Gleb Anfiłow - Ostatni z Atlantydy

Здесь есть возможность читать онлайн «Gleb Anfiłow - Ostatni z Atlantydy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni z Atlantydy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni z Atlantydy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Radzieccy i amerykańscy uczeni głowią się nad wysłaniem człowieka na Księżyc, ale w kosmolocie fantazji możemy już dzisiaj podróżować na krańce Galaktyki, poznawać inne, dziwne cywilizacje.

Ostatni z Atlantydy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni z Atlantydy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po tej tyradzie doszedłem do wniosku, że prace badawcze nad zgłębieniem tajemnicy chromosomów X i Y mój ojciec uważa w jakimś stopniu za niebezpieczne dla ludzkości…

Któregoś dnia wróciłem do domu wcześniej niż zazwyczaj. Było chłodno i nieprzyjemnie, mżył drobniutki kapuśniaczek. Podchodząc do drzwi, zobaczyłem nagle, jak z domu w samej tylko sukience wybiegła Meadgea i popędziła w głąb parku.

— Meadgea, Meadgea! — zawołałem.

Nie usłyszała mnie jednak. Dogoniłem ją dopiero w samym końcu parku, gdzie ukryła się jak ścigane zwierzątko.

— Meadgea, kochanie, co ci się stało?

— Ach, to ty, Alb! Jak to dobrze, że jesteś.

— Co się stało? — spytałem znowu, okrywając ją swym płaszczem.

— On mnie chce zabrać…

— Kto?

— Pan Horsch. Jest tam teraz, rozmawia z twoim ojcem.

— Dlaczego?

— Nie wiem. Mówi, że mu jestem potrzebna do badań medycznych.

— Chodź. Nie pozwolę cię nikomu ruszyć.

Meadgea podniosła się i pokornie poszła ze mną. Przed drzwiami zatrzymałem się na chwilę. Z gabinetu dobiegał głos ojca i jeszcze jakiś inny, ostry i nieprzyjemny.

— Niech pan zrozumie, przyjacielu, przecież to jest zupełny absurd.

Mówiłem panu nieraz, że dokonać wielkiego naukowego odkrycia — to wyczyn, ale nie zrobić tego — to wyczyn do kwadratu! — gorączkował się ojciec.

— Ale ja inaczej nie potrafię, profesorze. Nie rozumiem, jak pan może wrzucić do kosza rezultaty pracy całego życia. Przecież wyobrażaliśmy sobie wszystko zupełnie inaczej.

— Byliśmy głupcami, naiwnymi głupcami. To nie jest droga…

— Nie, to jest właśnie jedyna właściwa droga. Pan jest po prostu tchórzem. Naiwny pacyfista. Gdyby nie Solveigia…

Szarpnąłem drzwi i wszedłem. Ojciec, przeraźliwie blady, siedział w swoim fotelu, a obok niego wysoki mężczyzna o pożółkłej twarzy i wydatnych kościach policzkowych. Podczas rozmowy wymachiwał prawdopodobnie rękoma, bo gdy wszedłem, zastygł nagle w niedorzecznej pozie.

— Alb, mówiłem ci przecież tyle razy, żebyś bez pukania..

W tej samej chwili Horsch skoczył w moim kierunku i chwycił mnie za rękę.

Nie wiem skąd i jak, ale nagle pojawił się u niego fonendoskop, wziernik, lupa, w mgnieniu oka zmienił się on w szalejącego lekarza.

— A teraz kropelkę krwi, jedną, jedyną kropelkę — mamrotał, wyciągając z kieszeni igłę.

Moje zaskoczenie już minęło, odepchnąłem więc z całej siły oszalałego doktora. Był wyższy ode mnie, ale mięśnie miał zwiotczałe. Przeleciał przez cały gabinet i gdyby nie biurko, zatrzymałby się dopiero na ścianie.

Zgięty wpół oparł się o stolik i spojrzał na mnie ze wstrętnym uśmiechem i… zainteresowaniem. Tak, właśnie z dziwnym zainteresowaniem wariata.

— To ty taki jesteś, Alb — wykrztusił wreszcie, prostując się.

— Co tu się dzieje, kim jest ten pan? — spytałem podchodząc do ojca.

Był potwornie blady, oczy miał zamknięte, rękę przyciskał do piersi.

— Och, Alb.. To jest pan Horsch, mój dawny uczeń i przyjaciel. Nie gniewaj się na niego.

— Twój przyjaciel jest bardzo źle wychowany, ojcze. Horsch usiadł, zmęczony, w fotelu i roześmiał się. Nie spuszczał mnie ani na chwilę z oczu. Wydawało się, że wszystko, co się tu dzieje, niezmiernie go interesuje.

— Nie wiem, ile bym dał za jedną kroplę krwi naszego Alba — powiedział wreszcie, bawiąc się automatyczną igłą.

— Przestań, Horsch… Pan mnie zabije — wyjęczał ojciec.

