Robert Silverberg - Oblicza Wód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Oblicza Wód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Oblicza Wód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Oblicza Wód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Planeta Hydros jest w całości pokryta wodą. Można na niej zamieszkać, ale nie da się jej już potem opuścić, bowiem nie ma lądu, na którym mógłby lądować statek kosmiczny. Na sztucznej wyspie schronienie znalazła niewielka kolonia Ziemian, oraz osiedle rodzimych mieszkańców Hydros. Niesprzyjąjący zbieg okoliczności zmusza ludzi do wyprawy na fllotylli statków w poszukiwaniu półlegendarnnego lądu...

Oblicza Wód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Oblicza Wód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Od dawna już nie utrzymywał stosunków z kobietami. Obecnie życie w celibacie wydawało się łatwiejsze, wolne od bólu i zamieszania. Trzeba jedynie uporać się z początkowym uczuciem wyobcowania i pustki, jeśli tylko można, a jemu się to wreszcie udało. Nigdy nie miał szczęścia w miłości. Jedyne małżeństwo, zawarte w wieku dwudziestu trzech lat, przetrwało niecały rok. Wszystko, co nastąpiło potem, było chaotyczne, byle jakie, przypadkowe. W sumie bezsensowne.

Przelotny przypływ podniecenia szybko minął. Po chwili znów był profesjonalistą. Doktorem Lawlerem przeprowadzającym badanie.

Głośno powiedział:

— Proszę otworzyć usta bardzo, bardzo szeroko.

— Nie ma znów tak wiele do otwierania.

— To proszę zrobić, co pani może.

Otworzyła usta. Miał małą rurkę z umieszczonym w niej światłem, którą przekazał mu ojciec; maleńką baterię trzeba było ładować co kilka dni. Włożył ją do krtani kobiety i spojrzał.

— Czy jestem pełna czerwonych włókien? — zapytała, kiedy wyjął rurkę.

— Nie wygląda na to. Wszystko, co widzę, to niewielkie podrażnienie w okolicy nagłośni, nic niezwykłego.

— Co to jest nagłośnia?

— Języczek zakrywający głośnię. Proszę się tym nie martwić.

Przyłożył koniec stetoskopu do jej mostka i posłuchał.

— Czy słyszy pan rosnące tam strzępki?

— Ciii.

Lawler wolno przesunął przyrząd po twardym, płaskim obszarze między jej piersiami nasłuchując serca., a potem w dół, wzdłuż żeber.

— Staram się wychwycić odgłos świadczący o zapaleniu osierdzia — powiedział jej. — To worek otaczający serce. Słucham również dźwięków wytwarzanych w kanalikach powietrznych i workach płuc. Proszę głęboko nabrać tchu i wstrzymać oddech. Proszę spróbować nie kaszleć.

Nagle, co wcale go nie zdziwiło, zaczęła kaszleć. Lawler trzymał stetoskop przy jej klatce piersiowej w czasie ataku kaszlu. Każda informacja była jakąś wskazówką. W końcu kaszel ustał, pozostawiając ją wyczerpaną i zaczerwienioną.

— Przepraszam — powiedziała. — Kiedy pan powiedział, nie kaszleć, to był to jakby jakiś sygnał dla mojego mózgu i ja…

Znowu zaczęła kaszleć.

— Spokojnie — powiedział. — Spokojnie.

Tym razem atak był krótszy. Lawler słuchał, kiwał głową i znów słuchał. Wszystko wydawało się w normie.

A przecież nigdy nie miał do czynienia z przypadkiem zakażenia grzybem zabójcą. Wszystko, co o tym wiedział, zasłyszał dawno temu od ojca lub w rozmowach z lekarzami z innych wysp. Czy stetoskop naprawdę mógł wykazać, zastanawiał się, czy coś zamieszkuje w jej płucach, czy nie?

— Proszę się odwrócić — powiedział. Nasłuchiwał dźwięków w jej plecach. Kazał jej podnieść ręce do góry i przejechał palcami wzdłuż jej boków, poszukując obcych narośli. Wierciła się, jakby ją łaskotał. Pobrał próbkę krwi z ramienia, a także wysłał ją za parawan w rogu pokoju, aby otrzymać próbkę moczu. Lawler posiadał mikroskop, a przynajmniej rodzaj mikroskopu, który zrobił dla niego Sweyner. Jego możliwości analityczne były nie większe niż mikroskopu zabawki, może jednak, jeśli było coś żywego w jej organizmie, zdoła to zobaczyć.

Naprawdę wiedział tak mało.

