Isaac Asimov - Równi Bogom

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Równi Bogom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Równi Bogom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Równi Bogom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wiek XXI. Wykorzystanie niezwykłej technologii Obcych umożliwia transfer materii między Ziemią a światami równoległymi i zapewnia ludzkiej cywilizacji niewyczerpane zasoby energii. Wydaje się, że darmowa energia rozwiąże wszystkie problemy. I tylko kilku ludzi wie, że może oznaczać zagładę planety...

Równi Bogom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Równi Bogom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Czy korytarze są szczelne? — zapytał Denison nagle, nieprzyjemnie świadom faktu, że był nie tak znów głęboko pod dnem nieskończonego oceanu próżni.

— Jak najbardziej. Te skały nie przepuszczają powietrza. Ponadto korytarze są zabezpieczone. Jeśli w którejś części ciśnienie spada o dziesięć procent, rozlega się hałas, jakiego w życiu nie słyszałeś, migają strzałki i znaki podające kierunek ewakuacji.

— Jak często się to zdarza?

— Rzadko. Nie przypominam sobie, aby ktokolwiek zginął z powodu braku powietrza w ciągu ostatnich przynajmniej pięciu lat. — Po czym nagle dodała, jak gdyby się broniła. — Na Ziemi też zdarzają się katastrofy naturalne.

Wielkie trzęsienie ziemi albo fala powodziowa może zabić tysiące ludzi.

— Brak mi argumentów. — Podniósł obie ręce do góry.

— Poddaję się.

— Trochę mnie poniosło… Słyszałeś? Zatrzymała się nasłuchując.

Denison także zaczął się przysłuchiwać, ale potrząsnął głową. Nagle się rozejrzał. — Jak tu cicho. Gdzie są wszyscy? Jesteś pewna, że się nie zgubiliśmy?

— To nie jest naturalna jaskinia z nieznanymi przejściami. Macie takie na Ziemi, prawda? Widziałam je na zdjęciach.

— Tak, większość z nich została wyżłobiona przez wodę w skale wapiennej. Ale tutaj takich nie ma.

— Więc nie możemy się zgubić — powiedziała Selene uśmiechając się. — Jeśli jesteśmy sami to raczej z powodu przesądów.

— Czego? — z niedowierzaniem zapytał Denison, marszcząc ze zdziwienia czoło.

— Nie rób tego — powiedziała. — Jesteś cały porysowany zmarszczkami. O, tak lepiej. Rozchmurz się. Wyglądasz znacznie lepiej niż wtedy, kiedy tu przyjechałeś. Grawitacja i ćwiczenia skutkują.

— Raczej dotrzymywanie kroku młodym nagim damom, które cechuje nieograniczona ilość wolnego czasu i osobliwy brak wszelkich zajęć, jeśli nie liczyć oprowadzania starych ziemskich ramoli.

— Znowu mnie traktujesz jak przewodnika. Wcale nie jestem naga.

— Jeśli o to chodzi, nagość jest nawet mniej przerażająca niż intuicjonizm… Ale mówiłaś coś o przesądach…

— To chyba nie jest prawdziwy przesąd, ale większość ludzi raczej unika tej części korytarzy.

— Ale dlaczego?

— Z powodu tego, co ci zaraz pokażę. — Ruszyli znowu.

— Czy teraz słyszysz?

Zatrzymała się. Denison wytężał słuch. — Chodzi ci o to ledwie słyszalne pluskanie. Plusk… plusk… O to ci chodzi?

Pobiegła przed siebie powolnymi lunariańskimi susami, jakby w filmie o zwolnionym tempie. Podążył za nią, próbując naśladować jej chód.

— Tutaj, tutaj…

Spojrzenie Denisona podążyło w kierunku, który Selene skwapliwie wskazywała palcem. — Dobry Boże, skąd się to bierze?

Ze stropu skąpy wała ciecz, która najwyraźniej była wodą. Sączyła się powoli, każda kropla wpadała do małej rynienki prowadzącej ku ścianie.

— Ze skał. Widzisz, na Księżycu jest woda. Większość wody wypalamy z gipsu, ilość wystarczającą na nasze potrzeby, ponieważ dobrze ją konserwujemy.

— Wiem, wiem. Nigdy nie udało mi się jeszcze skończyć kąpieli pod prysznicem. Nie rozumiem, jak potraficie dbać o czystość.

— Mówiłam ci już. Najpierw się nawilżasz. Potem zakręcasz wodę i rozsmarowujesz po całym ciele niewielką ilość detergentu. Wcierasz go… Benie, nie będę tego wszystkiego znowu powtarzała. Poza tym na Księżycu nie ma się czym ubrudzić… Ale nie o tym mieliśmy mówić. Istnieje jedno lub dwa miejsca z naturalnymi zbiornikami wody, a właściwie lodu, znajdującego się niedaleko powierzchni w cieniu gór. Jeśli trafiamy na takie, woda zaczyna cieknąć. To źródło sączy się od czasu, kiedy wydrążono ten korytarz, czyli jakieś osiem lat.

