John Ringo - Tam będą smoki

Здесь есть возможность читать онлайн «John Ringo - Tam będą smoki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: ISA, Жанр: Фантастика и фэнтези, Боевая фантастика, Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tam będą smoki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tam będą smoki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści osadzona jest kilka tysiącleci w przyszłość, kiedy to ludzie żyją w stworzonej przez siebie utopii. Pojęcia takie jak praca czy ubóstwo dawno zostały zapomniane, a dzięki niezwykle zaawansowanej technologii medycznej, ludzie żyją po kilkaset lat i dowolnie formują swoje ciała przyjmując postać zwierząt czy wyimaginowanych stworzeń. Ich jedynym zmartwieniem jest wyszukiwanie coraz to nowszych rozrywek, m.in. poprzez toczenie potyczek z orkami w wirtualnej rzeczywistości czy też uprawianie rekreacjonizmu, czyli odtwarzanie sposobu życia w wybranym okresie historycznym.

Tam będą smoki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tam będą smoki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Twierdzisz, że należałoby stworzyć bloki regionalne? — z poirytowaniem zapytała Ishtar. — W jakim celu?

— Trzeba znów zacząć myśleć o świecie — oświadczył Aikawa. — Będziemy musieli pomagać ludziom się odbudować. I skonsolidować nasze zaplecze polityczne. Jeśli ludzie mają to przeżyć, będą musieli nauczyć się odbudować. Donas należy zachęcenie ich do tego. A to funkcja regionalna.

— To bitwa między frakcjami Rady — zaprotestowała Ishtar. — Nie między narodami.

— Teraz tak — zgodził się Aikawa. — Ale nie pytaj mnie o jutro.

* * *

— Powinnyśmy zrobić jakieś plany!

— Nie mam w domu za wiele jedzenia, skąd je teraz weźmiemy?

— Ludzie będą tu przychodzić, musimy się przygotować na ich przyjęcie!

— Przyjęcie ich? Nie mamy dość dla nas samych!

Jakby poddając się wcześniejszym ustaleniom, stali mieszkańcy Raven’s Mill zebrali się w pubie pomimo nagłej i nieoczekiwanej burzy. Temperatura na zewnątrz spadała, a potężny wiatr szarpał drzwiami i okiennicami gospody. To, co się działo w środku, prawie nie dawało się opisać.

— SŁUCHAJCIE! — wrzasnął Edmund po kilku minutach wzajemnego przekrzykiwania się. John Glass i Tom Raeburn wyglądali, jakby mieli się za chwilę zabrać do rękoczynów. — To wszystko wyrwało się spod kontroli. Albo będzie my tu mieli porządek, albo zacznę rozbijać głowy.

— A ja ci pomogę — zgłosił się Myron. — Mam jedzenie w magazynach. I nie będę go sprzedawał wariatom w malutkich porcjach, żeby było jasne. Zbliża się sezon siewu. Jeśli tylko pogoda się uspokoi, wszystko będzie dobrze.

— Ale nie będzie, jeśli zaczniemy przyjmować wszystkich, którzy zaczną tu przychodzić! — krzyknął Glass.

— SPOKÓJ! Ma tu być porządek!

— Proponuję zrobić Edmunda przewodniczącym, a co tam, burmistrzem — oświadczył Tom Raeburn. Charakteryzujący się szerokim karkiem syn Myrona mocno napinał mięśnie szczęk, ale zdołał zachować spokój. — Wcześniej nie był nam potrzebny, ale teraz już tak.

— Jestem za — rzucił Myron. — Trzeba będzie podjąć jakieś decyzje.

— Burmistrz może być — stwierdził Glass. — Ale nie lord. Musimy mieć coś do powiedzenia. I uważam, że niezależnie od tego, co mówi Sheida, powinniśmy przegnać uciekinierów. Mamy dość własnych problemów!

— W tej chwili głosujemy, czy wybrać Edmunda na burmistrza — oświadczyła Bethan Raeburn, wstając. — Na razie powinniśmy trzymać się prostych tematów. Są jacyś inni kandydaci?

— Ja, proponuję siebie — powiedział Glass. — Lubię Talbota, ale nie wydaje mi się, żeby miał na uwadze interesy Raven’s Mill.

— A co leży w interesie Raven’s Mill? — zapytał Edmund. — Nie jestem pewien, czy chcę być burmistrzem czy earlem, lordem albo czymkolwiek innym. Ale lepiej, żebyście zrozumieli, co ja uważam za leżące w interesie Raven’s Mill. Nie jesteśmy jakąś cholerną wyspą. Na ziemi żyje około miliarda ludzi. Może, może kilka tysięcy z nich poza Anarchią posiada umiejętność przeżycia bez techniki. Będziemy tu mieć uchodźców. I będziemy musieli zintegrować ich z naszym społeczeństwem. Będziemy musieli się rozwinąć. A na wypadek, gdybyście nie zrozumieli wiadomości, które dostaliśmy od Rady, w tej chwili toczy się wojna. Zostałem już poproszony o przeniesienie się do kwatery Sheidy, żeby im pomóc. Odmówiłem, ponieważ myślę o całym świecie. Będziemy musieli go przebudować. A Raven’s Mill będzie częścią, możliwe, że całkiem istotną, tej przebudowy. Będziemy musieli przyjąć tych uciekinierów i nauczyć ich nie tylko, jak przeżyć, ale prosperować. Nauczyć ich naszych umiejętności. Myron rolnictwa, John produkcji szkła, bednarstwa, kowalstwa, wszystkich tych rzeczy, które trzeba umieć, jeśli nie ma się replikatorów ani nawet fabryk. Pierwsi z nich zaczną docierać tu może nawet już jutro. Będziemy musieli się na to przygotować. Taka właśnie jest moja opinia, moje zdanie. I jeszcze jedno…

Przerwał i rozejrzał się po sali, patrząc na morze zaniepokojonych twarzy.

