Charles Stross - Szklany dom

Здесь есть возможность читать онлайн «Charles Stross - Szklany dom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2011, ISBN: 2011, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szklany dom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szklany dom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robin budzi się w szpitalu, stwierdzając, że stracił prawie wszystkie wspomnienia, a chwilę potem odkrywa także, że ktoś próbuje go zabić. Jest XXVII wiek, między gwiazdami podróżuje się bramkami teleportacyjnymi, a narzędziem wojen są sieciowe robaki, cenzurujące osobowości uchodźców i biorące na celownik historyków. Wojna domowa skończyła się, Robina zdemobilizowano, ktoś chce go jednak zlikwidować ze względu na coś, co wiedziała jego poprzednia osobowość. Uciekając przed bezlitosnym prześladowcą i szukając kryjówki, zgłasza się na ochotnika do niezwykłego eksperymentalnego ustroju — Szklanego Domu. Jest on symulacją kultury sprzed Akceleracji, uczestnicy eksperymentu dostają w nim nowe, anonimowe osobowości: wydaje się, że to idealny azyl dla uciekającego postczłowieka. W tym domu, z którego nie da się uciec, Robin przejdzie jeszcze bardziej diametralną zmianę, znalazłszy się na łasce i niełasce eksperymentatorów oraz własnej niezrównoważonej psychiki…

Szklany dom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szklany dom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie mogę sobie pozwolić na porażkę.

Mijają minuty, zanim ruszę się dalej, przekładając jedną rękę za drugą, potem jedną stopę, potem rękę, potem drugą stopę. Powtórzyć pięć razy, odpocząć pięć uderzeń serca. Powtórzyć pięć razy, potem odpocząć — razem dziesięć. Powtórzyć całość jeszcze dziewięć razy i jestem o sto szczebli wyżej w tej rurze tortur. Dręczą mnie okropne myśli. Mogę trafić na plamę smaru i spaść. Albo po prostu… nie dojść na górę. Szczeble są co jakieś dwadzieścia centymetrów. Pokonałam już prawie pięćset — sto metrów. Gdybym spadła, rozbryznęłabym się na dnie. (Oczywiście, obijając się po drodze o szczeble, delikatnie dryfując w szponach siły Coriolisa. Gdybym pamiętała, żeby wziąć ze sobą ciężarek i odpowiednio długi sznurek, mogłabym zgrubnie oszacować, jak duży jest walec habitatu, ale tak daleko nie planowałam). Barki i łokcie bolą mnie jak ściskane w imadle. Wieki całe pchałam i ciągnęłam wajchy tej durnej maszyny do ćwiczeń w piwnicy, ale jest różnica między półgodzinnym ćwiczeniem, a wysiłkiem, od którego zależy życie. Jeśli znów zdarzy mi się fuga, mam przerąbane. Jak wysoko dam radę wejść? Jakie są odległości między pokładami? Jeśli mam pecha, to mogą być całe kilometry…

Nie mogę zawieść; muszę udaremnić ten spisek — jestem to winna pamięci ważnych niegdyś dla mnie Lauro, Iambica-18 i Neuala. Jeśli zapomnę, to będzie tak, jakby tamte wypadki nigdy się nie wydarzyły. Pamięć to wolność.

Sześćset szczebli. Ręce błagają o litość. Mięśnie udowe też nie są za szczęśliwe. Widząc nad sobą kawałek cienia, zaciskam zęby i liczę na zmiłowanie. Zatrzymuję się, dyszę przez chwilę, przypatrując się temu konturowi. Prostokątny, wpuszczony w ścianę. Czy to będzie…? Wspinam się dalej, zawzięcie przekładając jedną dłoń za drugą, aż tam dotrę — w sumie prawie dziewięćset szczebli.

