Michaił Uspienskij - Smocze mleko
Здесь есть возможность читать онлайн «Michaił Uspienskij - Smocze mleko» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2001, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Smocze mleko
- Автор:
- Издательство:Rebis
- Жанр:
- Год:2001
- Город:Poznań
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Smocze mleko: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Smocze mleko»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Smocze mleko — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Smocze mleko», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Jak widzę, znacie tę historię — skinął głową Korniej.
— Oczywiście. BPI nie ma tajemnic przed Dangiem; zgódźmy się, że major jest genialny. Tak więc w czasie operacji „Podrzutek” zginęło dziesięciu naszych agentów, wielu z nich nie dorastałem nawet do pięt.
Tylko w dwóch przypadkach chwyciliście haczyk. Postawiliśmy na waszą miłość do człowieka. I nie pomyliliśmy się. Zabraliście dwa malutkie umierające smoczęta do swojego gniazda, a smoczęta wyrosły…
I wcale nie musiałem, to znaczy Gag, bić biednego majora, to on sam wymyślił, żeby było bardziej przekonująco, bo wy i tak niczego nie podejrzewaliście. Dzikusy z obcej planety, stale mordujące się wzajemnie. Tak o nas myśleliście…
— Proszę dalej, słucham pana, słucham — powiedział Korniej.
— A dzikusy, mam na myśli Ałajczyków, przeżyły właśnie dzięki wywiadowi i kontrwywiadowi. Już za mojego pradziada przejęto od tubylców z Archipelagu mentalny chwyt, dziś znany jako „dwa w jednym”.
Inaczej Imperium już dawno by nas zgniotło. Ale znaliśmy z wyprzedzeniem ich plany i udanie podsuwaliśmy ich agentom dezinformację. Drogi panie Kornieju! Wy, Progresorzy, bawiliście się w wywiad, a dla nas była to jedyna szansa przetrwania. Dlatego nie dziwcie się i nie obrażajcie, że ktoś okazał się lepszy. Nie mogliśmy nie okazać się lepsi…
— Rozumiem pana — powiedział Korniej. — W jakich warunkach trzymani są zakładnicy i jak się wam udało?
— Och, to było dość proste. Ponieważ nasze służby dysponowały już pełnymi listami waszych ludzi, zorganizowaliśmy tak zwaną epidemię i przeprowadziliśmy tak zwane szczepienia… Przejąłem w lazarecie od waszego kochanego lekarza paczkęśrodka nasennego, a nasi specjaliści potrafili to wyprodukować…
Nie wiecie o nas wielu rzeczy, przyjacielu Kornieju. A zakładnicy? Wszyscy, w tej liczbie i pański syn, mają się dobrze. Na razie. Ich zdrowie całkowicie zależy od tego, czy dogadamy się z panem. Proszę ich nie szukać. Awaryjne przekaźniki, pardon, zostały usunięte. Naszym chirurgom daleko do waszych, ale ogromne doświadczenie wojenne… Zostały, rzecz jasna, niewielkie blizny. Zresztą, nikt nawet się nie obudził. Miejsce znaleźliśmy przytulne, ale uciec się stamtąd nie da. Próba ucieczki, jak i próba uwolnienia, doprowadzi do natychmiastowego wybuchu. Proszę nawet nie próbować swoich hipnotycznych sztuczek, ponieważ wszystko jest zorganizowane według Zasady Martwej Ręki. Wie pan, siedzi żołnierzyk, trzyma przycisk… A rodowód tego żołnierzyka zbadany na pięć pokoleń wstecz…
— Wiem — skinął głową Korniej. — Dalej.
— Dalej jest jeszcze ciekawiej. Kociaku! — krzyknął hercog. W drzwiach pojawił się znany już zachwycony kursant.
— Jestem, Wasza Ałajska Wysokość!
— Proszę wina dla panów dyplomatów, najlepszego wina z Arichady, i coś na przekąskę, tylko nie konserwy. Konserw mam już… Tak właśnie przekaż starszemu krajczemu, dokładnie: najlepszego wina z Arichady, bo znowu podsunie jakiegoś kwasa, szczur tyłowy…
— Tak jest, Wasza Ałajska Wysokość! Mnie tu ze wsi moi paczkę przysłali… Jeśli nie odmówicie…
— Potem się rozliczymy, kursancie, hercog o długach pamięta…
— Umiejętnie pan z nimi postępuje — powiedział Korniej.
— A jak pan myślał? Człowiek potrzebuje idola, niech to będzie inny człowiek albo idea. Kursant wielbi mnie, a wy humanizm…
— A pan? — zapytał Korniej. — Co pan czci?
— Ja — powiedział hercog Ałaju — jestem zwolniony z tej konieczności. Zresztą, za jakieś dwa tygodnie zacznę wielbić przyszłą księżnę, właściwie Imperatorową. Przecież sam się, panie Komieju, szykuję na tron Imperatora, a tytuł jego jest taki, że na czczo człowiek nie wymówi…
— Ciągle pan żartuje — powiedział Korniej.
