Jack Phillips nie podniósł oczu i nie przestał nadawać. Uznała, że jej nie słyszy z powodu słuchawek.
— Jack. — Dotknęła jego ramienia. Odwrócił się ze zniecierpliwieniem i ściągnął z jednego ucha głośnik słuchawek. — Panie Phil… — Urwała i wbiła w niego wzrok.
„Jesteśmy na 157-337, północ-południe. Nasłuchujcie na 6210”.
Ostatni komunikat radiowy od Amelii Earhart i Freda Noonana
Maisie chciała wiedzieć wszystko.
— Jak zmarła? — spytała Richarda. — W katastrofie?
— Nie — zaprzeczył.
— Zasztyletował ją narkoman na oddziale nagłych wypadków — wytłumaczyła Kit, a Maisie pokiwała głową, jakby potwierdzili, że chodziło o katastrofę. Miała nieco racji. Nieoczekiwana, niezasłużona śmierć. Joanna straciła życie tylko dlatego, że znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Czym się różniła jej śmierć od tragedii mieszkańców Pompejów, zasypanych przez popiół z Wezuwiusza? Albo od katastrofy pasażerów Lusitanii?
— Dźgnął ją wiele razy? — interesowała się Maisie.
Richard z niepokojem spojrzał na drzwi. Pielęgniarka przybiegła od razu i chciała wiedzieć, co się dzieje.
— Dziwnie się czułam — wyjaśniła bez zająknienia Maisie. — Ale kiedy odwiedził mnie doktor Wright i pani Gardiner, od razu mi się poprawiło.
Nie kłamała. Nawet wyglądała lepiej, choć Richard nie potrafił zrozumieć, co się w niej zmieniło. Wciąż miała podkrążone oczy, bladosine usta, ale odzyskała mocny głos i zachowywała się energiczniej.
— Ratował ją zespół reanimacyjny? — dopytywała się. — zastosowano elektrody?
— Lekarze zrobili wszystko, aby ją uratować — odparł Richard. Przy specjalistce takiej jak Maisie nie musiał stosować określeń zrozumiałych dla laików. — Nóż przeciął aortę. Zmarła w wyniku ostrego krwotoku.
Maisie skinęła z powagą.
— A co się stało z napastnikiem?
— Ochroniarz go zabił — wyjaśniła Kit.
— To dobrze. — Maisie odchyliła się na poduszkach i znowu usiadła. — Mówiliście, że pani Joanna odkryła coś ważnego. Co takiego?
— Nie wiemy. — Richard opowiedział, jak Joanna rozmawiała z panem Wojakowskim o czymś ważnym, co ma do przekazania, i o tym, co chciała powiedzieć, umierając.
— Czy to dotyczyło Titanica?
— Dlaczego tak uważasz? — Richard spojrzał na Kit stojącą po drugiej stronie łóżka.
— Dużo mnie pytała o Titanica. Chodziło o wiadomość radiotelegraficzną?
— Dlaczego? — Richard bał się spytać o cokolwiek więcej.
— Gdy ostatnio do mnie przyszła, chciała, żebym znalazła wiadomości radiotelegraficzne z Titanica.
— Kiedy to było? — Richard chciał dodać, że Joanna zmarła czternastego, lecz przypomniał sobie jej słowa: „Nie sugeruj odpowiedzi”.
— Hm. — Maisie zmarszczyła brwi w zamyśleniu. — Prosiła o znalezienie wiadomości, a zajęło mi to dużo czasu, bo mama często do mnie przychodziła i dwa razy miałam migotanie przedsionków, więc zrobiono mi sporo badań. A potem przyszła, żeby się dowiedzieć, czy na Titanicu był ogród, i musiałam to sprawdzić…
— Ogród? — odezwała się Kit. — Joanna sporządziła listę odniesień do ogrodów pojawiających się w relacjach jej pacjentów — wyjaśniła Richardowi.
— A był tam jakiś ogród? — Richard zwrócił się do Maisie.
— Coś w tym stylu. W jednej z moich książek jest zdjęcie kawiarni Verandah, która wyglądała jak ogród. Były tam kwiaty, winorośl i tak dalej. Zadzwoniłam, żeby jej o tym powiedzieć i żeby przyszła, bo przygotowałam już listę wiadomości radiotelgraficznych.
— Czy tego samego dnia spytała cię o ogród?
