Fritz Leiber - Wędrowiec
Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wędrowiec
- Автор:
- Издательство:Solaris
- Жанр:
- Год:2006
- Город:Stawiguda
- ISBN:83-89951-56-8
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Wiem! Wiem! — powiedział, zanim dziadek zdążył otworzyć usta i ukazać swoje szczerbate uzębienie. — Tylne koła są zdarte i tak dalej. Rudolf rajdowiec zaraz się tym zajmie.
— Jeden cylinder wysiadł! — zawołał za nim dziadek, ale Brecht nawet się nie obejrzał.
Clarence Dodd spojrzał na zabrudzone twarze otaczającej go grupki.
— Ten deszcz uradowałby serce Charlesa Forta, miłośnika niesamowitości — powiedział z uśmiechem. — Wyglądacie tak, jakbyście mieli uczestniczyć w indiańskim pogrzebie.
Rama Joan nagle ruszyła za Brechtem w stronę autobusu. Stojąca przy Rudolfie Anna pomachała jej ręką.
— Mamusiu! — zawołała.
Rama Joan stanęła i niepewnie pomachała do córki.
Anna zaczęła chichotać, a McHeath i Wojtowicz roześmieli się z czegoś, co powiedział Brecht wsiadając do autobusu. Silnik zawarczał i autobus nabrał prędkości, po chwili jednak jakby go zarzuciło.
— Drugi bieg czasem się zacina — mruknął dziadek.
Autobus powoli wjechał w wyrwę. Kiedy z niej wyjeżdżał, przednie koła za bukso wały, a tylne zaczęły się prędko zsuwać na bok. Brecht dodał gazu. Koła zapiszczały jac śliskiej, kamiennej drodze. Brecht zahamował raptownie. Autobus staczał się do tyłu.
McHeath rzucił Wojtowiczowi karabin i pobiegł szosą do autobusu, potykając się na wyboinach i wzgórkach.
Autobus zatrzymał się na skraju dwustumetrowej przepaści, gdy przednie koło natrafiło na niewielki głaz leżący w wyboinie. Wszyscy widzieli, jak Brecht stara się podnieść z przechylonego do tyłu siedzenia, jak usiłuje stanąć na pochyłej podłodze i chwyta za klamkę, żeby otworzyć przednie drzwi.
Hunter chwycił Morgo za ramię, wsadził rękę pod jej kurtkę i wyciągnął pistolet impetu.
McHeath był już niemal przy krawędzi przepaści. Wojtowicz nie wiedział, co chłopak właściwie chce zrobić — może zaprzeć się mocno nogami i podać rękę Brechtowi, żeby ten nie stracił równowagi, skacząc na śliskie zbocze.
Brecht otworzył drzwi i wysunął głowę. Niewielki głaz, który przytrzymywał koło, stoczył się w przepaść, tylne koła zjechały z krawędzi, podłoga przechyliła się jeszcze bardziej, utrudniając Brechtowi ucieczkę, i autobus, trąc zgrzytliwie podwoziem o skraj urwiska, powoli zaczął się zsuwać.
Hunter nacisnął malutki zwrotny drążek umieszczony na kolbie pistoletu i przekręcił go tak, żeby strzałka było skierowana w przeciwną stronę niż lufa.
Brecht wysunął się do potowy, kiedy nagle pojazd przechylił się gwałtownie i mężczyzna wpadł z powrotem do środka. Autobus zsunął się z krawędzi i runął w przepaść, a wraz z nim Rudolf Brecht, który zdążył jeszcze spojrzeć na przyjaciół stojących na zboczu, zdjąć czarny kapelusz i nim machnąć.
Hunter wycelował pistolet i nacisnął spust.
Twarz Brechta i jego podniesiona ręka znikły z pola widzenia, tylko czarny kapelusz, niesiony chłodnym wiatrem, przypłynął znad krawędzi.
McHeath rzucił się na skraj urwiska i trzymając się skalnej krawędzi, spojrzał w dół.
Zbocze zadrgało, usłyszeli huk, kiedy autobus uderzył o dno wąwozu.
Chłodny powiew przybrał na sile. Czarny kapelusz podleciał prosto do Huntera i zawisł na lufie pistoletu. Niewielki głaz zaczął się toczyć pod górę. Hunter zdjął palec ze spustu. Niewielki głaz zawrócił i potoczył się w dół. — Nie żyje! — zawołał McHeath załamującym się głosem. — Wypadł z autobusu. Widziałem, jak spadał. Przygniótł go autobus.
— Gdybym o sekundę wcześniej… — szepnął Hunter.
— Przekręciłeś strzałkę o sto osiemdziesiąt stopni, żeby wytworzyć pole przyciągania, tak? — spytał Clarence Dodd, a kiedy Hunter skinął ze smutkiem głową, dodał: — To logiczne.
