Fritz Leiber - Wędrowiec

Здесь есть возможность читать онлайн «Fritz Leiber - Wędrowiec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wędrowiec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wędrowiec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na ziemskiej orbicie pojawia się, po wyjściu z nadprzestrzeni, olbrzymi obcy statek kosmiczny wielkości małej planety. Zszokowani Ziemianie obserwują jak obcy pojazd zaczyna rozwalać nasz Księżyc, wchłaniając go w siebie…

Wędrowiec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wędrowiec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Potem zauważył, że skupisko gwiazd się rozszerza, a czarny elipsoidalny Księżyc pozostaje w tyle.

Zrozumiał wtedy, że eskorta Baby Jagi unosi ją w górę z prędkością około stu sześćdziesięciu kilometrów na sekundę. Nie czuł najmniejszego przeciążenia: gdyby było, cisnęłoby go o ścianę statku, może nawet przebiłoby nim ścianę na wylot.

Ani razu w ciągu ostatnich kilku godzin, nawet wtedy, gdy leciał przez Księżyc, kosmonauta nie pomyślał: To halucynacja. Ale przyszło mu to do głowy właśnie teraz. Przyśpieszenie i cena, jaką się za nie płaci w paliwie i odkształceniach będących skutkiem przeciążenia — to były akurat podstawowe wiadomości z jego dziedziny. To jednak, co się teraz działo z jego ciałem i z Babą Jagą, nie tylko było czymś dziwnym i niezrozumiałym, ale również stanowiło całkowite zaprzeczenie wszystkiego, co wiedział o lotach kosmicznych i ich nieprzekraczalnych możliwościach. Przed chwilą leciał z prędkością ośmiu kilometrów na sekundę, a teraz leci z prędkością stu sześćdziesięciu kilometrów na sekundę pod kątem prostym do poprzedniej trasy. Nie czuje jednak prędkości ani pracy silnika rakietowego, strzelającego płomieniem gorętszym od niebieskiej gwiazdy — to nie tylko niesamowite, to wprost niemożliwe.

A jednak zielone plamki w dole znikały z pola widzenia, a skupisko gwiazd w górze wciąż się rozszerzało, aż nagle Baba Jaga wyleciała powyżej Wędrowca na światło słoneczne. Promienie odbite z lewej strony ramy ekranu i z żółtej krawędzi lewego talerza raziły Dona. Zamknął oczy, po omacku poszukał okularów polaryzacyjnych, włożył je, po czym otworzył oczy i rozejrzał się.

Baba Jaga, uwięziona między eskortującymi ją strażnikami, z niesamowitą prędkością pięła się w górę wokół Wędrowca. Ekran przesunął się lekko w prawo i patrząc sponad planety, Don ujrzał Ziemię, głównie Ocean Spokojny, i olśniewającą biel słońca, którego promienie raziły go nawet przez okulary.

Na powierzchni planety znajdującej się pod nim była noc, wkrótce ukazał się znamionujący dzień żółty sierp, którego dalszy tylko brzeg był fioletowy.

Nad nim i wokół niego białe nici z Księżyca wiły się na tle migoczącego gwiazdami nieba. Dwie z nich były teraz grubsze — już nie nici, lecz sznury.

Hen przed nim wstęgi zbiegały się i skręcały w stronę bieguna północnego Wędrowca. Tam, ścieśnione, choć wciąż pozostające oddzielnie, łączyły się z aksamitną powierzchnią planety, niektóre po jej stronie dziennej, inne po nocnej — w sumie było ich kilkanaście. Przypominały teraz dziwne, bezlistne winorośle, wyrastające z czubka Wędrowca. W tym też kierunku mknęła Baba Jaga i jej eskorta.

Wtem, kiedy Don pewien był, że zaraz miną powiększające się łodygi albo na nie wpadną, jego ugruntowane dotychczas wiadomości o lotach kosmicznych znów okazały się mylne: Baba Jaga i jej eskorta w jednej chwili, bez żadnych odczuwalnych zmian, straciły prędkość, kierując się jednocześnie w czarnożółte miejsce, z którego wyrastały owe łodygi.

Albo eskorta Baby Jagi ma bezinercyjny napęd — hipoteza, z której śmieją się wszyscy oprócz autorów literatury fantastyczno-naukowej — i unosi Babę Jagę w swoim zerowym polu grawitacyjnym, albo on, Don, ma halucynacje, albo…

Zwrócił się w stronę tablicy sterowniczej, żeby za pomocą radaru ustalić odległość od powierzchni znajdującej się pod nim. Ku swojemu zdziwieniu natychmiast usłyszał echo.

Znajdował się pięćset kilometrów nad powierzchnią planety i zbliżał się do niej z prędkością szesnastu kilometrów na sekundę.

Odruchowo nastawił silniki korekcyjne, żeby obrócić Babę Jagę i w razie czego hamować głównym silnikiem, używając resztek paliwa, jakie mu zostały.

