Orson Card - Mówca umarłych

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Mówca umarłych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mówca umarłych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mówca umarłych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja wątków zarysowanych w Grze Endera. Niezagrożona ludzkość zaczyna współczuć pokonanym napastnikom i skazuje Endera na banicję. Tymczasem otwartość Ziemian zostanie wystawiona na próbę przez kolejne zjawienie ię obcych.
Nagroda Nebula 1986.
Nagroda Hugo 1987.

Mówca umarłych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mówca umarłych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Piłka trafiła chłopca prosto w krocze. Skrzywił się demonstracyjnie, lecz na dziewczynce nie wywarło to wrażenia.

— Usunął się! Widziałam, jak porusza biodrami!

— Wcale nie! Zabolało mnie! Wcale się nie uchyliłem!

— Reveja! Reveja! — mówili w starku, ale teraz dziewczynka przeszła na portugalski. Nie zmieniając wyrazu twarzy, chłopiec z metalowymi oczami podniósł rękę, by ich uciszyć.

— Mudou — stwierdził zdecydowanie. Poruszył się, przetłumaczył Ender.

— Sabia! Wiedziałam!

— Kłamiesz, Olhado! Chłopiec z metalowymi oczami spojrzał na niego z pogardą.

— Nigdy nie kłamię. Jeśli chcesz, wyślę ci kopię tej sceny. Myślę nawet, że nadam ją w sieci, żeby wszyscy widzieli, jak się uchylasz, a potem kłamiesz, że nie.

— Mentiroso! Filho de punta! Fode-bode!

Ender był przekonany, że zrozumiał te epitety, które chłopiec z metalowymi oczami przyjął jednak z całkowitym spokojem.

— Da — odezwała się dziewczynka. — Da-me. Daj go tutaj. Chłopiec ze złością zdjął z palca sygnet i cisnął go na ziemię.

— Viada! — rzucił chrapliwym szeptem. Potem odwrócił się i ruszył biegiem.

— Poltrao! — zawołała za nim dziewczynka. — Tchórz!

— Cao! — krzyknął chłopiec, nie oglądając się nawet.

Tym razem jednak nie zwracał się do swej przeciwniczki. Ta natychmiast spojrzała na chłopca z metalowymi oczami, który zesztywniał, słysząc przezwisko. Dziewczynka natychmiast spuściła wzrok. Mała, która podawała piłkę, podeszła do chłopca i powiedziała coś szeptem. Ten podniósł głowę i po raz pierwszy zauważył Endera.

— Desculpa, Olhado — przepraszała starsza dziewczynka. — Nao queria que…

— Nao ha problema, Mieni — nawet na nią nie spojrzał. Dziewczynka chciała jeszcze cos' powiedzieć, ale wtedy także dostrzegła Endera i umilkła.

— Porque esta olhando-nos? — spytał chłopiec. — Czemu się nam przyglądasz? Ender odpowiedział pytaniem.

— Voce e arbitra? Jesteś tu arbitrem? Słowo mogło oznaczać sędziego, ale też urzędnika.

— De vez em quando. Czasami.

Ender przeszedł na stark — nie był pewien, czy w portugalskim zdoła wyrazić bardziej złożone zdania.

— Wiec powiedz, arbitrze, czy to ładnie, by obcy musiał sam, bez pomocy, szukać drogi?

— Obcy? Masz na myśli utlanninga, framlinga czy ramena?

— Nie, mam chyba na myśli niewiernego.

— O Senhor e descrente? Jesteś niewierzący?

— Só descredo no incrwel. Nie wierzę w to, co niewiarygodne. Chłopiec uśmiechnął się.

— Gdzie chcesz trafić, Mówco?

— Do domu rodziny Ribeira. Mała dziewczynka przesunęła się bliżej chłopca z metalowymi oczami.

— Której rodziny Ribeira?

— Do wdowy Ivanovy.

— Chyba potrafię ją znaleźć.

— Każdy tutaj potrafi ją znaleźć — oświadczył Ender. — Problem w tym, czy zechcesz mnie tam zaprowadzić.

— A po co chcesz tam trafić?

— Zadaję ludziom pytania i próbuję poznać prawdziwe historie.

— Nikt w domu Ribeirów nie zna żadnych prawdziwych historii.

— Wystarczą mi kłamstwa.

— Chodźmy więc.

Podniósł małą, usadził sobie na ramionach i ruszył ku przystrzyżonej krótko trawie głównej drogi. Dziewczynka szepnęła mu coś do ucha. Zatrzymał się i obejrzał na idącego tuż za nim Endera.

— Quara chce wiedzieć, jak ci na imię.

— Andrew. Andrew Wiggin.

— To jest Quara.

— A ty?

— Wszyscy wołają na mnie Olhado. Z powodu oczu. Ale naprawdę mam na imię Lauro. Lauro Suleimao Ribeira.

Uśmiechnął się, potem odwrócił i poszedł dalej. Ender ruszył za nim. Ribeira. No tak. Jane słyszała wszystko i teraz mówiła z klejnotu w jego uchu.

