Ale ona nie może wrócić do Szwecji. Najia Askarzadah jest teraz wygnańcem tak samo jak Tal. Dygoce, tuli się mocniej do niego. Przedramieniem czuje podskórne kontrolki. Nie mężczyzna, nie kobieta, nie jedno i drugie i nie żadne z nich. Neutko. Inny sposób na człowieczeństwo, inna, niezrozumiała mowa ciała. Bardziej obce niż jakikolwiek mężczyzna, jakikolwiek ojciec, a jednak lojalne, twarde, zabawne, odważne, inteligentne, miłe, zmysłowe i wrażliwe. Słodkie. Sexy. Wszystko, czego można oczekiwać od przyjaciela duszy. Albo kochanka. Wzdryga się na tę myśl, potem przyciska policzek do ramienia Tala. Wtem czuje, jak ich wspólny środek ciężkości przesuwa się — samolot skręca, podchodzi do lądowania w Katmandu, a ona obraca głowę, żeby wyjrzeć przez okno, licząc być może na olśniewający widok na daleką Sagarmathę, widzi jednak tylko dziwną chmurę, o której można by pomyśleć, że jest w kształcie słonia, gdyby takie rzeczy były w ogóle możliwe.
* * *
Historię mierzy się stuleciami, ale jej zmiany godzinami. Gdy czołgi wycofują się na Kunda Khadar, echo niespodziewanej dymisji N.K. Jivanjeego w związku z oskarżeniami Badoor Khana i odejście partii Shivaji z Rządu Ocalenia Narodowego każe Ashokowi Ranie zaakceptować propozycję Delhi: rokowania pokojowe w sprawie tamy, w Kolkacie. Niestety, dzień ma w zanadrzu jeszcze jedną niespodziankę dla osłupiałego bharackiego narodu. Całe rodziny siedzą w szoku, niezdolne wykrztusić słowa, zamarłe ze zdumienia przed telewizorami. Miasto i wieś znika z ekranów w połowie emitowanego o trzynastej odcinka.
* * *
Wchodzą po siedmioro, najpierw jadą windami, potem idą betonowymi schodami i przez śluzę do dusznej klitki Deby oraz doku obserwacyjnego obok; tam bankierzy inwestycyjni, spółdzielcy, kobiety, nieopierzeni dziennikarze, doradcy rodu Rayów i zszokowany Minister Energetyki Patel tłoczą się w kółku, żeby spojrzeć przez grubą szybę na ostre światło innego wszechświata.
— No już, już, nie więcej niż pięć sekund, Ray Power nie ponosi odpowiedzialności za podrażnienia oczu, oparzenia, czy inne obrażenia wywołane ultrafioletem — powtarza Deba, wyganiając ich i zapraszając kolejnych. — Nie więcej niż pięć sekund. Ray Power nie ponosi odpowiedzialności…
Aula wykładowa została obstawiona stacjami graficznymi i ekranami oraz hojnie wyposażona w drobne przekąski i wodę w butelkach. Sonia Yadav dzielnie zajmuje mównicę, próbując wyjaśnić zebranym, co widzą na monitorach: dwa proste słupki pokazujące energię pobieraną z sieci energetycznej na utrzymanie pola punktu zerowego, oraz energię uzyskaną z różnic potencjału bazowego między wszechświatami, toczy jednak dwie przegrane bitwy naraz: naukową i akustyczną.
— Otrzymujemy dwa procent ponad nasz wkład! — przekrzykuje falujący tłumek wiejskich bab wymieniających się opowieściami o wnukach, stukających w palmery biznesmenów i żurnalistów wiszących na hoekach, by poznać najnowsze, niesamowite doniesienia z Bharat Sabha: szokująca rezygnacja N.K. Jivanjeego z Rządu Jedności Narodowej. — Magazynujemy to w pojemnych kondensatorach służących do zasilania laserowego akceleratora, aż nazbieramy wystarczająco. Wtedy dodajemy energię z sieci i otwieramy okno do kolejnego, wyższego wszechświata, i tak dalej. W ten sposób możemy iść coraz wyżej po drabinie stanów energetycznych, aż osiągniemy około stu dwudziestu procent zwrotu na energii wejściowej…
Zaciska pięści, kręci głową, wzdycha sfrustrowana, gdy zgiełk w auli osiąga poziom niezbyt głośnego ryku. Vishram przejmuje mikrofon.
— Panie i panowie, mogę prosić o chwilę uwagi? Wiem, że dla wielu z was był to długi dzień i zdecydowanie pełen wrażeń, ale gdybyście mogli państwo przejść ze mną przez laboratorium, gdzie dokonano tego przełomowego odkrycia…
Personel zagania gości do laboratorium punktu zerowego.
