Moniąue opowiadała o Paryżu, o uroku ulic, o barach bistro, o muzeach, o historii. Nick wyobrażał sobie to wszystko i czuł się przeniesiony do miasta świateł. Opowiadała mu o swoich dziewczęcych marzeniach, o spacerach w szesnastej dzielnicy wśród bogactwa, o tym, że obiecywała sobie, że pewnego dnia… Wsłuchiwał się zachwycony z nieomal błogim uśmiechem na twarzy. Na koniec Moniąue zmuszona była mu powiedzieć, że pora, by poszedł, ponieważ wcześnie rano ma lekcję tenisa. Było po trzeciej.
Przeprosił, gdy ruszyli do wyjścia. Roześmiała się i powiedziała, że było to zabawne. Przy drzwiach wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Kiedy poczuł dotknięcie jej warg, serce podskoczyło mu do gardła. — Zadzwoń kiedyś — powiedziała z figlarnym uśmiechem, gdy zamykała za nim drzwi.
Przez ponad trzydzieści godzin Nick nie myślał o niczym innym, tylko o Moniąue. Rozmawiał z nią w myślach przez cały dzień; w snach był jej kochankiem. Zadzwonił raz, drugi, trzeci za każdym razem trafiając na automatyczną sekretarkę. Za trzecim razem zostawił numer swojego telefonu i zaproponował, by Moniąue postarała się skontaktować z nim, o ile pozwoli jej na to rozkład zajęć.
Drugiego dnia w południe, licząc od owego wieczora w rezydencji Silverów w Palm Beach, zaczął się uspokajać rozumując, że nie ma sensu dłużej czcić wizerunku kobiety, która jest czyjąś żoną. Późnym popołudniem wyszedł na łażę pograć w siatkówkę ze studentami jakiegoś college’u, których poznał w czasie swoich pierwszych dni na Florydzie Właśnie zaserwował zdobywając punkt, gdy wydało mu się, że ktoś woła go po imieniu. Bezbłędnie rozpoznał silny głos obcym akcencie.
Przez chwilę wydawało mu się, że to sen. Nie dalej niż dziesięć jardów od niego stała na piasku Moniąue. Miała na sobie błyszczące bikini w czerwonobiałe pasy a jej długie, czarne włosy spływały po plecach do samej talii.
Gra w siatkówkę utknęła. Koledzy gwizdnęli. Podszedł do niej. Pulsowało mu w skroniach; z trudem zaczerpnął oddechu przez ściśnięte gardło. Moniąue uśmiechnęła się i wsunęła rękę pod jego ramię. Wyjaśniła mu, że zabrała Teresę do Lauderdale na małą szkolną potańcówkę, a że był taki upał…
Spacerowali po plaży i rozmawiali. Słońce zachodziło.
Nie zwracali uwagi na otaczających ich ludzi. Łagodne fale obmywały ciepłą wodą ich stopy. Moniąue uparła się, że zjedzą coś w mieszkaniu Nicka. Zatrzymali się, by kupić tuńczyka, pomidory, cebulę i majonez do kanapek. Zimne piwo, ziemniaczane chipsy i kanapki rozstawione na nie nakrytym, laminowanym stole stanowiły obiad. Na deser była miłość. W trakcie ich pierwszego pocałunku Nick omalże osiągnął orgazm, a namiętność sprawiła, że próba zdjęcia jej kostiumu wypadła niezgrabnie i była komiczna.
Moniąue uspokoiła go, uśmiechnęła się, starannie złożyła swoje bikini i strój plażowy, a potem naga przylgnęła do niego na łóżku. Po dwóch pocałunkach Nicka ogarnął paroksyzm pożądania. Brutalnie rozłożył się na Moniąue i zaczął ruszać biodrami. Moniąue, zrazu trochę strwożona, nieco go przyhamowała, a potem delikatnie wprowadziła w siebie.
Ciało Moniąue było prawie doskonałe. Piękne, pełne, o sterczących piersiach (wróciły oczywiście do kształtu po tym jak karmiła Teresę, ale skąd Nick mógł o tym wiedzieć i co go to obchodziło?); wysmukła talia, krągły tyłeczek (nie z tych chłopięcych, jakie mają naprawdę chude kobiety), nogi o naprężonych mięśniach, których kształt utrzymywały liczne ćwiczenia. Jednak to skóra, wspaniała skóra koloru kości słoniowej wprowadzała Nicka w zachwyt.
Jakże była miękka w dotyku i delikatna.
Wydawało się, że jej usta idealnie pasują do jego ust.
