Connie Willis - Księga Sądu Ostatecznego

Здесь есть возможность читать онлайн «Connie Willis - Księga Sądu Ostatecznego» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Księga Sądu Ostatecznego: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Księga Sądu Ostatecznego»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kirvin studiuje historię na uniwersytecie w Oksfordzie, przenosi się na początek XIV wieku, by się przekonać jak wyglądało życie w średniowieczu. Jednak z powodu drobnego błędu w obliczeniach zjawia się w wyznaczonym miejscu kilka lat później niż planowała - dokładnie wtedy, gdy Anglią, a także niemal całą Europą , zawisa straszliwe niebezpieczeństwo.

Księga Sądu Ostatecznego — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Księga Sądu Ostatecznego», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
(przerwa)

Panie Dunworthy, nazwałam ten mówiony dziennik Księgą Sądu Ostatecznego, ponieważ w założeniu ma stanowić dokumentalny opis życia w średniowieczu, czym w gruncie rzeczy była księga katastralna spisana na polecenie Wilhelma Zdobywcy, choć jemu chodziło zapewne tylko o to, aby upewnić się, że ściągnął od podwładnych wszystkie podatki i należności.

Nazwałam tak mój dziennik również ze względu na pana, ponieważ zdaje się pan być pewien, że przydarzy mi się coś okropnego. Właśnie w tej chwili patrzę na pana: stoi pan za szybą w pomieszczeniu obserwacyjnym i rozmawia o czymś z biedną doktor Ahrens — przypuszczalnie opisuje jej pan niebezpieczeństwa, jakie czyhają na mnie w XIV wieku. Niepotrzebnie się pan trudzi; zdążyła już ostrzec mnie przed ubocznymi skutkami podróży w czasie oraz opowiedzieć ze szczegółami o wszystkich straszliwych chorobach, jakie wtedy grasowały, choć przecież jestem uodporniona na każdą z nich. Wspomniała także o gwałcicielach, których podobno było wtedy na pęczki. Zapewniałam ją, że nic mi nie będzie, ale ona w ogóle mnie nie słuchała, tak samo jak pan.

Nic mi nie będzie, panie Dunworthy.

Chyba nie ma mi pan za złe, że trochę sobie z pana żartuję, bo skoro słyszy pan moje słowa, to znaczy, że wróciłam cała i zdrowa, i że naprawdę nic mi się nie stało. Zdaję sobie sprawę, iż chodzi panu wyłącznie o moje dobro i wiem, że gdyby nie pańska pomoc, na pewno nie dałabym sobie rady.

Dedykuję panu moją Księgę Sądu Ostatecznego. Gdyby nie pan, nie stałabym tutaj w sukni i płaszczu, szepcząc do implantowanego rejestratora i czekając, aż Badri i pan Gilchrist uporają się wreszcie z tymi nie kończącymi się obliczeniami. Czemu oni tak się guzdrzą? Chciałabym wyruszyć jak najprędzej.

(przerwa)

Już jestem.

2.

— Cóż… — powiedziała Mary z głębokim westchnieniem. — Chętnie bym się czegoś napiła.

— Przed chwilą sprawiałaś wrażenie, że spieszysz się na stację, żeby odebrać wnuka — odparł Dunworthy, w dalszym ciągu wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze kilka sekund temu leżała Kivrin. W powietrzu wirowało kilka płatków śniegu, a na podłodze laboratorium utworzyła się cienka warstwa lodu.

Trzech mężczyzn wpatrywało się z uwagą w ekrany, mimo że na wszystkich widać było tylko poziomą linię świadczącą o tym, że przeskok odbył się bez żadnych niespodzianek.

— Colin przyjeżdża dopiero o trzeciej — wyjaśniła Mary. — Szczerze mówiąc, ty też wyglądasz jak ktoś, komu przydałby się łyk czegoś mocniejszego. „Pod krzyżem i jagnięciem” jest prawie dokładnie po drugiej stronie ulicy.

— Zaczekam, dopóki jej nie zlokalizują — powiedział Dunworthy, obserwując technika.

Ekrany nadal były puste. Badri spoglądał na nie ze zmarszczonymi brwiami. Montoya rzuciła okiem na zegarek i powiedziała coś do Gilchrista, który bez słowa skinął głową; kobieta złapała torbę spod konsolety, machnęła ręką Latimerowi, po czym szybkim krokiem wyszła z laboratorium.

— W przeciwieństwie do naszej amerykańskiej koleżanki, która najwyraźniej nie może wytrzymać nawet paru godzin z dala od swoich wykopalisk, chcę mieć pewność, że Kivrin dotarła na miejsce cało i bez przygód — oświadczył Dunworthy.

Mary zakładała już palto.

— Przecież nie proponuję ci, żebyś wracał do Balliol. Weź jednak pod uwagę, że ustalenie dokładnych parametrów zajmie co najmniej godzinę, jeżeli nie dwie, a fakt, że będziesz tu sterczał z nosem przylepionym do szyby, nikomu nie pomoże. Sam wiesz: woda nie zagotuje się szybciej od samego patrzenia, i tak dalej. Pub jest po drugiej stronie ulicy. To niewielka knajpka, bardzo przytulna, jedna z tych, w których nie ma idiotycznych świątecznych dekoracji i gdzie nie odtwarzają bez przerwy koncertów na dzwonki. — Podała mu płaszcz. — Napijemy się, zjemy coś ciepłego, a potem wrócisz tu i będziesz mógł zapuszczać korzenie dopóty, dopóki wreszcie uda im się ją zlokalizować.