Przy słowach „naszego Alba” ogarnął mnie szał. Podskoczyłem do Horscha i szarpnąwszy go za marynarkę wyciągnąłem z fotela. Jego wstrętna twarz nadal była uśmiechnięta. Nie wytrzymałem — z całej siły walnąłem go pięścią. Upadł, a ja powlokłem go do drzwi. Tutaj Horsch nagle wstał i wrzasnął wstrętnym, zachrypniętym głosem:

— Ale przecież dziewczyna jest naprawdę moja! Oddajcie mi dziewczynę!

Po tych słowach znikł.

Gdy już wreszcie trochę ochłonąłem, poszedłem na górę do ojca. Leżał w fotelu z zamkniętymi oczyma. Chwyciłem jego dłonie. Były zupełnie zimne.

IV

W trzy miesiące po powrocie z zagranicy referowałem na radzie naukowej wyniki mojej pracy. Nie były zachwycające.

— Jakie pan ma plany na przyszłość? — zapytał profesor Birghoff.

Wzruszyłem ramionami. Oprócz metodyki, którą odziedziczyłem w spadku po ojcu, nie miałem żadnych innych i pomysłów. Po prostu, to było chyba oczywiste, nie wykazywałem żadnych wybitnych zdolności, jeżeli chodzi o prace badawcze. Dlatego też doktor Seat, zasuszony, zgarbiony staruszek, wymamrotał po chwili:

— Grupie potrzebny jest dobry konsultant.

— Kogo pan proponuje, doktorze?

— Kogoś ze starych współpracowników profesora Oldfree. Na przykład, pamiętam, był taki bardzo zdolny młody człowiek… Zapomniałem, jak się nazywał… coś jak Hirsch, Hursch…

— Horsch! — krzyknąłem.

— Tak, tak, właśnie on. Był bardzo zdolny, bardzo. Żeby go tak odszukać…

Skurczyłem się cały jak sprężyna. A doktor Seat ciągnął dalej:

— Pamiętam, że już w tym okresie, kiedy dopiero zaczynaliśmy badania nad szyfrem genetycznym, dokonał on kilku wspaniałych odkryć. Choćby na przykład… sprzężenie zwrotne pomiędzy stężeniem RNA w jądrze komórki i stężeniem aminokwasów w cytoplazmie… A poza tym ten młody człowiek wspólnie z profesorem Oldfree nauczył się zapisywać informacje genetyczne… Bardzo zdolny naukowiec… Nie wiadomo tylko, gdzie on jest teraz…

Wyszedłem przed zakończeniem rady naukowej i pobiegłem do domu.

Postanowiłem odszukać Horscha za wszelką cenę i przeprosić go za to, co zrobiłem. Ostatecznie, przecież to naukowiec, twórca nowych idei, posuwa naukę naprzód, chociaż często staje się burzycielem życia spokojnego mieszczucha. Mieszczuchy bez najmniejszych wyrzutów sumienia spożywają owoce jego twórczej pracy i opowiadają sobie o nim obraźliwe dowcipy. Moim obowiązkiem było odszukać Horscha, przeprosić go i zaproponować mu stanowisko konsultanta w naszym laboratorium.

— Gdzie jest Meadgea? — spytałem służącą.

— Chyba w parku. Jest tam od rana.

Wyszedłem z domu w nadziei, że znajdę Meadgeę w jakimś zakamarku ogrodu z książką w ręce. Ale nigdzie jej nie było. Wołałem ją kilkakrotnie, lecz bez skutku. Nagle w jednym z narożników, tam gdzie mur był pęknięty, dostrzegłem na ławce coś białego. Podszedłem bliżej — to był tomik wierszy Byrona. Rozejrzałem się wokół i stwierdziłem, że krzaki u wyłomu w murze są połamane, jakby ciągnięto przez nie coś ciężkiego.

Pobiegłem jak szalony i obok wyrwy w ogrodzeniu ujrzałem niebieską wstążeczkę, którą Meadgea nosiła we włosach.

Pierwszą moją myślą było zadzwonić na policję. Ale przypomniawszy sobie Horscha, zawahałem się — zrodziło się we mnie straszne podejrzenie.

W ciągu niecałej minuty wyprowadziłem wóz z garażu i oto pędzę już na północ, do nie znanego mi miasteczka Cable. Dlaczego pojechałem właśnie do Cable? Nie mam pojęcia. Zresztą dokąd miałem jechać?

Dawniej Meadgea mieszkała w Cable. Tam właśnie odwiedzał ją Horsch…

Jechałem szybko. W pamięci odtworzyłem swoje pierwsze spotkanie z Meadgea, następnie przypomniałem sobie naszą rozmowę o Horschu, a potem samo spotkanie z Horschem. Dziwne, że mój ojciec mi nie wspominał o swoim najzdolniejszym uczniu i współpracowniku, chociaż nie mógłbym przysiąc, że z ust ojca nigdy nie padło jego nazwisko.

Teraz dopiero zrozumiałem, że ojciec nie mówił mi o wielu rzeczach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni z Atlantydy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni z Atlantydy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ostatni z Atlantydy»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni z Atlantydy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x