Koniecznie musieli ją przyszpilić i zadać kilka pytań.
Apia, Samoa, 15 lipca 2021
Uzurpator był zaciekawiony i rozbawiony tym, jak zmienia się nastawienie ludzi do Rae. Niektórzy najwyraźniej uważali ją za bezwstydną manipulatorkę, a może tylko za nimfomankę. Wielu mężczyzn gratulowało Russowi, szczwanemu lisowi, albo mu zazdrościło. Rae nie malowała się i nosiła ascetyczne stroje, przynajmniej w biurze, ale faceci mówili, że od początku wiedzieli, co z niej za numer. Ci, którzy widzieli, jak pływa, zauważyli fragment tatuażu w kształcie wschodzącego słońca ponad jej zgrabnymi pośladkami.
Niektórzy mężczyźni i większość kobiet rozumieli jednak, że chodzi tu o coś więcej niż seks. Nietrudno było dostrzec, jak ona patrzy na niego, a on na nią; jak zmieniają się ich głosy, gdy ze sobą rozmawiają.
Po „dniu śnieżycy” większość ludzi wróciła do pracy z nową energią. Na niektórych niekorzystnie wpłynął fakt, że mieli cały dzień na refleksje na temat braku wyników: może rzeczywiście przyszedł już czas na współpracę z rządem.
Rząd sam się zgłosił, ale nie do rozszyfrowania wiadomości.
Dwoje agentów CIA, przebranych za małżeństwo świętujące miesiąc miodowy, zarezerwowało na miesiąc wykwintny Pokój Skrzydłowy w Aggie Grey’s. Czworo innych agentów zajęło sąsiednie pokoje. Przylecieli do Samoa Amerykańskiego wojskowym samolotem i przypłynęli do Apii promem, żeby oszczędzić sobie absurdalnych rewizji bagażu.
Siódmy agent — siwowłosa starsza pani — wynajął sobie pokój w tym samym pensjonacie co Rae. Drugiego dnia, godzinę po sprzątaniu, pokój Rae został dokładnie zapluskwiony.
Obserwacja nic jednak nie dala. Uzurpator automatycznie zachowywał pełną ostrożność i ściśle imitował ludzkie zachowanie. Jadł, pił i wydalał w regularnych odstępach czasu. Co noc kładł się do łóżka i przez osiem godzin leżał w ciemności. To, że zamiast spać, analizuje 31,433 jedynek i zer, nie było oczywiste dla obserwatora.
Trzy razy wróciła nad ranem, spędziwszy noc ze swoim szefem. To zadecydowało o niepodejmowaniu działań bezpośrednich, polegających na pójściu prosto do Poseidona i opowiedzenie szefostwu wszystkiego, co agencja wiedziała o tajemniczej pracownicy. Oprócz jej związku, może nawet miłosnego, z zastępcą kierownika projektu, zdobyte informacje na temat Jacka Halliburtona także nie napawały optymizmem w kwestii jego współpracy z rządem amerykańskim. Cynicznie wykorzystał marynarkę Stanów Zjednoczonych w celu zgromadzenia uzdolnionych specjalistów, a następnie wynajął ich i odszedł ze służby, robiąc scenę na pożegnanie. Zrezygnował nawet z obywatelstwa amerykańskiego.
Druga bezpośrednia strategia, polegająca na porwaniu kobiety z ulicy lub pokoju, miała pewną zaletę — nie wiedzieli, że łatwiej byłoby „porwać” czołg Powella — ale ponieważ tutejsze prawo nie dawało im żadnej władzy, woleli być nieco bardziej subtelni. Wykorzystali przynętę — niebezpośrednią.
Russ wrzucił swoją wizytówkę do pudełka na comiesięczne losowanie, w którym można było wygrać weekend dla dwojga w Aggie Grey’s albo w Pokoju Skrzydłowym, albo w Apartamencie Prezydenckim. Wygrał Pokój Skrzydłowy, zaraz po wyjeździe nowożeńców.
Tamci wiedzieli, że prędzej czy później będą musieli zabrać się za Russa. Lepiej prędzej.
Były trzy możliwości: albo Russ przyjdzie pierwszy, albo Rae, albo przyjdą razem. Ostatnia opcja była mało prawdopodobna, wciąż bowiem zachowywali pewną dyskrecję. Ale ekipa z CIA była przygotowana na każdą z trzech ewentualności, jak również na trywialny przypadek, w którym nie pojawi się żadna ze stron.
Gdyby Russell przeszedł przez drzwi pierwszy, musieliby dokonać jakichś pośpiesznych wyjaśnień. Ale pierwsza zjawiła się kobieta.
