Po odczytaniu listy przedstawiciel Rady Ocalenia zapowiedział, że w ciągu najbliższych dziesięciu dni nie będzie żadnych zabójstw. Jeżeli w ciągu tego czasu nie zostaną spełnione wszystkie postawione przez nią warunki, co dziesiąta wymieniona osoba poniesie śmierć. Wybór miał być losowy. Nie powiedziano także, w jaki sposób; jedynie tyle, że zostaną zabici. Jeśli nie odniesie to żadnego skutku, po następnych dziesięciu dniach sytuacja powtórzy się według takiego samego schematu. I tak aż do chwili, kiedy ci, którym uda się przeżyć, postanowią zgodzić się na żądania stawiane przez Radę.
Człowiek na ekranie wyjaśnił również, że Rada Ocalenia nie jest organizacją polityczną i nie zamierza też zastępować żadnego rządu. Miała ona być jedynie strażnikiem praworządności i moralności, publicznym sumieniem ludzi sprawujących władzę. Ci spośród nich, którzy przetrwają, będą ją nadal sprawować, lecz będzie to władza uczciwa i sprawiedliwa.
— Tu Głos Ocalenia! Los Ziemi jest w waszych rękach!
Ekran zgasł. Dopiero po dłuższej chwili pojawił się obraz kontrolny.
Ciszę przerwała Janet: — No tak, tylko…
— Tylko co? — zapytał Ian.
— Nie ulega wątpliwości, że ta lista zawiera nazwiska większości ludzi w tym kraju, którzy w taki czy inny sposób obdarzeni są władzą. Przypuśćmy jednak, że znalazłbyś się na niej również ty. Przypuśćmy też, że byłbyś na tyle przerażony, by zgodzić się na w s z y s t k o, byle nie zostać zabitym. Co byś zrobił? I co tak naprawdę oznacza słowo „sprawiedliwość”?
„Co to jest prawda?” — zapytał Poncjusz Piłat i umył ręce. Nie znałam odpowiedzi na te pytania, więc milczałam.
— To przecież proste, moja droga — odezwał się Georges.
— Rzeczywiście? To może mi to wyjaśnisz?
— Proszę bardzo. Cała ta Rada uprościła — zresztą słusznie — ów z pozoru skomplikowany problem. Wyszli z założenia, że każdy polityk, tyran, czy też prezes zarządu wielkiej korporacji powinien w każdej sytuacji wiedzieć, jak najlepiej postąpić. W końcu na tym polega jego praca. Jeżeli wykonuje ją dobrze, wszystko jest w porządku. Jeśli nie… cóż, dr Guillotine dawno już wynalazł lekarstwo na nieudolnych przywódców.
— Georges, może przestaniesz wreszcie kpić?!
— Ależ, skarbie, w życiu nie byłem poważniejszy. Jeśli koń nie potrafi przeskoczyć przeszkody, należy go zastrzelić. Musisz być tylko konsekwentna, a znajdziesz w końcu odpowiednie zwierzę… chyba że wcześniej zastrzelisz wszystkie konie. To właśnie ten rodzaj obłudnej pseudologiki stosuje większość ludzi zajmujących się polityką. I dlatego właśnie niektórzy zastanawiają się, czy ludzkość może w ogóle być dobrze rządzona przez jakikolwiek rząd.
— Cóż — odezwał się posępnie Ian — politycy bardzo rzadko miewają czyste ręce.
— Owszem, ale ręce morderców nie są czyste nigdy.
Ta dyskusja — jak każda rozmowa o polityce — ciągnęłaby się pewnie w nieskończoność, gdyby ekran terminalu nie rozbłysł ponownie.
— Taśma, którą obejrzeliście państwo przed chwilą — powiedziała spikerka — została dostarczona do nasze] stacji przez nieznanego posłańca. Biuro premiera zaprzeczyło, jakoby miało być jej autorem, oraz nakazało pozostałym stacjom, które dotychczas nie opublikowały jeszcze tego materiału, aby powstrzymały się przed tym pod groźbą kary wynikającej z Ustawy o Bezpieczeństwie Publicznym. Ta próba wprowadzenia cenzury jest jawnym pogwałceniem praw konstytucyjnych. „Głos Winnipeg” nadal będzie informował państwa o rozwoju wydarzeń. Zachowajcie spokój i zostańcie w domach.
Serwis informacyjny, który nadano po tym oświadczeniu, był jedynie powtórzeniem wcześniejszych doniesień, więc Janet ponownie wyłączyła dźwięk.
— Ian — powiedziałam — przypuśćmy, że zostanę tu, dopóki nie uspokoi się cała ta awantura w Imperium…
— To zostało już postanowione.
