Fritz Leiber - Wędrowiec
Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wędrowiec
- Автор:
- Издательство:Solaris
- Жанр:
- Год:2006
- Город:Stawiguda
- ISBN:83-89951-56-8
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Znikł również przesmyk Rivas. Kanał Nikaraguański stał się rzeczywistością.
Rozdział 33
Don Merriam posilił się i znów zasnął w malutkiej kabinie na Wędrowcu, a kiedy obudził się, był już zupełnie spokojny. Popatrzył leniwie na pastelowy sufit rozjaśniony niewidzialnym światłem.
Nie czuł, że leży na łóżku ani że ma ciało, gdyż receptory prawie wcale nie odbierały bodźców. O ile mógł się zorientować, leżał na wznak z rękami luźno wyciągniętymi wzdłuż boków.
Naraz ogarnęła go bezgraniczna ciekawość, chciał poznać wielki statek, na którym był mimowolnym pasażerem. Pragnął tylko jednego: zobaczyć i zrozumieć, a jeżeli to niemożliwe, przynajmniej zobaczyć. Ale choć pragnienie było niezwykle silne, nie mógł się zdobyć na najmniejszy gest, ruch czy wysiłek, żeby je urzeczywistnić.
Bez żadnego ostrzeżenia sufit — nagle się obniżył.
Don usiłował zeskoczyć z łóżka, ale zamiast tego przekręcił się na brzuch bardzo płynnym ruchem i patrząc na podłogę przy ścianie i na kąt z prysznicem zdał sobie sprawę, że zawieszony jest w powietrzu na wysokości dwóch metrów.
Sufit się nie poruszył. To on lewitował, najpierw na plecach, a teraz na brzuchu, tuż pod sufitem.
Brodę miał zadartą do góry, a głowę — choć nie czuł, aby mu ciążyła — tak mocno odchyloną do tyłu, że linia wzroku pokrywała się z osią jego ciała. Usiłował spojrzeć w dół na łóżko znajdujące się pod nim, żeby się przekonać, czy leży tam jego ciało — prawdziwe lub urojone — ale nie potrafił.
Nie potrafił też podnieść rąk, żeby na nie spojrzeć. Nie czuł ich, toteż nie wiedział, czy stracił tylko zdolność poruszania nimi, czy też w ogóle ich nie ma.
Nie wiedział również, czy to jego ciało unosi się w powietrzu, czy ciało urojone, a może on sam jest tylko lewitującym punktem obserwacyjnym, który wyobraża sobie, że ma ciało.
To ostatnie przypuszczenie potwierdził fakt, że Don nie dostrzegał czubka nosa, brwi i policzków, które — choć nie zwraca się na nie uwagi — zawsze są w polu widzenia. Ale może działo się tak dlatego, że wytężając wzrok wciąż patrzył tylko prosto przed siebie.
Nagle raptownie przesunął się i ruszył — głową naprzód — w stronę ściany. Zamknął oczy — przeszło mu przez myśl, że przynajmniej potrafi zamknąć oczy, a kiedy je otworzył, mimo że nie było żadnego zderzenia i nie czuł żadnego oporu, płynął srebrnym korytarzem, pokrytym arabeską i hieroglifami, który prowadził bezpośrednio do jednego z wielkich szybów czy też studni. Ogarnęło go uczucie radości i wkrótce zaczął spadać w dół.
Tutaj rozpoczęła się seria dziwnych przeżyć, które mogły być niezwykle sugestywnym snem albo snem sprowadzonym na Dona przez jego porywaczy, a zarazem gospodarzy, albo też pozazmysłowym obrazem zesłanym mu w postaci snu; miał wrażenie, że jego ciało — na skutek obcych procesów fizyczno-chemicznych mogące przenikać przez ściany, gazy j inne przeszkody, odporne na grawitację oraz działanie innych sił — przekręca się i porusza, po części mimo woli, a po części kierowane nieposkromioną ciekawością, odbywając wspaniałą, choć koszmarną podróż.
A może — przeszło mu przez myśl — to wszystko odbywa się w jednej, krótkiej sekundzie poza granicami czasu?
Nie wiedział, czy odgadł, co się z nim dzieje, czy też prawda jest zupełnie inna. Na razie musiał lecieć, koziołkować i czekać.
