Fritz Leiber - Wędrowiec

Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na ziemskiej orbicie pojawia się, po wyjściu z nadprzestrzeni, olbrzymi obcy statek kosmiczny wielkości małej planety. Zszokowani Ziemianie obserwują jak obcy pojazd zaczyna rozwalać nasz Księżyc, wchłaniając go w siebie…

Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Następnie wrócił myślami do wspomnień z wczesnego dzieciństwa. Przypomniał sobie, jak rodzice zabrali go z wizytą do babci w Minneapolis, przypomniał sobie kwaskowaty, cierpki zapach jej wysokiej bawialni, to, jak go ojciec podsadził, żeby obejrzał — broń Boże niczego nie dotykając — dziwaczny mebel, zastawiony, jak się później zorientował, muszlami kauri, chińskimi monetami, przyciskami do papieru, wyszlifowanymi okazami geologicznymi, kwiatami wtopionymi w plastik i innymi bibelotami, które dla małego Dona były dziwne i zagadkowe, choć niezwykle fascynujące. Teraz znów stał się małym Donem.

Między nim a równiną, choć nie bezpośrednio pod nim, wisiały małe, ciemne chmury o nieregularnych kształtach, a w nich, jak tęczowe jaja w gnieździe, leżały wielkie błyszczące kule, z których strzelało w górę światło o przeróżnych barwach.

Wkrótce chmury znikły, przypominając mu o tym, że Baba Jaga, której prędkość prawie wcale się nie zmniejszyła, zbliża się do imponująco zabudowanej powierzchni w dole. Widoczny na ekranie odcinek równiny też się raptownie kurczył, a piękne, nie zidentyfikowane bryły rosły w oczach. Don nie czuł jednak strachu — uczucie strachu prysło, kiedy przebił się przez powłokę Wędrowca.

Baba Jaga i jej eskorta kierowały się do punktu między dwoma dużymi szybami, znajdującymi się tak blisko siebie, że Don miał z początku wrażenie, że się stykają. Do jednego szybu wpadała kolumna kamieni. Z drugiego promieniowało charakterystyczne dla tych szybów mgliste światło.

Wreszcie dostrzegł przestrzeń dzielącą szyby — przypominała srebrzystą wstęgę. Jeden ze statków towarzyszących Babie Jadze leciał tak blisko spadającej kolumny kamieni, że przez chwilę kosmonauta myślał, że się z nią zderzy. W następnej sekundzie bez najmniejszego wstrząsu, zupełnie jak w transie, Baba Jaga zatrzymała się cztery metry nad matowosrebrzystym chodnikiem — chodnik był tak blisko, że Don bez trudu ujrzał wyryte na nim wzory: kolistą, zawiłą arabeskę, otoczoną pierścieniami hieroglifów.

Wciąż w stanie nieważkości wisiał nad ekranem i patrzył w dół: czuł się jak ryba, która wygląda przez szklaną szybę akwarium.

Nagle Baba Jaga zaczęła się przekręcać, jakby włączono silniki korekcyjne albo jakby chwyciła ją jakaś potężna ręka. Don złapał się za fotel, żeby nie stracić równowagi.

Ruch ustal, kiedy dysze głównego silnika znalazły się prostopadle do srebrzystej powierzchni. Pole grawitacyjne powoli zaczęło oddziaływać zarówno na kosmonautę, jak i na statek. Kosmonauta usłyszał trzy lekkie uderzenia i jednocześnie poczuł trzy szarpnięcia: nogi statku osiadły na ziemi. Trzymał się kurczowo fotela, jego ciało zaś stawało się coraz cięższe, aż — o ile mógł być tego pewien po miesiącu spędzonym na Księżycu — osiągnęło wagę taką lub prawie taką, jaką miało na Ziemi.

Jednakże Don dostrzegł te zjawiska jakby mimochodem, całą uwagę bowiem skierował na ekran, przez który widział niebo Wędrowca — spód powłoki, przez którą przebił się czterdzieści sekund temu.

W górze małe ciemne chmury, mniejsze niż przedtem, gdyż nie było już widać leżących w nich połyskliwych kuł, powoli przesuwały się po niebie niczym małe chmury deszczowe, które, gnane lekkim zachodnim wiatrem, płyną nad pustynnymi obszarami południowowschodniej części Stanów Zjednoczonych. Spadająca kolumna kamieni, sięgająca samego nieba, teraz szeroka u podstawy, a zwężająca się ku górze, zasłaniała sporą część nieba.

