Odwróciłam się i wyszłam, nie mając ochoty zamienić z nią ani słowa więcej. Suka! Tak mnie zirytowała, że na chwilę zapomniałam nawet o śmierci Szefa.
Za drzwiami rozejrzałam się wokół. Złociutka najwyraźniej załatwiła już swoje sprawy. Siedziała i czekała. Zobaczywszy mnie, pomachała w moim kierunku i klepnęła dłonią w siedzenie pustego krzesła, które obok niej stało. Podeszłam i usiadłam.
— Anna powiedziała mi, by się z tobą spotkać.
— W porządku. Zarezerwowałam pokój w Cabana Hyatt w San Jose na dzisiejszą noc dla Anny i siebie. Zawiadomiłam też recepcję, że będzie może jeszcze trzecia osoba. Jedziesz z nami?
— Tak natychmiast? Jesteście już spakowane?
Co ja miałam do spakowania? Niewiele. Bagaż, z którym opuszczałam Nową Zelandię, ciągle jeszcze leżał w przechowalni portu w Winnipeg. Prawdopodobnie policja cały czas miała go na oku albo zamontowała jakąś „pluskwę”. Pomyślałam więc, że lepiej niech zostanie tam, gdzie jest. Przynajmniej dopóki nie dowiem się, co z Ianem i Janet.
— Zastanawiałam się, czy nie zostać tu jeszcze na dzisiejszą noc, ale właściwie nie mam po co.
— Każdy może zostać na noc, lecz nie jest to zbyt mile widziane. Zarząd — n o w y Zarząd — chce pozałatwiać wszystkie sprawy jeszcze dziś. Lunch będzie ostatnim posiłkiem, jaki zostanie podany. Jeśli ktoś zostanie do jutra, będzie się musiał obejść bez obiadu, kolacji i śniadania.
— Do diabła! Wszystko to nie wygląda na coś, co zaplanowałby Szef.
— Bo tego nie zrobił. Poprzedni partner Mistrza zmarł przed dwoma tygodniami. Ta kobieta przejęła po nim schedę. Ale teraz nie ma to już żadnego znaczenia. Anna i ja po prostu wyjeżdżamy. Zabierasz się z nami?
— Chyba tak… Tak. Ale najpierw porozmawiam z tymi od werbunku. Będę potrzebowała nowej pracy, i to raczej szybko.
— Tutaj lepiej jej nie szukać.
— Dlaczego…?
— Ja też muszę znaleźć pracę. Anna ostrzegła mnie jednak, że agenci, którzy tutaj są, wszyscy jak jeden mają układy z La Wainwright. Lepiej więc będzie spróbować na Giełdzie Pracy w Las Vegas. Wszystkie niezależne kompanie właśnie tam mają swoje przedstawicielstwa.
— Hmm… Wygląda na to, że masz rację. A niech to szlag! Nigdy przedtem nie byłam zmuszona szukać roboty.
— Jestem pewna, że dasz sobie radę.
Trzy godziny później byłyśmy już w San Jose. Tego dnia pomiędzy Pajaro Sands a National Plaża kursowały non-stop dwa energobile. Wainwright dokładała wszelkich starań, by pozbyć się nas jak najszybciej. Gdy odjeżdżałyśmy, zauważyłam dwa potężne wozy, każdy zaprzężony w sześć koni. Obok, z miną męczennika na twarzy, stał Papa Perry, dozorujący załadunek. Ciekawiło mnie, co stanie się z biblioteką Szefa. Nie sądziłam, bym kiedykolwiek jeszcze miała okazję z niej skorzystać. Szkoda. Nigdy nie będę wielkim mózgiem, lecz ciekawi mnie wszystko wokół, a terminal połączony bezpośrednio z komputerami wszystkich najlepszych na świecie bibliotek stanowi luksus, który naprawdę trudno jest przecenić.
Zobaczywszy, co ładowano do wozów, nagle przypomniałam sobie o czymś, co spowodowało, że nieomal wpadłam w panikę.
— Anno, kto był sekretarzem Szefa?
— Mistrz nie zatrudniał nikogo takiego. Czasami, gdy potrzebował dodatkowej pary rąk, prosił o pomoc mnie. Zdarzało się to jednak niezmiernie rzadko.
— Miał adres, pod którym można się skontaktować z moimi przyjaciółmi: Ianem i Janet Tormey. Nie wiesz nic na ten temat?
— Jeśli nie ma go tutaj — wyjęła ze swojej torby kopertę i podała mi ją — to przepadł. Na długo przed swoją śmiercią dał mi wyraźny rozkaz, bym natychmiast, gdy odda ducha, udała się do jego gabinetu, włączyła terminal i uruchomiła pewien program. Było to polecenie wyczyszczenia pamięci — wiem, choć mi o tym nie powiedział. Wszystkie osobiste i poufne informacje znajdujące się w banku danych zostały skasowane. Czy to, o czym mówisz, ma osobisty charakter?
