Gdy sięgała po regulator i wciskała mu go do ust, poczuła napływ fali adrenaliny. Po kilku sekundach otworzył oczy. Carol jeszcze raz spróbowała dać znak kciukiem.
Nick potrząsnął głową, jakby odgarniał pajęczynę, uśmiechnął się, a potem odpowiedział sygnałem, że nic mu nie jest. Zaczął się poruszać, lecz Carol powstrzymała go.
Pokazała mu na migi, by leżał spokojnie, podczas gdy sama pośpiesznie go zbadała. Po sile, z jaką Nick uderzył o rafę CaroJ spodziewała się najgorszego. Nawet jeżeli jego ekwipunek był w porządku, to z pewnością jego skóra została pokaleczona i rozcięta od uderzenia o ostry koral.
Chociaż to niewiarygodne, nie wyglądało na to, żeby Nickowi i jego sprzętowi coś się stało. Znalazła tylko parę drobnych zadrapań.
Trzy wieloryby znajdowały się teraz w tym samym rejonie, w którym oni byli przedtem. Patrząc na nie z dołu Carol pomyślała, że wyglądają jak wartownicy strzegący jakiegoś szczególnego miejsca na oceanicznym terytorium.
Pływały w tę i z powrotem zakreślając pełen łuk o rozpiętości może stu jardów. Cokolwiek bądź sprawiło, że jeden z wielorybów zaczął zachowywać się inaczej i ruszył na Nicka, to było to z pewnością coś niezrozumiałego. Ale Carol nie chciała ryzykować następnego starcia. Skinęła na Nicka, żeby ruszył za nią i oboje odpłynęli jakieś trzydzieści jardów do piaszczystego rowu między rafami.
Carol postanowiła wracać na powierzchnię, jak tylko stało się jasne, że Nick nie został poważnie zraniony. Ale gdy uważnie badała jego ciało, by się upewnić, czy w pośpiesznych oględzinach nie przeoczyła żadnej groźniejszej rany, Nick odkrył na piasku dwa równoległe wgłębienia, które widniały poniżej. Chwycił Carol za ramię pokazując jej, co znalazł. Wgłębienia miały wyżłobienia podobne do śladu czołgu i były głębokie na około trzy cale. Wyglądało, że są świeże. Jeden ślad zmierzał w kierunku szczeliny, nad którą pływały trzy wieloryby. Ślad równoległych linii ciągnął się wzdłuż piaszczystego rowu między dwiema głównymi na tym obszarze rafami.
Nick wskazał rów, a potem odpłynął w jego kierunku, z wyraźną fascynacją podążając śladem wgłębień. Carol szybko powróciła do szczeliny, tak blisko na ile jej starczyło odwagi (czyżby znowu wyobrażała sobie, że trzy wieloryby obserwują ją, jak skrada się po oceanicznym dnie?), by zrobić parę zdjęć i sprawdzić, czy ślady naprawdę prowadzą z otworu w rafie. Wydawało jej się, że tuż przed szczeliną dostrzega sieć podobnych, zbiegających się tam wgłębień, ale nie zabawiła tam długo. Wolała nie przebywać bez Nicka w tym nawiedzonym miejscu. Kiedy odwróciła się, ledwie było go już widać. Ale na szczęście zatrzymał się, gdy zdał sobie sprawę, że Carol za nim nie płynie. Kiedy w końcu go dogoniła, Nick wykonał przepraszający gest.
Równoległe linie znikały w miejscu, w którym piaszczysty rów skręcał w stronę skał. Ale Nick i Carol odnaleźli dalszy ciąg tych samych śladów w odległości około pięćdziesięciu jardów. Rów stał się w końcu tak wąski, że zmuszeni byli płynąć jakieś sześć stóp ponad nim, by ustrzec się uderzeń o skały i korale po obu jego stronach.
Wkrótce potem rów i ślady skręcały w lewo i znikały pod skalnym nawisem. Carol i Nick zatrzymali się i unosili się naprzeciw siebie w wodzie. Dalej prowadzili rozmowę na migi. W końcu postanowili, że Carol zejdzie pierwsza, by sprawdzić, czy czegoś nie ma pod występem, bo tak czy inaczej chciała zrobić fotograficzne zbliżenie miejsca, w którym znikają ślady.
Carol ostrożnie podpłynęła do dna rowu zręcznie unikając kontaktu z ostrymi rafami. Rów w miejscu, w którym znikał pod nawisem, był na tyle szeroki, że mieściła się w nim cała jej stopa w płetwie. Występ znajdował się jakieś osiemnaście cali od dna, ale nijak nie mogła pochylić się i zajrzeć pod spód nie drapiąc sobie o rafę twarzy i rąk.
