Robert Heinlein - Piętaszek

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein - Piętaszek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1992, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piętaszek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piętaszek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nieodległa przyszłość, obszar należący do dawnych Stanów Zjednoczonych, obecnie podzielony na małe państewka toczące ze sobą walkę o wpływy. Ziemią rządzą międzynarodowe korporacje, a ludzkość zaczyna kolonizować kosmos. Friday, tajna agentka pracująca dla organizacji paramilitarnej, pakuje się w sam środek narastającego konfliktu. Jako sztucznie wyhodowana istota, zabójczo piękna, obdarzona nadludzkim refleksem, siłą i inteligencją, przewyższa ludzi pod każdym względem. Paradoksalnie, z tego właśnie powodu musi ukrywać swoją tożsamość i borykać się z rasistowskimi uprzedzeniami. Lecąc w kosmos jako kurierka odkrywa, że najnowsza misja ma zakończyć się jej śmiercią…
Powieść była nominowana do prestiżowych nagród Nebula, Hugo i Prometheus Award.

Piętaszek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piętaszek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gwałtownie poderwałam się z ławki.

— Z jakiego powodu?! Nie zrobiłam nic złego!

— Czyżby? Zapomniałaś, że nowozelandzkie prawo zabrania nieludziom wchodzenia w związki małżeńskie z istotami ludzkimi.

Rozdział VIII

Jakąś godzinę później siedziałam już na pokładzie wahadłowca do Auckland. Miałam teraz wiele czasu, aby zastanowić się nad własną głupotą.

Od owej nocy, gdy rozmawiałam z Szefem o moim człowieczeństwie, minęły prawie trzy miesiące. Powiedział mi wtedy, że jestem „taką samą kobietą jak matka Ewa”. Według jego słów mogłam bez obaw przyznać się każdemu, iż tak naprawdę stworzona zostałam jako SIL — i tak nikt by w to nie uwierzył.

W zasadzie niewiele mijało się to z prawdą. Szef nie wziął jedynie pod uwagę, że dołożę wszelkich starań, by udowodnić, iż w myśl nowozelandzkiego prawa nie jestem człowiekiem.

W pierwszym odruchu chciałam zażądać zwołania rady rodzinnej. Szybko dowiedziałam się, że nie ma już takiej potrzeby. Decyzja w mojej sprawie została podjęta in camera. Wynik głosowania: siedem głosów przeciwko, żadnego za.

Nie wróciłam nawet do domu. Moje osobiste rzeczy zostały już wcześniej spakowane i dostarczone do hali odlotów bazy Kiwi Lines. O tym właśnie dowiedziała się przez telefon Anita, gdy siedziałyśmy na ławce w Ogrodzie Botanicznym.

Ciągle jeszcze mogłam uprzeć się i pojechać do domu. Nie miałam przecież żadnych podstaw, aby uwierzyć jej, że nie prowadzi takiej samej gry jak w przypadku Ellen. Ale jeżeli nawet tak było, to co? Wrócić? Wdawać się w dyskusje? Próbować przekonać ich o swojej racji? Całe to dzielenie włosa na czworo nie miało już sensu. W ciągu kilku sekund dotarło do mnie, że wszystko przepadło. Prysło jak bańka mydlana. Rozwiało się niczym sen. Moja „przynależność” skończyła się tak samo, jak skończyły się zabawy z dziećmi na dywanie. One nie były już moje.

Siedząc tak i bijąc się z własnymi, ponurymi myślami prawie zupełnie zapomniałam, jak „szlachetnie” i „wielkodusznie” zachowała się wobec mnie Anita. Otóż w przypadku zerwania lub naruszenia przeze mnie warunków kontraktu, który podpisałam, ostatni jego paragraf przewidywał natychmiastowy zwrot całej sumy, jaką wpłaciłam na konto rodzinnego przedsiębiorstwa. Czy bycie „nieczłowiekiem” oznaczało naruszenie warunków kontraktu?

Patrząc na całą sprawę z jednej strony — gdyby postanowili wypisać mnie z rodziny, powinnam automatycznie otrzymać z powrotem swoje siedemdziesiąt tysięcy NZ$. Z drugiej jednak strony posiadałam nie tylko tę część udziału, za którą zapłaciłam. W wyniku operacji bankowo-giełdowych dokonywanych przy pomocy moich pieniędzy byłam — przynajmniej teoretycznie — właścicielką sumy prawie dwa razy większej.

Owa wielkoduszność miała polegać na tym, że jeśli zgodzę się szybko i po cichu opuścić Christchurch, nie zostanie przeciwko mnie wniesiony żaden pozew sądowy. Co stałoby się, gdybym „próbowała zrobić wokół siebie publiczny skandal” — tego mi nie powiedziano.

Wyniosłam się po cichu.

Nie potrzebowałam psychoanalityka; wiedziałam, że byłam sama sobie winna. Dotarło to do mojej świadomości, gdy tylko Anita powiadomiła mnie, iż wie o wszystkim. Ważniejsze jest, dlaczego zrobiłam to, co zrobiłam?

Nie dla Ellen — nie ma sensu oszukiwać samej siebie. Przeciwnie; własna naiwność uniemożliwiła mi zrobienie w tej sprawie czegokolwiek.

A więc dlaczego?

Złość.