Uzurpator wszedł do okazałego pomieszczenia i rzucił torbę na łóżko, po czym poszedł do łazienki, by się uczesać. Usłyszał nierozpoznawalny dźwięk w holu. To jakiś facet wepchnął drewniany klin między drzwi a framugę, blokując je tak, by nie dały się otworzyć. Potem nastąpił łatwo rozpoznawalny odgłos otwierania i zamykania drugich drzwi.
Wybiegłszy z łazienki, uzurpator zobaczył mężczyznę i kobietę, którzy właśnie weszli z sąsiedniego pokoju.
— Proszę nam nie utrudniać sprawy — rzekł mężczyzna. — Wie pani, dlaczego tu jesteśmy.
Odpowiedział automatycznie, rozważając różne opcje.
— Niech pan mi to powie.
— Pani nie jest Rae Archer. Ale jest pani tak doskonalą imitacją, że musi być klonem albo czymś takim.
— Nie mam pojęcia, o czym u diabla pan mówi.
— Przed chwilą rozmawialiśmy z prawdziwą Rae Archer. Jest w Pasadenie. Więc pani nie może być nią.
— A wy pracujecie dla…?
Kobieta wzruszyła ramionami.
— Dla wywiadu Stanów Zjednoczonych.
— W takim razie nie macie tu jurysdykcji.
— Chcemy tylko zadać pani kilka pytań.
Uzurpator podniósł swoją torbę.
— Nie.
W połowie drogi do drzwi usłyszał dźwięk naciąganej gumki i poczuł ukłucie pośrodku pleców. Sięgnął do tyłu, demonstrując niezwykłą elastyczność, i wyciągnął strzałkę z plastykowymi skrzydełkami.
Mężczyzna trzymał coś, co wyglądało jak pistolet-zabawka.
— Nic pani nie będzie. Po prostu może się pani poczuć trochę senna.
Uzurpator przyjrzał się strzałce, powącha ją, a następnie potrząsnął nią przy uchu.
— Chyba trochę zostało.
— Wiele nie trze… — Szpieg stęknął, upuścił pistolet i osunął się na kolana. Strzałka tkwiła w jego szyi, wbita głęboko w tętnicę szyjną. Zdołał ją wyrwać, ale kolana załamały się pod nim i padł twarzą do ziemi, najpierw tylko drżąc, potem miotając się konwulsyjnie.
— Warto uważać, gdzie się to wbija. — Uzurpator naparł na drzwi, te jednak były zablokowane. Usłyszał ciche tarcie metalu o skórę i trzema długimi susami dopadł do kobiety, nim zdążyła unieść automat i wystrzelić. Odbił jej rękę w bok i usłyszał, jak kości palca i kłykcia pękają na moment przed tym, nim broń niemal bezgłośnie wystrzeliła w ścianę. Wyrwał kobiecie pistolet.
Wrzasnęła z bólu, a wtedy zza drzwi sąsiedniego pokoju wyskoczył mężczyzna z wycelowaną w uzurpatora dubeltówką. Ten odskoczył na bok dokładnie w momencie, w którym padł pierwszy strzał, a gorący podmuch przeszedł tuż obok jego twarzy. Sięgnął ku broni, a wtedy drugi strzał odstrzelił mu lewą rękę na wysokości ramienia.
W dźwięczącej w uszach ciszy, brocząc krwią z postrzępionego kikuta, uzurpator uniósł pistolet i wycelował między oczy mężczyzny. „Bang!” — powiedział i opuścił broń.
Zrobił dwa kroki, przeskoczył nad kanapą i przeszedł przez drzwi balkonowe, rozbijając szybę. Uderzył w barierkę balkonu, przechylił się i spadł na markizę zawieszoną nad wejściem do hotelu.
Russ, który był akurat był w połowie ulicy, uniósł głowę na dźwięk strzałów. Zobaczył, jak ktoś ześlizguje się z markizy i ciężko uderza o chodnik, po czym rusza biegiem, krwawiąc z kikuta po ręce.
Ta postać wydawała się nie mieć twarzy, jak gdyby naciągnęła sobie pończochę na głowę. Russ przetarł oczy.
Postać przebiegła po dachach sunących powoli samochodów — odbijając się od wozu jadącego na południe i ponownie od kolejnego, zmierzającego w przeciwną stronę — i wylądowała na przeciwległym chodniku, po czym przeskoczyła przez niski płotek do parku przy przystani, gdzie turyści i odpoczywające rodziny gapili się na nią z otwartymi oczami. Pobiegła jak sprinter olimpijski i dała nura przez kamienny falochron.
Читать дальше