• Пожаловаться

Robert Heinlein: Daleki patrol

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein: Daleki patrol» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. год выпуска: 1986, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Heinlein Daleki patrol

Daleki patrol: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Daleki patrol»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robert Heinlein: другие книги автора


Кто написал Daleki patrol? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Daleki patrol — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Daleki patrol», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Podczas gdy dyżurni podawali Maxowi wyniki obliczeń, on zamieniał je w liczby systemu dwójkowego i podawał obsłudze maszyny. Już od kilku dni prawie wcale nie opuszczał sterowni, tylko rozwiązywał poszczególne równania, opracowywał wyniki, a później rzucał się na łóżko i spał.

Dopóki było to możliwe, dyżurni się zmieniali, tak, żeby choć przez kilka godzin mogli wypocząć. Tylko Kelly nie ustępował i ciągle trwał na swym posterunku.

Oczywiście, Max także nie mógł liczyć na to, że ktoś go zastąpi. Musiał osobiście wyliczyć każde równanie, gdyż tylko w jego pamięci zmagazynowane były niezbędne tabele, wzory i algorytmy postępowania. Właśnie wszyscy zgromadzili się w „saunie” — wszyscy poza Lundym, który przyszedł dopiero wtedy, gdy Max skończył i wydał rozkaz, wykonania korekty.

— Pozdrowienia z kuchni! — wykrzyknął wesoło, stawiając na stole wielką wazę lodów z kremem.

— Jaki smak? — zapytał rzeczowo Max.

— Czekoladowy.

— Świetnie. To lubię najbardziej. A tak mimochodem … jeśli już zabierze się pan do rozdzielania tego deseru, proszę nie zapominać, że jutro będę wypisywał świadectwa pracy.

— Ale to nie fair.

— Niech więc Kelly zajmie się podziałem. Miejmy nadzieję, że jego duma nakaże mu zachować sprawiedliwość. Max zwrócił się do szefa:

— Ile czasu jeszcze mamy?

— Dwadzieścia minut.

— Tak niewiele?

— Wystarczy.

— O’kay.

Zrobili nowe pomiary i zjedli lody, po czym zajęli stanowiska pracy, gdzie powinni być obecni w czasie tranzycji.

Tym razem Kelly nie usiadł przy maszynie liczącej. Zastąpił go Kovak, zaś on sam zajął się stereografami, gdzie najlepiej mógł wykorzystać swe doświadczenie. Asystował mu Lundy. Smyth i Noguchi nadal przeprowadzali namiary.

Dwie godziny przed wyznaczonym czasem manewru zadzwonił Max do Compangnona. Oświadczył mu, że w tej chwili największy ciężar spoczywa na maszynowni. Główny inżynier zapewnił, iż on i jego ludzie dadzą z siebie wszystko.

Jones pracował i odpoczywał w dziesięciominutowych turach. Co prawda nie czuł się tak świeżo, jak odebrane prosto spod kury jajko, niemniej radził sobie nie najgorzej.

Praca była dobrze zorganizowana, nie musieli dokonywać zbyt wielu korekcji lotu, tak, że tylko Compagnon mógł narzekać z nadmiaru zajęć. Kiedy chronometr maszyny obwieścił, że do punktu „O” pozostała niecała godzina, Max dźwignął się z łóżka i przeciągnął, aż zatrzeszczały kości.

— Wszyscy na stanowiska. Noggy, obudź się! … Czy każdy otrzymał po tabletce? Gdzie jest moja? Kovak podał mu niewielką pigułkę. Popił ją kawą.

— Kto głodny, niech korzysta z ostatniej okazji. Później nie będzie już czasu.

Wkrótce zaczęły napływać dane … jak zwykle w tym samym, monotonnym rytmie. Po chwili poczuł, że ogarnia go zmęczenie. Zaledwie przyjął kolejną poprawkę toru lotu i zdążył przekazać ją do maszynowni, Kelly miał już nowe kolumny cyfr do opracowania.

Znowu zapłonęły lampki — kolejna korekta. Odczytał wynik, podał go maszynowni, a za moment gotowe były kolejne obliczenia.

— Powtórzyć!

Kelly powtórzył. Max przebiegł w pamięci tabele i stwierdził, że tysiące znaków nie mu nie mówią. Co właściwie znaczyła ostatnia korektura? Czy na pewno posłużył się właściwym algorytmem? Czy coś takiego można określić mianem „liczenia”? A statki patrolowe? … Jakiej metody tam używano, aby wydobyć się z podobnej pułapki? Czy można oczekiwać, aby jeden jedyny człowiek …

— Kapitanie! — usłyszał ostry głos Kelly’eya. Potrząsnął głową i usiadł.

— Przepraszam. Proszę dalej, szefie.

