Nurse obrócił się na tronie, aby z bliska obejrzeć Calapinę. Nie rozumiał co uległo zmianie w jej zachowaniu. Mówiła z wulgarnością kobiety z Masy. Całkiem jak wampir odurzony zapachem krwi.
„Co jest odpowiednikiem zapachu krwi?” — zastanowił się. Odpowiedź, którą znalazł, zaszokowała go.
— Czy są w stanie popełnić samobójstwo? — spytał. — Manipulatorka i wielu chirurgów tak postąpiło. Nie byliśmy w stanie zapobiec ich autodestrukcji.
— Ależ jesteś wulgarny! — zauważyła Calapina.
— Ja wulgarny? — pokręcił głową zupełnie zaskoczony. — Chcę po prostu zapobiec nowym kłopotom. Zniszczmy ich natychmiast i wykonujmy dalej naszą pracę.
— Ale Glisson jest najprawdziwszym Cyborgiem — zaoponował Schruilla. Jego pamięć może nam wiele ujawnić.
— Przypominam sobie Cyborga, który był z Potterem — powiedział Nurse. — Lepiej nie ryzykować, to może być pułapka.
— Proponuję, aby wdmuchać tam środki nasenne.
— W takim razie jeszcze raz uciekną. Schruilla wzruszył ramionami. Czy to trudne?
— Do innej megalopolii? To chcesz powiedzieć?
— Zaraza się rozprzestrzenia. Nawet w Centrum byli zdrajcy. Zlikwidowaliśmy ich, ale…
— Żądam, aby ich natychmiast zabić! — krzyknął Nurse. — Jestem tego samego zdania co Schruilla. Co ryzykujemy? — powiedziała Calapina.
— Im prędzej z nimi skończymy, tym szybciej będziemy mogli wrócić do naszych zadań — stwierdził Nurse.
— Ale my właśnie wykonujemy swoje zadanie.
— Chciałbyś wysterylizować jeszcze jedną megalopołię, prawda, mój drogi Schruillo? — Nurse roześmiał się. — Którą tym razem? Co powiesz o Lorvil?
— Jeden raz mi wystarczy. Ale osobiste gusty nie mają nic wspólnego z całą sprawą.
— Głosujmy więc — zaproponowała Calapina.
— Ciekawe, dwoje przeciw jednemu, czemu nie? — zakpił Nurse.
— Chciałam powiedzieć, że trzeba zrobić głosowanie generalne.
Schruilla spojrzał na kamery nad nimi:
— Mamy ąuorum — oznajmił.
Nurse wiedział, że znalazł się w pułapce. Ale nie ośmielił sprzeciwić się głosowaniu. Jego towarzysze byli zbyt pewni siebie.
— Pozwoliliśmy działać Cyborgom — zauważył — bo zwiększali liczbę płodnych embrionów w naszych rezerwach genetycznych. Czy robiliśmy to, aby teraz zniszczyć tę rezerwę?
Schruilla wskazał na piramidę cyfr na jednej ze ścian.
— Jeśli stanowią dla nas ryzyko, tak, ale my poszukujemy embrionów nie zarejestrowanych i odpornych na gaz antykoncepcyjny. Jak inaczej mogli wyprodukować ten, który nam podrzucili?
— Nie tylko o to chodzi — dodała Calapina. — Potrzebujemy ich.
— A potem zniszczymy wszystkich? — spytał Nurse. — Całą Masę?
— I wyprodukujemy nowe pokolenie kopii — dodała Calapina. — Czemu nie?
— Kopie nie są dokładnie takie same jak oryginały — zauważył Nurse.
— Nasza władza jest nieograniczona — stwierdził Schruilla.
— Nasze słońce nie jest wieczne — odparł Nurse.
— Rozwiążemy ten problem w odpowiednim czasie — zakończyła Calapina. Nie ma dla nas problemów bez wyjścia. Mamy dosyć czasu na ich rozwiązanie.
— Ale jesteśmy sterylni — powiedział Nurse. — Nasze gamety nie chcą się łączyć.
— I dobrze — skomentował Schruilla. — To mi odpowiada.
— Wszystko, czego nam teraz trzeba, to głosowanie — dodała Calapina. — Musimy w nim zadecydować, czy sprowadzić tu tę grupę kryminalistów. Po co robić ? tego problem?
Nurse wolał się nie odzywać.
— No i? — spytał Schruilla.
— Myślę, że ta grupka jest naszym jedynym wyjściem — powiedział Nurse. — Sterylny chirurg, dwa Cyborgi i parka — wzruszył ramionami.
— A Durant był gotowy zlikwidować Steryla — zauważył Schruilla.