— Nie ja powinienem być smutny — odpowiedział w zamyśleniu hercog.
— Nieoczekiwanie szybko wrócił kursant z tacą. Nie tylko zdążył skoczyć do piwnic po wino, ale i pokroił na cienkie plasterki delikatne wędzone mięso, a pozostałą zakąskę rozłożył nie gorzej niż w restauracji.
— Hercog rozlał zielonkawe wino do wysokich kielichów, jeden podał Korniejowi i wzniósł toast: — Za szczęśliwe zakończenie sprawy!
— Niezłe wino — powiedział Korniej. — Co ja gadam, wyśmienite wino! Koniecznie muszę wziąć przepis…
— Na wszystko przyjdzie czas — hercog odstawił swój kielich na biurko. — Więc tak: zakładnicy są tylko częścią operacji. Gigandzka, że tak powiem, filia. Przejdźmy do drugiej części. Aktualnie na Ziemi major Dang, ten właśnie chory cherlak, którego pan tak wielkodusznie zabrał z ruin, na całego penetruje system BP1. Na razie tylko posłał dyskretną wizytówkę swoich możliwości do waszych władz. Ale jeśli o umówionej godzinie nie połączę się z nim, zaczną się prawdziwe nieprzyjemności. Zakłócenia procesów technologicznych, pożary, wybuchy… Wasze struktury są dość kruche, przyjacielu Komieju, szczególnie jeśli zajmie się nimi ktoś z łomem…
— Po co wam to? — zapytał Korniej. Jego twarz pozostawała spokojna, tylko oczy zaczęły żarzyć się gorączkowym blaskiem.
— Chociażby po to, żeby Ziemianie w końcu zrozumieli, że życie jest w rzeczywistości brutalne i okrutne.
Ale nieprzyjemności na tym się nie kończą. Major Dang postanowił podać do wiadomości publicznej pewną wiadomość, która nieprzyjemnie zdziwi nie tylko Ziemian, ale i waszych sojuszników na Tagorze.
Smocze mleko, tam bym chciał być!
— Tak — zamyślił się Korniej i zaczął gryźć płatek mięsa. — Tak to jest.
— Właśnie tak — potwierdził hercog. — Ale to tylko na wypadek, gdyby zakładnicy zamierzali złożyć z siebie ofiarę w imię własnej planety.
— Szantaż, jak rozumiem — powiedział Korniej.
— Szantaż — potwierdził hercog. — Tak właśnie jest. A co ma zrobić mały człowiek, do domu którego włamują się uzbrojeni włamywacze? Cierpieć, przystosowywać się, żeby doczekać sprzyjającego momentu…
— A co w zamian?
— Kapitulacja — powiedział hercog. — Pełna i bezwarunkowa. I, odpowiednio, reparacje i kontrybucja. Nie będzie, co prawda, aneksji, za daleko trzeba by było gnać z korpusem ekspedycyjnym. Przygotowałem tu taką listę: potrzebujemy polowych syntezatorów, maszyn budowlanych, medykamentów, wielu rzeczy potrzebujemy, jesteśmy zrujnowani…
— Pan doskonale wie, wasza wysokość, że zabrania się wprowadzać ziemskie technologie na planety objęte progresorstwem. Prócz tego olbrzymi psychologiczny i kulturowy szok…
— A to już — hercog ponownie napełnił kielichy — nie wasze zmartwienie. Jeśli uczciwie mówić, to i my, i Saraksz, i szczególnie Arkanar, jesteśmy waszymi zabawkami. Pokojami zabaw. Zabawy dla prawdziwych mężczyzn. Możliwość pobiegania, postrzelania, pokonspirowania, wyładowania instynktów. Ziemia jest dla was zbyt nudna, więc najbardziej niespokojne dusze idą do Progresorów, jak nasi znudzeni przodkowie do Czarnego Legionu… Wszystko to było, przyjacielu Komieju, i u nas, i u was; przecież jesteśmy podobni z natury. Myślę, że i pochodzenie mamy wspólne, chociaż wasi uczeni boją się do tego przyznać… Tak więc, szok? Jeśli przylecą mądrzy wujowie i przywiozą chytre maszynki, a z nimi swoje ideały, to rzeczywiście, nastąpi wstrząs dla umysłów, kryzys kultury, psychologiczny krach. Inna sprawa, kiedy ci sami wujkowie, przegrani w uczciwej walce, jeśli wywiad można nazwać uczciwym rzemiosłem, zaczynają wypłacać zwycięzcom daninę. Wtedy mamy triumf, wszech ogólny entuzjazm i niesłychane ożywienie. W wyniku tego i wasze cele zostaną osiągnięte, a my również na tym zyskamy…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Smocze mleko»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Smocze mleko» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Smocze mleko» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.