Z początku leciał tylko pustymi korytarzami i szybami. Jeżeli nawet żyły w nich jakieś istoty albo jeździły pojazdy lub statki kosmiczne, nie mógł ich dostrzec, gdyż na skutek ogromnej prędkości, z jaką mknął, widział tylko zamazany obraz. Przez kilka sekund pędził — a tak mu Się przynajmniej zdawało — niemal z prędkością światła, świadom tylko ogólnych zarysów i rozmiarów korytarza; następnie przez krótki odcinek przestrzeni posuwał się wolno, przyglądając się wszystkiemu, co go otaczało; potem znów mknął przed siebie, po części mimowolnie, po części dlatego, że czuł nieodparte pragnienie, żeby ujrzeć coś nowego. Proces ten powtarzał się bez końca, jak gdyby czas wydłużał się w nieskończoność, Don jednak nie był zmęczony, nie czuł też znużenia.
Stopniowo w jego umyśle powstawał trójwymiarowy obraz Wędrowca. Planeta była sztucznym tworem, złożonym z coraz mniejszych, koncentrycznych kul — było ich przynajmniej pięćdziesiąt tysięcy — wszędzie połączonych korytarzami: przypominała wielka srebrną gąbkę. Wiele z dużych studni przecinało planetę na wylot, krzyżując się w olbrzymiej pustej kuli, która miała własne ciemne niebo oświetlone tu i ówdzie przypominającymi gwiazdy światłami, rozmieszczonymi między ciemnymi połyskującymi szybom! o kilometrowej średnicy.
Budowa Wędrowca coraz silniej pobudzała wyobraźnię Dona, ale jeden szczegół konstrukcji planety dręczył go, G nawet przerażał, bardziej zresztą tym, co w sobie krył, niż tym, jak wyglądał; była to trzydziestometrowej grubości srebrna powłoka z ciemnego metalu, która stanowiła posrebrzony dach kuli — pokład, na którym wylądowała Baba Jaga i radziecki statek kosmiczny — oraz kilometrowej średnicy okrągłe, metalowe płyty tej samej grubości, które mogły w każdej chwili zasłonić szyby, zamieniając planetę w fortecę.
Złowieszczy nastrój potęgowały olbrzymie zwoje otaczające niektóre z szybów; świadczyły one o tym, że szyby mogą służyć tutaj jako monstrualne akceleratory liniowe.
Don wzdrygnął się na widok groźnego pancerza i po chwili znalazł się w samym środku migocącej gwiazdami ogromnej centralnej kuli Chociaż kula miała zaledwie trzydzieści kilometrów średnicy, zdawało mu się, że jest wszechświatem, a wielkie dziury w jej gwieździstym niebie korytarzami prowadzącymi do innych wszechświatów; czuł, że wokół niego są niewidzialne stworzenia, niewyczuwalne, myślące obłoki, które żyją w zimnych międzygalaktycznych głębinach kosmosu; uczucie to wywołało w nim strach znacznie silniejszy niż ten, który go przejął, gdy patrzył na ochronną warstwę planety.
Może to właśnie ten nowy, dojmujący strach kazał mu wyruszyć na drugą ekspedycję po Wędrowcu. Nie leciał już teraz korytarzami, lecz bez lęku przenikał ściany, wędrując tak szybko z sali do sali, że najgrubsze ściany pokonywał w ciągu ułamka sekundy. Kiedy się zatrzymywał, to zawsze w pobliżu żywych istot. Owe żywe istoty nie należały do jednego gatunku, lecz do wielu.
Koty, a właściwie kocie istoty, tafcie jak przewodnik Dona, przebywały na ogół blisko powierzchni planety i choć było ich dużo, stanowiły mniejszość wśród załogi Wędrowca, złożonej z różnorodnych stworzeń, które zdawały się być końcowym wytworem ewolucyjnym każdej ziemskiej i nie tylko ziemskiej rasy. Były tu konie z wielkimi łbami i chwytnymi wyrostkami ukrytymi wewnątrz kopyt; gigantyczne pająki o niezmąconym spojrzeniu i żyłach prześwitujących przez stawy, żyłach, w których wyraźnie pulsowała krew; węże z dużymi i małymi chwytnymi mackami pokryte lśniącą łuską; człekokształtne jaszczurki z pięknymi grzebieniami; toczące się po ziemi stworzenia kształtem przypominające grube koła, których mózg i ośrodek zmysłów obracały się w przeciwną stronę; naziemne kałamarnice dumnie stojące na trzech lub sześciu mackach; stworzenia przywodzące na myśl różne potwory mitologiczne, jak na przykład bazyliszki czy harpie. Te ostatnie Don ujrzał głęboko we wnętrzu planety — fruwały po sali podobnej do gigantycznej ptaszarni. Ogromne, zajmujące kilka pięter pomieszczenie imitowało jakby świat; porośnięte było cienkimi drzewami o wielkiej ilości gałęzi z malutkimi liśćmi, a oświetlone przez olbrzymie, pływające w powietrzu lampy-słońca.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wędrowiec»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.