Frank Herbert - Dzieci Diuny

Здесь есть возможность читать онлайн «Frank Herbert - Dzieci Diuny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Phantom Press, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzieci Diuny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieci Diuny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po dziewięciu latach, odkąd Paul Muad’Dib zgodnie ze zwyczajem odszedł na pustynię, na Diunę powraca jego matka, lady Jessika. Plotka głosi, że ponownie została członkinią zakonu żeńskiego Bene Gesserit i ma jakieś szczególne plany w stosunku do swoich wnucząt: Leto i Ganimy – osieroconych przez Paula i Chani spadkobierców Imperium… Arraksis w coraz mniejszym stopniu przypomina planetę sprzed zapoczątkowania Ekologicznej Transformacji Diuny — niekończące się obszary pustyni coraz częściej ustępują wielkim połaciom zieleni…
Od pewnego czasu w mieście Arrakin pojawia się starzec zwany Kaznodzieją i wygłasza dziwne przemowy do wciąż tłumnie przybywających na Diunę pielgrzymów. Kim jest? Czy tylko na wpół szalonym mistykiem, czy może kimś więcej?

Dzieci Diuny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieci Diuny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
„Wizja przyszłowidzenia” pióra Harq al-Ady

Pędzony wiatrem kurz unosił się jak mgła nad horyzontem, zasłaniając wschodzące słońce. W cieniu wydm piasek był zimny. Leto stał na zewnątrz koła utworzonego przez rosnące palmy winne, spoglądając w kierunku pustyni. Wyczuwał węchem pył oraz aromat kolczastych roślin. Słyszał poranne dźwięki zwierząt i ludzi. Fremeni nie zbudowali w tym miejscu żadnego kanatu. Hodowali minimum roślinności nawadnianej przez kobiety przynoszące wodę w bukłakach ze skóry. Ich oddzielacz wiatru był kruchą konstrukcją, łatwą do zniszczenia przez burzę, ale i łatwą do odbudowania. Harówka, rygory handlu przyprawą i przygoda — takie panowały tu realia życia. Ci Fremeni wciąż wierzyli, że obrazem nieba jest dźwięk płynącej wody, ale pielęgnowali także pradawną ideę Wolności, którą głosił Leto.

„Wolność do stan samotności” — pomyślał.

Leto poprawił fałdy białej szaty okrywającej jego żywy filtrfrak. Poczuł, że mierzi go błona z piaskopływaków. Nie był już istotą ludzką. W jego krwi płynęło coś dziwnego. Rzęski piaskopływaków penetrowały każdy jego narząd, zmieniając go i przystosowując. Pękały nici wiążące chłopca z traconym człowieczeństwem. W tym procesie tkwiła pułapka, którą dobrze znał.

„Niech przyszłość dzieje się samoistnie — pomyślał. — Jedyną zasadą rządzącą zdolnością tworzenia jest właśnie akt twórczy”.

Trudno mu było oderwać wzrok od wydm wielkiej pustyni. Tu, na skraju piasku, znajdowało się kilka skał, ale wiodły one wyobraźnię ku wiatrom, pyłowi, nielicznym samotnym roślinom i zwierzętom, wydmom przechodzącym w wydmy, pustyni w pustynię.

Z daleka dochodził dźwięk fletu przygrywającego do porannej modlitwy pieśń do wilgoci, która teraz subtelnie zmieniła się w serenadę dla nowego Szej-huluda. Ta wiedza sprawiła, że muzyka nabrała wyrazu wiecznej samotności.

„Mógłbym po prostu odejść na pustynię” — pomyślał.

Wszystko by się wtedy zmieniło. Każdy kierunek byłby równie dobry. Leto nauczył się już korzystać z życia wolnego od pasji. Przerafinował fremeńską mistykę do straszliwej skrajności: brał to, co okazywało się niezbędne. Posiadał tylko szatę, z jastrzębiem Atrydów ukrytym w jej fałdach, oraz skórę-która-nie-była-jego-własną.

Tak łatwo mógłby stąd odejść!

Jego uwagę przykuł ruch wysoko na niebie: po skośnie ściętych końcach skrzydeł zidentyfikował sępa. Ten widok przepełnił mu pierś bólem. Tak jak dzicy Fremeni, sępy żyły w tym kraju, bo tu właśnie przyszły na świat. Nie znały nic lepszego. Pustynia wychowała je i nauczyła sztuki przetrwania.

W czasach Muad’Diba i Alii narodziła się jeszcze jedna rasa Fremenów. To oni stanowili przyczynę, dla której Leto nie mógł odejść na pustynię śladem ojca. Przypomniał sobie słowa Idaho: „Ci Fremeni! Są bardzo żywotni. I nigdy nie spotkałem zawistnego Fremena”.

Teraz kręciło się ich pełno.

Leto ogarnęła fala smutku. Wybrał drogę, która miała zmienić świat, ale kosztem olbrzymich wyrzeczeń. Musiał pokonywać coraz trudniejsze przeszkody.

Kralizek — Atak Huraganu — leżał przed nim… Lecz jego omyłka miałaby takie same lub jeszcze gorsze konsekwencje.

Gdzieś z tyłu zabrzmiały głosy, następnie dziecięcy szczebiot oznajmił:

— Oto on.

Leto odwrócił głowę.

Spośród plam winnych wynurzył się Kaznodzieja prowadzony przez dziecko.

„Dlaczego ciągle myślę o nim jako o Kaznodziei? — zastanowił się. — Ponieważ nie jest już Muad’Dibem ani Paulem Atrydą. Pustynia uczyniła go kimś innym. Pustynia i ci szakale z Dżekaraty podający mu duże ilości melanżu i bez przerwy go zdradzający.

