Connie Willis - Księga Sądu Ostatecznego

Здесь есть возможность читать онлайн «Connie Willis - Księga Sądu Ostatecznego» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Księga Sądu Ostatecznego: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Księga Sądu Ostatecznego»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kirvin studiuje historię na uniwersytecie w Oksfordzie, przenosi się na początek XIV wieku, by się przekonać jak wyglądało życie w średniowieczu. Jednak z powodu drobnego błędu w obliczeniach zjawia się w wyznaczonym miejscu kilka lat później niż planowała - dokładnie wtedy, gdy Anglią, a także niemal całą Europą , zawisa straszliwe niebezpieczeństwo.

Księga Sądu Ostatecznego — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Księga Sądu Ostatecznego», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kuranty przestały znęcać się nad „Przybieżeli do Betlejem” albo „Dzisiaj w Betlejem”, wzięły natomiast w obroty kolędę „Mędrcy świata, monarchowie”. Dunworthy rozpoznał ją wyłącznie po tonacji.

Mary wciąż nie mogła poradzić sobie z parasolką. W końcu zrezygnowała, wepchnęła ją z powrotem do torby i szybko ruszyła przed siebie zatłoczonym chodnikiem. Dunworthy podążał tuż za nią, unikając o włos kolizji. Minął aptekę, obwieszony migającymi lampkami kiosk z prasą i wreszcie skręcił w otwarte drzwi, które dla niego przytrzymała.

Okulary natychmiast zaszły mu parą. Zdjął je, by wytrzeć skrajem płaszcza, Mary natomiast zamknęła drzwi i popchnęła go delikatnie w objęcia cudownej ciszy wypełnionej ciepłymi odcieniami brązu.

— O rety! — jęknęła. — Naprawdę byłam pewna, że przynajmniej tutaj dadzą sobie spokój z tymi przeklętymi dekoracjami!

Dunworthy założył okulary i rozejrzał się dokoła. Na półkach za barem wiły się plastikowe węże, przez które przebiegały różnokolorowe błyski, natomiast w kącie baru na obrotowej podstawce stała sztuczna, przeraźliwie zielona choinka.

Byli sami, jeśli nie liczyć stojącego za barem postawnego mężczyzny o czerwonej, mięsistej twarzy. Mary przecisnęła się między dwoma stolikami i zajęła miejsce w kącie niewielkiego pomieszczenia.

— Przynajmniej nie słychać tu tych przeklętych kurantów! — stwierdziła z ulgą, stawiając torbę na drewnianej ławie. — Zajmę się napojami, a ty siadaj tu i nigdzie się nie ruszaj. Niewiele brakowało, żeby ten rowerzysta rozjechał cię na śmierć. — Wyłowiła z torby kilka wymiętych banknotów, po czym skierowała się do baru. — Dwa kufle piwa — powiedziała do barmana, a następnie spojrzała na Dunworthy’ego. — Zjesz coś? Mają kanapki i koreczki z serem.

— Widziałaś Gilchrista, jak stał przy konsolecie i uśmiechał się, jakby przed chwilą ktoś narobił mu do kieszeni? Nawet nie upewnił się, czy wszystko poszło jak należy. Kivrin może leżeć tam półżywa albo nastąpił poślizg większy niż przewidywali…

— Dwa kufle piwa i dużą whisky — skorygowała zamówienie.

Dunworthy dopiero teraz usiadł przy stoliku udekorowanym miniaturową szopką z plastikowymi owieczkami i półnagą laleczką w żłóbku.

— Powinien wysłać ją z miejsca, gdzie teraz są wykopaliska — ciągnął nie przejawiając najmniejszego zainteresowania tym, czy ktoś go słyszy. — Obliczenia dla przeskoku z udziałem człowieka muszą być znacznie bardziej precyzyjne niż przy eksperymentach ze zdalnie sterowanymi sondami, choć i tak trzeba się cieszyć, że nie wpadł na pomysł z pętlą czasową. Zatrudnić praktykanta do wyliczenia koordynatów! Bałem się, że kiedy dostanie Badriego, dojdzie do wniosku, że teraz może sobie pozwolić nawet na zrobienie pętli. — Przysunął jedną z owieczek do pasterza. — Wątpię, czy zdaje sobie sprawę z różnicy. Wiesz, co mi powiedział, kiedy uprzedziłem go, że najpierw powinien wysłać przynajmniej jedną sondę? „Przecież jeśliby miało wydarzyć się coś nieprzewidzianego, możemy w każdej chwili cofnąć się w przeszłość i zabrać pannę Engle, zanim to się zdarzy”. Ten człowiek nie ma pojęcia o funkcjonowaniu sieci, nic nie wie o paradoksach, nie dociera do niego, że Kivrin naprawdę tam jest, i że cokolwiek jej się stanie, nie zdołamy temu przeciwdziałać.

Mary zmierzała w jego stronę klucząc między stolikami, ze szklanką w jednej ręce i dwoma kuflami w drugiej. Najpierw postawiła przed nim whisky.

— Oto najlepsze lekarstwo dla ofiar wypadków ulicznych i nadopiekuńczych ojców. Uderzył cię w nogę?

— Nie — skłamał Dunworthy.

— W zeszłym tygodniu niewiele brakowało a też potrąciłabym pieszego. Nawiasem mówiąc, jednego z twoich studentów. Właśnie pojawił się po dwóch tygodniach spędzonych nad Marną. Nie drasnęła go ani jedna kula, a zaledwie kilka godzin po powrocie zginąłby pod kołami mojego roweru.

