Robert Silverberg - Oblicza Wód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Oblicza Wód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Oblicza Wód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Oblicza Wód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Planeta Hydros jest w całości pokryta wodą. Można na niej zamieszkać, ale nie da się jej już potem opuścić, bowiem nie ma lądu, na którym mógłby lądować statek kosmiczny. Na sztucznej wyspie schronienie znalazła niewielka kolonia Ziemian, oraz osiedle rodzimych mieszkańców Hydros. Niesprzyjąjący zbieg okoliczności zmusza ludzi do wyprawy na fllotylli statków w poszukiwaniu półlegendarnnego lądu...

Oblicza Wód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Oblicza Wód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lawler powiedział:

— Zbiornik jest niezwykle mocny. Proszę mi wierzyć, ojcze. Spędziłem tutaj całe swoje życie i ani razu zbiornik nie poprzerywał ścian. Nie moglibyśmy sobie na to pozwolić.

Quillan zaśmiał się nieśmiało.

— W zasadzie nie o to mi chodziło. Tak naprawdę chciałem objąć jego siłę.

— Rozumiem.

— Odczuć całą zamkniętą w nim moc. Doświadczyć wielkiej, skrępowanej siły: tony wody zatrzymane niczym więcej jak tylko ludzką wolą i zdecydowaniem.

— A także bambusem morskim i obręczami, ojcze. Nie wspominając o łasce boskiej.

— No tak — powiedział Quillan.

Bardzo szczególne — obejmować zbiornik, aby doświadczyć jego siły. Jednak Quillan zawsze zachowywał się równie dziwacznie. Wydawało się, że był w tym człowieku jakiś desperacki głód; głód łaski, litości, poddania się czemuś większemu niż on sam. Być może głód samej wiary. Lawlerowi wydawało się, że człowiek, który uważał się za duchownego, nie powinien tak bardzo potrzebować ducha.

Powiedział:

— Wie pan, że zaprojektował go mój prapradziadek, Harry Lawler, jeden z Założycieli? Jak mówił mój dziadek, Harry był w stanie zrobić wszystko, do czego przyłożył ręce. Wyciąć wyrostek robaczkowy, przeprowadzić statek od wyspy do wyspy, zaprojektować zbiornik… — Lawler urwał, po czym dodał: — Zesłano go tutaj za zbrodnię, a ściśle mówiąc, za zabójstwo.

— Nie wiedziałem. A zatem pańska rodzina zawsze mieszkała na Sorve?

— Od początku. Urodziłem się tutaj. Dokładnie sto osiemdziesiąt metrów od miejsca, gdzie teraz stoimy. — Lawler czule klepnął ścianę zbiornika. — Dobry, stary Harry. Bez tego mielibyśmy kłopoty. Widzi pan, jak suchy jest nasz klimat.

— Zaczynam się przekonywać — powiedział duchowny. — Czy tutaj nigdy nie pada deszcz?

— W pewnych porach roku — odrzekł Lawler. — Ale to nie jest jedna z tych pór. Nie zobaczy pan tutaj deszczu przez kolejne dziewięć, dziesięć miesięcy. Oto dlaczego postaraliśmy się, aby nasze zbiorniki nie przepuszczały wody.

Na Sorve woda występowała w niedostatecznej ilości: przynajmniej ta woda, której mogli używać ludzie. Przez większą część roku wyspa podróżowała przez suche obszary. Odpowiadały za to nieubłagane prądy morskie. Pływające wyspy Hydros, chociaż dryfowały swobodnie po morzu, bywały jednakże więzione przez całe dekady w ściśle ograniczonych pasmach długości geograficznej przez prądy oceaniczne, rwące jak wielkie rzeki. Co roku każda z wysp pokonywała sztywno wytyczoną trasę wędrówki od jednego bieguna do drugiego i z powrotem: każdy biegun otoczony był wirem wartkiej wody, która chwytała przypływające wyspy, okręcała je i wysyłała z powrotem na przeciwny koniec planety. Choć wyspy przepływały przez każde pasmo szerokości geograficznej w swej dorocznej wędrówce z pomocy na południe, fluktuacje ze wschodu na zachód były minimalne z powodu siły przemożnych prądów. Jeżeli Lawler dobrze pamiętał, to Sorve w swej me kończącej się podróży z góry na dół świata, zawsze pozostawała pomiędzy czterdziestym i sześćdziesiątym stopniem zachodniej długości geograficznej. Te obszary wydawały się strefą suszy Deszcz padał rzadko, z wyjątkiem stref polarnych, gdzie z zasady napotykali obfite opady.

Te prawie nieustanne susze nie stanowiły problemu dla Skrzelowców, którzy byli przystosowani do picia wody morskiej. Jednak ludziom bardzo utrudniały życie Racjonowanie wody było codziennością «a Sorve. Lawler pamiętał tylko dwa takie lata — jedno, gdy miał dwanaście lat, i drugie, kiedy ukończył dwadzieścia, w czarnym roku śmierci jego ojca — kiedy kapryśne deszcze padały przez całe tygodnie bez przerwy, tak że zbiorniki przelały się i zaniechano racjonowania. Za każdym razem była to interesująca nowość przez pierwszy tydzień, a potem nie kończące się ulewy, szare dni i obrzydliwy zapach pleśni stawały się nudne. Lawler wolał suszę, przynajmniej był do niej przyzwyczajony.

