Fritz Leiber - Wędrowiec

Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na ziemskiej orbicie pojawia się, po wyjściu z nadprzestrzeni, olbrzymi obcy statek kosmiczny wielkości małej planety. Zszokowani Ziemianie obserwują jak obcy pojazd zaczyna rozwalać nasz Księżyc, wchłaniając go w siebie…

Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ocknął się i znów stał się sobą, a raczej tym ruchomym punktem obserwacyjnym, jakim był od początku wędrówki: miał teraz przed sobą wielką czarną gablotę obserwacyjną i ze zdziwieniem spostrzegł, że ten sam kosmos, który jeszcze niedawno oglądał — rozpoznał go po zagadkowym zniekształceniu — jest tylko małym, jasnym i samotnym obłokiem świetlnym. Powoli zaczęły się ukazywać następne obłoki o różnych kształtach i kolorach, które po chwili znikały — jedne prędko niczym świetliki, drugie nieco wolniej. Kosmonauta zastanawiał się sennie, czy są to inne kosmosy znane mieszkańcom Wędrowca. A może mieszkańcy Wędrowca tylko podejrzewają, że te kosmosy istnieją… może ich szukają… ale w ich widmowości i szybkości, z jaką znikały, było coś hipotetycznego… a zresztą gwiazdy, galaktyki i wszechświaty są tok nierealne… jak ciemne kropki, które wirują przed oczami, zanim zapadnie się w sen.,.

Nagle jeden wszechświat zaczął drgać i wirować niczym liść podczas zamieci!i Don, wciąż senny, pomyślał, że przecież wszechświat powinien być stabilny… ale po chwili wszystkie widmowe kosmosy też zaczęły wirować, hipotetycznie…

Donowi zdawało się, że już nic nie jest w stanie rozwiać jego senności, ale widok następnej sali otrzeźwił go na chwilę. Był prawie pewien, że to wszystko ma jakieś znaczenie, ale jego zmęczony umysł nie potrafił odgadnąć jakie. W ogromnej sali, swoistym świecie podobnym do pomieszczenia harpii, niebo czerwone jak rozgrzane żelazo rozciągało się nad łąką, gdzieniegdzie upstrzoną kamieniami i kępami drzew. Małe, zgrabniejsze od saren zwierzęta kopytne, których głowy ozdabiał cienki róg, skubały delikatnie trawę. Ptaki o rubinowym, topazowym i szmaragdowym upierzeniu, o wyszukanych grzebieniach i kolorach fruwały nisko nad ziemią, często siadały w wysokiej trawie i na drzewach, jakby szukały nasion i owoców.

Naraz trzy ptaki trzepocząc silnie skrzydłami wyleciały z trawy, a najbliższa grupa jednorożców dygocząc zamarła w bezruchu, zaczęła węszyć i rozglądać się z lękiem, po czym wielkimi susami uciekać. Jednocześnie spoza kamienia wyskoczyła kocia istota podobna do przewodnika kosmonauty, tyle że futro miała brązowe w szare pasy. Pomknęła za jednorożcami, a jej długie nogi tylko migały w locie; rzuciła się na ostatniego w grupie, zwaliła go na ziemię, chwyciła za pierś i brodę, a następnie wbiła mu się zębami w gardło.

Topazowy ptak przefrunął obok kępy drzew, z której wyskoczyła kocia istota o zielonym futrze — było to stworzenie płci żeńskiej, sądząc po jej niższym wzroście i nieco innej budowie ciała. Wzbiła się z wdziękiem w powietrze, podskakując niesłychanie wysoko, niczym baletnica wykonująca grand jęte. Choć jej długa łapa tylko musnęła ptaka, trzy długie pazury wbiły mu się głęboko w pierś. Trzymając go za grzebień, kotka z dużą wprawą wgryzła się w jego nastroszoną piórami szyję.

Kiedy podniosła głowę znad żółtych piór i dużymi oczami o zielonych tęczówkach spojrzała w stronę Dona, kosmonauta ujrzał krew na jej matowooliwkowych ustach i na długim, odsłoniętym, białym kle. Może był to tylko zbieg okoliczności, ale kosmonauta miał wrażenie, że kotka go również zobaczyła. Stojąc na tle krwistoczerwonego nieba i wsysając krew ptaka, kotka uśmiechnęła się.

I wtedy Dona ogarnęło nieprzezwyciężone zmęczenie, obraz stal się zamazany, barwy pastelowe: Don zdał sobie sprawę, że znów unosi się w swojej małej kabinie. Usiłował spojrzeć na łóżko, ale tak jak poprzednio nie potrafił. W następnej chwili leżał już na łóżku, a na całym ciele czuł jego uspokajający dotyk. Wszystkie obrazy znikły mu sprzed oczu, wszelki ruch i pęd ustał, pozostawiając go samego, żeby odpoczął w ciemnościach.