— Wolę zaczekać tutaj — odparł Dunworthy. — Do licha, czemu to Basingame nie ma wszczepionego nadajnika? Rozumiem, że nawet dziekan Wydziału Historycznego musi od czasu do czasu wyjechać na ferie, ale mógłby przynajmniej zostawić numer, pod którym dałoby się go złapać!

Niespodziewanie Gilchrist wyprostował się, poklepał Badriego po ramieniu i wylewnie uścisnął rękę Latimerowi, który oderwał wzrok od wciąż pustych ekranów i zamrugał ze zdziwieniem, jakby nie wiedział, gdzie jest. Zaraz potem szeroko uśmiechnięty Gilchrist ruszył w kierunku szklanego przepierzenia.

— W porządku, idziemy — zmienił nagle zdanie Dunworthy, wyrwał Mary płaszcz z ręki i otworzył drzwi. Natychmiast uderzyły w nich podniosłe dźwięki „Gdy pasterze trzód swych strzegli”. Mary wymknęła się na zewnątrz, jakby uciekała przed zmasowanym atakiem nieprzyjaciela, Dunworthy zaś zamknął drzwi i podążył za nią przez dziedziniec w kierunku bramy college’u Brasenose.

Nadal było bardzo zimno, ale przynajmniej przestało padać. Sądząc jednak po wyglądzie nieba deszcz mógł zacząć siąpić lada chwila; większość przechodniów tłoczących się na chodniku przed bramą uznała zapewne, iż tak właśnie się stanie, ponieważ nikomu nie chciało się nawet złożyć parasola. Jakaś kobieta z wielką parasolką w fioletowe i czerwone kwiaty, dźwigająca w obu rękach torby ze świątecznymi zakupami, wpadła z impetem na Dunworthy’ego.

— Mógłby pan trochę uważać! — parsknęła z oburzeniem, po czym ruszyła szybkim krokiem w swoją stronę, nawet nie czekając na odpowiedź.

— To się nazywa prawdziwy świąteczny nastrój — zauważyła Mary, usiłując zapiąć palto jedną ręką, ponieważ w drugiej trzymała torbę z prezentami. — Pub jest tam, zaraz za apteką — dodała, wskazując głową drugą stronę ulicy. — Wszystko przez te przeklęte kuranty. Każdego mogą doprowadzić do szału.

Podążyła przed siebie chodnikiem, lawirując między niezliczonymi parasolami. Dunworthy zastanawiał się przez chwilę, czy powinien założyć płaszcz, ale doszedł do wniosku, że nie warto. Ruszył za Mary unikając zderzenia ze śpieszącymi dokądś zaaferowanymi ludźmi. Próbował zgadnąć tytuł mordowanej właśnie kolędy. Melodia przypominała skrzyżowanie wojskowej pobudki z marszem pogrzebowym, lecz jego zdaniem miało to być: „Przybieżeli do Betlejem”.

Mary zatrzymała się na krawędzi chodnika naprzeciwko apteki i ponownie zaczęła grzebać w torbie.

— Co to za kocia muzyka? — zapytała, wyjmując składaną parasolkę. — „Dzisiaj w Betlejem”?

— „Przybieżeli do Betlejem” — odparł Dunworthy i wyszedł na jezdnię.

— James! — krzyknęła przeraźliwie Mary, chwytając go za rękaw.

Przednie koło roweru minęło go o kilka centymetrów, prawy pedał zahaczył lekko o nogę. Rowerzysta skręcił gwałtownie, odwrócił się na siodełku i wrzasnął z wściekłością:

— Co jest, do cholery? Nie potrafisz chodzić po ulicy?!

Speszony Dunworthy cofnął się o krok i niewiele brakowało, by przewrócił sześcioletnią dziewczynkę tulącą do piersi pluszowego świętego Mikołaja. Matka dziecka spiorunowała go wzrokiem.

— Ostrożnie, James — upomniała go Mary.

Deszcz zaczął padać w chwili, gdy znajdowali się na środku jezdni. Mary wbiegła pod markizę apteki i zaczęła walczyć z parasolką, która za żadne skarby nie chciała się otworzyć. Po drugiej stronie szyby wystawowej, wśród świątecznych dekoracji z kolorowej bibuły i celofanu, wisiał plakat z wezwaniem: „Wspomóż fundusz na restaurację dzwonów z parafii Marston”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Księga Sądu Ostatecznego»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Księga Sądu Ostatecznego» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Connie Willis - Zwarte winter
Connie Willis
Connie Willis - Black-out
Connie Willis
Connie Willis - Passage
Connie Willis
Connie Willis - Rumore
Connie Willis
Connie Willis - All Clear
Connie Willis
Connie Willis - Fire Watch
Connie Willis
Connie Willis - Remake
Connie Willis
Connie Willis - Doomsday Book
Connie Willis
Connie Willis - L'anno del contagio
Connie Willis
Отзывы о книге «Księga Sądu Ostatecznego»

Обсуждение, отзывы о книге «Księga Sądu Ostatecznego» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x