— Żaden plan nie przetrwał jeszcze kontaktu z nieprzyjacielem — szepcze do Soni Yadav.
Nad jego głową przelatuje kamerka, irytująco blisko, jak owad. Przekazuje wszystko obecnym zdalnie udziałowcom: Vishram wyobraża sobie wirtualne duchy aeai-reprezentantek polatujące nad przesuwającą się powoli kolejką gości. Dyrektor ośrodka Surjeet stanowczo sprzeciwił się otworzeniu dla publiczności laboratorium punktu zerowego, z jego labiryntem naściennych bazgrołów i hieroglifów. Obawiał się, że cały projekt zacznie wyglądać po amatorsku — widzicie, jak to robią w Ray Power? Kredkami i farbą w spreju, na ścianach, jak gówniarze-grafficiarze. Vishram chciał tego dokładnie z tego samego powodu: to takie ludzkie, bałaganiarskie, twórcze. Daje właśnie taki efekt jak trzeba: ludzie się rozluźniają, patrzą ze zdumieniem na hieroglify. Nie będzie to czasem nowe Lascaux, albo Kaplica Sykstyńska? — zastanawia się. Symbole, które zrodziły nową epokę. Powinien już rozpytywać się, jak by tę salę zakonserwować.
Vishram Ray i jego pragnienie nieśmiertelności. Zauważa z przelotną, acz znaczną przyjemnością, że jego termin kolacji z Sonią Yadav wciąż lśni wypisany czerwonym markerem w rogu biurka. W mniej oficjalnym otoczeniu jej pełen pasji głos z łatwością przykuwa uwagę słuchaczy. Vishram patrzy, jak gestami wydziela szarym krawaciarzom kolejne odcinki zapisanego sufitu. Słyszy, jak mówi im:
— …na najbardziej podstawowym poziomie, gdzie przecina się teoria kwantowa, teoria M-gwiazdy i informatyka. Odkrywamy, że kwantowe komputery, za pomocą których utrzymujemy pola izolujące — a te pola z kolei wpływają na spiralną geometrię bran — mogą w istocie manipulować strukturą ziarna Wolframa-Friedkina tego nowego wszechświata. Zatem, na fundamentalnym poziomie, wszechświat ma naturę obliczeniową.
Szeroko rozdziawiają buźki.
Vishram podkrada się do Marianny Fusco.
— Kiedy będzie po wszystkim — mówi, podchodząc tak blisko, jak tylko pozwala korporacyjna kultura. — To może. Gdzieś. Się wyrwiemy. Gdzieś, gdzie jest słońce, morze, piasek, świetne bary, zero ludzi i przez miesiąc można latać tylko w samym olejku do opalania SPF 30?
Ona jednak przysuwa głowę jak najbliżej do jego twarzy i z nieruchomym, publicznym uśmiechem mówi:
— Nie mogę. Muszę jechać.
— O — mówi Vishram. I dodaje: — Kurde.
— Sprawa rodzinna — tłumaczy Marianna. — Wielka rocznica w mojej konstelacyjnej rodzinie. Wszyscy przyjeżdżają, z całego świata. Krewni, których nie było na świecie, kiedy ostatni raz działo się coś takiego. No nie, wrócę, wrócę, panie śmieszny. Powiedz mi tylko, gdzie mam się zjawić, sans baggage.
Wtem migocą światła, pokój drży. W oknach i drzwiach dzwonią szyby. Pomruk konsternacji. Dyrektor Surjeet uspokajająco unosi dłonie.
— Panie i panowie, panie i panowie, nie ma powodu do niepokoju. To był zupełnie normalny efekt uboczny odpalenia akceleratora. Zamknęliśmy jeden otwór i wykorzystaliśmy energię do odkształcenia brany w kolejny. Panie i panowie, przebiliśmy się do całkiem nowego wszechświata!
Następują grzeczne, pełne zakłopotania oklaski. Vishram nie przegapia okazji, by się zabawić w wodzireja.
— Oznacza to, moi drodzy, dwudziestoprocentowy zwrot z naszej energetycznej inwestycji. W utrzymanie tunelu wkładamy sto procent, dostajemy z powrotem to wszystko i dodatkowe dwadzieścia! To droga do zeropunktowej przyszłości!
Inder zaczyna bębnić do entuzjastycznej korporacyjnej owacji.
— Trzeba było zostać prawnikiem — rzuca Marianna Fusco. — Masz talent, potrafisz bez końca pierdzielić o rzeczach, o których nie masz pojęcia.
— Nie mówiłem ci, że tato właśnie tego chciał? — odpowiada Vishram, ustawiając się tak, żeby móc zajrzeć jej w dekolt. Wyobraża sobie, jak powoli, zmysłowo smaruje oliwką wypełniające dłoń sutki.
Читать дальше