Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 1 - Pościg

Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 1 - Pościg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Główny bohater książki, zawodowy morderca Tanner Mirabel przybywa do Chasm City, aby zabić swego wroga Reivicha. Obu łączy mroczny sekret i okryta tajemnicą przeszłość. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, która zakończy się śmiercią jednego z nich i odsłoni przerażającą prawdę o wydarzeniach, które miały miejsce 15 lat wcześniej, doprowadzając do straszliwego kataklizmu.

Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Może to był wypadek?

Myślałem o tym przez kilka sekund. Potem usłyszałem szybkie kroki na kręconych schodach między kabinami rozmieszczonymi pionowo w windzie. Zobaczyłem jednego z arystokratów, z którym jadłem kolację. Nie zapamiętałem jego nazwiska, ale lewantyńska budowa ciała i złocistobrązowa skóra prawie na pewno wskazywały na osobę z północy. Był ubrany strojnie, w płaszcz do kolan kapiący cieniami szmaragdu i akwamaryny. I był wzburzony. Za nim lisia żona przystanęła na ostatnim stopniu schodów, patrząc na nas.

— Widział pan to? — spytał mężczyzna. — Weszliśmy tu, żeby mieć lepszy widok, pan miał stąd najlepszy. Wyglądało to na coś dużego. Prawie jak…

— Bomba atomowa? Chyba tak. — W moim polu widzenia skakały duchy siatkówkowe, różowe kształty.

— Dzięki Bogu, że to gdzieś dalej.

— Ciekawe, co nadaje sieć publiczna — powiedziała kobieta, spoglądając na displej w kształcie bransolety. Był zapewne podłączony do znacznie mniej wrażliwej sieci danych niż ta, z której korzystał Vasquez, bo kobieta uzyskała natychmiastowe połączenie. Obrazy i tekst wylały się na ekranik urządzenia.

— I co? Podają jakieś wyjaśnienie? — spytał mężczyzna.

— Nie wiem, ale… — Uniosła wzrok i zmarszczyła czoło. — Nie, to nie może być prawda. To nie do wiary.

— Co? Co mówią?

Spojrzała na męża, potem na mnie.

— Mówią, że zaatakowano most. Że eksplozja odcięła nić.

* * *

W pozbawionych realizmu chwilach, jakie nastąpiły potem, winda nadal gładko się wznosiła.

— Nie — powiedział mężczyzna. Usiłował zachować spokój, ale nie całkiem mu się to udawało. — Na pewno się mylą. Muszą się mylić.

— Boże, mam nadzieję, że się mylą — powiedziała kobieta łamiącym się głosem. — Ostatnie skanowanie neuronowe przeszłam sześć miesięcy temu…

— A tam, sześć miesięcy! — krzyknął mąż. — Ja nie miałem skanowania od dziesięciu lat!

Kobieta ciężko westchnęła.

— Z pewnością muszą się mylić. Przecież my tu ciągle sobie rozmawiamy. Nie spadamy z wrzaskiem na dół. — Znów z niepokojem spojrzała na bransoletę.

— Co się dzieje? — spytał mężczyzna.

— Powtarzają to samo, co przed chwilą.

— To jakieś nieporozumienie albo wierutne kłamstwo.

Co warto im ujawnić? — zastanawiałem się. Byłem przecież nie tylko ochroniarzem. Podczas służby u Cahuelli dowiedziałem się o tej planecie prawie wszystkiego, choć zdobywane informacje wiązały się zwykle z zastosowaniami militarnymi. Mało wiedziałem o moście, ale znałem przynajmniej własności hiperdiamentu, sztucznego alotropu węgla, z którego utkano most.

— Uważam, że mogą mieć rację — oznajmiłem.

— Ale przecież nic się nie zmieniło! — zawołała kobieta.

— Nie musiało — odparłem. Narzucałem sobie spokój, przestawiłem umysł w tryb zarządzania kryzysem — umiejętność nabyta podczas lat żołnierki. Gdzieś w tyle głowy słyszałem swój osobisty wrzask przerażenia, ale w tej chwili lepiej go było zignorować. — Załóżmy, że most został przerwany. Jak państwo sądzą, na jakiej wysokości poniżej nas nastąpił błysk? Przypuszczam, że przynajmniej trzy tysiące kilometrów.

— Co to ma wspólnego z nami?

— Mnóstwo — odparłem z wisielczym uśmiechem. — Proszę sobie wyobrazić most jako linę zwisającą z orbity, wyciągniętą pod wpływem swego własnego ciężaru.

— Tak to sobie właśnie wyobrażam.

— Znakomicie. Teraz proszę sobie wyobrazić, że przecięto linę w połowie. Część powyżej cięcia nadal zwisa z terminalu orbitalnego, ale odcinek poniżej zaczyna spadać na planetę.

— A więc jesteśmy całkowicie bezpieczni? — spytał mężczyzna. — Znajdujemy się z pewnością powyżej zerwania. — Spojrzał w górę. — Nić jest nienaruszona aż do terminalu orbitalnego. To znaczy, że jeśli ciągle będziemy się wznosić, dotrzemy tam, dzięki Bogu.