— Nie, to się stało dzień wcześniej, a kiedy do niej zadzwoniłam, odparła, że nie może przyjść, bo jest zajęta. Obiecała, że wpadnie później, ale nie wpadła. Sądziłam, że zapomniała, ale ona pamiętała. — Maisie popatrzyła na Richarda. — Niezbyt dobrze pamiętam, którego to się stało. Możecie spytać siostrę Barbarę. Założę się, że wam powie.
Nic było potrzeby. W dniu śmierci Joanna z całą pewnością nie widziała się z Maisie. Szukali kogoś innego.
— Maisie, o której do niej dzwoniłaś? — spytał Richard.
— Zaraz po tym, jak mama poszła do prawnika. Chyba dziewiątej.
O dziewiątej. Joanna powiedziała Maisie to samo, co wyjaśniła Kit, że jest zajęta i wpadnie do niej później.
— Wiedziałaś, o której Joanna do ciebie przyjdzie? — ciągnął Richard.
— Miała wpaść po lunchu.
— Czyli o której? — zapytała Kit.
— O wpół do dwunastej.
Joanna zamierzała odwiedzić Maisie, lecz tego nie zrobiła. To dowód, że coś się wydarzyło. Tylko co?
— Czy Joanna powiedziała ci, czym jest zajęta?
— Wydaje mi się, że chodziło o radiotelegraficzne wiadomości z Titanica, bo prosiła mnie o ich znalezienie.
Richard i Kit wymienili spojrzenia.
— A mówiła, dlaczego chciałaby to wiedzieć?
Maisie pokręciła przecząco głową.
— Mówiła tylko, żebym je wypisała, więc to zrobiłam. — Sięgnęła do szafki nocnej, a linia na monitorze kontrolującym pracę serca zaczęła gwałtownie podskakiwać.
— Zaraz, ja to zrobię — pośpiesznie odezwała się Kit i obeszła łóżko. Maisie położyła się na poduszce i linia się uspokoiła. Kit otworzyła szufladę. — Nic nie widzę.
— Jest w pudełku z Tajemniczym ogrodem .
Kit wyciągnęła kasetę, zajrzała do środka i wytrząsnęła starannie złożoną kartkę papieru, którą wręczyła Maisie. Dziewczynka ostrożnie ją rozprostowała.
— Więc tak, pierwsza… Wypisałam je w kolejności nadawania — wytłumaczyła. — Pierwszą nadano pięć po dwunastej, a ostatnią dziesięć po drugiej. Statek zatonął dwadzieścia po drugiej. — Urwała, aby odetchnąć. — Pierwsza brzmiała: „CQD”, czyli „alarm dla wszystkich stacji”. — Kolejny oddech. — „MGY” to Titanic. — Oddech. — A potem ich pozycja. — Wręczyła kartkę Richardowi.
Wpatrywał się bez zainteresowania w wiadomość wypisaną drukowanymi literami, dziecięcym charakterem pisma Maisie. „CQD. CQD. MGY41.46N, 50.14W. CQD. MGY”.
— Radiotelegrafista Titanica nie wysyłał SOS jako sygnału alarmowego? — zapytał, czując przypływ nadziei.
— Pani Joanna też mnie o to spytała. Nadawali SOS, ale później. — Pochyliła się i wyciągnęła kartkę z rąk Richarda. — O proszę. — Pokazała palcem. — „MGY SOS” piętnaście po dwunastej.
SOS. Czy Joanna widziała, jak radiotelegrafista wystukiwał jedną z tych wiadomości, i potrzebowała potwierdzenia z zewnątrz? A może starała się znaleźć coś innego, a wskazówka kryła się tutaj, na kartce Maisie? Nie, to niemożliwe. Joanna nie widziała tych zapisków.
— Posłuchaj, Maisie — zaczął Richard. — Czy dzwoniąc do Joanny, powiedziałaś jej o wiadomościach, które znalazłaś?
— Nie. Poinformowałam ją tylko, że je mam. Dwie z nich pokazałam jej wcześniej.
— Które? — Richard oddał dziewczynce listę.
— Tę i tę — pokazała.
— „Przybywajcie szybko. Maszynownia zalana do wysokości kotłów” oraz: „Toniemy. Nic nie słychać z powodu szumu pary”. — Joanna pytała Kit o parę i pożary na Titanicu, które mogły wyjaśniać pojawienie się dymu.
— Pytała cię jeszcze o coś związanego z Titanikiem? — chciała wiedzieć Kit.
— Tak, interesowało ją, czy była tam winda i basen. Ciekawiła ją też Carpathia.
Читать дальше