— Ale skąd te przesądy?

— Woda oczywiście jest bardzo ważnym bogactwem naturalnym, od którego uzależniona jest Luna. Pijemy ją, myjemy się, uprawiamy dzięki niej rośliny, otrzymujemy z niej tlen, dosłownie wszystko ma jakiś związek z wodą. Nic dziwnego, że woda ze źródeł wzbudza wielką cześć. Kiedy odkryto źródło, porzucono plany rozbudowy korytarza, do czasu aż woda przestanie cieknąć. Nawet ścian korytarza nie wykończono.

— To mi rzeczywiście wygląda na przesąd.

— No może… rodzaj podziwu. Nie sądzono, że przetrwa dłużej niż kilka miesięcy, takie źródła zwykle wysychają po tym czasie. Rok po odkryciu to źródło zaczęło się wydawać wieczne. Tak je zresztą nazwano: Wieczne Źródło. Nawet na mapach tak je oznaczono. Naturalnie ludzie zaczęli przywiązywać do niego wagę i powstało wierzenie, że jeśli ktoś będzie obecny, kiedy przestanie się sączyć, spadnie na niego nieszczęście.

Denison roześmiał się.

— Nikt tak na poważnie w to nie wierzy — Selene powiedziała ciepło — ale wszyscy wierzą troszeczkę. Wiesz, ono nie jest wieczne i kiedyś musi wyschnąć. Prawdę powiedziawszy, częstotliwość kapania wynosi jedną trzecią tej, jaką źródło miało w chwili odkrycia, czyli powoli się wyczerpuje. Ludzie sądzą, że gdyby przypadkiem wyschło w ich obecności, przyniosłoby im to pecha. W każdym razie, tak można racjonalnie wytłumaczyć ich niechęć do odwiedzania tego miejsca.

— Zakładam, że ty w to nie wierzysz.

— Czy wierzę w to, czy nie, nie ma znaczenia. Widzisz, po prostu wiem, że nie skończy się sączyć na tyle nagle, by można obciążyć kogokolwiek winą za to. Woda będzie kapała coraz rzadziej, i rzadziej, i nikt nie będzie w stanie powiedzieć, w którym dokładnie momencie przestanie. Więc czym się przejmować?

— Zgadzam się.

— Jednak martwię się o inne sprawy — gładko przeszła do innego tematu — i chciałabym o nich pomówić z tobą tutaj, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. — Rozłożyła koc i usiadła na nim po turecku.

— To dlatego mnie tutaj przyprowadziłaś? — Denison położył się na boku twarzą do niej.

— O, widzisz, teraz możesz na mnie patrzeć bez trudu. Przyzwyczajasz się do mnie… Kiedyś na Ziemi człowiek prawie nagi nie był podobno niczym nadzwyczajnym.

— Były takie okresy i miejsca — przyznał Denison — do czasu kryzysu. Za mojego życia…

— Najlepsza dewiza w Lunie brzmi tak: jeśli wpadniesz między Lunarian, rób to co oni.

— Powiesz mi wreszcie, dlaczego mnie tu przyprowadziłaś, czy nie? Mam podejrzewać, że planujesz uwiedzenie?

— Uwiedzenie mogłabym przeprowadzić całkiem wygodnie w domu, dzięki. Chodzi o coś innego. Najlepiej byłoby o tym porozmawiać na powierzchni, ale wyjście zawsze wzbudza zbyt dużo zainteresowania. Odwiedzenie źródła nie wywołuje zbędnej ciekawości. To jedyne miejsce w mieście, gdzie nikt nie będzie nam przerywał. — Zawahała się.

— Więc? — zachęcił ją Denison.

— Barron się piekli.

— Nie dziwię się. Ostrzegałem cię, że tak zareaguje, jeśli powiesz mu, iż wiem o twojej intuicji. Czy koniecznie musiałaś mu o tym mówić?

— Nie da się długo ukrywać pewnych rzeczy przed swoim… partnerem. Chyba mnie już nie uważa za swoją partnerkę.

— Przykro mi to słyszeć.

— Już od jakiegoś czasu między nami się psuło. Nasz związek i tak trwał długo. O wiele bardziej martwi mnie to, że zaciekle odrzuca twoją interpretację eksperymentów, których dokonałeś po testach na powierzchni.

— Mówiłem ci, że tak będzie.

— Powiedział, że widział twoje rezultaty. Denison spojrzał na nią i mruknął coś pod nosem.

— Rozczarował mnie. Czy każdy wierzy tylko w to co chce? — spytała Selene.

— Tak długo, jak to możliwe. Czasami dłużej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Równi Bogom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Równi Bogom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Równi Bogom»

Обсуждение, отзывы о книге «Równi Bogom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x