Carol nie zwracała uwagi na komentarze Nicka i jeszcze raz przestudiowała mapę. Obszar, który zakreślili z Dałem, przemierzali z południa na północ i teraz poruszali się powoli na wschód wzdłuż północnego skraju. Dale wyznaczył rejon poszukiwań w oparciu o wnioski, jakie wyciągnął z pytań postawionych mu przez marynarkę. Mógłby chyba dookreślić interesujący go obszar z większą dokładnością, gdyby zadał ze swej strony kilka pytań, ale nie chciał wzbudzać tym jakichś podejrzeń.
Carol zdawała sobie sprawę, że było to trochę jak szukanie igły w stogu siana, ale pomyślała, że warto ze względu na ewentualne korzyści. Jeżeli w jakiś sposób udałoby jej się znaleźć i sfotografować tajny pocisk marynarki, który rozbił się w pobliżu zaludnionych obszarów…
To byłaby bomba! Na razie jednak ona także zaczęła się już niecierpliwić i trudno jej było po długim popołudniu — spędzonym na słońcu ożywić swoje wcześniejsze podniecenie. Musieliby już zawrócić do Key West, chcąc mieć pewność, że zdążą nim zapadnie zmrok. No cóż, pomyślała z rezygnacją, przynajmniej spróbowałam. Bo, jak mawiał mój ojciec, kto nie ryzykuje, ten nie ma.
Przez całą drogę stała na dziobie łodzi, póki nagle nie odezwały się alarmy. Jeden dzwonek, potem dwa. Po nich krótka cisza. Potem zadźwięczał trzeci dzwonek i szybko po nim czwarty. Carol, rozgorączkowana, rzuciła się do monitora. — Zatrzymać łódź! — krzyknęła rozkazująco do Nicka. A jednak spóźniła się. Zanim dotarła do monitora, alarmy wyłączyły się i nie mogła niczego dostrzec na ekranie.
— Zawróć, zawróć! — wrzasnęła Carol zawiedziona, nie zauważając, że Nick znowu spiorunował ją wzrokiem.
— Tak jest kapitanie — powiedział Nick i nagle zakręcił kołem sterowym z taką siłą, że Carol straciła równowagę. Monitor i pozostałe elektroniczne wyposażenie zaczęło zsuwać się z lichego oparcia na górze pojemnika; w ostatniej chwili ocalił je Troy. Florida Queen ostro skręciła. Mimo że ocean był spokojny, mała fala przeszła przez reling od strony dziobu ścinając Carol z nóg. Dół jej bawełnianych spodni przylgnął do łydek. Miała przemoczone tenisówki i skarpetki. Nick nawet nie próbował ukryć rozbawienia.
Carol już była gotowa do kolejnej utarczki, gdy ponownie odezwał się dzwonek alarmu odwracając jej uwagę.
Łódź wracała do równowagi i kiedy odzyskała grunt pod nogami, zobaczyła na monitorze, że znajdują się nad rafą koralową. A głęboko pod wodą, ledwie dostrzegalne na ekranie, widniały trzy wieloryby należące do tego samego gatunku co te, które widziała rano na plaży w Deer Key.
Płynęły razem w chaotycznym, na pierwszy rzut oka, szyku. Ale było coś jeszcze. Specjalny kod informacji alarmowej wskazywał, że w polu widzenia lub obok znajdował się jakiś obcy obiekt. Carol ledwie panowała nad podnieceniem. Klasnęła w ręce. — Proszę zakotwiczyć — krzyknęła, a potem roześmiała się. Spostrzegła, że Troy już wyrzucił kotwicę przez burtę.
Kilka minut później Carol na rufie, za osłoną, zakładała pośpiesznie swój kombinezon. Obok niej na pokładzie leżały przygotowane już maska i płetwy. Troy pomagał jej podtrzymując butlę z powietrzem, która była wbudowana w tylną część niewygodnego kombinezonu. — Nie przejmuj się Nickiem — powiedział. — Może i zrzędzi dzisiaj z jakiegoś powodu, być może dlatego, że Harvard przegrał mecz koszykówki. Ale za to jest fantastycznym płetwonurkiem. I ma opinię najlepszego nauczyciela nurkowania w Keys. — Uśmiechnął się. — Co więcej, parę miesięcy temu nauczył mnie, a wcale nie przypuszczaliśmy, że to będzie możliwe.