Hunter chwycił czarny kapelusz z lufy pistoletu, jakby chciał go rzucić na ziemię i podeptać. Ale tylko na niego spojrzał.
Dobiegł ich daleki głuchy odgłos: niewielki głaz uderzył o ziemię dwieście metrów niżej.
W Arizonie na słonecznym płaskowyżu, przypominającym parsyjską Wieżę Ciszy, sępy zdzierały ostatnie kawałki mięsa z twarzy Asy Holcomba, odsłaniając nagą, czerwoną czaszkę.
Paul Hagbolt siedział wsparty wygodnie o ciepłe, gładkie okno zajmujące potową pojazdu Tygryski. Patrzył na pękającą pokrywę lodową na biegunie północnym Ziemi i na olbrzymie kry unoszone przez potężne fale szalejące na Morzu Grenlandzkim, w Zatoce Baffina i w Cieśninie Beringa. Cała niemal Arktyka zalana była.światłem słonecznym, gdyż na północnej półkuli Ziemi było lato.
W pojeździe panował półmrok; do wnętrza wpadało trochę światła odbitego przez ośnieżony lód, na którym lśniły jasne punkciki — gwiazdy na białym niebie — ilekroć fale obracały kry pod odpowiednim kątem do słońca.
Tygryska również leżała wyciągnięta przy oknie nie opodal Paula. Głaskała Miau, która nagle wysunęła się spod jej trójpalczastej łapy o fioletowych poduszkach, odbiła się tylnymi łapami od zielonego ramienia w fioletowe pasy i skoczyła nad Paulem do kwietnika po drugiej stronie pojazdu — przypuszczalnie po to, żeby go znów zwiedzić, tym razem w tajemniczym blasku pokrywy lodowej. Miau szybko przystosowała się do nowych warunków grawitacyjnych i z radością unosiła się między roślinom! i grubymi łodygami, od czasu do czasu wystawiając znad liści i kwiatów malutki, uśmiechnięty pyszczek.
Tygryska wydała krótki, melodyjny pomruk, podobny do westchnienia. Paulowi przyszło na myśl, że kotka skierowała statek nad biegun północny zapewne po to, aby móc spokojnie patrzeć na Ziemię bez przykrego uczucia, że tam giną ludzie. Chciał już jej powiedzieć, że na biegunie północnym jest, a raczej była do wczoraj, radziecka stacja meteorologiczna, ale doszedł do wniosku, że w końcu Tygryska, jeżeli zechce, sama może to wyczytać z jego myśli.
Talerz bez ostrzeżenia zaczął się nagle wznosić z ogromną prędkością. Najpierw raptownie zmalała pokrywa lodowa, a potem cała Ziemia.
Paul starał się nie okazać zdziwienia. Wiedział, że koty nie lubią gwałtownych reakcji, a zresztą zdążył się już przekonać, że Tygryska potrafi operować tablicą sterownicza nie dotykając jej ani na nią nie patrząc.
Wokół zabłysły gwiazdy. W miarę jak Ziemia malała, w polu widzenia ukazywał się stopniowo Wędrowiec. Wędrowiec również miał swego rodzaju biegun północny — żółty, pochyły obszar — na fioletowym tle — z którego wystawała żółta szyja, szyja dinozaura. Z tej odległości żółty kształt przypominał topór wojenny.
Wznosili się pod katem prostym do promieni słońca, toteż promienie nie wpadały bezpośrednio do kabiny. Ziemia i Wędrowiec, po którego słonecznej stronie widać było sierp pękniętej Luny, wyglądały jak dwie półkule.
Kiedy przygasł blask odbity przez pokrywę lodową, w kabinie zapadł zmrok. Planety, które wreszcie Jakby się zatrzymały, wyglądały teraz jak dwa małe. prawie nieuchwytne dla oka, sąsiadujące ze sobą półksiężyce na tle po! gwiezdnych — konstelacji przeważnie Paulowi nie znanych, gdyż można je było oglądać tylko z południowej półkuli Ziemi, Bez większego zdziwienia zdał sobie sprawę, że pojazd w ciągu niecałej minuty wzbił się kilka milionów kilometrów w górę — z prędkością niewiele mniejszą od prędkości światła.
Było to tak, jakby przeszedł z Tygryska przez miasto, skręcił do dużego, nie oświetlonego parku i patrzył teraz na światła miasta poprzez hektary ciemnych trawników i drzew. Po pewnym czasie jednak przytłoczyło go straszliwe osamotnienie.
— Czujesz się Bogiem? — zapytała szeptem Tygryska. — Ziemia u twoich stóp — dodała.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wędrowiec»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.