Wróciła do baru po koreczki z sera.

— Złoszczą mnie takie opowieści. — Wziął do ręki plastikową Matkę Boską ubraną w białobłękitną szatę. — Gdyby jednak przygotował pętlę, przynajmniej nie groziłoby jej zamarznięcie na śmierć. Powinni ubrać ją w coś cieplejszego niż płaszcz podszywany króliczym futerkiem. Czy on naprawdę nie wie, że właśnie wtedy zaczynała się tak zwana Mała Epoka Lodowa?

— Już wiem, kogo mi przypominasz — powiedziała Mary, stawiając na stoliku talerz z koreczkami. — Matkę Williama Gaddsona.

Dunworthy uważał, że nie zasłużył sobie na taką złośliwość z jej strony. William Gaddson był jego studentem z pierwszego roku. Od października matka odwiedziła syna już sześciokrotnie, za pierwszym razem po to, by przywieźć mu nauszniki.

— Na pewno się zaziębi, jeśli nie będzie ich nosił — oświadczyła Dunworthy’emu. — Willy zawsze był wątłego zdrowia, a teraz jest daleko od domu, i w ogóle. Mimo moich próśb jego opiekun naukowy nie poświęca mu należytej uwagi.

Willy przypominał rozłożysty dąb i sprawiał wrażenie równie podatnego na choroby jak najzdrowszy egzemplarz tegoż drzewa w najlepiej utrzymanym ogrodzie botanicznym.

— Jestem pewien, że potrafi sam zadbać o siebie — odpowiedział Dunworthy, co okazało się poważnym błędem, ponieważ natychmiast dopisała go do listy ludzi, którzy nie troszczą się należycie o jej ukochanego synka, co jednak nie przeszkadzało jej w dostarczaniu co dwa tygodnie witamin dla Willy’ego oraz w przekonywaniu Dunworthy’ego, że powinien zwolnić go z treningów wioślarskich, ponieważ wiążą się one z nadmiernym wysiłkiem.

— Nie wydaje mi się, żeby moją troskę o Kivrin można było zaliczyć do tej samej kategorii, co nadopiekuńczość pani Gaddson. W czternastym wieku wprost roi się od różnych rzezimieszków i złodziei.

— Pani Gaddson to samo mówi o Oxfordzie — odparła Mary, podnosząc kufel do ust. — Starałam się jej wytłumaczyć, że nie zdoła obronić Willy’ego przed życiem, a tobie nie uda się obronić Kivrin. Przecież sam dobrze wiesz, że nie zostaje się historykiem siedząc w domu na kanapie. Prędzej czy później sam musiałbyś ją dokądś wysłać, a jeśli się dobrze zastanowić, to każde stulecie powinno z takich lub innych powodów dostać dziesiątkę.

— W naszym nie ma Czarnej Śmierci.

— Ale była Wielka Epidemia, która zabiła sześćdziesiąt pięć milionów ludzi. Poza tym, w 1320 w Anglii nikt jeszcze nie słyszał o zarazie. Przedostała się przez Kanał dopiero w 1348, — Odstawiła kufel na stół, niechcący przewracając figurkę Matki Boskiej. — A nawet gdyby dotarła wcześniej, nie wyrządziłaby Kivrin najmniejszej krzywdy, bo uodporniłam ją przeciwko dżumie dymieniczej. — Uśmiechnęła się melancholijnie do Dunworthy’ego. — Jak widzisz, są chwile, kiedy nawet ja spoglądam na świat oczami pani Gaddson, choć Kivrin i tak na pewno by się nie zaraziła, właśnie dlatego, że oboje tak bardzo się tym niepokoimy. To, czego się obawiasz, nigdy się nie zdarza… W przeciwieństwie do wszystkiego, co niespodziewane.

— Żadna mi pociecha.

Postawił Matkę Boską obok Józefa; przewróciła się ponownie, więc ustawił ją jeszcze raz w tym samym miejscu.

— Owszem, to powinno być dla ciebie pociechą, bo przecież wymyśliłeś wszystkie zagrożenia, wobec których mogłaby stanąć Kivrin, z czego wynika, że jest całkowicie bezpieczna. Przypuszczalnie siedzi już w jakimś zamku i zajada pieczonego bażanta, naturalnie jeśli tam jest ta sama godzina, co tutaj.

Dunworthy pokręcił głową.

— Na pewno nastąpiło jakieś przesunięcie, i to Bóg wie jakie, bo Gilchrist nie uznał za stosowne skontrolować parametrów. Zdaniem Badriego poślizg może sięgnąć nawet kilku dni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Księga Sądu Ostatecznego»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Księga Sądu Ostatecznego» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Connie Willis - Zwarte winter
Connie Willis
Connie Willis - Black-out
Connie Willis
Connie Willis - Passage
Connie Willis
Connie Willis - Rumore
Connie Willis
Connie Willis - All Clear
Connie Willis
Connie Willis - Fire Watch
Connie Willis
Connie Willis - Remake
Connie Willis
Connie Willis - Doomsday Book
Connie Willis
Connie Willis - L'anno del contagio
Connie Willis
Отзывы о книге «Księga Sądu Ostatecznego»

Обсуждение, отзывы о книге «Księga Sądu Ostatecznego» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x