— Jak kto? — spytała Kate. — Jego matka? Ale Bobby objął ją za ramię.
— Daj spokój, tato. Kate, wcześniej czy później musiał to odkryć. Posłuchajcie oboje, spróbujmy poszukać rozwiązania najlepszego dla obu stron. Czy nie tak mnie zawsze uczyłeś, tato? Nie wyrzucaj Kate — zaproponował. — Daj jej pracę. Tutaj, w OurWorldzie.
Hiram i Kate odezwali się równocześnie.
— Czyś ty zwariował…?
— Bobby, to absurd. Jeśli myślisz, że będę pracować dla tego czubka…
Bobby uniósł ręce.
— Tato, pomyśl o tym. Żeby wykorzystać tę technikę, będziesz potrzebował najlepszych dziennikarzy, jakich możesz znaleźć, zgadza się? Nawet z WormCamem nie będziesz w stanie bez żadnych tropów odkryć sensacji.
Hiram parsknął lekceważąco.
— Chcesz mi powiedzieć, że ona jest najlepsza? Bobby uniósł brew.
— Jest tutaj, tato. Sama dowiedziała się o WormCamie, zaczęła go nawet używać. A co do ciebie, Kate…
— Bobby, prędzej piekło zamarznie…
— Wiesz o WormCamie. Z taką wiedzą Hiram nie może cię wypuścić. Więc nie odchodź. Zacznij tu pracować. Będziesz miała przewagę nad każdym cholernym reporterem na planecie.
Spoglądał wyczekująco to na jedno, to na drugie. Hiram i Kate patrzyli na siebie gniewnie.
— Będę się upierać przy dokończeniu śledztwa w sprawie Billyboba Meeksa — powiedziała w końcu Kate. — Nie obchodzi mnie, co was łączy, Hiram. Ten człowiek to oszust, potencjalny zabójca i handlarz narkotyków. I jeszcze…
Hiram zaśmiał się.
— Chcesz stawiać jakieś warunki?
Tato, proszę — odezwał się Bobby. — Pomyśl o tym. Dla mnie. Hiram pochylił się nad Kate, twarz miał wykrzywioną złością.
— Być może muszę się z tym pogodzić. Ale nie odbierzesz mi syna. Mam nadzieję, że to rozumiesz. — Wyprostował się, a Kate odkryła, że jest roztrzęsiona. — A przy okazji — zwrócił się do Bobby’ego — miałeś rację.
— Z czym?
— Że cię kocham. Że powinieneś mi ufać. Że wszystko, co zrobiłem, zrobiłem dla twego dobra.
Kate syknęła.
— Słyszałeś, jak to mówił?
Ależ oczywiście, że słyszał; Hiram prawdopodobnie słyszał wszystko.
Wpatrywał się w Bobby’ego.
— Wierzysz mi, prawda? Prawda?
WIADOMOŚCI MIĘDZYNARODOWE OURWORLDU, 21 CZERWCA 2036, KATE MANZONI (DO KAMERY)…
Omawiana tylko u nas realna możliwość zbrojnego konfliktu między Szkocją a Anglią — a zatem, oczywiście, wymagającego zaangażowania Stanów Zjednoczonych jako całości — jest najbardziej znaczącym przejawem zjawiska, które staje się głównym tematem naszego stulecie: wojen o wodę.
Cyfry są bezlitosne. Mniej niż jeden procent planetarnych zasobów wody jest dostępne i odpowiednie dla ludzi. W miarę rozwoju miast coraz mniej terenów zostaje pod uprawę i zapotrzebowanie na wodę bardzo szybko wzrasta. W niektórych częściach Azji, Środkowego Wschodu i Afryki dostępna ilość wody jest już w pełni wykorzystana, a poziomy wód gruntowych spadają od dziesięcioleci.
Jeszcze na przełomie stuleci dziesięć procent populacji świata nie miało dość wody do picia. Teraz ta liczba się potroiła i około roku 2050 osiągnie szokujące siedemdziesiąt procent.
Powoli przyzwyczajamy się do krwawych konfliktów o wodę — na przykład w Chinach, do bitew o Nil, Eufrat, Ganges i Amazonkę — w miejscach, gdzie trzeba dzielić coraz mniejsze zasoby, albo tam, gdzie uważa się — słusznie czy nie — że jeden z sąsiadów ma więcej wody, niż potrzebuje. W naszym kraju byliśmy świadkami apeli Senatu do administracji, aby zwiększyć nacisk na rządy Kanady i Ouebecu i zażądać, by uwolniły więcej wody do dyspozycji Stanów Zjednoczonych. Zwłaszcza dla pustynniejącego środkowego zachodu kraju.
