Ben Bova - Wędrowcy

Здесь есть возможность читать онлайн «Ben Bova - Wędrowcy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, Издательство: Orion, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wędrowcy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowcy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Albo jesteśmy sami we wszechświecie albo nie jesteśmy;każda z tych możliwości jest zaskoczeniem dla umysłu.
Lee Dubridge

Wędrowcy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowcy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Może więc nie odebrali tych sygnałów?

— Bzdura! Mają urządzenia nie gorsze od naszych. W niektórych przypadkach nawet lepsze.

— Ale czy mają radioteleskop nastawiony na odpowiednią częstotliwość? Przecież…

Mężczyzna obok Markowa pisnął wysokim, przenikliwym głosem:

— Wiadomo nam jest o co najmniej czterech zachodnich bazach nasłuchowych, przechwytujących radioemisję z innych planet. Amerykanie sporządzili nawet radarową mapę Wenus! Czy ma pan pojęcie, jak doskonałych wymaga to urządzeń? Jeśli więc my odkryliśmy te sygnały z Jowisza, oni odkryli je również. Z całą pewnością.

— Ale dlaczego nie opublikowali na ten temat żadnego raportu? Sprawa ciągnie się już kilka miesięcy, a oni przecież zawsze pierwsi pchają się do publikacji.

— Kto nie publikuje, niech zginie — zauważył ironicznie Bułaczow. — W ich ustroju naukowiec musi bez przerwy publikować jakieś prace, gdyż w przeciwnym razie przegrywa w wyścigu o pieniądze i prestiż.

Dyskusja stawała się powoli grą domysłów na temat tego, co robią Amerykanie w związku z dziwnymi sygnałami. Markow utonął głęboko w swym fotelu i obserwował Bułaczowa.

Profesor Bułaczow był starszym mężczyzną, o szczupłej, woskowej twarzy. Nieliczne kosmyki włosów, jakie pozostały mu na głowie, były białe i zwichrzone, niby grzebienie śnieżnych zasp w syberyjskiej tundrze. Wydawał się być lekko ubawiony tym, co się działo w sali. W pewnej chwili zorientował się, że Markow patrzy na niego, i posłał mu lekki uśmiech.

— Sygnały te mogą być jedną z dwu rzeczy — rzekł, a wszyscy wytężyli ciekawie słuch. — Może to być efekt jakiegoś naturalnego procesu na planecie Jowisz i najprawdopodobniej tak właśnie jest. Nie inaczej. Prowadzimy przecież nasłuch radarowy Jowisza dopiero od kilkudziesięciu lat, a planeta istnieje już cztery i pół miliarda lat. Trudno więc już dziś orzec, co jest naturalne, a co stanowi anomalię.

Nie podniósł się żaden głos sprzeciwu. Pułkownik chrząknął lekko i sięgnął po następnego papierosa.

— A jaka jest druga możliwość? — zapytał Markow uprzejmie.

— Może to być umyślna próba nawiązania z nami kontaktu przez jakieś inteligentne istoty z Jowisza. Osobiście uważam to za trudne do przyjęcia, ale musimy wziąć pod uwagę i taką możliwość, dopóki nie udowodnimy, że jest inaczej.

Wszyscy obecni w sali pokiwali głowami, choć Markow odniósł wrażenie, że uczynili to z pewną obawą.

— Profesorze Markow — odezwał się znów Bułaczow — jesteście znanym ekspertem w dziedzinie archaicznych języków i napisaliście bardzo interesującą monografię o językach pozaziemskich.

Markow poczuł, że się rumieni.

— To była właściwie zabawa — rzekł. — Nigdy nie uważałem tej książki za pracę naukową.

Bułaczow uśmiechnął się z aprobatą.

— Być może, ale był to tekst dający dużo do myślenia. Potrzebujemy waszej pomocy. Chcielibyśmy, abyście przejrzeli wszystkie dane, jakie uzyskaliśmy, i abyście nam powiedzieli, czy te impulsy radiowe mogą być jakimś rodzajem języka.

— Albo jakimś kodem — dodała Maria.

— Z przyjemnością się tym zajmę — rzekł Markow, zwracając się do Bułaczowa. — Tym większą, że będzie to współpraca z wami.

Akademik podziękował za komplement lekkim skinieniem głowy.

— A teraz, pułkowniku, jeśli naprawdę martwią was Amerykanie — powiedział — proponuję, abyśmy zwrócili szczególną uwagę na międzynarodową konferencję astronomiczną, która ma się odbyć w przyszłym miesiącu w Paryżu. Amerykanie przyjadą tam, jak zwykle, w dużej grupie. Będziemy ich mogli wysondować w tej materii.

— Czy wolno im o tym mówić? — spytał ktoś z sali.

Na zoranej zmarszczkami twarzy Bułaczowa zagościł wyrozumiały uśmiech.

— Amerykanie są zwariowani na punkcie wolności słowa. Oni nie wiedzą, kiedy się czegoś nie mówi.