Rozdział 34

Brecht zatrąbił czterokrotnie i zatrzymał wóz przy skalistym zboczu, gdzie obozowali w nocy. Hixon znów prowadził furgonetkę, natomiast w samochodzie obok Brechta siedziały Anna i Rama Joam, a na tylnym siedzeniu Margo i Hunter.

Cała piątka rozmawiała z ożywieniem, mimo, a może właśnie dlatego, że miała umazane na czarno twarze, a ubranie mokre i brudne od dziwnego, ciepłego, czarnego deszczu, który niedawno przestał padać. Doszli do wniosku, że deszcz jest czarny od popiołów wulkanicznych niesionych przez wiatr z Meksyku i innych terenów na południu.

— Albo od wodorostów wyrzuconych przez odpływ i wessanych przez trąbę powietrzną — zaryzykował hipotezę Brecht. — Ma słony smak.

Niebo pokrywały zwały ciemnych chmur, które wchłaniały jasne, srebrne światło.

— Wysiadać! — zawołał wesoło Brecht. — Ross, sprawdź, czy w wyrwie nie ma wody. Chciałbym przejechać, zanim minie obleci strach.

Hunter ruszył pośpiesznie, Morgo pobiegła za nim.

Furgonetka zatrzymała się za Corvettą, a za nią autobus, na którego żółtej powierzchni odcinały się czarne zacieki.

— Powiedz swoim, żeby wysiedli! — zawołał Brecht do Hixona” — Musimy przejechać na drugą stronę, tak jak dziś rano. Harry, powiedz Doddowi, żeby czym prędzej wypędził wszystkich z autobusu. Nie mamy chwili do stracenia. Sam stan przy autobusie i obserwuj drogę za nami.

Anna przytuliła się do Brechta.

— Czy mogę zostać z panem w samochodzie? — zapytała. — Ja się nie boję, że spadniemy.

— Przykro mi, kochanie, ale twoja mama powiedziałaby, że kuszę Kali. boginię zła — odparł i nachylając się dotknął umazanym policzkiem policzka dziewczynki. Rama Joan uśmiechnęła się przyjaźnie i zabrała roześmianą Annę z samochodu.

— Wody nie ma! — krzyknął do nich Hunter, ale w tej samej chwili stracił grunt pod nogami i upadł na ziemię. — Ale ślisko jak diabli — dodał, patrząc na Margo, która uśmiechała się ironicznie, i wstał. — Ta warstwa mokrego popiołu jest zdradliwa.

Uśmiech znikł z twarzy Ramy Joan.

— Może byśmy zasypali wyrwę kamieniami albo przynajmniej oczyścili z błota ten kawałek — powiedziała nerwowym szeptem do Brechta.

Brecht wychylił się przez okno i odrzekł cicho i pośpiesznie:

— Nie, moja miła. Ci pijani chuligani wkrótce wydostaną jakieś wozy z zatoru i ruszą w stronę plaży. Nie będą z nami robić ceregieli — zabijanie jest ich drugą naturą. Nie mamy chwili do stracenia.

Oparł się wygodnie o siedzenie, zatrąbił i nacisnął gaz.

— Z drogi! — krzyknął.

Jechał prędko: samochód przeskoczył przez wyrwę bez najmniejszego poślizgu. Brecht zatrzymał wóz z dala od urwiska i biegiem wrócił do Ramy Joan, Margo i Huntera, którzy stali nad wyrwą. Anna rozmawiała przy autobusie z McHeathem i oglądała z zainteresowaniem jego karabin.

— Nie myślałem, że tak gładko pójdzie — powiedział. — Na starość staję się tchórzliwy.

Margo i Hunter wybuchnęli śmiechem. Rama Joan uśmiechnęła się niepewnie.

— Proszę pana! — zawołała piskliwie Idą, która stała przy furgonetce. — Ray Hanks nie chce, żeby go znów wynoszono.

Brecht rozejrzał się, po czym wzruszył ramionami.

— Będzie prędzej — mruknął, a potem krzyknął: — Dobra, zaryzykujemy i Ruszaj, Hixon!

Furgonetka również nabrała prędkości. Dopiero kiedy podskakując przejechała bezpiecznie przez wyrwę, zobaczyli, że pani Hixon nie wysiadła, lecz pochylona nad łóżkiem Hanksa, trzymała się ściany furgonetki.

Wojtowicz wysiadł z autobusu i stąpnął przy McHeathie i Annie. Pozostali pasażerowie autobusu: Drągal, Wanda, Ida oraz dyskutujący zawzięcie Dodd i dziadek, ruszyli w kierunku wyrwy.

Brecht nacisnął ma czoło zabrudzony czarny kapelusz i energicznie ruszył im naprzeciw.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wędrowiec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wędrowiec»

Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x