Cień okazuje się wejściem do odchodzącego od drabiny krótkiego korytarzyku o wysokości człowieka. Wchodzi na dwa metry w ścianę i kończy się grubymi, zakrzywionymi, hermetycznymi drzwiami z kołem dociskowym. Dotarłam! Zatańczyłabym z radości, ale ramiona chyba zaraz mi odpadną. Wchodzę do tunelu, przełączam latarkę w tryb lampki, siadam, opieram się o ścianę, zamykam oczy i liczę do stu. Chyba zasłużyłam na to. Poza tym nie wiadomo, co czeka po drugiej stronie drzwi.

Ręce mam jak z gumy, lecz boję się zwlekać. Po paru minutach zmuszam się do wstania i obejrzenia koła. Wygląda na to, że jest w porządku, ale gdy próbuję je przekręcić, ani drgnie.

— Cholera — mruczę.

Niezły kanał. Może gdybym miała jakąś dźwignię… Przypominam sobie o latarce. Wielka aluminiowa rura ze światełkiem na jednym końcu. Wtykam ją między szprychy i napieram całym ciężarem, odpychając się od ściany, wkładając wszystkie siły w próbę przekręcenia koła. Po paru minutach muszę przyznać się sama przed sobą, że nie dam rady. Przychodzi mi do głowy, że konstruktorzy tego habitatu mieli świra na punkcie zabezpieczeń — może nie rusza się dlatego, że z drugiej strony jest próżnia? Albo blokuje się, jeśli jest zbyt duża różnica ciśnień po obu stronach, albo po prostu zbyt długo siedziało w próżni i się zatarło.

— Cholera — mamroczę raz jeszcze.

To może być kolejne z prymitywnych zabezpieczeń Yourdona i Fiorego. Co mi da włamanie do szybu serwisowego, jeśli pozostałe pokłady są otwarte na próżnię? O ile oczywiście w ogóle o tych szybach wiedzą.

Ocieram pot z czoła i opieram się o ścianę.

— W górę czy w dół? — pytam na głos; nikt nie odpowiada.

W dole jest chociaż poziom z powietrzem. W górze… może nie być niczego. Albo cały pieprzony habitat, o którym źli nie mają pojęcia. Mogę wyjść na bulwar miejski Starego Raju albo zaplecze knajpki na Zhang Li. Przy odrobinie szczęścia. O ile te miejsca nie są tylko wytworem mojej wyobraźni.

Wtykam wielką latarkę w pętlę na pasku i ruszam w górę. Jeśli za tysiąc szczebli nigdzie nie dojdę, muszę ponownie przemyśleć swój plan ucieczki. Dwa tysiące szczebli — to będzie prawie pół kilometra. Gdybym wiedziała, że wpakuję się w coś takiego, kupiłabym sobie sprzęt do wspinaczki, kołowrót, chociaż linę, którą mogłabym się obwiązać i odpocząć. Przez moment fantazjuję o rakietowych plecakach i windach. Potem chwytam kolejny szczebel i wspinam się dalej.

Po kolejnych dziewięciuset szczeblach jestem już prawie pewna, że umrę. Ramiona drą się na mnie, a prawe udo zaczyna grozić skurczami. Przystaję, nabieram tchu, serce wali mi jak młotem. Jakbym znowu stała na tamtym urwisku. Ten habitat musi mieć wiele kilometrów promienia — ciążenie wydaje się tutaj takie samo jak na początku. Jestem w rurze z ciążeniem jak na Zjemi i powietrzem: prędkość graniczna wyniesie z osiem metrów na sekundę. Gdybym się puściła, siła Coriolisa starłaby mnie na szczeblach jak na tarce, z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. Zostałaby tylko tłusta czerwona smuga. Jasne, jeszcze dam radę się wspinać, lecz jeśli będę leźć w górę do wyczerpania, to jak potem zejdę? Chociaż, gdy się zastanowić, schodzenie wcale nie jest lepszym wyjściem. Ciężaru nie trzeba dźwigać, ale i tak będę zginać i prostować ten łokieć, który już jest na oko dwa razy taki, jaki powinien być, gorący i pulsujący…

Nad sobą mam kolejną platformę. Dwadzieścia szczebli wyżej. Jakieś czterysta metrów od ziemi.