Niebo nie było ani jasnofioletowe, ani żółte, ani czarne, ani gwieździste. Było powoli wirującą mieszaniną wszystkich ciemnych kolorów, mroczną tęczą po burzy, wciąż mieniącą się faliście. Miało w sobie harmonię i piękno nieustającej symfonii barw, jednocześnie zaś było naturalne, niosło obietnicę nowych, istotnych zmian. Don nie wiedział, skąd pochodzi światło — czy jest blaskiem planety, czy światłem wydobywającym się z niewidocznych już teraz kuł na chmurach, czy może pochodzi z innego źródła. Kojarzyło mu się to z lśniącymi smugami rozlanego na wodzie oleju albo z pełnym dynamizmu obrazem van Gogha,,Gwiaździsta noc”, ale najbardziej przypominało mu intensywne, błyszczące barwy, jakie przewijają się w ciemnościach przed oczami.

Kiedy tak rozmyślał, doznając wrażenia, jakby się znalazł wewnątrz czyjegoś gigantycznego mózgu, usłyszał cichy zgrzyt, od którego krew zastygła mu w żyłach. Odwrócił się w porę, żeby zobaczyć, jak ostatnia zasuwa na klapie włazu przesuwa się: klapa otworzyła się bez widomej pomocy, ukazując drabinę prowadzącą z kabiny na pusty, srebrny chodnik.

Głos, dziwnie miły i kuszący, zawołał z leciutkim obcym akcentem:

— Chodź! Zdejmij kombinezon i zejdź na dół!

W Australii, w Indonezji, na Filipinach, w Japonii i we wschodniej części Chin i Syberii nastała już noc. Wędrowiec, w którym wszyscy widzieli symbol in-jang czy mandalę, poruszył religijne lub mistyczne struny w milionach ludzkich umysłów. Azja Wschodnia przyłączyła się do Ameryki, ostrzegając mieszkańców sceptycznych starych kontynentów, położonych dalej na zachód — centrum kultury świata — przed tym, co zobaczą, gdy zapadnie zmrok.

Rozdział 20

Niewidzialne słońce osuszyło już zupełnie Paula Hagbolta, który wciąż leżał nie mogąc się poruszyć i z musu wpatrując się w swoje odbicie, gdy nagle przy tablicy sterowniczej na wprost siebie ujrzał dwa zagadkowe kocie pyszczki, obserwujące go zza kwietnika. Mniejszy należał do Miau, drugi natomiast był wielkości twarzy ludzkiej. Koty z wdziękiem wypłynęły z mroku, nie potrącając ani jednego różowego płatka czy zielonej łodygi, i nie zwracając najmniejszej uwagi na Paula zawisły naprzeciw siebie w powietrzu tuż przed kwietnikiem, profilami do więźnia.

Tygrysia istota trzymała małą, szarą kotkę na wyciągniętej łapie i szczupłym, zielonym drugim przedramieniu — Paul uświadomił sobie, że dodatkowy łokieć, który go z początku tak zaskoczył, to tylko zwykły koci nadgarstek znajdujący się nad wydłużonymi kośćmi łapy.

Futerko Miau było teraz suche i puszyste: kotka najwyraźniej nie czuła żadnego lęku, bo przekręciła się na wznak, szary ogonek położyła na łapie w fioletowe pasy i z powagą spojrzała w wielkie, fioletowe oczy swojej strażniczki, a raczej — sądząc z pozorów — w oczy nowej przyjaciółki.

Kotki do złudzenia przypominały matkę i maleńką córeczkę.

Stosunek Paula do tygrysiej istoty, a nawet jego pojęcie o niej uległy raptownej zmianie, gdy się jej dobrze przyjrzał. Myślał o niej teraz jako o istocie płci żeńskiej, ponieważ nie widział żadnych narządów płciowych oprócz pary małych fioletowych sutków ukrytych w zielonym futrze na wysokości piersi.

Jak na kotkę miała krótki tułów, łapy natomiast długie — z ziemskich kotów najbardziej przypominała budową geparda, choć była znacznie od niego większa: miała wymiary człowieka. Ogólne proporcje jej ciała też były raczej ludzkie niż kocie — Paul podejrzewał, że w normalnych warunkach grawitacyjnych poruszałaby się z równą swobodą na dwóch łapach, co na czterech.

Szyję, pierś, podbrzusze i wewnętrzne strony łap okrywało zielone futro, pozostałe zaś części ciała futro zielone w fioletowe pasy.

Uszy miała stojące jak wszystkie koty, ale w przeciwieństwie do nich, wysokie i szerokie czoło, które jakby uwydatniało trójkątny kształt pyszczka; był to jednak pyszczek typowo koci aż po czubek niebieskiego noska i koniuszki jasnych wąsów. Poza niewielką zieloną maseczką wokół oczu futro na pyszczku było fioletowe.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wędrowiec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wędrowiec»

Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x