Roger Żelazny - Bramy w piasku

Здесь есть возможность читать онлайн «Roger Żelazny - Bramy w piasku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1993, ISBN: 1993, Издательство: Alkazar, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bramy w piasku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bramy w piasku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bramy w piasku to powieść, w której wydarzenia toczą się w oszałamiającym tempie: terroryści, Obcy, pracownicy naukowi obdarzeni niezwykłymi talentami starają się wyjaśnić zagadkę tajemniczego kamienia z pradziejów Kosmosu…

Bramy w piasku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bramy w piasku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wypił duszkiem resztę alkoholu, a i ja skończyłem swój.

— To właściwie wszystko — powiedział. Zrobię nam jeszcze po jednym, a potem opowiesz mi, co wiesz.

— Jasne.

Zapaliłem papierosa i zamyśliłem się. Musiała być w tym wszystkim jakaś logika i wydawało się prawdopodobne, że kluczem jest tu gwiezdny kamień. Za dużo było pobocznych działań, żeby spróbować je oddzielić i pojedynczo zanalizować. Gdybym jednak wiedział o kamieniu więcej, to czułem, że te ostatnie wydarzenia mogłyby zacząć nabierać właściwej perspektywy. W ten sposób powstała moja lista priorytetów.

Hal wrócił z drinkami, podał mi mój i usiadł.

— Dobra — powiedział — biorąc pod uwagę wszystko, co się tu działo, jestem gotów uwierzyć we wszystko, co masz mi do powiedzenia.

Więc opowiedziałem mu prawie o wszystkim, co się wydarzyło od mojego wyjazdu.

— Nie wierzę ci — powiedział, kiedy skończyłem.

— Nie potrafię przekazać ci moich wspomnień w lepszym stanie.

— Dobrze, dobrze — powiedział. — To jest niesamowite. Tak jak ty. Bez obrazy. Zamulę sobie jeszcze trochę mózg i spróbuję się nad tym zastanowić. Zaraz wracam.

Jeszcze raz odświeżył nam drinki. Było mi już wszystko jedno. Kiedy mówiłem, straciłem rachubę.

— Mówiłeś poważnie? — odezwał się w końcu.

— Tak.

— To ci faceci prawdopodobnie jeszcze są w twoim mieszkaniu.

— Możliwe.

— To czemu nie dzwonisz na policję?

— Cholera, z tego, co wiem, to właśnie może być policja.

— Pijąc zdrowie królowej w taki sposób?

— To mogła być królowa zjazdu uczniów ich dawnej alma mater. Nie wiem. Wolałbym, żeby nikt nie wiedział o moim powrocie, póki nie dowiem się czegoś więcej i nie będę miał trochę czasu na zastanowienie.

— Dobra. Gęba na kłódkę. Jak mogę ci pomóc?

— Pomyśl. Podobno od czasu do czasu wiewasz oryginalne pomysły. Wymyśl coś.

— W porządku — powiedział. — Zastanawiałem się nad tym. Wydaje się, że Wszystko wskazuje na model gwiezdnego kamienia. Dlaczego on jest taki ważny?

— Poddaję się. Powiedz mi.

— Nie wiem. Ale weźmy pod uwagę wszystko, co o nim wiadomo.

— Dobra. Oryginał dostaliśmy jako pożyczkę w ramach tej umowy o wymianie kulturalnej. Jest opisywany jako relikt, obiekt o nieznanym zastosowaniu — choć najprawdopodobniej dekoracyjnym — znaleziony w ruinach martwej cywilizacji. Wygląda na syntetyczny. Jeśli tak jest, to może być najstarszym wytworem inteligencji w galaktyce.

— Co czyni go bezcennym.

— Naturalnie.

— Jeśli zostałby tu zagubiony lub zniszczony, mogliby nas wykopać z programu wymiany.

— To chyba możliwe…

— „Chyba”, do cholery! To zupełnie realne. Sprawdziłem. W bibliotece jest już pełne tłumaczenie układu, a ja byłem na tyle ciekawy, żeby je przeczytać. Odbyłoby się przesłuchanie i inni członkowie głosowaliby nad naszym wykluczeniem.

— Dobrze, że nie został zgubiony albo zniszczony.

— Tak. Wspaniale.

— Jak Byler mógł uzyskać do niego dostęp?

— Ciągle stawiałbym na samą ONZ — że zwrócili się do niego o skonstruowanie duplikatu do celów wystawienniczych, on go wykonał, a potem się pomieszało.

— Nie rozumiem, jak mogłoby się pomieszać coś tak ważnego.

— To przypuśćmy, że stało się tak celowo.

— Jak to?

— Powiedzmy, że wypożyczyli mu go, a Byler zamiast oryginału i kopii zwrócił dwie kopie. Potrafię sobie wyobrazić, że chciał go zatrzymać i jak najdłużej badać. Mógł go oddać po skończeniu badań lub gdyby go złapano, i twierdzić, że zrobił prosty błąd. Nie zrobiono by wokół tego wrzawy, skoro całe przedsięwzięcie jest aż tak tajne. A może jestem zbyt przebiegły. Może cały czas był mu normalnie wypożyczony do badań na ich zamówienie. Cokolwiek to było, przypuśćmy, że miał oryginał aż do niedawna.