— Nie — sprzeciwiła się Calapina. — Nie wymazałby nikogo.
Nagle poczuła, że zgadza się z Nurse. Przecież to była logika i rozumowanie Nadczłowieka, które ją zawsze pociągały!
— Calapino! — interweniował Schruilla widząc, że ona zaczyna ulegać.
— Wszyscy śledziliśmy emocje Durantów — dodał Nurse, wskazując na aparaturę. — Nie zabiłby nikogo… Uczył Srengaarda, przekazując mu wiadomości za pomocą ręki.
— Jak robi to ze swoją żoną…
— Właśnie. — Waszym zdaniem mamy zaludnić świat nowymi kopiami — powiedział Nurse. — Ale jakiego modelu użyć? Może mieszkańców Seatac?…
— Albo naszych aktualnych więźniów — zaproponował Schruilla, zastanawiając się dlaczego przeszedł nagle do obrony.
— Głosujmy wreszcie! — zawołał. — Przywozimy ich na przesłuchanie czy niszczymy?
— Nie trzeba — powiedział Nurse. — Zmieniłem zdanie. Przyprowadźcie ich tutaj… jeśli się to wam uda.
— Więc załatwione — powiedział Schruilla manipulując czymś przy tronie. — Widzicie, jakie to proste.
— Doprawdy — mruknął Nurse. — Ale teraz wytłumacz nam, dlaczego Calapina i ja czujemy się niezdolni do użycia przemocy? Dlaczego z nostalgią wspominamy błogosławioną epokę, kiedy Max bronił nas przed nami samymi.
W sali zebrań nie było takiego tłumu od czasu obrad nad zalegalizowaniem eksperymentów Cyborgów, jakieś 30 tysięcy lat temu. Nadludzie siedzieli półkolem na ławeczkach z plasmeldu wyłożonych poduszkami. Niektórzy byli nadzy, ale większość, zdając sobie sprawę z oficjalnego charakteru zebrania, pozakładała na siebie przedziwne stroje. Od listków figowych, aż po togi z pióropuszami. Ci, którzy nie dostali się do przepełnionej sali, obserwowali spektakl za pośrednictwem tysiąca kamer.
Zaczynało dopiero świtać, ale żaden Nadczłowiek już nie spał. Przemieszczono kulę. Trójca znajdowała się teraz w pierwszym rzędzie. Służba przytransportowała więźniów umieszczonych na pneumatycznym wózku. Byli unieruchomieni pasami z plasmeldu, które ledwo pozwalały im oddychać.
Obserwując ich, Calapina przez moment dała się ogarnąć litości. Kobieta była przerażona, jej mąż wściekły, Glisson i Bonmur zrezygnowani, a Srengaard gapił się na Nadludzi z nieukrywaną ciekawością.
Calapina czuła, że czegoś jej brakuje. Nie wiedziała czego, miała tylko wrażenie, że coś jest nie tak. „Nurse ma rację” — pomyślała. „Oni są bardzo ważni”. Jeden z widzów, siedzący przy drzwiach, przyniósł ze sobą skrzynkę muzyczną. Rytmiczne dźwięki przebijały się nad gwarem Nadludzi, lecz wkrótce zrobiło się cicho.
Pomimo strachu, Lizabeth z uwagą obserwowała zebranie. Nigdy nie widziała na żywo żadnego Nadczłowieka. Wszyscy oni byli inni, oryginalni i bardzo odlegli. Wydawało się jej, że ta chwila nie mogła być dziełem przypadku. Ktoś musiał to zorganizować…
— Są całkowicie unieruchomieni — oznajmił Schruilla. — Nie ma się czego obawiać.
Nurse przypomniał sobie niespodziewanie pewną scenę z dzieciństwa. Zaprowadzono go do apartamentu pewnego antykwariusza. Znajdowały się tam plasmeldowe kopie zaginionych rzeźb: wielka ryba, rycerz bez głowy, mnich w kapturze oraz parka połączona w uścisku. Lizabeth i Harrey przypominali tamtą rzeźbę.
„W pewnym sensie są to nasi krewni. Pochodzimy od Masy”.
— Calapina odkryła, czego jej brakowało. Stracił swoją użyteczność, a nowy Max nie był jeszcze gotowy.
„Ciekawe to jego zniknięcie! Życie ludzi z Masy jest takie dziwne. Jednego dnia są, drugiego nie ma ich. Muszę się dowiedzieć, co się stało z Maxem”. Jednak w głębi duszy wiedziała, że nie będzie miała odwagi zająć się tym problemem. Odpowiedź zawierałaby bowiem to okropne słowo, które nawet pod postacią eufemizmu było straszne.
Читать дальше