Greta przeszła do marszu. Carol także w końcu zwolniła, ale dopiero gdy już prawie dotarła do restauracji.
Nawet wtedy jeszcze oglądała się za siebie próbując w świetle księżyca dostrzec rywalkę. Teraz wezmę taksówkę i pojadę do mieszkania Nicka, pomyślała. Mam nadzieję, że usłyszeli moje ostrzeżenie i że są bezpieczni.
Zatrzymała się i wytężyła wzrok, ale nie mogła już dojrzeć Grety. Musiała zawrócić, pomyślała. Kiedy patrzyła w kierunku drogi, poczuła na ramionach chwyt silnych rąk. Odwróciła się i zobaczyła roześmiane oczy porucznika Todda.
Celowo odczekał, aż reszta aktorów opuści garderobę.
Paczka nie była ukryta. Opakowana w biały papier z ciemnoczerwoną wstążką, była wielkości dużej kostki mydła. Nawet nie wiem czy to od niej, pomyślał Winters rozwiązując kokardę. Był pełen nadziei. Dzisiejsze przedstawienie było nawet lepsze niż poprzednie. A w scenie w sypialni poczuł przez chwilę na wargach lekkie dotknięcie języka Tiffani. Nie musiała tego robić, pomyślał tłumiąc w sobie resztki poczucia winy.
Kiedy otwierał paczuszkę, trzęsły mu się ręce. Wewnątrz leżała srebrna zapalniczka, prosta ale piękna, z inicjałami VW wygrawerowanymi na spodzie. Serce zabiło mu żywiej.
Więc czuje to samo. Poczuł potężny przypływ pożądania.
Wyobrażał sobie scenę, która może nastąpić za trzy, cztery godziny. Zabiera Tiffani do domu, całują się w drzwiach wejściowych, czy zechciałbyś wejść, powie…
— Czuję się śliczna… o tak, śliczna, czuję się śliczna, wesoła i sprytna… — usłyszał jej śpiew. Schodziła do holu.
Pchnęła drzwi do swojej garderoby i zakręciła się dookoła.
Jej włosy upięte wysoko podkreślały wytworną linię szyi.
Złoty połysk na grzebieniu podarowanym przez komandora doskonale harmonizował z kasztanowym odcieniem jej włosów. Miała białą krótką sukienkę z odsłoniętymi raimionami.
No? — powiedziała z radosnym uśmiechem i raz jeszcze się okręciła. — Co o tym sądzisz?
Wyglądasz pięknie, Tiffani — odparł. Przyglądał się JeJ z taką natarczywością, że aż się zarumieniła.
— Och, Yernon — westchnęła. Nastrój zaczynał się zmieniać. — Grzebienie są cudowne. — Wyjęła papierosa z jego paczki i zapaliła jego nową zapalniczką. Głęboko zaciągnęła się, spojrzała mu prosto w oczy i odłożyła papierosa do popielniczki. — Nie wiem, jak ci dziękować — szepnęła.
Podeszła do niego i podała mu ręce. — To był kolejny cudowny wieczór. — Objęła go lewą ręką za szyję i wspięła się, żeby go pocałować. Serce omal mu nie pękło. Poczuła jego podniecenie, kiedy jej usta przytuliły się miękko do jego ust. Pochylił głowę i delikatnie odwzajemnił jej pocałunek. W końcu objął ją i przycisnął.
Wydawało mu się, że mógłby się roztopić w rozkoszy tego pocałunku. Nigdy nie czuł takiego pożądania. Był pewien, że rano z największą przyjemnością umarłby, gdyby mógł przeciągnąć ten pocałunek na całą noc. Przez chwilę doświadczył takiego przypływu miłości, radości i pragnienia, że wszystkie jego zmartwienia i rozpacze odpłynęły. Zapragnął opleść się wokół Tiffani, zamknąć ją w sobie i zapomnieć o całym wszechświecie.
W poszukiwaniu komandora pod garderobę przyszli Melvin i Marc. Mimo że nie starali się zachowywać szczególnie cicho, ani Tiffani, ani komandor Winters nie usłyszeli ich wejścia. Przez uchylone drzwi garderoby zobaczyli całującą się parę. Spojrzeli po sobie i natychmiast instynktownie wyciągnęli do siebie ręce. Z własnego doświadczenia znali problemy miłości, która nie mieści się w ramach akceptowanych norm.
Tiffani i Winters przestali się wreszcie całować. Oparła mu głowę na piersiach. Stała odwrócona plecami do drzwi.
