Fritz Leiber - Wędrowiec

Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na ziemskiej orbicie pojawia się, po wyjściu z nadprzestrzeni, olbrzymi obcy statek kosmiczny wielkości małej planety. Zszokowani Ziemianie obserwują jak obcy pojazd zaczyna rozwalać nasz Księżyc, wchłaniając go w siebie…

Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Turkusowe jeziora, które widział z Baby Jagi, były równie szerokie jak głębokie; żyły w nich wieloryby o wielkich oczach i przypuszczalnie potężnych mózgach, mające zamiast płetw macki przypominające kable ze sterczącymi na końcu drutami. Oprócz wielorybów pływały tam inne stwory morskie o inteligentnie wyglądających, wyrazistych pyskach.

Kosmonauta chciał się zatrzymać, obejrzeć te stwory, przyjrzeć się dokładnie ich zachowaniu, ale jak zawsze przeważało pragnienie, żeby ujrzeć jeszcze bardziej zagadkowe i jeszcze ciekawsze formy życia, więc zatrzymywał się tylko na moment, tak jak wtedy, gdy leciał pustymi korytarzami. Istoty, które obserwował, najwyraźniej były nieświadome jego obecności.

Nie dzieliły ich też chyba żadne bariery rasowe czy gatunkowe: Don widział, jak kocie istoty prowadzą w ptaszarni przyjazne rozmowy z mniejszymi od siebie harpiami, widział, jak gigantyczne pająki w przezroczystych strojach nurków poruszając odnóżami pływają w głębokim jeziorze zamieszkanym przez wieloryby.

Wydało mu się nagle nieprawdopodobne, że planeta wielkości Ziemi może pomieścić taką różnorodność i mnogość stworzeń, ale po chwili uświadomił sobie, że biorąc pod uwagę wszystkie piętra, powierzchnia Wędrowca jest piętnaście tysięcy razy większa od powierzchni Ziemi.

Mimo swojej liczebności i różnorodności wszystkie stworzenia, które widział, nieustannie pracowały. Nawet te, które Się nie poruszały, w skupieniu prowadziły obliczenia i szukały rozwiązań. Wszędzie wyczuwało się lęk i zagrożenie.

Od czasu do czasu, może myląc kierunek lotu, a może tylko dla wytchnienia. Don zatrzymywał się tam, gdzie nie było żywych istot: widział wtedy wielkie zbiorniki zapełniające się materią księżycową; hale ze stojącymi nieruchomo lśniącymi maszynami; rury, przez które przepływały wielobarwne ciecze; pokoje, w których, oświetlone słonecznymi lampami, rosły dziwne — może nawet myślące — rośliny; sale z gładkimi bryłami geometrycznymi, które wyglądały niemal jak żywe, podobnie jak te na powierzchni Wędrowca; kuliste pomieszczenia wypełnione czystą, surową, ognistą materią przypominającą plazmę słoneczną, która jednak ani nie parzyła, ani nie oślepiała.

Pracę fizyczną wykonywały też protoplazmatyczne istoty, przypominające olbrzymie ameby, które zależnie od wykonywanej pracymiały różne nibynóżki i narządy zmysłów. W innym pomieszczeniu widział metalowe roboty przypominające pająki i stworzeniakota — niektóre z nich, tak jak wielkie bryły, a szczególnie gigantyczne mózgi elektronowe, wyglądały jak żywe. Ich przezroczyste ścianki ukazywały ciemną galaretowatą substancję, w której migotały splątane srebrne niteczki cieńsze od włosów, jakby roboty zależnie od potrzeby mogły wypuszczać nowe nerwy i zwiększać objętość mózgu.

Im większą Don widział różnorodność myślących istot, tym bardziej stawał się wrażliwy na ich obecność. Gdy zatrzymał się w środkowej gwieździstej kuli, ujrzał wirujące jasnofioletowe, wieloramienne obłoki nieustannie zmieniające swoje kształty: zimne stworzenia żyjące w poragwiezdnych ciemnościach. A pewnego razu, gdy na chwilę wzniósł się na górny pokład, zobaczył, jak jedna z wielkich, barwnych, abstrakcyjnych brył pęka niczym jajo i jak wyłania się z niej mnóstwo różnych stworów.

Jednakże im bardziej uświadamiał sobie, że na planecie istnieją inteligentne formy życia, tym bardziej dręczyła go myśl, że otacza go rój istot, których nie jest w stanie dojrzeć; miał wrażenie, że na Wędrowcu przebywa więcej duchów niż widzialnych członków załogi.

