa się Arcadia VII . Gdybyś widział Manellę, tato. Była okropnie zła, że musi mnie opuścić. Udało mi się ją zmusić do wyjazdu tylko dlatego, że przekonałem ją, że robi to dla dobra Bellis. Wiem, o czym myślicie. Oczywiście, pojechałbym z nimi, gdybym tylko mógł. Niestety, nie było miejsc. Gdybyście wiedzieli, przez co musiałem przejść, żeby znalazły się na statku. — Raych posłał jeden z czarujących uśmiechów, które Seldon i Wanda tak bardzo lubili, a potem kontynuował: — A poza tym, skoro tu jestem, muszę pomóc pilnować uniwersytetu. Może i jesteśmy częścią imperialnego systemu uniwersyteckiego, ale mamy tu się uczyć i tworzyć, a nie niszczyć. Wiecie, że gdyby jedno z tych bezmyślnych powstań ogarnęło nasz teren…
— Raych — przerwał mu Hari — jak poważna jest sytuacja? Czy jesteś w pobliżu walk?
— Tato, czy grozi ci niebezpieczeństwo? — spytała Wanda. Poczekali kilka sekund, by ich słowa przebyły dziewięć tysięcy parseków przez Galaktykę.
— Ja… ja… nie całkiem zrozumiałem, o co pytacie — odpowiedział hologram. — Właśnie trochę się tu biją. To nawet ciekawe — rzekł Raych, znów się uśmiechając. — Będę już kończył. Pamiętajcie, dowiedzcie się, co się stało z Arcadią VII lecącą na Anakreon. Skontaktuję się z wami, gdy tylko będę mógł. Pamiętajcie, ja… — Transmisja została przerwana, a hologram przybladł. Zniknął tunel na holoekranie, a Seldon i Wanda wciąż stali, wpatrując się w pustą ścianę.
— Dziadku, jak myślisz, co on chciał jeszcze powiedzieć? — spytała Wanda.
— Nie mam pojęcia, kochanie. Wiem tylko, że twój ojciec potrafi o siebie zadbać. Już współczuję temu rebeliantowi, który zbliży się dostatecznie do twojego ojca, by oberwać solidnego kopa. Wróćmy do naszego równania, a za kilka godzin sprawdzimy, co się dzieje z Arcadią VII .
— Panie dowódco, nie wie pan, co się stało z tym statkiem?
Hari Seldon znów prowadził rozmowę nadprzestrzenną, ale tym razem z dowódcą statków imperialnych stacjonujących na Anakreonie. Używał normalnego ekranu wizyjnego — znacznie mniej realistycznego niż holoekran, lecz o wiele łatwiejszego w użyciu.
— Mówię panu, profesorze, że nie mamy żadnego zapisu, by ten statek nadprzestrzenny prosił o pozwolenie wejścia w przestrzeń Anakreonu. Oczywiście, komunikacja z Santanni została przerwana kilka godzin temu, a przez ostatni tydzień także była sporadyczna. Być może statek ten usiłował przylecieć tu z Santanni i nie mógł się przedostać, ale osobiście w to wątpię. Nie, bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że Arcadia VII zmieniła kurs. Może polecieli na Ybreg, a może na Sarip. Czy próbował się pan skontaktować z którymś z tych światów, profesorze?
Читать дальше