Michaił Uspienskij - Smocze mleko

Здесь есть возможность читать онлайн «Michaił Uspienskij - Smocze mleko» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2001, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Smocze mleko: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Smocze mleko»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zdecydowanie najlepsze w tej antologii jest „Smocze mleko” Uspienskiego (zaskakująca kontynuacja „Przyjaciela z piekła”)…

Smocze mleko — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Smocze mleko», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nagle marsze umilkły i słychać było tylko, jak brzęczą łyżki. Potem głośnik odkaszlnął i powiedział w nieznanym języku: Korniej Janowicz Jaszmaa! Jego Ałajska Wysokość hercog Gigon oczekuje pana w swojej podmiejskiej rezydencji w celu rozmów o losie zakładników. Ma pan zapewnione wolne wejście i wyjście. Korniej Janowicz Jaszmaa…

— No co, nie mówiłem? Sami słyszycie. Niebieski karzeł czaruje co godzinę, żeby wszystko się udało młodemu hercogowi…

Młody hercog przez te dni dobrze jak łapał po dwie godziny snu na dobę. Siedział przy ojcowym biurku, tym z giętymi nóżkami, przewracał papiery, podpisywał faktury i rozkazy o dymisjach i awansach. Od czasu do czasu w gabinecie pojawiał się Jednooki Lis i podsuwał nowe listy do egzekucji. Na każdej hercog niezmiennie stawiał rezolucję: „Do prac przy odbudowie”.

— Ale, wasza wysokość…

— Za mało zostało Ałajczyków, panie generale, za mało. Karhon zasymiluje nas za dwa pokolenia… I nawet mój następca nie będzie czystej krwi Ałajczykiem… Co tam na moście?

— Zanitowali jeszcze dwie kratownice, ale naczelny inżynier powiada, że ciężki transport na razie jest wykluczony…

— Mogłoby się wydawać, że most jest odbudowywany po to, żeby można się było po nim przejechać lekkim powozem! Proszę przekazać inżynierowi, że osobiście dla niego zrobię wyjątek i jego rozstrzelam.

— Tak jest, wasza wysokość.

— Proszę dopilnować, żeby jakiś idiota nie strzelił do pana Jaszmyy.

— Wszystkie posterunki dostały zdjęcia, wasza wysokość. Pod strażą znaleźli się marynarze. Ci, co… Jakie są dalsze dyspozycje?

— Do przemysłowego rejonu, do pożarów…

— Ale to właśnie oni…

— Do pożarów… Gdzie jest Jaszmaa, smocze mleko?

— Już meldowałem, że lądowanie „widma” odnotowano trzy godziny temu.

— Ojce-smoki, co on tu, pełznie? Generale, proszę iść i czekać na niego przy wejściu. Całkowita lojalność.

Proszę pamiętać, że oni mogą jak nic zniszczyć całą Gigandę…

— Przecież, powiedzmy sobie, mocno trzymamy ich za gardło…

— Niemniej ludzie są ludźmi… Proszę iść, generale.

— Tak jest, wasza wysokość.

— Hercog został sam, piekącymi oczami zlustrował ojcowski gabinet. Rezydencja podmiejska, rzecz jasna, została dokładnie splądrowana, tyle tylko że jej nie spalono. Do gabinetu przetaszczono resztki mebli, na pocięte fotele i sofy narzucono pokrowce z juty, żeby nie było tak wstyd. Plamę krwi na dywanie jakoś udało się zaprać, ale brunatny kleks został. Widocznie panowie buntownicy przeprowadzali tu swoje przesłuchania. Hercog przypomniał sobie, jak wybuchł granat w loży z komitetowcami i jak potulna od razu zrobiła się sala, jak wychodzili na scenę krótkotrwali panowie życia i przysięgali wieczną wierność…

Co, zresztą, nie zwalniało od prac remontowych…

— Wasza Ałąjska Wysokość!

— Hercog uśmiechnął się. W drzwiach stał Bojowy Kot w nowiutkim mundurze i patrzył na hercoga płonącymi z zachwytu oczyma („Przecież to nasz Gag! Myśmy z nim w okopach, pod bombami…”).

— Wasza Ałąjska Wysokość! Jego ekscelencja kazali przekazać, że człowiek, którego pan oczekuje, przybył.

— Świetnie, Kociaku! Prowadź go tu, i nie próbuj być niegrzeczny, nie łap za rękawy, ten wujek może ci przyłożyć… „Proszę, pan pozwoli”… Wszystko jak należy, zrozumiałeś?

— Tak jest. Wasza Ałąjska Wysokość!

Korniej Janowicz Jaszmaa pozostał Progresorem do szpiku kości. Nie pozwolił sobie na paradowanie po ulicach stolicy w ziemskim terilenowym kombinezonie — zdobył gdzieś oficjalny strój do audiencji, na który niedbale narzucił długopoły czarny szynel jajogniota. Ale z daleka widać było, że nie jest Ałajczykiem, dlatego że Ałąjczycy chodzili teraz, wciągając głowy w ramiona i oglądając się za siebie, co i rusz nieżyczliwie łypiąc na siebie oczami.