Carol, podekscytowana, wsunęła rękę pod występ. Nic.
Gdy usiłowała wygodniej się ułożyć, straciła na chwilę równowagę i poczuła ukłucie koralu w lewe udo. O, pomyślała gdy z powrotem wsuwała rękę pod występ, mam za swoje. Dotkliwa pamiątka po niezwykłym, wręcz niesamowitym dniu. Dziwne wieloryby, ślady czołgu na dnie oceanu… co to wszystko jest? Dłonie Carol natrafiły na coś, co sprawiało wrażenie metalowego prętu grubości mniej więcej jednego cala. Dotknięcie tak ją zaskoczyło, że natychmiast wyciągnęła rękę i poczuła dreszcz przebiegający po ciele. Czuła przyśpieszone bicie serca i aby się uspokoić, starała się oddychać powoli. Potem zdecydowanie włożyła rękę z powrotem i znowu znalazła ten przedmiot. A może to było co innego? Tym razem powtórnie wyczuła coś metalowego, ale wydawało się to szersze i, jak widelec, miało cztery zęby. Carol powiodła ręką po przedmiocie i znowu odnalazła część, w której znajdował się pręt. Nick obserwując to wszystko z góry, z dogodnej pozycji, stwierdził, że Carol coś odkryła. Teraz jemu udzieliło się podniecenie. Podpłynął do niej na dół, gdy bezskutecznie próbowała wydobyć przedmiot. Zamienili się miejscami i Nick sięgnął pod wystającą skałę. Najpierw dotknął czegoś, co sprawiało wrażenie gładkiej płaszczyzny o rozmiarach mniej więcej jego dłoni. Mógł stwierdzić, że spód płaszczyzny spoczywał na piasku a przymocowany do niej pręt znajdował się kilka cali wyżej. Nick zaparł się i szarpnął za pręt. Ledwie drgnęło. Chwycił inaczej i ponownie pociągnął. Jeszcze kilka pociągnięć i wydobył przedmiot spod występu.
Przez prawie minutę Nick i Carol unosili się nad złotym metalicznym przedmiotem, który leżał pod nimi na piasku.
Z wierzchu był gładki. Miał około osiemnastu cali długości. W oczy rzucała się przede wszystkim wypolerowana zwierciadlana powierzchnia, co nasuwało przypuszczenie, że przedmiot wykonano rzeczywiście z jakiegoś metalu.
Długi pręt grubości około jednego cala stanowił oś przedmiotu i był z jednego krańca ostro zakończony przechodząc w coś w rodzaju haka. W odległości czterech cali od haka znajdował się środek mniejszej płaszczyzny, symetrycznie ułożonej wokół pręta, której promień wynosił mniej niż dwa cale. Większa płaszczyzna, którą Nick wyczuł gdy po raz pierwszy wsunął rękę pod występ, miała promień długości około czterech cali i znajdowała się dokładnie w połowie pręta. Ta płaszczyzna była usytuowana idealnie symetrycznie. Przedmiot składał się tylko z tych dwóch płaszczyzn i z pręta, który ponadto rozwidlał się na cztery mniejsze odgałęzienia, zęby, jakie Carol wyczuła na drugim jego końcu.
Carol uważnie fotografowała przedmiot leżący pod występem. Zanim skończyła, Nick wskazał na swój zegarek.
Pod wodą znajdowali się już ponad godzinę. Carol sprawdziła swój wskaźnik i stwierdziła, że zaczyna brakować powietrza. Dała Nickowi znak i popłynęła na dół, by wziąć przedmiot. Był niesamowicie ciężki, według Nicka ważył jakieś dwadzieścia funtów. A więc o nic nie był zaczepiony, kiedy usiłowałem go wyciągnąć, pomyślał Nick. On jest po prostu taki ciężki.
Ciężar przedmiotu jedynie spotęgował podniecenie Nicka, które pojawiło się, gdy po raz pierwszy zobaczył złoty kolor. Chociaż nigdy nic podobnego nie widział, przypomniał sobie, że najcięższe fragmenty wydobyte z wraku Santa Rosa były całe ze złota. A ten przedmiot był o wiele cięższy aniżeli wszystko, czego kiedykolwiek dotykał. Jezu, pomyślał sobie gdy odczepiał kilka ołowianych ciężarków od swego pasa, by łatwiej było mu przenieść przedmiot na łódź. Nawet jeżeli tu jest dziesięć funtów czystego złota, licząc po tysiąc dolarów za uncję w bieżących cenach, to jest to sto sześćdziesiąt tysięcy dolarów. A może to dopiero początek? Bez względu na to, skąd to coś pochodzi, musi być tam tego więcej. W porządku, Williams, to może być twój szczęśliwy dzień.
Читать дальше