Kaznodzieja zestarzał się przedwcześnie; nie wskutek braku przyprawy, ale właśnie przez nią”.

— Powiedziano mi, że chciałeś mnie widzieć — rzekł Kaznodzieja w chwili, gdy jego mały przewodnik zatrzymał się.

Leto spojrzał na dziecko, osobę prawie tak wysoką jak on sam, skrępowaną lękiem łagodzonym odrobiną ciekawości. Młodzieńcze oczy pobłyskiwały ciemno znad maski filtrfraka.

Machnął ręką.

— Zostaw nas.

Przez chwilę układ barków dziecka wyrażał bunt, potem wziął górę lęk i wrodzony fremeński szacunek dla prywatności. Chłopiec odszedł.

— Wiesz, że Farad’n jest już na Arrakis? — zapytał Leto.

— Tak. Gurney rozmawiał ze mną zeszłej nocy. „Bardzo chłodno cedzi słowa. Tak jak ja w dawnych czasach” — pomyślał Kaznodzieja.

— Muszę podjąć trudną decyzję — rzekł Leto.

— Myślałem, że rozważyłeś już wszystkie warianty.

— Obaj znamy tę pułapkę, ojcze.

Kaznodzieja kaszlnął. Opanowujące ich obu napięcie mówiło mu, jak byli blisko decydującego przełomu. Leto nie mógł teraz polegać wyłącznie na wizji, musiał nią też sterować.

— Potrzebujesz mojej pomocy? — zapytał Kaznodzieja.

— Tak. Wracam do Arrakin i chcę się tam zjawić jako twój przewodnik.

— Ale po co?

— Wygłosisz jeszcze jakieś kazanie w Arrakin?

— Może. Są jeszcze rzeczy, których im nie powiedziałem.

— Nie wrócisz na pustynię, ojcze.

— Jeżeli pójdę z tobą?

— Tak.

— Zrobię, cokolwiek zadecydujesz.

— Jesteś pewny? Wraz z Farad’nem wróciła lady Jessika, twoja matka.

— Bez wątpienia.

Kaznodzieja ponownie kaszlnął. Zdradzał w ten sposób zdenerwowanie, na które nigdy by sobie nie pozwolił Muad’Dib. Jego ciało długo nie poddawało się reżimowi samodyscypliny, a umysł zbyt często szalał od przyprawy w Dżekaracie. Starzec nie był pewien, czy mądrze będzie wrócić do Arrakin.

— Nie musisz iść ze mną — powiedział Leto. — Zostawiłem w mieście siostrę, po którą teraz wracam.

— Pójdziesz do Arrakin sam?

— Tak. Musze, spotkać się z Farad’nem.

— Udam się z tobą — westchnął Kaznodzieja.

Leto wyczuł coś dziwnego w zachowaniu ojca. Czyżby korzystał z przyszłowidzenia? Nie. Kaznodzieja już nigdy tego nie zrobi. Zna pułapkę kryjącą się w częściowej zgodzie. Każde wypowiedziane słowo świadczyło, że zrzekł się wizji na rzecz syna, wiedząc, że wydarzenia w tym wszechświecie zostały przez niego dokładnie przewidziane.

To tylko stare przeciwieństwa nawiedzały Kaznodzieję. Uciekł z jednego paradoksu, by pogrążyć się w drugi.

— Wyruszamy za kilka minut — rzekł Leto. — Powiesz Gurneyowi?

— Gurney nie idzie z nami?

— Chcę, żeby przeżył.

Kaznodzieja nagle otworzył się na wzrastające napięcie. Unosiło się dookoła niego w powietrzu, tkwiło w ziemi pod stopami, stale ruchome, skupione na tym nie-dziecku, będącym jego synem. W gardle narastał mu skowyt, do którego pchały go stare wizje.

Przeklęta świętość!

Nie mógł uniknąć gorzkiej istoty swych lęków. Wiedział, co zastaną w Arrakin. Jeszcze raz rozegrają partię z przerażającymi i śmiertelnymi siłami, które nigdy nie przyniosą im pokoju.

Dziecko, które odmawia noszenia szaty po swoim ojcu, Jest symbolem najbardziej unikalnej cechy człowieka. „Nie muszę być tym, czym był mój ojciec. Nie muszę słuchać się nakazów mojego ojca, ani nawet wierzyć w to, co on. O mojej sile, jako istoty ludzkiej, stanowi możliwość wyboru tego, w co mam wierzyć, a w co nie; co mam zrobić, a co nie”.

„Leto Atryda II” biografia pióra Harq al-Ady

Pielgrzymujące kobiety tańczyły na placu przed świątynią w rytm muzyki bębnów i fletów. Nie miały okryć na głowach i bransolet na szyjach, ich suknie były cienkie i przezroczyste. Gdy się odwracały, drugie, czarne włosy opadały im na twarze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieci Diuny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieci Diuny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Frank Herbert - The Godmakers
Frank Herbert
Frank Herbert - The Green Brain
Frank Herbert
Frank Herbert - High-Opp
Frank Herbert
Frank Herbert - Les enfants de Dune
Frank Herbert
Frank Herbert - Les yeux d'Heisenberg
Frank Herbert
Frank Herbert - Il cervello verde
Frank Herbert
Frank Herbert - Children of Dune
Frank Herbert
Frank Herbert - Dune Messiah
Frank Herbert
Frank Herbert - Oczy Heisenberga
Frank Herbert
libcat.ru: книга без обложки
Frank Herbert
libcat.ru: книга без обложки
Frank Herbert
libcat.ru: книга без обложки
Frank Herbert
Отзывы о книге «Dzieci Diuny»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieci Diuny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x