Kirył Bułyczow - Białe skrzydła kopciuszka

Здесь есть возможность читать онлайн «Kirył Bułyczow - Białe skrzydła kopciuszka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1985, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Białe skrzydła kopciuszka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Białe skrzydła kopciuszka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja tego utworu rozgrywa się na pewnej planecie, na której piękna astronautka poddaje się procesowi bioformacji — by stać się ptakiem o białych skrzydłach. O nieoczekiwanych perypetiach związanych z tymi nowymi możliwościami opowiada Bułyczow.

Białe skrzydła kopciuszka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Białe skrzydła kopciuszka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Jednym słowem pod byle pozorem starają się je gdzieś zostawić Wcale im się nie dziwię, zwłaszcza bioformantom latającym, bo dla nich dodatkowe trzysta gramów obciążenia to nie bagatela.

Wrócił Pfluge. Długo krzątał się po śluzie, wzdychał, brzęczał swoimi puszkami i wreszcie z trudem przecisnął się przez właz.

— Niezwykły dzień! — powiedział radośnie, rozstawiając na stole swoje zdobycze — Wyrobiłem dziś co najmniej trzy normy.

Zobaczył, że Pawłysz siedzi przy nadajniku, i dorzucił.

— Widziałem odpływający kuter, ale nie zdążyłem zapytać. Podwodnicy jeszcze nie wrócili?

— Nie — odparł Dimow — Na wszelki wypadek proszę przygotować do pracy stanowisko medyczne.

— Ja to chyba zrobię lepiej — powiedział Pawłysz — A Pfluge niech tymczasem posiedzi przy radiostacji.

— Po pierwsze. Pfluge jest bardzo słabym łącznościowcem, a po wtóre, pan jest, jak podejrzewam, jeszcze gorszym weterynarzem. Zapomina pan, że nasi koledzy i znajomi nie są w tej chwili przejściowo antropoidami.

— To niestety prawda — odezwał się Pfluge. — Mam jednak nadzieję, że nic złego im się nie stanie.

Otworzył skrzynię stojącą w kącie pod przepierzeniem i zaczął wyjmować z niej leki i narzędzia, zerkając przy tym na swoje trofea. Rozpierało go pragnienie, aby po chwalić się komuś swoimi zdobyczami, a tu jak na złość nikt nie miał do nich głowy.

Nadeszła wiadomość z lotni, która przeleciała już trzydzieści kilometrów od Stacji, że na razie z jej pokładu nikogo nie zauważono.

— A jaka jest widzialność w głąb? — zapytał Pawłysz.

— Woda jest przezroczysta i niezbyt głęboka, my jednak nie liczymy na własne oczy. Wszyscy podwodnicy mają znaczniki izotopowe, które łatwo namierzyć. A gdyby to się nie udało, to pozostają jeszcze ptaki, które widzą na dziesięć metrów w głąb.

Pawłysz dojrzał przez okno sejsmologów zbiegających ze zbocza. Dopiero po chwili ukazał się Niels obładowany aparatami pomiarowymi ewakuowanymi z krateru.

— Co na kutrze? — zapytał Dimow Pawłysz wywołał kuter.

— Nieustannie nadajemy sygnały — powiedział Wan — Na razie bez skutku. A u was co nowego?

— Na razie nic.

— Schronisko! — włączył się nagle mechaniczny, monotonny głos jednego z ptaków — Schronisko! Widzę Sandrę!

— Gdzie? — zapytał Pawłysz.

Wan, który nie zdążył się wyłączyć i wszystko słyszał, zawtórował mu.

— Gdzie?

— Południowy zachód, ku południowi od Krzywej Góry Trzydzieści mil, Słyszycie mnie?

— A co z nią? Co z nią?! — krzyknął Jerychoński.

— Utrzymuje się na wodzie. Zejdę niżej, bo mnie nie widzi…

— Kuter, w jakim jesteś kwadracie? — zapytał Dimow, odsuwając Pawłysza od radiostacji.

— 13-878 — odpowiedział Wan — Na północny zachód od wyspy.

— Siedemdziesiąt pięć mil — powiedział Dimow patrząc na mapę. — Potrzebujecie na dojście tam co najmniej pół godziny.

— Ruszamy — powiedział Wan i wyłączył się.

— Pół godziny — powtórzył Dimow i natychmiast wywołał ptaki: — Możecie jej pomóc?

— Nie — odpowiedział któryś z bioformantów. — Jestem tu sama i nie mogę do niej dotrzeć. Ocean jest mocno sfalowany i boję się zamoczyć skrzydła, a Sandra jest chyba nieprzytomna…

Pawłysz pospiesznie naciągał kombinezon.

— Gdzie jest maska?

— Weź moją — powiedział Pfluge. — Masz. Dimow uniósł głowę znad radiostacji i zobaczył, że Pawłysz właśnie kończy się ubierać — Znasz tę lotnię?

— Jak swoje pięć palców.

— Polecę z nim — powiedział sejsmolog Gogia. — Dobrze, że się nie rozebrałem.