— Tak jest, proszę pana. Ale w takim razie muszę pilnie porozumieć się z moim pracodawcą. Mogę skorzystać z waszego terminalu? Mam naturalnie przy sobie swoją kartę kredytową.
— Zupełnie niepotrzebnie. Jesteś w naszym domu i to my zapłacimy za rozmowę.
Powoli zaczynało mnie to drażnić.
— Posłuchajcie, moi drodzy, ja naprawdę doceniam troskę, jaką mi wszyscy okazujecie. Ale jeśli zamierzacie zabronić mi płacenia nawet za to, za co zazwyczaj płaci gość w każdym domu, to może powinniście mnie zameldować tu jako konkubinę lub coś w tym rodzaju, oraz ogłosić, że przejmujecie odpowiedzialność za moje długi?
— To całkiem rozsądna myśl — odrzekł Ian. — Jakiej pensji oczekiwałabyś?
— Poczekaj! — zawołał Georges. — Ja płacę lepiej. On jest skąpy jak Szkot.
— Nie słuchaj żadnego z nich — poradziła mi Janet. — Georges rzeczywiście mógłby zapłacić więcej, ale będzie z pewnością chciał, żebyś mu pozowała i sprzedała jajo za jedną i tę samą zapłatę. Zawsze chciałam zostać niewolnicą w haremie. Byłabyś cudowną odaliską, skarbie. Tylko czy znasz się na masażu? Potrafisz ładnie śpiewać? I przejdźmy do kwestii najważniejszej: czy odpowiadałaby ci rola samicy, a nie kobiety? Możesz mi to powiedzieć na ucho.
— Wiecie co? Może lepiej wyjdę, wrócę, i wtedy zaczniemy wszystko od nowa. Przecież ja chciałam tylko zatelefonować, Ian, czy mogę użyć mojej karty kredytowej, żeby zadzwonić do swojego szefa? To jest karta MasterCard.
— Przez kogo wydana?
— Bank Imperialny w Saint Louis.
— Wobec tego albo nie słuchałaś uważnie wszystkich wiadomości, albo chcesz, żeby twoja karta uległa zniszczeniu.
— Zniszczeniu?
— Udajesz echo? BritCanBanCredNet ogłosił, że karty kredytowe wydane w Imperium i w Quebec są nieważne na czas trwania stanu wyjątkowego. Możesz więc włożyć swoją w szczelinę czytnika i podziwiać cuda ery komputerów. Nie radziłbym jednak tego robić, jeśli nie przepadasz za zapachem palonego plastiku.
— Hmm…
— Mów głośniej. Dosłyszałem tylko jakieś „hmm”.
— Bo tylko tyle powiedziałam, Ian, czy mógłbyś zapomnieć o tym, co mówiłam wcześniej i pożyczyć mi swoją kartę kredytową?
— Oczywiście, że mógłbym… jeśli tylko Janet nie ma nic przeciwko temu. Ona jest tu gospodynią.
— Janet?
— Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, skarbie.
Gdy to zrobiłam (oczywiście na ucho), jej oczy stały się na moment duże i okrągłe jak pięciodolarówki.
— Może jednak najpierw poproś o połączenie — powiedziała szybko.
Podyktowałam jej kod, a ona wystukała go na klawiaturze. Po chwili ekran rozjarzył się zielonymi, migoczącymi literami: BLOKADA BEZPIECZEŃSTWA — ODCIĘTE POŁĄCZENIE Z IMPERIUM CHICAGO. Napis znikł po kilkunastu sekundach, a na ekranie ponownie pojawił się lokalny kanał informacyjny. Zaklęłam cicho.
— A fe! — usłyszałam tuż za plecami głos lana. — Grzeczne małe dziewczynki nie mówią tak brzydko.
— Nie jestem ani mała, ani grzeczna. Jestem wściekła.
— Wiedziałem, że tak będzie. O tym też mówili w TV, ale i tak nie uwierzyłabyś mi, dopóki nie przekonałabyś się sama. Mam rację?
— Masz rację, lanie. Jestem nie tylko wściekła; wpadłam w niezłe tarapaty. Mam nieograniczony kredyt w Banku Imperialnym w Saint Louis, ale nie mogę z niego skorzystać. Mam trochę dolarów nowozelandzkich i parę drobnych. Mam też pięćdziesiąt koron Imperium oraz nieważną kartę kredytową. Zdaje się, iż będę musiała serio zastanowić się nad tym konkubinatem. Szkoda tylko, że dopiero teraz, kiedy moje notowania spadają. Zaczynam rozumieć, co to znaczy „rynek konsumenta”.
Читать дальше