Nick był przedtem z dwiema kobietami, z kosztowną prostytutką podarowaną mu w charakterze prezentu gwiazdkowego przez kolegów z drużyny pływackiej Harvardu, kiedy odkryli, że Nick po pierwszym roku nadal jest prawiczkiem, i z Jennifer Barnes z Radcliffe, jego od czasu do czasu stałą dziewczyną w trakcie drugiego roku. Gdy całowali się, zęby Jennifer zawsze szczękały o jego. Ale nie był to jedyny kłopot ich związku. Jennifer była fizykiem i jej podejście do seksu było omalże kliniczne. Mierzyła wielkość, długość trwania, częstotliwość a nawet jakość wytrysku. Po trzech „odbytych zgodnie z harmonogramem seansach” z Jenny, Nick stwierdził, że nie warto.
Zaparło mu dech, gdy wśliznął się w Moniąue. Oboje wiedzieli, że to już zaraz. Dziesięć sekund później osiągnął szczyt i chciał się wysunąć. Moniąue jednak mocno przycisnęła rękoma jego pośladki przytrzymując go na miejscu a potem zręcznie (jak ona to zrobiła?) przekręciła się tak, że znalazła się na górze. Nick nie wiedział, co się dzieje.
Jego niewielkie doświadczenie podpowiadało mu, że wysunięcie się to następna czynność po orgazmie. Nie miał pojęcia, co Moniąue wyprawia. Powolutku, z oczami półprzymkniętymi jakby nuciła klasyczną muzykę, Moniąue kołysała się w przód i w tył silnie przyciskając wargi sromowe do bezwładnego teraz penisa. Po paru minutach, gdy kołysząc się zaczęła się wciskać biodrami i zabrakło jej tchu, Nick ku własnemu zdumieniu zauważył, że on znowu rośnie. Teraz całkiem zamknęła oczy, rytm stał się bardziej wyraźny, a jej pchnięcia z lekkim bólem odczuwał w kościach Był naprężony i zaczął podejmować jej ruch, lekko wraz z nią się obracając.
Monłque pochyliła się do przodu, uśmiechnięta, skupiona zacisnęła powieki w oczekiwaniu na orgazm. Przenikliwie odczuwała rozkosz tego, że Nick znowu był. Idealnie synchronizując własne przeżycia i całkowicie panując nad sytuacją miękko opadła i zaczęła pieszczotliwie drażnić sutki Nicka w takim rytmie, w jakim się wciskała. Nickiem wstrząsnęło, bo żadna kobieta, która się z nim kochała, nie dotykała jego piersi. Ogarniała go dzika namiętność. Moniąue wzmagała pieszczotę i wręcz zaczęła go szczypać, kiedy spostrzegła (i poczuła) jego reakcję. Gdy fala po fali rozkosznej ulgi przechodziła przez jej ciało, Nick wydał głośny, jękliwy krzyk i w ciągu piętnastu minut miał drugi orgazm. Pod koniec całkowicie oddał się rozkoszy wydając zwierzęce dźwięki i bezwiednie drżąc z zaspokojenia.
Hałaśliwa i niekontrolowana reakcja trochę go zawstydziła, ale przyjazne nastawienie Moniąue i jej figlarne pieszczoty upewniły go, że wszystko jest w porządku.
Poszła do toalety, wyciągnęła jedną z jego trzech koszul i ubrała ją. Poły sięgały Jej prawie do kolan (Moniąue miała pięć stóp i pięć cali a Nick miał odrobinę mniej niż sześć stóp i dwa cale) i wyglądała w niej zupełnie jak ulicznica: uśmiechnięta, długowłosa i w męskiej koszuli.
Nick zaczai mówić, że ją kocha, ale podeszła do niego i położyła palec na jego wargach. Potem pocałowała go czule i powiedziała, że musi odebrać Teresę; wskoczyła pod prysznic — na co nie miała więcej niż minutę — ubrała się, znowu go pocałowała i wyszła za drzwi. Przez ten cały czas Nick nie ruszał się. Gdy wyszła, usnął. Nic mu się nie śniło.
Przez następne osiem dni był u szczytów szczęścia.
Codziennie widywał Moniąue, najczęściej w jej rezydencji w Palm Beach, ale czasami w mieszkaniu jego wuja.
Kochali się przy każdej okazji i zawsze było inaczej.
Moniąue lubiła niespodzianki. Za drugim razem, na przykład, Nick wszedłszy do jej domu zobaczył, że Moniąue pływa nago na plecach w basenie. Powiedziała mu, że całej służbie dała tego dnia wolne. Przez dziesięć minut dokazywali i śmiali się na trawie miedzy ogrodem a basenem.
Читать дальше