Mimo to sugestia, że takie konflikty mogłyby się zdarzyć w rozwiniętym świecie zachodnim — tu przypomnę ujawnione przez nas rewelacje, że rząd Anglii poważnie rozważał zbrojny atak na Szkocję, aby zabezpieczyć źródła wody — jest jednak szokująca…
ANGEL McKiE (SPOZA EKRANU): Jest noc. Nie widać żadnego ruchu.
Ta niewielka wyspa, przypominająca klejnot na Morzu Filipińskim, ma tylko pół kilometra średnicy. A jednak do wczoraj żyło tu ponad tysiąc ludzi, mieszkających w szałasach, pokrywających tę ziemię aż do linii przypływu. Jeszcze wczoraj dzieci bawiły się na plaży, którą tu widzimy. Teraz nie pozostało nic. Zniknęły nawet ciała dzieci.
Huragan „Antony” — ostatni, który oderwał się z najwyraźniej permanentnego sztormu El Nino, siejącego zniszczenie wzdłuż wybrzeża Pacyfiku — dotknął tę wyspę tylko przelotnie, ale wystarczająco mocno, by zniszczyć wszystko, co ludzie zbudowali tu przez pokolenia.
Słońce nie wzeszło jeszcze i nie oświetliło zniszczeń. Nie przybyły grupy ratownicze. Te obrazy przekazuje dla państwa zdalny zespół informacyjny OurWorldu, po raz kolejny obecny na scenie wydarzeń długo przed konkurencją.
Powrócimy tu, kiedy przybędą pierwsze śmigłowce z pomocą — lada minuta oczekujemy ich z kontynentu. A tymczasem pokażemy państwu tutejszą podwodną rafę koralową. To ostatnia pozostałość wielkiego systemu raf, ciągnącego się wzdłuż cieśniny Tanon i południowego Negros; większość już dawno zniszczono wskutek połowów z użyciem materiałów wybuchowych. Teraz i ta pozostałość, od pokolenia chroniona przez oddanych ekspertów, także uległa zniszczeniu…
WILLOUGHBY COTT (SPOZA EKRANU): …znowu widzimy bramkę, pędzimy na ramionach Staedlera, z dostępnym wyłącznie w OurWorldzie systemem „Oczami sportowca”.
Przed Staedlerem widzą państwo ostatnią linię obrońców. Spodziewają się pewnie, że spróbuje podania, a wtedy Cramer znajdzie się na spalonym. Jednak Staedler wybiega ze skrzydła na środek pola, mija jednego obrońcę, potem drugiego — bramkarz nie wie, którego z napastników powinien obstawiać, Staedlera czy Cramera. A tutaj widzą państwo szczelinę, którą dostrzegł Staedler, otwierającą się przy bliższym słupku. Przyspiesza gwałtownie i strzela!
A teraz dzięki technice obrazowania, którą dysponuje wyłącznie OurWorld, pędzimy stromym łukiem wraz z piłką zmierzającą w stronę górnego okienka. Tłum widzów na pekińskim stadionie wpada w ekstazę…
SIMON ALCALA (SPOZA EKRANU): …w następnym wejściu pokażemy państwu kolejne sceny zza kulis, gdy rosyjska caryca Irina odwiedza modny butik w Johannesburgu, a także co córka Madonny robiła ze swoim nosem w ekskluzywnej klinice chirurgii plastycznej w Los Angeles.
OurWorld Paparazzi: wprowadzamy was w życie stawnych gwiazd — czy im się to podoba, czy nie!
A teraz: ONZ, jaki chętnie oglądalibyśmy jak najczęściej. Wczoraj w porze obiadowej Halliwell, sekretarz generalna Narodów Zjednoczonych, zrobiła sobie krótką przerwę w obradach Światowej Konferencji Inicjatyw Hydrologicznych UNESCO na Kubie. Halliwell sądziła, że ogród na dachu jest bezpieczny, l miała rację. Prawie. Cały dach pokrywa półprzepuszczalne lustro przepuszcza ciepłe promienie słońca, ale nie pozwala zajrzeć wścibskim oczom. To znaczy oczom innym niż nasze!
Zjedźmy teraz przez dach — tak, przez dach — i oto ona, miły widok dla zmęczonych oczu, kiedy au naturel korzysta z przefiltrowanego karaibskiego słońca. Mimo zwierciadlanego dachu Halliwell jest ostrożna — widzimy, jak się osłania, kiedy w górze przelatuje samolot. Cóż, powinna wiedzieć, że przed OurWorldem nie może się ukryć!
Jak widzimy, grawitacja była łaskawa dla sekretarz generalnej. Halliwell wygląda równie wspaniale, jak wtedy, kiedy czterdzieści lat temu wkroczyła na sceny świata. Lecz warto zadać pytanie, czy to wciąż oryginalna Halliwell, czy też ktoś jej pomógł…?
Читать дальше