Pomachał Tiffani, gdy wsiadała do samochodu Melvina.
Ciekawe, czy kiedykolwiek dowiesz się, panienko, pomyślał, że dziś wieczorem niewiele brakowało, żebym wszystko rzucił w diabły. Przywołał w pamięci noc sprzed dwudziestu czterech lat. Chłodną noc na peryferiach Filadelfii, gdy zachował się jak szaleniec i właściwie zgwałcił Joannę Carr. Uruchomił silnik swojego pontiaca i wyjechał na ulicę. To byłoby takie proste, myślał, choć raz zapomnieć o zasadach, o ograniczeniach i na oślep rzucić się na głęboką wodę. Przypomniał sobie pakt z Bogiem zawarty po nocy spędzonej z Joanną. Ty, jak przypuszczam, dotrzymałeś umowy. Zostałem oficerem i dżentelmenem. I mordercą.
Skrzywił się. Skręcił obok okazałego Miyako Gardens i skierował się w stronę bazy. Ze wszystkich sił starał się przestać myśleć o Tiffani, Joannie i seksie. Nie dość, że mam tę historię z Tiffani, to jeszcze w tym samym czasie wyznaczam do ważnego zadania tępego porucznika, który bezceremonialnie wikła w to cywilów próbując udowodnić jakąś bzdurę…
Zatrzymał się na światłach. Powoli zaczynał do niego docierać cały sens tego, co mu powiedział Todd. O Jezu, ja także mogę mieć kłopoty. Bezprawne przeszukanie, nielegalne aresztowanie. Oni zostawili to wszystko Toddowi…
Wjechał na skrzyżowanie. Machinalnie włożył do ust papierosa i zapalił go. Więc powinienem być skruszony. Ale gówno. Ta Dawson jest dziennikarką. Cholernie złe wiadomości…
Przybył do bazy. Pomachał wartownikowi i pojechał tam, gdzie jak mówił Todd, przetrzymywano tę trójkę.
Zatrzymał się przed prostym, białym budynkiem, który stał na małym wzgórzu, jakieś piętnaście stóp nad poziomem ulicy. Porucznik Roberto Ramirez, podenerwowany, czekał na poboczu drogi. W ręku trzymał dwie duże koperty. Ramirez odwrócił się i zawołał w kierunku drzwi wejściowych. Po chwili wszedł Todd. Starannie zamknął drzwi, zszedł po schodach i podszedł do nich. Ramirez właśnie pokazywał Wintersowi fotografie. Trzej mężczyźni przeprowadzili krótką, ale ożywioną rozmowę.
— No więc co się stało, po tym jak otrzymaliście wiadomość ode mnie? — Carol zwróciła się do nich, jak tylko Todd zniknął za drzwiami. Nie mieli zbyt wiele okazji do rozmów bez świadków od czasu, gdy Todd i Ramirez zatrzymali ich na parkingu Pelican Resort.
— Troy gotów był uciekać — zaśmiał się Nick. — Ale ja pomyślałem, że twoje ostrzeżenie dotyczyło tylko robota-
— strażnika. A ponieważ kilka minut wcześniej został unieruchomiony, stwierdziłem, że jesteśmy już bezpieczni. Ciągle byłem wściekły z powodu tego drugiego worka ze złotymi sztabkami. Więc śpieszyłem się z powrotem do bramy.
— Byłem tak zajęty szukaniem sposobu na jego odzyskanie, że chyba zapomniałem o bożym świecie. Nagle poczułem, że Troy szarpnął mnie z tyłu. Może sekundę później dwa lub trzy rekiny, jeden niewątpliwie mąko, raptem uderzyły w bramę. Byłem pewien, że za chwilę rozpadnie się na kawałki.
— Te rekiny były naprawdę groźne, aniołku — wtrącił Troy. — A do tego głupie. Ten wielki uderzył w bramę kilkanaście razy, zanim dał sobie spokój.
— Worek ze złotymi sztabkami natychmiast rozszarpały na kawałki. Chyba nawet połknęły część sztabek. Być w pobliżu to nie było zabawne. — Nick wzdrygnął się.
— Kiedy przymknę oczy, wciąż widzę zęby tego mąko, trzy cale od mojej twarzy. Prawdopodobnie przez całe lata będę miał złe sny.
— Odciągnąłem Nicka w stronę oceanu. Nie chciałem już żadnych skarbów tych podłych drani. Nie wierzyłem, że brama wytrzyma kolejny atak. Wypłynęliśmy stamtąd w rekordowym tempie. Oczywiście, kiedy wracaliśmy do samochodu, żaden z nas nie spodziewał się powitania przez Amerykańską Marynarkę Wojenną… — Troy nagle przerwał. — A swoją drogą, co to za typ, ten Todd? Czego on chce? Pewno myśli sobie, że jest taki chojrak. CiekaWe, czy dlatego jest taki wkurzony, że profesor wczoraj wieczorem położył go na deski?