Jego pacjenci stanowili codzienną próbę jego umiejętności. Większość czasu musiał blefować. Jego wiedza medyczna była kiepską mieszanką przekazów od wybitnego ojca, desperackiego zgadywania oraz ciężko zdobytego doświadczenia, stopniowo zdobywanego na pacjentach. Kiedy zmarł ojciec, Lawler jeszcze nie zakończył swojej edukacji medycznej i nie mając jeszcze dwudziestu lat został lekarzem wyspy Sorve. Nigdzie na Hydros nie można było zdobyć prawdziwego wykształcenia medycznego ani niczego, co choć w przybliżeniu można by uznać za nowoczesny przyrząd medyczny, ani też żadnych leków oprócz tych, które sam komponował ze stworzeń morskich, wyobraźni i modlitw. Za czasów jego dziadka jakaś organizacja charytatywna na Sunrise zrzucała co jakiś czas paczki ze sprzętem medycznym, lecz było ich niewiele, odstępy między zrzutami duże, a zawartość trzeba było dzielić między wiele wysp. Paczki przestały przychodzić już dawno temu. Zamieszkała galaktyka była bardzo duża; nikt już nie pamiętał o ludziach żyjących na Hydros. Lawler robił, co mógł, ale to często nie wystarczało. Przy każdej okazji konsultował się z lekarzami z innych wysp, mając nadzieję nauczyć się czegoś od nich. Ich medyczne umiejętności były równie wątpliwe jak jego, lecz z doświadczenia wiedział, że czasami taka wymiana niewiedzy może wytworzyć malutką iskierkę zrozumienia. Czasami.

— Może pani włożyć koszulę — powiedział.

— Czy pan myśli, że to grzyb?

— To tylko nerwowy kaszel — odparł. Umieścił próbkę krwi na szkiełku mikroskopowym i zajrzał w okular. Co to takiego, czerwone w czerwonym? Czyżby szkarłatne włókna grzybni wiły się w chmurze purpury? Nie. Nie. Złudzenie wzrokowe. To normalna krew. — Jest pani zupełnie zdrowa — powiedział, podnosząc oczy. Jej piersi były jeszcze nagie, z zarzuconą na chude ramiona koszulą, zastygła w oczekiwaniu. Patrzyła podejrzliwie. — Dlaczego musi pani myśleć, że to jakaś straszna choroba? — zapytał Lawler. — To tylko kaszel.

— Muszę wiedzieć, że to nie jest straszna choroba. Dlatego przyszłam do pana.

— No cóż, nie jest.

Żywił szczerą nadzieję, że to prawda. Nie miał podstaw, aby sądzić inaczej.

Patrzył, jak się ubierała, i ku swemu zdziwieniu zaczął się zastanawiać, czy między nią i Gabem Kinversonem rzeczywiście coś jest. Lawler, którego nie interesowały plotki, dotychczas nie zastanawiał się nad taką możliwością, a rozważając ją teraz, z zaskoczeniem stwierdził, że ta myśl budzi w nim niechęć.

Głośno powiedział:

— Czy przeżyła pani ostatnio jakiś silny wstrząs?

— Nie, raczej nie.

— Przepracowanie? Bezsenność? Romans, który nie układa się dobrze?

Obrzuciła go dziwnym spojrzeniem.

— Nie. Na wszystkie trzy pytania.

— Czasami żyjemy w napięciu i nawet tego nie zauważamy. Stres nawarstwia się i staje czymś zwyczajnym. Chcę powiedzieć, że moim zdaniem to nerwowy kaszel.

— To wszystko? — Wydawało się, że jest rozczarowana.

— Pani chce, żeby to był grzyb zabójca? W porządku, to grzyb zabójca. Kiedy dojdzie pani do stadium, że czerwone nitki zaczną pani wystawać z uszu, proszę przykryć głowę workiem, aby nie niepokoić sąsiadów. Inaczej mogliby pomyśleć, że są w niebezpieczeństwie. Lecz oczywiście nie będą, przynajmniej dopóki nie zacznie pani rozsiewać zarodników, co przyjdzie znacznie później.

Roześmiała się.

— Nie wiedziałam, że jest pan takim komikiem.

— Nie jestem. — Lawler ujął jej dłoń, zastanawiając się, czy to gest prowokujący, czy dobrotliwy, w stylu Dobrego Starego Doktora Lawlera. — Proszę posłuchać, nie znalazłem u pani żadnej fizycznej dolegliwości, są więc szansę, że ten kaszel to tylko nerwowy nawyk. Kiedy zaczynamy kaszleć, podrażniamy błonę krtani, śluzówkę i tak dalej, a kaszel samoistnie się pobudza i nasila. Ostatecznie sam ustanie, ale to ostatecznie może trwać bardzo długo. Mam zamiar przepisać pani pewien środek uspokajający, przytłumiający nerwy, coś na powstrzymanie odruchu wykrztuśnego na tyle długo, aby umożliwić ustąpienie mechanicznego podrażnienia, tak że przestanie pani wysyłać do siebie sygnały kaszlowe.

Zaskoczyło go to, że chciał się z nią podzielić uśmierzychą. Nigdy nikomu nie mówił o tym leku, nie wspominając już o przepisywaniu go pacjentom. Jednak podanie jej lekarstwa wydawało się rzeczą właściwą. Miał go dostatecznie dużo, żeby się podzielić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Oblicza Wód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Oblicza Wód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Pope of the Chimps
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Oblicza Wód»

Обсуждение, отзывы о книге «Oblicza Wód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x