— Nie dziękowałbym Mu zbyt pośpiesznie.

Spojrzał na mnie z boleściwą miną, jakbym zbytecznymi obiekcjami psuł jakąś zawiłą grę salonową.

— Co pan ma na myśli?

— To nie znaczy, że jesteśmy bezpieczni. Gdy przetnie się długą linę wiszącą pod własnym ciężarem, część ponad nacięciem zacznie odskakiwać.

— No tak. — Spojrzał na mnie gniewnie, jakby to, co mówię, dyktowała zwykła złośliwość. — Rozumiem. Ale to nie odnosi się do naszej sytuacji, ponieważ nic takiego się nie stało.

— Nie twierdziłem, że relaksacja nastąpi natychmiast na całej nici. Jeśli nić została przerwana pod nami, fala relaksacyjna potrzebuje trochę czasu, by do nas dotrzeć.

Teraz padło pełne obaw pytanie:

— Jak długo?

Nie znałem dokładnej odpowiedzi.

— Nie wiem. Prędkość dźwięku w hiperdiamencie jest zbliżona do tej w zwykłym diamencie. Mniej więcej piętnaście kilometrów na sekundę. Jeśli zerwanie nastąpiło trzy tysiące kilometrów pod nami, fala dźwiękowa powinna dotrzeć… jakieś dwieście sekund po błysku atomowym. Fala relaksacyjna powinna poruszać się jednak wolniej, sądzę… ale i tak nas dosięgnie, nim dotrzemy na szczyt.

Wpasowałem się idealnie: gdy skończyłem mówić, impuls dźwiękowy nadszedł w postaci twardego wstrząsu, jakby winda — jadąca z prędkością dwóch tysięcy kilometrów na godzinę — najechała na jakieś wybrzuszenie.

— Grozi nam coś? — spytała kobieta głosem bliskim histerii. — Jeśli przerwanie nastąpiło poniżej nas… Boże, szkoda, że nie archiwizowaliśmy się częściej.

Mąż spojrzał na nią złowróżbnie.

— Moja droga, twierdziłaś, że loty do kliniki skanowania są za drogie, by robić to regularnie.

— Nie musiałeś tego tak dosłownie traktować. Podniosłem głos, by ich uciszyć.

— Niestety, grozi nam spore niebezpieczeństwo. Jeśli fala relaksacyjna przybrała postać kompresji wzdłużnej, jest szansa, że bezpiecznie na niej pojedziemy. Ale jeśli w nici pojawią się ruchy boczne, jak ruchy bicza…

— Kimże pan jest? Inżynierem? — spytał mężczyzna.

— Nie. Specjalistą od czegoś zupełnie innego.

Na schodach usłyszeliśmy odgłos kroków, gdy reszta grupy wchodziła na górę. Szarpnięcie musiało ich przekonać, że sytuacja jest poważna.

— Co się dzieje? — spytał jeden z Południowców, potężny, wyższy od wszystkich o dobre trzydzieści centymetrów.

— Jedziemy na przeciętej nici — wyjaśniłem. — Na pokładzie windy powinny być skafandry kosmiczne. Sugeruję, byśmy jak najszybciej je włożyli.

Spojrzał na mnie, jakbym był niespełna rozumu.

— Ale przecież się nadal wznosimy! Cóż mnie obchodzi, co się tam stało pod nami! U nas jest w porządku. Most tak skonstruowano, żeby wytrzymał mnóstwo najgorszego gówna.

— Nie aż tyle.

Teraz przybył również serwitor podwieszony na prowadnicy do sufitu. Poprosiłem go, by poprowadził nas do skafandrów — tym razem należało go wyraźnie prosić, gdyż obecna sytuacja do tego stopnia przekraczała jego doświadczenie, że nie potrafił rozpoznać zagrożenia dla ludzi. Zastanawiałem się, czy informacja o uszkodzeniu nici dotarła do stacji orbitalnej. Zapewne. I z całą pewnością nie mogli wpłynąć na los wagonów w ruchu.

A jednak lepiej było znajdować się w górnej części nici niż poniżej punktu zerwania. Wyobraziłem sobie ten tysiąckilometrowy odcięty kawałek. Jego górna część dopiero po kilku minutach spadnie na planetę — w rzeczywistości przez długą chwilę będzie się wydawało, że utrzymuje się w jakiś tajemniczy sposób jak lina zaczarowana melodią fujarki fakira. A przecież będzie opadać i nic jej nie powstrzyma. Atmosferę przecina milion ton nici z wagonikami; w niektórych są pasażerowie. Śmierć powolna i straszna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Alastair Reynolds - Poseidon's Wake
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - On the Steel Breeze
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - The Six Directions of Space
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - L'espace de la révélation
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Unendlichkeit
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Chasm City
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Otchłań Rozgrzeszenia
Alastair Reynolds
Отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»

Обсуждение, отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x