Carol uśmiechnęła się. Lewą rękę oparła na nodze Nicka powyżej kolana. — Todd jest członkiem grupy inżynierów Marynarki, która poszukuje zaginionych rakiet. Jestem pewna, że on i jego ludzie są odpowiedzialni za włamania do mieszkania Nicka i do mojego pokoju w hotelu. Inaczej nie aresztowaliby nas.
— Jakie mają podstawy, żeby nas tu trzymać? — dopytywał Nick. Opuścił rękę i objął Carol. — Posiadanie złotych sztabek w plecaku nie jest niezgodne z prawem.
Czy my jako obywatele nie mamy żadnych praw chroniących nas przed takimi sytuacjami?
— Pewnie tak — odparła Carol. Ścisnęła dłoń Nicka, a następnie cofnęła rękę. — Ale jako dziennikarka jestem nadzwyczaj zainteresowana tą częścią naszej przygody.
— Możesz sobie mówić, że porucznik Ramirez jest bardzo nerwowy, jednak nie pozwolił Toddowi zadać nam ani jednego pytania, póki nie skontaktuje się z komandorem Wintersem. Równocześnie starał się podnieść nas na duchu.
Jak na zawołanie otworzyły się drzwi wejściowe i do środka weszli trzej oficerowie marynarki wojennej. Z przodu Winters, za nim dwóch poruczników. Nick, Carol i Troy siedzieli na szarych metalowych krzesłach po lewej stronie przedzielonego pomieszczenia, które służyło jako poczekalnia biur na zapleczu budynku. Winters wszedł i oparł dłonie na wielkim szarym biurku.
Jestem komandor Yernon Winters — przedstawił się kierując wzrok kolejno na każdego z nich. — Jak panna Dawson zapewne wie, jestem w tej bazie jednym z oficerów wyższej rangi. Obecnie odpowiadam za tajną operację o kryptonimie „Złamana Strzała”. — Uśmiechnął się jestem pewien, że dziwicie się, dlaczego zostaliście doprowadzeni tutaj, do bazy.
Winters wyciągnął lewą rękę i Ramirez wręczył mu powiększenia w podczerwieni przedstawiające detale rakiety. Pomachał fotografiami przed zatrzymaną trójką.
— Jednym z celów operacji „Złamana Strzała” jest znalezienie rakiety należącej do marynarki wojennej, zagubionej gdzieś w Zatoce Meksykańskiej. Obecny tu porucznik Todd jest przekonany, że wiecie, gdzie jest ta rakieta.
Dlatego podjął działania mające na celu doprowadzenie was tutaj i przesłuchanie. — Głos Wintersa podniósł się i zaostrzył. Komandor zaczai gestykulować. — Jestem pewien, że nie muszę wam przypominać, iż nowoczesne systemy obronne są tym, co naszemu narodowi zapewnia wolność i bezpieczeństwo…
— Niech pan nam oszczędzi patriotycznych wykładów i teatralnych popisów — przerwała mu Carol. — Wszyscy wiemy, że poszukujecie zaginionej rakiety i myślicie, że może to my ją znaleźliśmy. Przykro nam, szukaliśmy jej dzisiaj, ale znowu nie udało nam się jej zlokalizować.
— Wstała. — Teraz niech mnie pan przez chwilę posłucha.
Ten tam pański nadgorliwy porucznik złamał więcej przepisów prawnych niż mogę policzyć. Nie licząc tego, że nas porwał, dokonał włamania, splądrował i zdemolował mój pokój w hotelu i mieszkanie pana Williamsa. Jego ludzie ukradli również fotografie i cenne wyposażenie. — Utkwiła w Wintersie twarde spojrzenie. — Radzę wam, znajdźcie do diabła lepszy powód, dla którego zostaliśmy tutaj przywleczeni, albo przysięgam, załatwię to tak, że wszyscy trzej staniecie przed sądem wojskowym.
Carol spojrzała na Ramireza. Siedział jak na szpilkach.
— Tymczasem — kontynuowała — możecie zacząć składać nam na piśmie oficjalne wyrazy ubolewania, zwrócić nam całą naszą własność i odpowiednio zapłacić za wszystkie wyrządzone szkody. Ponadto, chcę od tego momentu wyłącznego dostępu do materiałów „Złamanej Strzały”.
Читать дальше