— No dobra, powiedzmy.

— Potem zaginął. Albo pomieszał się i został wyrzucony z gorszymi replikami, albo pomyłkowo dostaliśmy go my…

— Ty go dostałeś, ty — wtrąciłem — i nie pomyłkowo.

— Paul też doszedł do tego wniosku — ciągnął nie zwracając uwagi na to, że przypisałem mu winę. — Wpadł w panikę, zaczął szukać i przy okazji nas pobił.

— A co spowodowało, że zaczął się nad tym zastanawiać?

— Ktoś zauważył fałszywkę i zapytał go o oryginał. Kiedy zaczął szukać, już nie było.

— I stracił życie.

— Mówiłeś, że ci dwaj, którzy przepytywali cię w Australii, właściwie przyznali się do wykończenia go w trakcie odpytywania.

— Zeemeister i Buckler. Tak.

— Tajny wombat powiedział ci, że są chuliganami.

— Chugalinami, ale mów dalej.

— ONZ poinformowała swoich członków i tutaj w naszym przypadku do akcji wkracza Departament Stanu. Gdzieś jednak był przeciek i Zeemeister postanowił najpierw odnaleźć kamień dla okupu. O, przepraszam, nagrody.

— To rzeczywiście ma jakiś surrealistyczny sens. Mów dalej.

— Więc mogliśmy go mieć i wszyscy o tym wiedzą. Nie wiemy, gdzie on jest, ale nikt nam nie wierzy.

— Kto to jest nikt?

— Urzędnicy z ONZ, chłopaki z Departamentu Stanu, chugalini i Obcy.

— No tak, zakładając, że Obcy zostali poinformowani i pomagają w dochodzeniu, trochę łatwiej jest zrozumieć Charva i Ragmę z tą ich tajnością i w ogóle. Ale niepokoi mnie coś jeszcze. Wydawali się zupełnie pewni, że o miejscu pobytu kamienia wiem więcej, niż myślałem. Uważali nawet, że analityk telepatyczny może wykryć w mojej podświadomości interesujące wskazówki. Zastanawiam się, skąd im to przyszło do głowy?

— Tu mnie masz. Może wyeliminowali prawie wszystko poza tym. I może mają rację. Rzeczywiście zniknął dość dziwnie. Zastanawiam się…?

— Nad czym?

— Czy naprawdę wiesz coś ważnego, coś, co z jakiegoś powodu umieściłeś głęboko w podświadomości? Może dobry analityk nietelepata też mógłby to wydobyć na powierzchnię. Hipnoza, narkotyki… Kto wie? Co byś powiedział na tego doktora Marko, do którego kiedyś chodziłeś?

— To jest pewien pomysł, ale dużo czasu zajęłoby mi przekonanie go co do realności wszystkich danych, jakie musiałby poznać przed zabraniem się do pracy. Mógł — by nawet pomyśleć, że zwariowałem, dać mi coś na uspokojenie i zaaplikować niewłaściwą terapię. Nie. Na razie nie skorzystam.

— To z czym zostajemy?

— Z kacem — odparłem. — Moje wyższe ośrodki mózgowe właśnie zeszły z osi.

— Zrobić ci kawy?

— Nie. Świadomość przegrywa sześć do zera i chciałbym udać się na spoczynek z wdziękiem. Mogę się przespać na kanapie?

— Proszę. Przyniosę ci koc i poduszkę.

— Dzięki.

— Może rano przyjdą nam do głowy jakieś nowe pomysły — powiedział wstając.

— Tak czy owak rozmyślanie nad nimi będzie bolesne — rzekłem podchodząc do kanapy i zrzucając buty. — Niech nastanie kres myśli. W ten sposób obalam Kartezjusza.

Padłem na kanapę bez cogito czy sum przy moim imieniu.

Zapom…

W pokoiku w tylnej części mojego mózgu pracował dalekopis. Nigdy dotąd nie był używany. Jednak w niebycie, gdzie nie-ja nie istniałem przez spokojną chwilę nie-cza-su, terkotał i wyrzucał z siebie tekst, syntetyzując sobie jakiegoś odbiorcę, któremu mógłby dokuczać i który przypominał mnie…

::: CZY MNIE SŁYSZYSZ, FRED?:::

::: CZY MNIE SŁYSZYSZ. FRED?:::

::: TAK:::

::: TO DOBRZE:::

::: KIM JESTEŚ?:::

::: JESTEM X X X X X X X X X X X X X X :::::: CZY MNIE SŁYSZYSZ, FRED?:::

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bramy w piasku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bramy w piasku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Roger Zelazny
libcat.ru: книга без обложки
Roger Zelazny
Kapitan_Bramy
Неизвестный Автор
Roger Żelazny - Ja, nieśmiertelny
Roger Żelazny
Roger Taylor - Ibryen
Roger Taylor
libcat.ru: книга без обложки
Roger Zelazny
libcat.ru: книга без обложки
Roger Zelazny
libcat.ru: книга без обложки
Roger Hargreaves
libcat.ru: книга без обложки
Roger Hargreaves
libcat.ru: книга без обложки
Roger Hargreaves
Jeremy Gerlis - Roger
Jeremy Gerlis
Отзывы о книге «Bramy w piasku»

Обсуждение, отзывы о книге «Bramy w piasku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x