— Ale załóżmy — wtrąciła się Maria — że nic nie powiedzą na temat tych sygnałów.

Na twarzy starego uczonego zgasł uśmiech.

— To byłoby znaczące samo w sobie. Bardzo znaczące.

Pułkownik położył na stole swe pulchne dłonie.

— Doskonale — rzekł do Bułaczowa. — Proszę wytypować swoich ludzi na tę konferencję. Ja dołożę paru moich.

Akademik skinął głową ze zrozumieniem, a Markow zdał sobie sprawę, że stary uczony stał się szefem całego projektu.

— Ale pamiętajcie! — ostrzegł pułkownik, a wszyscy spojrzeli w jego stronę. — Jeśli się okaże, że te sygnały pochodzą naprawdę od inteligentnych istot, musimy zadbać o to, żeby nasz kraj, i tylko nasz kraj, nawiązał z nimi kontakt. Tak zaawansowana technika nie może wpaść w ręce Zachodu.

ROZDZIAŁ VI

…w jaki sposób można by taką łączność nawiązać? Statki kosmiczne poruszają się bardzo powoli. Typowa wyprawa na księżyc trwa kilka dni, do najbliższych planet — kilkanaście miesięcy, do dalszych — kilka lat… Nawet według całkiem optymistycznych szacunków najbliższa cywilizacja jest oddalona o kilkaset lat świetlnych od Ziemi, przy czym jeden rok świetlny to prawie dziesięć bilionów kilometrów. Aby dotrzeć do najbliższych gwiazd, nasze dzisiejsze statki kosmiczne potrzebowałyby dziesiątków tysięcy lat, a podróż do najbliższego cywilizowanego globu zajęłaby im dziesiątki milionów lat.

Znacznie szybszym i bardziej niezawodnym środkiem komunikacji międzygwiezdnej jest przesyłanie lub odbieranie wiadomości drogą radiową, jako że biegną one z prędkością światła.

CARL SAGAN Szepty Ziemi: Międzygwiezdny rekord Voyagera Random House 1978

Stoner otworzył oczy tak nagle, jak gdyby w ciemności nocy zapalono nad jego głową światło elektryczne. Wciąż leżał na łóżku, w ubraniu. „Musiałem przespać całą noc” — pomyślał zerkając przez okno. Był już ranek — szary i wilgotny. O szyby dzwonił deszcz.

Drzwi na korytarz otworzyły się i tyłem, ostrożnie, wszedł przez nie Dooley trzymający w rękach tacę ze śniadaniem. To właśnie jego stuknięcie w drzwi obudziło Stonera. Na korytarzu stał drugi z agentów i spokojnie mierzył Stonera wzrokiem przez otwarte drzwi, gotowy na wszystko.

— Śniadanko do łóżeczka — zaśmiał się Dooley. — Dobre życie, co?

Stoner skinął leniwie głową i Dooley szybko wyszedł. Zgrzytnął przekręcony w zamku klucz.

Wbrew własnej woli Stoner poczuł, że ma chęć coś zjeść. Wkrótce po soku, bekonie, bułeczkach, dżemie i kawie pozostały jedynie okruchy i plamy na papierowej serwetce do ust.

Podszedł do okna i popatrzył na zewnątrz, próbując się zorientować, gdzie jest. Ulewa obdzierała drzewa z ostatnich liści. Po niebie gnały nisko szare chmury, najprawdopodobniej ze wschodu na zachód, jak sądził. A jeśli tak, to północ musiała być mniej więcej w kierunku, w którym patrzył, naprzeciwko niego.

Na zewnątrz domu nie było żadnych obiektów, które mógłby rozpoznać, jedynie lesiste wzgórza, jakich pełno w stanie Massachusetts i sąsiadujących z nim stanach.

Nie chcąc się nudzić, wziął prysznic i przy tej okazji zauważył, że w łazience jest elektryczna maszynka do golenia. Pomyślał sobie, że są bardzo dokładni. I bardzo ostrożni ze swymi więźniami. Przetrząsając szuflady biurka i ściennej szafy, znalazł granatowy pulower i beżowe spodnie, które nieźle na niego pasowały. Jedynie ich rękawy i nogawki były za krótkie. Ale w każdym razie nie były szarego, więziennego koloru.

W pokoju nie było żadnych książek. Nie było też telewizora ani telefonu. Łóżko było za to podwójne, małżeńskie. Jego puszysta, ozdobiona kordonkową nicią kapa — taka jak te, które średnio zamożna właścicielka dużego domu kupuje do wynajmowanych przez siebie pokojów — była pognieciona i w połowie zwisała na podłogę. Dywan był gruby, beżowy, zwyczajny, zaś stolik nocny zdradzał swym wyglądem, że musiał być kiedyś kupiony w domu towarowym, prowadzącym sprzedaż wysyłkową.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wędrowcy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowcy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wędrowcy»

Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowcy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x