— Co? — zaczynam gadać do siebie. To niedobrze. Unoszę prawą rękę. Tak. To jest platforma.

Następna rzecz, jaką pamiętam: siedzę na platformie z nogami zwisającymi w przepaść i nie za bardzo pamiętam, jak się tu dostałam. Musiałam mieć kolejną fugę. Wzdrygam się na tę myśl.

Rozglądam się. Taka sama platforma jak poprzednio, łącznie z drzwiami z dociskiem na końcu dwumetrowego tunelu. Co oznacza, że albo mam pieprzonego pecha, albo… no cóż, może chociaż spróbuję otworzyć te drzwi. Jeśli nie zadziałają, odpocznę sobie i potem — albo w górę, albo w dół, orzeł albo reszka. Nie wygląda na to, żebym mogła się jeszcze wspinać, jeśli nie dam zmaltretowanym mięśniom trochę czasu na odpoczynek. A wody ani jedzenia nie wzięłam. Zatem chyba w dół, w dół i w dół, z powrotem w czeluście totalitarnej fantazyjki Yourdona.

Chyba że puszczę się drabiny.

Albo drzwi dadzą się otworzyć.

Zanim do nich podejdę, przeznaczam kilosekundę na odpoczynek. Potem jedną ręką kręcę kołem. Powoli nabiera impetu, po czym wzdychają zastałe uszczelki, a drzwi oddzielają się od futryny i odchylają na bok. Patrzę przez otwór i widzę świat, który moim oczom wydaje się kompletnie niezrozumiały.

Podłoga za drzwiami jest płaska, lekko szorstka, z regularnymi szarawymi przeciwpoślizgowymi wypustkami. Jest pokryta parkietażem Penrose’a, zapewne ułożonym przez kroczący asembler, który pełzł po wewnętrznej powierzchni tego gigantycznego walca, nigdy nie przechodząc dwa razy przez to samo miejsce, i rzygał podłogą. Nad sobą mam szarawy sufit, zakrzywiający się w dużej odległości, tworzący odwróconą nieckę horyzontu. Cienkie diamentowe igły łączą podłogę z sufitem, separując niebo i ziemię. Drzwi, przez które wyszłam, tkwią w podstawie jednej z takich igieł — są olbrzymie i dzielą je olbrzymie odległości.

Zapewne jestem na międzypokładzie, w przestrzeni technicznej pomiędzy zamieszkanymi piętrami, lub jest to pokład, którego jeszcze nie podłączono do bramek T i nie sterraformowano, nie oswojono i nie zasiedlono. Wygląda na to, że przeszłam powyżej kordonu bezpieczeństwa Yourdona, czyli jednego piętra otwartego na próżnię. A gdybym zeszła w dół, znalazłabym… co? Może piętro, gdzie mieszkają eksperymentatorzy, gdzie pracują nad lepszą wersją Osobliwej Żółcieni. Albo, co równie prawdopodobne, jeszcze jeden poziom z próżnią.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szklany dom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szklany dom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Charles Stross - Glasshouse
Charles Stross
Charles Stross - Rule 34
Charles Stross
Charles Stross - Equoid
Charles Stross
Charles Stross - The Jennifer Morgue
Charles Stross
Charles Stross - Accelerando
Charles Stross
Charles Stross - Halting State
Charles Stross
Charles Stross - Singularity Sky
Charles Stross
Charles Stross - The Atrocity Archives
Charles Stross
Charles Stross - The Fuller Memorandum
Charles Stross
Charles Stross - The Clan Corporate
Charles Stross
Charles Stross - The Family Trade
Charles Stross
Charles Stross - The Hidden Family
Charles Stross
Отзывы о книге «Szklany dom»

Обсуждение, отзывы о книге «Szklany dom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x