Winters otworzył oczy i zobaczył przed sobą Melvina i Marca. Zbladł, ale dyrektor zrobił uspokajający gest, jakby chciał powiedzieć „wszystko w porządku, to nie nasza sprawa”.
Tamci dwaj umyślnie nieco odczekali, żeby wyglądało na to, iż przyszli dopiero po pocałunku. Komandor poklepał Tiffani po ramieniu i odwrócił ją po ojcowsku. — Wspaniałe przedstawienie, komandorze — powiedział Melvin wchodząc do pokoju. — I kolejny świetny występ w pani wydaniu, młoda damo. — Przerwał. Marc uśmiechnął sie przymilnie i Tiffani bezwiednie poprawiła sukienkę.
Panie komandorze, porucznik Todd czeka na pana na zewnątrz — wtrącił Melvin. — Mówi, że to pilne i prosi o pośpiech.
Winters skrzywił się. Co on tu do diabła tu robi? — pomyślał. Jest po dziesiątej, sobotni wieczór. — Dziękuję, Melvin — odpowiedział. — Powiedz mu, że będę za kilka minut.
Reżyser i jego przyjaciel odwrócili się i wyszli z garderoby. Tiffani sięgnęła po zapalonego papierosa, zaciągnęła się i zwróciła się do Wintersa. — Czy widzieli nas, jak się całowaliśmy? — spytała z obawą.
— Nie — skłamał Winters, ale równocześnie uświadomił sobie niezręczność swojej sytuacji. Najdroższa Tiffani, moja nastoletnia miłości, byliśmy szczęśliwi, ale nie możemy się nawzajem oszukiwać. W końcu możemy zostać odkryci. Spojrzał jej w oczy i dostrzegł w nich błysk młodzieńczej namiętności. Ponownie poczuł przypływ podniecenia.
Pochylił się i mocno ją do siebie przyciągnął. Jeśli ktoś nas razem zobaczy, myślał kiedy jego usta łączyły się z jej ustami, nie będę dbał o żadne pozory, zaryzykuję wszystko.
Winters rzucił papierosa na ziemię i przydeptał go.
Kręcił głową z niedowierzaniem. — Mówicie, że aresztowaliście tych troje? I że trzymacie ich w bazie?
Porucznik Todd był zmieszany. — Ależ panie komandorze, czy pan nie rozumie? Mamy pełen komplet fotografii.
Na trzech z nich wyraźnie widać rakietę. I są jeszcze inne zdjęcia, na których ten czarny jest w jakiejś podwodnej budowli na dnie oceanu. Tak jak przypuszczałem. Czego nam więcej trzeba? W dodatku schwytaliśmy ich na gorącym uczynku. Ni mniej ni więcej tylko wracali z pięćdziesięcioma funtami złotych sztabek w plecakach. Pięćdziesiąt funtów złota!
Komandor Winters odwrócił się i ruszył w stronę teatru.
— Wracajcie do bazy, poruczniku — powiedział niezadowolony. — Będę tam za pięć minut.
Było zrozumiałe, że Melvin i Marc poczekają na Tiffani i komandora z zamknięciem teatru i z wyjściem na przyjęcie. — Czy możesz zabrać ją ze sobą, Melvin? — spytał.
— Mamy wielki bałagan w bazie i wygląda na to, że muszę tam zrobić porządek. — Rozmowa z Toddem otrzeźwiła Wintersa, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, przypomniała mu, że poza teatrem istnieje realny świat. Świat, który nie jest zbyt przychylny czterdziestotrzyletniemu komandorowi marynarki wojennej, który ma romans z siedemnastoletnią uczennicą. Po drugie, zaskakujące oświadczenie Todda, które wskazywało, iż rzeczywiście zatrzymał on troje cywilów, wśród których była znana dziennikarka, wstrząsnęło komandorem. Uświadomił sobie, że romans z Tiffani złe wpłynął na jego pracę. Nigdy nie powinienem był sobie pozwolić, żeby ta sprawa tak wymknęła mi się spod kontroli, pomyślał. Od tej chwili ten porucznik nie wykona ani jednego ruchu bez mojej zgody.
— Przykro mi, Tiffani — powiedział ojcowskim tonem.
Uścisnął ją subtelnie i lekko ucałował w czubek głowy.
— Przyjdę na przyjęcie jak tylko będę mógł.
— Pośpiesz się, żebyś zdążył na szampana — powiedziała Tiffani z uśmiechem, Melvin wyłączył światło w teatrze.
Wyszli na zewnątrz.
Winters zaparkował na ulicy, kilkaset jardów dalej.
Читать дальше