Bezsilna złość na cały rodzaj ludzki za to, że istot takich jak ja nie zalicza on do swojego grona. Nie potrafiłam znaleźć lepszej odpowiedzi. Po prostu nie umiałam pogodzić się z tym faktem. Nie widziałam powodów, które uzasadniałyby odmówienie mi takich samych praw, jakie posiadali inni, „normalni” ludzie. Uczucie to narastało we mnie od chwili, gdy jako dziecko przekonałam się, że nie dotyczą mnie pewne przywileje, z których cieszyć się mogły inne dzieci, i to już od chwili narodzin. Ja nie urodziłam się nigdy, a to właśnie było miarą człowieczeństwa.

Obecnie uchodziłam za normalnego człowieka i w zasadzie mogłam wreszcie korzystać z owych przywilejów. Pozostała jednak uraza, która przybierała nawet na sile, jako że musiałam dusić ją w sobie. W końcu jednak nadszedł dzień, kiedy ważniejsze dla mnie stało się uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy moja przybrana rodzina potrafi zaakceptować fakt, iż jestem tym, kim naprawdę nigdy nie przestałam być — Sztuczną Istotą Ludzką.

I uzyskałam tę odpowiedź. Myślę, że poznałam ją już wcześniej; wtedy, gdy przekonałam się, jak można potraktować swoją rodzoną córkę. Nikt nie stanął po mojej stronie, tak jak nikt nie stanął po stronie Ellen. Czułam, że tak będzie. Przeświadczenie o tym czaiło się, ukryte gdzieś głęboko w owym zakamarku mojej podświadomości, którego sama nie znałam, a który według Szefa kierował wszystkimi moimi myślami.

W Auckland znalazłam się zbyt późno, by zdążyć na SBS do Winnipeg. Zrobiłam rezerwację na następny dzień i nadałam cały mój bagaż, z wyjątkiem torby podróżnej. Zastanawiałam się właśnie, co zrobić z pozostałymi do odlotu dwudziestoma trzema godzinami, gdy nagle przypomniałam sobie o kapitanie Tormeyu. Według tego, co mi mówił, prawdopodobieństwo, że jest akurat w mieście, było niewielkie. Jego mieszkanie — jeśli było puste — mogło okazać się przyjemniejsze od hotelowego pokoju. Odszukałam więc publiczny terminal i wystukałam kod.

Kiedy ekran rozjarzył się, ujrzałam twarz młodej kobiety, całkiem nawet ładną.

— Cześć! Jestem Torchy. Z kim mam przyjemność?

— Nazywam się Marjorie Baldwin — odrzekłam. — Zdaje się, że pomyliłam kod. Chciałam połączyć się z mieszkaniem kapitana lana Tormeya.

— W takim razie nie pomyliłaś się, kotku. Zaczekaj chwileczkę, właśnie bierze prysznic. — Odwróciła się i krzyknęła: — Bubber! Jakaś piękność na wizji. Zna twoje imię!

Gdy kobieta ponownie stanęła przodem do ekranu, mogłam się jej dokładnie przyjrzeć. Miała całkiem niezłe ciało. Może trochę zbyt szerokie biodra. Ale z tymi długimi nogami, szczupłą talią i piersiami, które nie były wcale gorsze od moich… Nie, nie mogłam jej nic zarzucić; przynajmniej, jeśli chodziło o wygląd zewnętrzny.

W duchu przeklinałam samą siebie. Dobrze wiedziałam, po co chciałam spotkać kapitana: po to, aby o trzech mężczyznach zapomnieć w ramionach czwartego. Niestety, ów czwarty był już zajęty.

Kiedy wreszcie ukazał się na wizji, był już ubrany, choć niekompletnie. Przez chwilę szukał w myślach, zanim mnie rozpoznał.

— Ach! Witam, panno… Baldwin! To dopiero niespodzianka. Gdzie jesteś?

— W porcie. Mam trochę czasu, więc postanowiłam dowiedzieć się, co u ciebie słychać.

— Zostań tam, gdzie jesteś. Nie ruszaj się z miejsca, nie oddychaj. Zaraz cię stamtąd zabierani.

— Nie, kapitanie. Chciałam cię tylko pozdrowić. Tak jak ostatnim razem, mam tu przesiadkę.

— Jakimi liniami chcesz lecieć? Dokąd? O której godzinie?

Cholera. Nie przygotowałam odpowiedniej bajeczki. No cóż — prawda jest częstokroć lepsza od niezdarnego kłamstwa.

— Wracam do Winnipeg.

— Świetnie! W takim razie widzisz na ekranie swojego kapitana. Odlatujemy jutro w południe, nieprawdaż? Masz więc wiele czasu. Powiedz mi, gdzie dokładnie jesteś? Przyjadę po ciebie za jakieś… czterdzieści minut, jeśli tylko uda mi się szybko złapać dorożkę.

— Musisz być bardzo zmęczony, lanie, bo nie myślisz zbyt jasno. Nie jesteś przecież sam. Mam na myśli panią, która pierwsza podeszła do terminalu. Torchy — tak chyba brzmi jej imię.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piętaszek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piętaszek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Heinlein - Sixième colonne
Robert Heinlein
Robert Heinlein - En terre étrangère
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Viernes
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Csillagközi invázió
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Fanteria dello spazio
Robert Heinlein
libcat.ru: книга без обложки
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Citizen of the Galaxy
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Piętaszek»

Обсуждение, отзывы о книге «Piętaszek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x