Z panicznym strachem przebiegł długie kolumny tabel, sprawdzając, czy się nie pomylił, po czym przeprowadził kolejną operację. Teraz już wiedział, co to znaczy, gdy kapitan statku mknącego przez strefę śmierci z szybkością światła straci wiarę we własne możliwości. W tym strasznym momencie nawiedziło go uczucie, że ktoś stoi za jego krzesłem, kładzie mu rękę na ramię i łagodnie uspokaja … Po chwili jasnym, wyraźnym głosem zaczął podawać nowe liczby pracującemu przy maszynie Kovakowi. I tak trwało to ponad dwadzieścia minut. Z precyzją automatu wykrzykiwał rzędy cyfr, danych, wykonywał drobne korektury, opracowywał nowe dane, aż wtem nadszedł decydujący moment.

— Trzymać się mocno! — krzyknął i nacisnął guzik. Rozejrzał się, lecz nikogo nie dostrzegł.

— Co to za maszyna! — wrzasnął radośnie Kelly — Znowu na starych śmieciach!

Max spojrzał w górę … Istotnie nad nimi ponownie błyszczały dobrze znane gwiazdozbiory Nu Pegasi i Halycona.

Pięć minut później zasiadł wraz z szefem do zimnej kawy oraz resztek bułeczek. Tymczasem Noguchi i Smyth zajęli się procedurami końcowymi. Kovak wraz z Lundym, którzy pełnili pierwszą wachtę, zeszli na dół, aby przed służbą zdążyć jeszcze nieco odpocząć. Max ponownie spojrzał na kopułę.

— A więc naprawdę dokonaliśmy tej sztuki … Nigdy bym w to nie uwierzył.

— Naprawdę? Przecież nikt nie miał najmniejszych wątpliwości.

— Hm … Cieszę się, że nie może pan wiedzieć, jak drżały mi łydki. Kelly nie podjął tematu.

— Czy pan sobie zdaje sprawę z faktu, że pański głos niezwykle przypomina barwę głosu doktora Hendrixa … zwłaszcza przy podawaniu danych … Max obrzucił go krótkim, ostrym spojrzeniem.

— Skąd pan wie? … To było w tym strasznym momencie … tuż przed decydującą chwilą …

— Wiem — odparł Kelly, nie siląc się na bliższe wyjaśnienia.

— Oczywiście, to tylko takie wrażenie … bardzo subiektywne u-czucie … w duchy nie wierzę, ale zdawało mi się, że ktoś za mną stoi. Tak samo, jak kiedyś stał Hendrix, gdy kontrolował to, co robiłem. Szef skinął głową.

— To ja stałem. Mam nadzieje, że mi pan wybaczy.

— Co proszę? …

Kelly nie odpowiedział, lecz zajął się ustaleniem pozycji statku i porównaniem wyników pomiarów z mapami nieba. Na stole rozłożono standardowe, ciemnobłękitne płachty papieru — zdarzyło się to po raz pierwszy, gdy wszyscy uznali „Asgard” za stracony.

Kiedy szef skończył swą pracę, Max uświadomił sobie, że czeka go jeszcze trud ustalenia trajektorii lotu.

— Jestem zdania … — odezwał się po chwili — … że powinniśmy trzymać się kursu na Nu Pegasi. Kelly był wyraźnie zdziwiony.

— Na Nu Pegasi?

— Przecież nie możemy lecieć na Halycon. Przy tej odległości … Co pan sądzi?

— Nic, kapitanie.

— Bez żartów. Niechże pan mówi.

— Myślałem, że wylądujemy na Terree Novae, ale skoro kapitan postanowił inaczej…

Max pobębnił palcami w stół. Nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że po tym, gdy dokonał niemożliwego, ktokolwiek mógłby oczekiwać czegoś innego niż tylko wylądowanie na najbliższej planecie.

— Pan sądził, że poprowadzę statek na Nową Ziemię? … Bez tabel i jakiejkolwiek pomocy …

— Jestem od tego daleki, kapitanie. To było tylko takie podświadome życzenie … Max wyprostował się.

— Proszę powiedzieć Kovakowi, aby trzymał dotychczasowy kurs. Acha … niech pan poprosi Walthera do mojej kabiny.

— Tak jest, sir. Pierwszego oficera spotkał jeszcze na korytarzu.

— Hallo, Walther! Proszę ze mną. Weszli do środka. Max zdjął czapkę i rzucił ją na stół.

— A jednak aię kręci! … Dokonaliśmy tego!

— Tak jest, kapitanie. Obserwowałem wszystko przez bulaj w salonie.

— Nie wygląda pan na zaskoczonego.

— A powinienem? Max rzucił się na fotel.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Daleki patrol»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Daleki patrol» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Heinlein: Between Planets
Between Planets
Robert Heinlein
Robert Heinlein: Tunnel In The Sky
Tunnel In The Sky
Robert Heinlein
Robert Heinlein: Stella doppia
Stella doppia
Robert Heinlein
Robert Heinlein: Starship Troopers
Starship Troopers
Robert Heinlein
Robert Heinlein: By His Bootstraps
By His Bootstraps
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Daleki patrol»

Обсуждение, отзывы о книге «Daleki patrol» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.