Quillan powiedział:

— To miejsce mnie fascynuje. Jest to najdziwniejszy świat, jaki kiedykolwiek widziałem.

— Przypuszczam, że mógłbym powiedzieć to samo.

— Czy dużo pan podróżował? Mam na myśli planetę Hydros.

— Byłem raz na wyspie Thibeire — odparł Lawler.

— Przypłynęła bardzo blisko, weszła prawie w zatokę i całą grupą popłynęliśmy na nią łódką na cały dzień. Miałem wtedy piętnaście lat. To jedyny raz, kiedy byłem gdzieś indziej. — Rzucił Quillanowi ostrożne spojrzenie.

— Tymczasem, o ile wiem, pan jest prawdziwym podróżnikiem. Ludzie mówią, że w swoim czasie zwiedził pan spory kawałek galaktyki.

— Kawałek — powiedział Quillan. — Niezbyt duży. W sumie byłem na siedmiu światach. Ośmiu włącznie z tym.

— To o siedem więcej, niż ja kiedykolwiek zobaczę.

— Jednak teraz dotarłem do końca drogi.

— Tak — odpowiedział Lawler. — Z pewnością. Przybysze z innych światów pojawiający się na Hydros to coś, czego Lawler nie mógł pojąć. Dlaczego oni to robili? Pozwolić się wepchnąć do kapsuły na Sunrise, oddalonej tylko o jakiś marny tuzin milionów kilometrów, a następnie wrzucić na orbitę lądującą, która wywali cię do morza w pobliżu jednej z pływających wysp — wiedząc, że już nigdy nie będziesz mógł opuścić Hydros? Od czasu kiedy Skrzelowcy odmówili poparcia dla budowy portu kosmicznego na Hydros, przybycie tutaj było dosłownie podróżą w jedną stronę, co wszyscy dobrze rozumieli. A jednak wciąż przybywali — rzadko, lecz stale wybierając na zawsze życie wyrzutka na bezbrzeżnym oceanie, na świecie bez drzew czy kwiatów, ptaków, insektów i zielonych łąk, bez jakichkolwiek zwierząt futerkowych czy kopytnych pozbawieni ułatwień, wygód czy jakichkolwiek dobrodziejstw współczesnej technologii, unosząc się na powierzchni nieustannych przypływów, dryfując od bieguna do bieguna i powrotem na pokładzie wysp uplecionych jak koszyki, na świecie odpowiednim jedynie dla stworzeń wyposażonych w płetwy. Lawler nie miał pojęcia, dlaczego Quillan chciał przyjechać na Hydros, lecz nie była to rzecz, o którą można zapytać kogoś wprost.

Rodzaj pokuty. Akt samozaparcia. Z pewnością nie przybył tutaj, aby spełniać funkcje kościelne. Kościół Wszystkich Światów był schizmatyczną, postpapieską, katolicką sektą bez żadnych wyznawców na tej planecie, o ile wiedział Lawler. Duchowny nie przybył tutaj jako misjonarz. Od chwili przybycia na Sorve nie podjął żadnych prób nawracania i bardzo dobrze, ponieważ religia nigdy nie cieszyła się większym zainteresowaniem wyspiarzy. Ojciec Lawlera lubił mówić: — Bóg jest bardzo daleko od wyspy Sorve.

Quillan spoglądał przez chwilę ponuro, jakby rozważał realia pobytu na Hydros do końca swoich dni. Potem rzekł:

— Czy nie przeszkadza panu przebywanie zawsze w tym samym miejscu? Czy nigdy nie bywa pan niespokojny? Ciekawy innych wysp?

— Raczej me — odpowiedział Lawler. — Stwierdziłem, że Thibeire bardzo przypomina Sorve. Ten sam kształt, ten sam klimat. Tylko nikogo tam nie znałem. Jeśli jedno miejsce jest takie samo jak drugie, dlaczego nie pozostać na tym, które znasz, wśród ludzi, z którymi zawsze żyłeś? — Jego oczy zwęziły się. — To, o czym myślę, to inne światy. Te o stałych lądach. Prawdziwie lądowe planety. Zastanawiam się, jak to jest, gdy idzie się całymi dniami nie widząc nigdy otwartego morza, gdy przez cały czas pozostaje się na twardym lądzie, nie na wyspie, ale na ogromnym kontynencie, którego nie ogarniesz wzrokiem od końca do końca z miejsca, w którym mieszkasz; niezmierzony obszar lądu, a na nim miasta, góry, rzeki. To dla mnie tylko puste słowa. Miasta. Góry. Chciałbym wiedzieć, jak wyglądają drzewa i ptaki, i rośliny, które mają kwiaty. Wie pan, że myślę o Ziemi? Śni mi się czasem, że ona wciąż istnieje, że chodzę po niej oddychając jej powietrzem, czując glebę pod stopami. Gromadząc ją pod paznokciami. Na Hydros nigdzie nie ma gleby, czy pan sobie z tego zdaje sprawę?Tylko piasek z morskiego dna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Oblicza Wód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Oblicza Wód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Pope of the Chimps
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Oblicza Wód»

Обсуждение, отзывы о книге «Oblicza Wód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x