Zatrzymał się w pomieszczeniu, w którym panował zupełny bezruch, w pomieszczeniu z wieloma balkonami i nie kończącymi się rzędami szaf z małymi szufladami — przyszło mu na myśl, że jest to katalog biblioteczny. Pajęczynowate dróżki prowadziły z szuflad do urządzeń obserwacyjnych, które wyglądały jak olbrzymie mikroskopy, i Donowi zdało się nagie, że widzi ruch na tym mrowiu pajęczyn; doszedł do wniosku, że to usłużne bakterie i wirusy porządkują i układają molekuły, na których wyryta jest wiedza, kultura i historia wszystkich światów. Osiągnięcia i kultura Europy — pomyślał — bez trudu zmieściłyby się w jednej szufladce. Czuł się tak, jakby otarł się o trwały, wszechogarniający punkt widzenia wieczności, utożsamiony często z Bogiem, Pomknął do następnego pomieszczenia, w którym panował znacznie większy ruch: było tu mnóstwo pulpitów dowodzenia, map, wykresów, ekranów i gablot do oglądania trójwymiarowych obrazów. W gablotach widać było wciąż zmieniające się obszary dotknięte katastrofą: krajobrazy i miasta zniszczone trzęsieniami ziemi, spustoszone ogniem, zalane przez wielkie fale i niespodziewane przypływy. Przez chwilę Dań patrzył zafascynowany, aż nagle z przerażeniem uświadomił sobie, że ogląda własną planetę, Ziemię, zdewastowaną przez pływy wywołane masą Wędrowca — a przecież wiedział, że mieszkańcy Wędrowca mogą dowolnie włączać i wyłączać grawitację.

Chciał zatrzymać się i dokładnie wszystko obejrzeć, a przynajmniej tak mu się zdawało, szybko jednak odleciał i pokonując kilka ścian znalazł się w sali, która była jedną wielką, ciemną gablotą obserwacyjną otoczoną przez dziwne istoty z dwoma, trzema, a nawet ośmioma oczyma. W gablocie wisiały modele Ziemi i Wędrowca oraz krzywa, nabrzmiała ćwiartka pierścienia — to, co pozostało z Lany. Gdzieniegdzie, na ogół w pobliżu dwóch planet, widać było fioletowe i żółtawe świetlne punkciki, które, jak się domyślił, były statkami kosmicznymi.

Planety — kosmonauta nie potrafił powiedzieć, czy są to makiety, czy trójwymiarowe obrazy — dzieliła prawidłowa odległość, trzydzieści razy większa od ich średnic. Złudzenie było tak silne, że Don miał wrażenie, iż płynie przez kosmos, w którym miejsca konstelacji zajmują twarze dziwnych istot.

Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, zaczęły się ukazywać pojedynczo lub pacami inne planety — zielone, szafę, złote, a niektóre tak dziwnie ubarwione jak Wędrowiec. Między nimi powoli przesuwały się jasne smugi: było to światło, które normalnie porusza się z prędkością trzystu tysięcy kilometrów na sekundę, zwolnione proporcjonalnie do wielkości modelu. Następowały małe wybuchy. Don zobaczył wojujące floty statków kosmicznych, nie większych od świetlnych punkcików. A potem wszystkie planety oprócz Ziemi zaczęły szybko przesuwać się z miejsca na miejsce, jakby toczyły kosmiczną bitwę.

Ale nie doczekał się końca planetarnych zmagań, gdyż dziwna siła, która kierowała nim podczas zwiedzania Wędrowca, zaczęła go ponaglać, jak gdyby zbliżał się kres podróży. Po raz pierwszy poczuł zmęczenie.

Minął pośpiesznie trzy następne pomieszczenia — były to również gabloty obserwacyjne; na tle ich czarnych gładkich ścian rysowały się obce twarze widzów. W pierwszym pomieszczeniu zobaczył spiralny profil jasnych punkcików i skupisk światła — galaktyka — pomyślał — chyba Droga Mleczna.

W drugiej gablocie ujrzał mrowie małych, puszystych, kolistych obłoków świetlnych, które dzieliła odległość trochę większa od ich średnic. Zaobserwował tu dziwne zjawisko — przestrzeń w tej gablocie zakrzywiała się w tajemniczy sposób, i gdy przez nią przelatywał, wszystko zmieniało się bardziej, niż powinno. Zanim odleciał, przyszło mu na myśl, że patrzy na kosmos pojedynczych gwiazd — na jedność, na wszech świat.

Wyobraźnia zaczęła mu podsuwać różne myśli zupełnie nie związane z tym, co widzi: ta sztuczna planeta… pępek kosmosu… centralny mózg… wiekuiste oko… księga przeszłości… macica… i zygota przyszłości… wszechmocna jak Bóg, choć Bogiem nie jest…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wędrowiec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wędrowiec»

Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x