— Dzień dobry, Kornieju Janowiczu — powiedział hercog po rosyjsku. — Proszę wejść i siadać. Nie tam, tam sprężyna wyskoczyła, a rozmowa będzie długa…

— Witaj, Bojowy Kocie. Od kiedy to jesteś hercogiem? I niedbale runął we wskazany fotel.

— Zawsze byłem, Komieju Janowiczu. Nie wpadł pan na pomysł, żeby wykonać głębokie mentoskopowanie, chociaż i na to się przygotowaliśmy… Zresztą, jaki sens grzebać się w pamięci jakiegoś żołnierzyka? Mam nadzieję, że pan wszystko zrozumiał?

— Nie wszystko — powiedział Korniej. — Bardzo nie wszystko.

— Operacja była przygotowywana długo, Kornieju Janowiczu, niemal połowę mojego życia. Szanowny panie Jaszmaa, przebywając w pańskim gościnnym domu nie marnowałem czasu. Kiedy pan na długo opuszczał swoją rezydencję, mój towarzysz, a pański pupil Dang, za pomocą szczególnego kodu budził we mnie pułkownika ałajskiego kontrwywiadu, a ja cały zanurzałem się w oceanie informacji, którą oferował mi BP1.

Jaszmaa nic nie powiedział, tylko patrzył na hercoga jasnymi, przezroczystymi oczami.

— Oczywiście, nawet nie próbowałem zrozumieć wszystkiego — kontynuował hercog. Wstał i zaczął przechadzać się po pokoju, poskrzypując wysokimi desantowymi butami. — Przede wszystkim interesowało mnie progresorstwo i Progresorzy; historia, metody, nazwiska. Smocze mleko, panie Kornieju! — Przystanął nagle i wyciągnął rękę w stronę fotela. — Za kogoście nas uważali? Jeśli niepiśmienny don Reba domyślił się… powiedzmy, niezupełnie zwyczajnego pochodzenia Rumaty Estorskiego, to kontrwywiad kraju od wieków prowadzącego wojny miał nie namierzyć waszych ludzi? Ten numer udał się wam na Saraksz, gdzie panuje szczególna teoria powstania świata, ale na Gigandzie hipoteza o zamieszkałych innych światach istnieje od pięciuset lat! A legendy o tym, że człowiek spadł na powierzchnię Gigandy z niebios, jeszcze dłużej!

— Czy to preambuła? — uprzejmie zainteresował się Korniej.

— To koniec akapitu! — ryknął hercog. — Koniec całego tego waszego progresorstwa i potęgi! Proszę mi wybaczyć, panie Kornieju, że tak po prostu, po żołniersku, ale, naprawdę wyprowadza mnie pan z równowagi swoją udawaną obojętnością. Tak więc, piętnaście lat temu po raz pierwszy zarejestrowaliśmy lądowanie waszego „widma”. Mieliśmy dużo szczęścia, nawet sfilmowaliśmy to. Przy okazji, wiemy, że w chwili lądowania „widmo” przez jakiś czas jest bezbronne i każdy chłopak z ręcznym miotaczem rakiet…

Ale nie spieszyliśmy się. Po pierwszej, bardzo nieudanej próbie aresztowania waszego człowieka, zaniechaliśmy natychmiast tych prób i ograniczaliśmy się tylko do inwigilacji. Profesjonalnej inwigilacji, panie Kornieju! Bez „dreptaków” i urządzeń podsłuchowych!

— Nieudana próba… to Paweł Prochorow? — zapytał ochrypłym głosem Korniej.

— Dokładnie. Znany jednocześnie jako Grań Gug, wielki wynalazca i władca samochodowego imperium.

Pokornie przełknęliście naszą oficjalną wersję o awarii jego osobistego jachtu w czasie sztormu, a ciało było tak zmasakrowane o przybrzeżne skały, że nie dało się go w żaden sposób zidentyfikować, rodzina też pośpieszyła się z kremacją, z naszego, rzecz jasna, poduszczenia.

— Szkoda Paszki — powiedział Korniej. — To była dla nas duża strata.

— A pan myśli, że nam nie szkoda? Przecież Grań Gug faktycznie uratował wtedy hercogstwo od nieuchronnej porażki, właśnie jego diesle pozwoliły zrealizować szybki przerzut wojsk… Natomiast przekonaliśmy się, że fizyczne możliwości Ziemianina, na dodatek przygotowanego, o wiele przewyższają takie same mieszkańca Gigandy. Więc nie ciskaliśmy się, tylko przygotowywaliśmy swoją operację „Podrzutek”…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Smocze mleko»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Smocze mleko» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Smocze mleko»

Обсуждение, отзывы о книге «Smocze mleko» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x