Carol uśmiechnęła się i pokiwała głową. — Czy ty kiedyś przestaniesz żartować? — powiedziała. Przecisnęła wolne ramię przez drugi otwór i skafander znalazł się na swoim miejscu. — Przy okazji — dodała po cichu — jak na eksperta od nurkowania, twój przyjaciel używa z pewnością zbyt przestarzałego sprzętu.
W tej chwili żałowała, że zdecydowała się zostawić w samochodzie swój wykonany na zamówienie kombinezon. Zawsze go używała, gdy nurkowała z Dałem. Wyposażony był we wszelkie najnowsze udogodnienia, jak na przykład automatyczny regulator wyrównywania ciśnienia, i w doskonałą kieszeń na podwodną kamerę. Ale po całym tym zamieszaniu, kiedy to przechodziła przez budynek zarządu przystani z pojemnikiem wypełnionym elektronicznym sprzętem, postanowiła nie zwracać już na siebie uwagi przynosząc najnowocześniejszy kombinezon do nurkowania.
— Niech uważa, że nowe kombinezony to zbyt wielkie ułatwienie dla płetwonurków. Chce, żeby ręcznie musieli regulować ciśnienie, tak żeby bardziej byli świadomi tego, jak głęboko się znajdują. — Troy przyjrzał się Carol. — Jesteś leciutka. Ten pas może wystarczy. Czy zwykle używasz jakichś ciężarków?
Carol potrząsnęła głową i owinęła pasem talię. Nick wrócił spod osłony niosąc maskę i swoje płetwy. Kombinezon do nurkowania, butlę z powietrzem i pas z ciężarkami miał już na sobie. — Te twoje wieloryby nadal tkwią w tym samym miejscu — powiedział. — Nigdy nie widziałem takich obijających się wielorybów. — Podał jej kawałek tytoniu do żucia. Krzątał się wokół niej, podczas gdy ona nacierała tytoniem wnętrze swojej maski, żeby zapobiec zaparowaniu. Nick sprawdził wskaźnik powietrza w jej ekwipunku; obejrzał zarówno regulator, jak drugi ustnik, którego musiałby użyć w razie niebezpieczeństwa, gdyby trzeba było korzystać ze wspólnej butli.
Odezwał się do Carol, która zajęta była ostatecznym przeglądem wyposażenia.
— To ty wynajęłaś łódź — zaczął w tonie, który zabrzmiał przyjaźnie — dlatego jak już będziemy na dole, możemy popłynąć właściwie wszędzie. Nurkowanie nie będzie zbyt trudne, bo do dna jest zaledwie czterdzieści pięć stóp czy coś koło tego. Tak czy inaczej — Nick chodził w tę i z powrotem przed Carol i patrzył jej prosto w oczy — chcę, żeby jedno było do końca jasne. To jest moja łódź i ja jestem odpowiedzialny za bezpieczeństwo znajdujących się na niej ludzi. Dotyczy to także ciebie, czy ci się to podoba czy nie. Zanim zaczniemy nurkować, chcę mieć pewność, że pod wodą będziesz mnie słuchała.
Carol zauważyła, że Nick starał się mówić oględnie.
Przemknęło jej nawet przez myśl, że gdy stał przed nią ubrany w kombinezon do nurkowania, wyglądał dość interesująco. Postanowiła być uprzejma.
— Zgoda — powiedziała. — Ale jeszcze jedno, zanim zejdziemy. Pamiętaj, że jestem reporterem. Będę miała ze sobą kamerę i od czasu do czasu może będę potrzebowała, żebyś przesunął się. Więc nie wściekaj się, jeżeli usunę cię z drogi.
Nick uśmiechnął się. — Dobra — zgodził się — postaram się nie zapomnieć.
Carol nałożyła maskę i płetwy. Potem podniosła swą podwodną kamerę i przewiesiła ją przez szyję i ramię. Troy pomógł jej ściągnąć pasek na plecach. Nick siedział na burcie łodzi w przerwie między relingami, tuż obok drabinki, którą Troy właśnie opuścił przez burtę. — Sprawdziłem już wodę — powiadomił Nick — jest spory prąd. Będziemy schodzili po linie kotwicy, aż dotrzemy do dna oceanu.
Wtedy wyznaczysz sobie kierunek.
Nick wyskoczył z łodzi na plecy. Po chwili wynurzył się płynąc w pozycji pionowej. Carol dała mu kciukiem znak, że wszystko jest w porządku i sama usiadła na burcie łodzi.
Troy pomógł jej jeszcze poprawić kamizelkę. — Powodzenia, aniołku — powiedział. — Mam nadzieję, że znajdziesz to, czego szukasz. Uważaj na siebie.
Читать дальше