Jednakże Baba Jaga nie drgnęła. Ekran wciąż był zwrócony w kierunku planety. Kosmonauta teraz dopiero spostrzegł, że leci w dół po stronie dziennej, równolegle do jednej z nici, która przedtem zamieniła się w sznur, a potem w łodygę. Była teraz ogromna, szeroka może na półtora kilometra, wypełniająca jedną czwartą ekranu. Ale z tej niesamowitej perspektywy łodyga niczym karykatura kolumny projektowanej przez Wrighta — szeroka u góry, a coraz cieńsza u podstawy — zamieniała się niemal w punkt tam, gdzie stykała się z planetą po jej nocnej stronie tuż obok linii dnia.

Oglądając kolumnę z tak bliska, Don zauważył, że jest gładka tylko z wierzchu, a wypełniona ostrymi kamieniami, odłamkami skał i pyłem księżycowym, pochodzącym, jak się już przedtem zorientował, z wirujących szybów na nosie Księżyca.

Kamienie przemykały obok niego niczym pociąg, który jedzie po sąsiednim torze nieco prędzej niż ten, którym my jedziemy.

Oznaczało to, że kolumna spada w dół z tą samą prędkością, co Baba Jaga — szesnaście kilometrów na sekundę. Ale dlaczego w takim razie nie następuje olbrzymi wybuch, kiedy kamienie uderzają o powierzchnię Wędrowca?

Nagle kamienie zaczęły mu przelatywać z niebywałą szybkością przed oczami, tak że po chwili nie mógł ich odróżnić, jakby pociąg jadący po sąsiednim torze zamienił się w ekspres.

Albo kolumna zwiększyła prędkość, albo… Znów sprawdził radarem. Wysokość Baby Jagi i jej eskorty zmniejszyła się do pięćdziesięciu kilometrów, ale teraz zbliżali się do planety już tylko z prędkością półtora kilometra na sekundę.

A więc to drugie — Baba Jaga zwolniła. Radar wskazywał, że prędkość już nie maleje. Przez ostatnie dwadzieścia minut Don szukał jakichś śladów na powierzchni pod nim. Ale nie znalazł nic — żadnych świateł po nocnej stronie planety, nic, oprócz gładkiej, cytrynowej równiny tam, gdzie był dzień. Potężna, szeroka kolumna z kamiennym pyłem nadal opadała.

Czas uciekał — kosmonauta był już w cieniu planety.

Zdjął okulary. Przednie krawędzie towarzyszących mu statków miały ten sam fosforyzujący żółty odcień, co wtedy, kiedy byli za planetą. Przez chwilę zdawało mu się, że widzi ich niewyraźne odbicie w ciemnej powierzchni w dole. Przygotowywał się na zderzenie i śmierć.

Wtem czarna powierzchnia znikła, jakby Baba Jaga wraz ze swoją eskortą przebiła się nie uszkodzona przez sufit olbrzymiego oświetlonego pokoju i znalazła się wysoko w górze nad inną, nową powierzchnią.

Nie ulegało wątpliwości, że powierzchnia na pewno jest daleko w dole, gdyż spadająca kolumna kamieni księżycowych, wciąż szeroka u góry, zwężała się do punktu przy zetknięciu z nową powierzchnią — ten dziwny skrót perspektywiczny sprawiał, że wyglądała teraz jak trójkąt.

Można było wyciągnąć jeden wniosek. Powierzchnia Wędrowca, którą widział do tej pory — powierzchnia, która tak dokładnie odbijała światło słoneczne i promienie radaru, która była żółta i fioletowa tam, gdzie panowała noc — to nic innego jak powłoka, powłoka tak cienka i delikatna, że malutki statek jak Baba Jaga mógł ją przebić lecąc z prędkością półtora kilometra na sekundę bez żadnego wstrząsu czy uszkodzeń, powłoka, która zasłania i maskuje sztuczne oświetlenie i prawdziwe życie Wędrowca, powłoka, która rozciąga się trzydzieści kilometrów nad prawdziwą powierzchnią planety — jeżeli to, na co teraz patrzy, jest prawdziwą powierzchnią, a nie kolejnym złudzeniem.

Była to prawdziwa powierzchnia, jeżeli złożoność i masywność można było przyjąć za kryteria. Ekran Baby Jagi wypełniała rozległa, lekko oświetlona równina, pokryta jeziorami, a przynajmniej jakimiś gładkimi, turkusowymi połaciami, równina, na której widać było błyszczące u dołu, okrągłe, półtorakilometrowe szyby, równina, zapełniona olbrzymimi bryłami wszystkich kolorów i kształtów geometrycznych, jakie można sobie wyobrazić: stożki, sześciany, walce, spirale, półkule, zikkuraty, rozety — dla Dona było to czysto geometryczną abstrakcją.. Potężne budynki, maszyny, pojazdy, dzieła sztuki? Bryły mogły być każdą z tych rzeczy. Nasunęły mu się pewne porównania. Japońska sztuka układania kamieni na gigantyczną skalę. Okładki książek fantastycznonaukowych, przedstawiające ciągnącą się w nieskończoność podłogę, pokrytą abstrakcyjnymi rzeźbami, które wyglądają jak żywe.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wędrowiec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wędrowiec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wędrowiec»

Обсуждение, отзывы о книге «Wędrowiec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x