— Nie — odparł znużony Seldon — ale nie widzę powodu, by statek, który wysłano na Anakreon, miał się udać gdzie indziej. Panie dowódco, odnalezienie tego statku to dla mnie bardzo ważna sprawa.
— Oczywiście — spekulował dowódca — Arcadia VII mogła zmienić zamiary. Mam na myśli względy bezpieczeństwa. Na Santanni toczą się ciężkie walki. Rebelianci nie dbają o to, do kogo strzelają. Po prostu ćwiczą posługiwanie się laserem, udając, że celują w imperatora Agisa. Powiem panu, profesorze, że oni tam na Peryferiach nieźle się zabawiają.
— Panie dowódco, na tym statku są moja synowa i wnuczka — powiedział Seldon ze ściśniętym gardłem.
— Och, przepraszam, profesorze — rzekł zawstydzony dowódca. — Skontaktuję się z panem, gdy tylko się czegoś dowiem.
Przygnębiony Hari wyłączył ekran wizyjny. Ależ jestem zmęczony, pomyślał. I nawet nie jestem zdziwiony… przecież od prawie czterdziestu lat wiedziałem, że coś takiego nastąpi.
Seldon roześmiał się gorzko do siebie. Pewnie dowódca myślał, że zadziwi go, opowiadając o szczegółach życia „na Peryferiach”. Tyle że Seldon wiedział wszystko o Peryferiach. Oderwały się jak fragment robótki na drutach, gdy pociągnie się nie za tę, co trzeba nić, i wtedy cały kawałek trzeba spruć aż do początku — do Trantora.
Helikończyk zdał sobie sprawę, że gdzieś coś delikatnie dźwięczy. Odezwał się dzwonek przy drzwiach.
— Proszę!
— Dziadku — powiedziała Wanda, wchodząc do biura. — Boję się.
— Dlaczego, kochanie? — spytał zatroskany Hari. Nie chciał jej powiedzieć, czego się dowiedział, albo raczej czego się nie dowiedział od dowódcy floty Anakreonie.
— Zazwyczaj, choć znajdują się tak daleko, czuję tatę, mamę i Bellis… Czuję ich tu — wskazała swoją głowę — i tu — położyła dłoń na sercu. — Ale teraz, dzisiaj, nie czuję ich… a właściwie czuję słabiej, jakby znikali. Chcę to powstrzymać. Chcę ich przyciągnąć z powrotem, ale nie potrafię.
— Wando, zapewne dzieje się tak tylko dlatego, że martwisz się o rodzinę, bo dowiedziałaś się o rebelii. Wiesz, że w całym Imperium ciągle wybuchają powstania: jak małe erupcje dla upuszczenia pary. Daj spokój, wiesz, że jest bardzo małe prawdopodobieństwo, by coś przytrafiło się Raychowi, Manelli czy Bellis. Twój tata zadzwoni któregoś dnia i powie, że wszystko jest w porządku. Mama i Bellis lada chwila wylądują na Anakreonie i zrobią sobie małe wakacje. To my jesteśmy w pożałowania godnej sytuacji: siedzimy tu pogrążeni po uszy w pracy. Tak więc, kochanie, idź spać i nie martw się niczym. Obiecuję ci, że jutro, pod słoneczną kopułą, wszystko będzie wyglądało o wiele lepiej.
— Dobrze, dziadku — powiedziała Wanda, choć słychać było, że nie jest przekonana. — Ale jutro… jeśli do jutra nie dowiemy się niczego, będziemy musieli…
— A co innego możemy zrobić, niż czekać? — spytał łagodnie Seldon.
Wanda odwróciła się i wyszła; jej przygarbione plecy dowodziły, jakim ciężarem są dla niej te zmartwienia. Hari obserwował wychodzącą wnuczkę, a potem pozwolił, by ogarnęły go jego własne zmartwienia.
Upłynęły już trzy dni od holograficznej transmisji od Raycha. Od tamtej chwili — nic. A dziś dowódca floty na Anakreonie powiedział, że nigdy nie słyszał o Arcadii VII .
Hari usiłował już wcześniej skontaktować się z Raychem na Santanni, ale wszelkie kanały zostały przerwane. Zupełnie jakby Santanni, a także Arcadia VII po prostu oderwały się od Imperium niczym płatek od kwiatu.
Helikończyk wiedział, co musi teraz zrobić. Imperium może upada, ale z pewnością jeszcze trwa. Jego potęga, jeśli właściwie nią pokierować, wciąż budzi lęk. Seldon skontaktował się pilnie z imperatorem Agisem XIV.