— Lauro Suleimao Ribeira jest czwartym dzieckiem Novinhy. Stracił wzrok w wypadku z laserem. Ma dwanaście lat. Aha, znalazłam pewną różnicę między rodziną Ribeirów a resztą miasta. Ribeirowie potrafią się przeciwstawić biskupowi i zaprowadzić cię tam, gdzie chcesz dojść.

Ja także coś zauważyłem, Jane, odpowiedział bezgłośnie. Ten chłopak bawił się okłamując mnie, a jeszcze bardziej tym, że ja dałem się oszukać. Mam nadzieję, że nie zechcesz się od niego uczyć.

Miro siedział na zboczu. W cieniu drzew był niewidoczny dla każdego, kto patrzyłby na niego z Milagre, sam jednak mógł obserwować większą część miasta — w szczególności katedrę i klasztor na najwyższym wzgórzu, a także obserwatorium na sąsiednim, w kierunku północnym. A poniżej obserwatorium, w niewielkim zagłębieniu zbocza tuż przy ogrodzeniu, dom, w którym mieszkał.

— Miro — szepnął Liściojad. — Czy jesteś drzewem?

Było to dosłowne tłumaczenie idiomu pequeninos. Medytowali czasem, nieruchomi przez całe godziny. Nazywali to „być drzewem”.

— Raczej źdźbłem trawy — odparł Miro.

Liściojad zachichotał piskliwie i szorstko, jak zwykle. Ten śmiech nigdy nie brzmiał naturalnie — pequeninos uczyli się śmiechu na pamięć, jakby był kolejnym zwrotem w starku. Nie wynikał on z rozbawienia, a przynajmniej Miro nie sądził, by tak było.

— Czy spadnie deszcz? — spytał Miro. Dla prosiaczków znaczyło to: czy przerywasz mi ze względu na mnie, czy na siebie?

— Dziś z nieba spadł ogień — oznajmił Liściojad. — Na prerii.

— Tak. Mamy gościa z innego świata.

— Czy to Mówca? Miro nie odpowiedział.

— Musisz go do nas przyprowadzić. Miro milczał.

— Moja twarz zapuści dla ciebie korzenie, Miro, moje członki będą drewnem dla twego domu. Miro nienawidził sytuacji, gdy o coś żebrali. Miał wrażenie, że uważają go za kogoś szczególnie mądrego lub potężnego, za rodzica, o którego łaskę trzeba zabiegać. Jeżeli tak właśnie myślą, to tylko z jego winy. Jego i Liba. Efekt odgrywania wśród prosiaczków roli Boga.

— Przecież obiecałem, Liściojadzie.

— Kiedy kiedy kiedy?

— To wymaga czasu. Muszę się przekonać, że można mu ufać. Liściojad był zdziwiony. Miro kilka razy próbował wytłumaczyć, że nie wszyscy ludzie się znają, a niektórzy wcale nie są mili, ale prosiaczki zdawały się tego nie pojmować.

— Gdy tylko będę mógł — przyrzekł Miro.

Nagle Liściojad zaczął kołysać się w przód i w tył, przesuwając biodra na boki, jakby chciał podrapać się w siedzenie. Libo wysunął kiedyś teorię, że czynność ta spełnia u prosiaczków funkcję śmiechu.

— Mów do mnie w piddle-giiz — parsknął Liściojad.

Liściojada zawsze bawił fakt, że Miro i inni Zenadores używali zamiennie dwóch języków. A przecież zarejestrowano, a w każdym razie słyszano o czterech przynajmniej różnych językach jednego tylko plemienia prosiaczków. Jeśli jednak chciał portugalskiego, usłyszy portugalski.

— Vai comer folhas. Idź jeść liście.

— Dlaczego to jest mądre? — zdziwił się Liściojad.

— Bo tak się właśnie nazywasz. Come-folhas. Liściojad wyjął z nozdrza i odrzucił za siebie sporego, brzęczącego owada.

— Nie bądź niegrzeczny — powiedział. I odszedł.

Miro spoglądał za nim przez chwilę. Kontakty z Liściojadem zawsze były kłopotliwe. Miro wolał towarzystwo prosiaczka zwanego Człowiekiem. Wprawdzie Człowiek był inteligentniejszy i trzeba było bardziej przy nim uważać, jednak nie okazywał wrogości, jak Liściojad.

Kiedy prosiaczek zniknął, Miro znów spojrzał na miasto. Ktoś szedł ścieżką po zboczu w stronę domu. Ten z przodu był bardzo wysoki… nie, to Olhado z Quarą na ramionach. Quara była już za duża, żeby ją nosić. Miro martwił się o nią. Nie potrafiła chyba otrząsnąć się z szoku po śmierci ojca. Miro poczuł gorycz. I pomyśleć: Ela sądziła, że gdy tylko ojciec umrze, wszystkie problemy zostaną rozwiązane.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mówca umarłych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mówca umarłych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mówca umarłych»

Обсуждение, отзывы о книге «Mówca umarłych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x