— Toczy się wojna. Staję po stronie Sheidy. Rozumiem, i to na poziomie, z którego — jak przypuszczam — Bowman nawet nie zdaje sobie sprawy, co oznaczałby jego program. Może, może pozwolenie mu na przejęcie władzy obróciłoby się na lepsze. Ale tylko dlatego, że efektem wojny w naszej sytuacji może być śmierć dziewięćdziesięciu procent populacji świata.

— Co? — Charlie Raeburn odezwał się jako pierwszy. — Ilu!?

— Nie ma jedzenia. I w tej chwili nie istnieje żaden sposób na dystrybucję istniejącego. Skąd je wziąć? Farmy na centralnych równinach dostarczają żywność dla całego świata. Nie ma żadnego sposobu na przeniesienie jej. Ta gwałtowna zmiana pogody to prawdopodobnie efekt załamania się systemu sterowania pogodą. Jaka jest prawdziwa pogoda świata? Czy będziemy chociaż w stanie zasiać w tym roku?

— Będziemy — wtrącił Myron. — Nawet przy takiej pogodzie. Nie będzie to łatwe, ale nasiona w tych czasach to już nie kasza pszenna. Wyrośnie nawet w huraganie. A ich wydajność… no cóż, powiedzmy tylko, że nawet przy abso lutnie fatalnych rolnikach po pierwszym zbiorze nie powinien nam grozić głód.

— Tak więc możemy zasiać i część wyrośnie. Ale jeśli przy życiu pozostaną jedynie mieszkańcy Raven’s Mill, to co z tego wyniknie dla świata? Jak już powiedziałem, opowiadam się za Sheidą. Tak jak sprawy wyglądają, może to oznaczać konieczność walki. Do diabła, prawdopodobnie będziemy musieli walczyć, jeśli nie z innymi grupami, to przeciw bandytom, którzy będą chcieli naszego jedzenia. To nie będzie łatwe. Ale nie zamierzam postawić wokół miasta muru i powiedzieć „nie, odejdźcie i gińcie z głodu”. Z drugiej strony przychodzący tu ludzie będą uważać, że naszym obowiązkiem jest wszystko im dawać. To też nie jest prawdą. Ale chcę, żebyście wszyscy zrozumieli, że poświęcę się ocaleniu jak największej liczby istnień ludzkich. Dla naszego gatunku, dla świata, dla wolności reprezentowanej przez Sheidę. A jeśli to wam nie odpowiada, w takim razie, cóż, uważam, że powinniście głosować na Johna. Choć jeśli wszyscy będą martwi, to nie wiem, komu będzie sprzedawał swoje szklane figurki.

— Edmundzie, czy my sobie z tym poradzimy? — zapytała Lisbet McGregor.

Żona właściciela gospody wyglądała na zmartwioną. — Dostatecznie ciężko jest zaspokoić wszystkich w trakcie Jarmarku, kiedy goście chcą wyłącznie jedzenia z epoki. Ja… musimy się martwić o Elsie. Może później o inne dzieci. Jestem gotowa… spróbować pomóc innym. Ale nie kosztem naszych własnych dzieci.

— Nie wiem — przyznał Edmund. — Gdybyśmy postawili mur wokół miasta, co byłoby trudne do zrobienia wyłącznie naszymi siłami, nikogo nie wpuszczali, bandyci nie spaliliby nam zbiorów i uciekinierzy nie zdecydowali się siłą zabrać nam jedzenia i rzeczy, to może bylibyśmy w stanie przeżyć. I może byłoby to łatwiejsze od próby uratowania ludzi. Ale… musiałbym żyć z tym przez resztę swoich dni. Mimo wszystko — dodał — przychodzącym do nas ludziom będziemy musieli wskazać na realia życia w tej sytuacji. Później będą musieli sobie radzić sami. Będą musieli się nauczyć pracować. Zresztą, na swój sposób nas czeka to samo. Kiedy nudzi nas projekt czy hobby, zaczynamy się zajmować czymś innym. Cóż, wy też nie będziecie już w stanie pobierać jedzenia z Sieci. W tej chwili najpotężniejszym człowiekiem w tym mieście jest Myron. To on posiada całe jedzenie. — Edmund spojrzał na farmera i zobaczył szok na jego twarzy. — Ha! Nie pomyślałeś o tym, prawda? Ale jeśli chcesz, żebym naprawił ci tę młockarnię, lepiej nie zapomnij się ze mną podzielić. Ja, z drugiej strony, potrzebuję pół tuzina beczek, a ty jeszcze więcej, więc Donald jest urządzony. Nie wydaje mi się, żeby ktoś z nas chciał pozbyć się gospody, więc McGregor ma pracę. Hmm… — Spojrzał w stronę Roberta i Marii McGibbonów i zmarszczył brwi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tam będą smoki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tam będą smoki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tam będą smoki»

Обсуждение, отзывы о книге «Tam będą smoki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x