— Co za niespodzianka… mój przyjaciel Hari! — Na holoekranie pojawiła się twarz Agisa uśmiechającego się do Seldona. — Cieszę się, że cię słyszę, choć zazwyczaj prosisz o bardziej formalną audiencję osobistą. Czy coś się stało, że tak nagle zapragnąłeś się ze mną skontaktować?
— Panie — zaczął Seldon — mój syn Raych, jego żona i córka mieszkają na Santanni.
— Ach, Santanni — rzekł imperator i przestał się uśmiechać. — Zgraja nieszczęsnych łajdaków. Gdybym…
— Panie, proszę — przerwał Seldon, zadziwiając zarówno imperatora, jak i siebie, gdyż postąpił wbrew protokołowi. — Mojemu synowi udało się umieścić Manellę i Bellis na statku nadprzestrzennym Arcadia VII , który wyruszył w kierunku Anakreonu. On sam musiał niestety zostać na Santanni. To było przed trzema dniami. Statek nie wylądował na Anakreonie, a mój syn chyba zniknął. Nikt nie odbierał moich telefonów, a teraz wszelka komunikacja z planetą została przerwana. Proszę, panie, czy możesz mi pomóc?
— Hari, jak wiesz, oficjalnie wszelkie więzi pomiędzy Santanni a Trantorem zostały zerwane. Jednak wciąż mam wpływ na pewne wydzielone obszary tego świata. To znaczy, że jest jeszcze kilku lojalnych wobec mnie ludzi, których dotąd nie znaleziono. Choć nie mogę kontaktować się bezpośrednio z żadnym z nich, udostępnię ci wszelkie raporty, które stamtąd dostanę. Raporty są oczywiście ściśle tajne, ale biorąc pod uwagę twoją sytuację i naszą zażyłość, pozwolę ci przeglądać te fragmenty, które mogą cię zainteresować. W ciągu godziny powinienem otrzymać następną przesyłkę. Jeśli chcesz, skontaktuję się z tobą, gdy nadejdzie. Tymczasem każę jednemu z moich podwładnych, by przejrzał wszystkie transmisje z Santanni z ostatnich trzech dni i zwrócił uwagę na wszelkie informacje dotyczące Raycha, Manelli czy Bellis Seldon.
— Dziękuję, panie. Jestem ci niezmiernie wdzięczny. — Hari skłonił głowę, a wizerunek imperatora zaczai znikać z holoekranu.
Godzinę później Hari Seldon wciąż siedział za biurkiem, czekając na wieści od imperatora. Była to najgorsza godzina, jaką kiedykolwiek przeżył. Gorsze były tylko godziny po zniszczeniu Dors.
Najbardziej przytłaczający był brak wiedzy. Wielkość Hariego polegała na tym, że wiedział: znał tak samo przyszłość jak teraźniejszość. A teraz nie miał pojęcia, co się stało z trojgiem najdroższych mu ludzi.
Wreszcie holoekran zadźwięczał cicho, a Hari wcisnął przełącznik.
Pojawił się Agis.
— Hari — zaczął imperator. Z cichych, wymawianych wolno i ze smutkiem słów Helikończyk domyślił się, że usłyszy złe wieści.
— Mój syn — powiedział.
— Tak — odparł Agis XIV. — Raych zginął wczoraj rano podczas bombardowania Uniwersytetu Santanni. Moje źródło mówi, że wiedział o nadchodzącym ataku, ale odmówił opuszczenia stanowiska. Wielu z rebeliantów to studenci, więc Raych sądził, że skoro wiedzą, że on znajduje się wciąż na terenie uniwersytetu, to nigdy… Niestety, nienawiść była silniejsza niż wszelkie racje. Uniwersytet jest, jak wiesz, uniwersytetem imperialnym. Rebelianci uważają, że muszą zniszczyć wszystko, co jest związane z Imperium, nim zaczną budować od podstaw. Głupcy! Dlaczego… — Tu Agis przerwał, jakby nagle uświadomił sobie, że Seldona nie obchodzi Uniwersytet Santanni czy też plany rebeliantów… a przynajmniej nie teraz. — Hari, jeśli przyniesie ci to ulgę, pamiętaj, że twój syn zginął w obronie nauki. Raych nie walczył za Imperium, zginął w obronie ludzkości.
Seldon popatrzył na Agisa oczami pełnymi łez i spytał cicho:
— A Manella i mała Bellis? Co z nimi? Czy znalazłeś, panie, Arcadię VII ?
Читать дальше