Dimow powtórzył:

— Trzydzieści mil na południowy zachód, ku południowi od Krzywej Góry. — Potem obrócił się do mikrofonu i powiedział: — Za dwie minuty wystartuje do was nasza lotnia. Na miejscu będzie za jakieś dziesięć minut. Kuter nie zdąży szybciej niż za pół godziny. Pfluge szarpał się z włazem śluzy.

— Pospieszcie się — powiedział ptak bo zamiast jednej Sandry będziecie musieli ratować dwoje. Ten nadajnik ciąży mi jak kamień.

Pawłysz otworzył drzwi zewnętrzne i przystanął na chwilę, zdumiony, jak bardzo zmieniło się oświetlenie. Słońce przesłaniała czerwona mgiełka, a czarna góra rysowała się ostro na niebie, jakby podświetlona od tylu promieniem reflektora teatralnego. Sejsmolog pierwszy wskoczył do lotni. Pawłysz uniósł nogę, aby pójść za jego przykładem, kiedy drzwi kopuły otworzyły się i wyskoczył z nich Pfluge w samej kurtce i bez maski. Otworzył szeroko usta, starając się odetchnąć rozrzedzonym powietrzem i rzucił w ich stronę mały pojemnik z zestawem pierwszej pomocy. Zachwiał się i byłby się przewrócił, gdyby nie Niels, który chwycił go macką i wciągnął do środka.

— To nasza wina — powiedział sejsmolog. — Jak mogliśmy zapomnieć…

Pawłysz podniósł pojemnik, rzucił go sejsmologowi, wskoczył do lotni i powiedział do Gogii:

— Teraz się trzymaj! I kiedy będziesz opowiadał wnukom o naszej dzisiejszej wyprawie, nie zapomnij podkreślić, że wiózł cię były mistrz Moskwy w akrobatyce lotniowej.

— Nie zapomnę powiedział sejsmolog, dociągając do oporu pasy bezpieczeństwa.

Pawłysz wyszedł z wirażu i poleciał z maksymalną prędkością tak, żeby zostawić po lewej ręce słup różowobrunatnego dymu stojącego nad przeciwległą stroną wyspy.

7

W siedem minut później zobaczyli samotnego ptaka, krążącego o dwieście metrów nad falami.

Ptak zauważył lotnię, bo uniósł się wyżej i znieruchomiał w powietrzu, jakby wskazując punkt, w którym znajduje się Sandra. Pawłysz rzucił lotnię w dół i zawisł o jakieś dziesięć metrów nad grzebieniami fal, ale nawet z tej wysokości nie od razu dostrzegł Sandrę, której ciało nikło wśród piany urywanej przez wiatr ze szczytów grzywaczy.

— Widzisz? — zapytał Gogia, wpatrując się w wodę.

Wiatr znosił lotnię, więc Pawłysz musiał hamować jego porywy silnikiem, żeby nie stracić Sandry z oczu. Potem wypuścił drabinkę sznurową, która miękko rozwinęła się i chlupnęła do wody o metr od Sandry.

— Jak ją podniesiemy? — zapytał Gogia otwierając dolny właz,

— Pawłysz, co u ciebie? Dlaczego milczysz? — odezwało się radio.

— Poczekaj jeszcze minutę! — warknął Pawłysz. — Znaleźliśmy ją i musimy teraz podnieść na pokład. Wówczas wszystko powiemy.

— A co i nią?

— Nie wiem.

Pawłysz wyłączył nadajnik i powiedział do Gogii:

— Ani mi się waż sam wyciągać ją z wody. Po prostu obwiąż ją liną i przymocuj do drabinki. Wyciągnę was na pokład razem. Jasne?

— Tak. Masz rację — powiedział sejsmolog.

Ptak przeleciał tak blisko kabiny, że Pawłysz mógł zajrzeć w jego okrągłe, porcelanowe oczy. Uniósł rękę, dziękując mu tym gestem za pomoc. Ptak miał na piersi owalne pudełeczko nadajnika. Pawłysz przesunął ręką po własnej piersi, dając do zrozumienia ptakowi, żeby wyrzucił niepotrzebny już ciężar. Ptak zamknął potakująco oczy, ale nadajnika nie wyrzucił, tylko uniósł się nieco wyżej, tak że jego cień od czasu do czasu zasłaniał Pawłyszowi słońce.

Sejsmolog schodził ze zwojem liny po drabince i Pawłysz całą swoją uwagę skupił na tym, żeby nie pozwolić wiatrowi znieść lotni w bok. Sandra rozłożyła ręce i kołysała się na falach jak w hamaku. Leżała na plecach i miała zamknięte oczy. Zgubiła gdzieś swoje ochronne okulary. Minęło czternaście minut od chwili, kiedy wybiegli ze Schroniska.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Białe skrzydła kopciuszka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Białe skrzydła kopciuszka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Białe skrzydła kopciuszka»

Обсуждение, отзывы о книге «Białe skrzydła kopciuszka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x