— Nawet bardzo osobisty.
— W takim razie przepadło. Chyba że jest wewnątrz tej koperty.
Przyjrzałam się jej. Zwyczajna, zapieczętowana koperta. Na wierzchu widniał napis „Piętaszek”, wypisany ręcznie przez Szefa. Poza tym nic szczególnego.
— Powinna znajdować się w twoim pakiecie, lecz wolałam ją stamtąd wyjąć i trzymać przy sobie. Ta suka Wainwright czytała wszystko, co tylko mogło wpaść jej w łapy. Wiedziałam, że to coś osobistego od Pana Dwie Kule… doktora Baldwina; chyba tak powinnam teraz mówić. Nie zamierzałam pozwolić jej, by się do tego dobrała. — Anna westchnęła ciężko. — Pracowałam z nią przez całą noc i nie zabiłam jej. Sama nie wiem, dlaczego.
— Musiałyśmy najpierw mieć jej podpis na wszystkich czekach, oto dlaczego — stwierdziła Złociutka.
Razem z nami jechał jeden z oficerów sztabowych, Burton McNye — cichy mężczyzna, niezwykle rzadko wyrażający swoją opinię na jakikolwiek temat. Tym jednak razem przemówił: — Szkoda, że się pani powstrzymała. Proszę popatrzeć na mnie: nie mam teraz ani grosza w kieszeni. Zawsze posługiwałem się kartą kredytową. Ta zasmarkana kanciara nie dałaby mi żadnego czeku, zanim nie zwróciłbym swojej karty. A czek można zrealizować jedynie poprzez nasz bank w Luna City. Nie sądzę, by można go było natychmiast zamienić na gotówkę. Może się więc zdarzyć, że dzisiejszą noc spędzę na National Piazza.
— Panie McNye…
— Tak, panno Piętaszek?
— Nie jestem już „panną Piętaszek”. Po prostu Piętaszek.
— W takim razie ja jestem po prostu Burt.
— O’key, Burt. Mam trochę bruinów w gotówce. Mam też kartę kredytową, do której Wainwright nie mogła się przyczepić, choć bardzo się starała. Ile potrzebujesz?
Uśmiechnął się, wyciągnął dłoń i klepnął mnie w kolano.
— Wszystko, co dotychczas o tobie słyszałem, musi być prawdą. Dzięki, moja droga, ale jakoś sam sobie poradzę. Najpierw pójdę z czekiem do Banku Ameryki. Jeśli nie uda się go tam spieniężyć, może dadzą mi choć zaliczkę na poczet przyszłej wypłaty. Jeśli nie, najlepiej zrobię, udając się prosto do CCC Building, kładąc się na pierwszym lepszym biurku i powiadamiając, iż tylko od jego właściciela zależy, czy znajdę sobie jakieś inne, wygodniejsze łóżko. Do diabła! Ta cholerna suka powinna zadbać, by każdy z nas dostał choć parę setek w gotówce. Nie zrobiła tego celowo, chcąc zmusić choć część z nas do podpisania kontraktu z jej naganiaczami. Jeśli okaże się, że nas wykiwała, odszukam ją i sprawdzę, czy pamiętam jeszcze coś z tego, czego nauczono mnie w czasie szkolenia.
— Burt — odrzekłam — nie radzę ci dotykać prawnika nawet palcem. Jedynym skutecznym sposobem walki z prawnikiem jest wynajęcie drugiego prawnika. Lepszego i bardziej przebiegłego. Posłuchaj, będziemy w Cabana. Jeśli nie uda ci się spieniężyć tego czeku, skorzystaj z mojej propozycji. Dla mnie to żaden problem, jeśli o to ci chodzi.
— Jeszcze raz dzięki, Piętaszku. Chętnie jednak przydusiłbym nieco panią komisarz, nim przyzna mi rację.
Pokój zarezerwowany przez Złociutka okazał się małym apartamentem. Gdy weszłyśmy do sypialni, naszym oczom ukazało się olbrzymich rozmiarów łóżko z wodnym materacem. Obok, w salonie, stała dodatkowo rozkładana kanapa. Usiadłam na niej i rozdarłam kopertę od Szefa, a Anna i Złociutka poszły wziąć prysznic. Kiedy skończyły, ja też się wykąpałam. Gdy wyszłam z łazienki, obie leżały już w łóżku, a Anna pochrapywała cichutko przez sen. Nic dziwnego — obie były na nogach przez całą noc. Starając się zachowywać tak cicho, jak tylko potrafiłam, usiadłam ponownie na kanapie i zabrałam się do lektury: Drogi Piętaszku, Ponieważ jest to ostatnia okazja, czas już najwyższy, byś dowiedziała się o kilku rzeczach, o których nie miałem prawa mówić ci zażycia, będąc przede wszystkim twoim pracodawcą.
Читать дальше