Charles Stross - Szklany dom

Здесь есть возможность читать онлайн «Charles Stross - Szklany dom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2011, ISBN: 2011, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szklany dom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szklany dom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robin budzi się w szpitalu, stwierdzając, że stracił prawie wszystkie wspomnienia, a chwilę potem odkrywa także, że ktoś próbuje go zabić. Jest XXVII wiek, między gwiazdami podróżuje się bramkami teleportacyjnymi, a narzędziem wojen są sieciowe robaki, cenzurujące osobowości uchodźców i biorące na celownik historyków. Wojna domowa skończyła się, Robina zdemobilizowano, ktoś chce go jednak zlikwidować ze względu na coś, co wiedziała jego poprzednia osobowość. Uciekając przed bezlitosnym prześladowcą i szukając kryjówki, zgłasza się na ochotnika do niezwykłego eksperymentalnego ustroju — Szklanego Domu. Jest on symulacją kultury sprzed Akceleracji, uczestnicy eksperymentu dostają w nim nowe, anonimowe osobowości: wydaje się, że to idealny azyl dla uciekającego postczłowieka. W tym domu, z którego nie da się uciec, Robin przejdzie jeszcze bardziej diametralną zmianę, znalazłszy się na łasce i niełasce eksperymentatorów oraz własnej niezrównoważonej psychiki…

Szklany dom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szklany dom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kolana mam jak z gumy. Opieram się o zewnętrzną ścianę rury, którą dopiero co się wspięłam, i czuję się kompletnie wyczerpana. Patrzę na strop, odległy o niemal pół kilometra, i dostrzegam, jak się zakrzywia i jaki rozległy jest ten fragment rzeczywistości. Są tu nawet chmury, zbierają się wokół wierzchołków niektórych igieł. Powietrze jest lekko wilgotne i pachnie suszonymi drożdżami. Dziwne, monochromatyczne wypukłości podłoża, jak wzgórza i groble, są pewnie zapasami masy, czekającymi, aż zabiorą się za nie wielkie habitatowe asemblery. Próbuję dostrzec końce walca, ale giną we mgle, dziesiątki kilometrów stąd. Światło wydobywa się z tysięcy jaskrawych punkcików na stropie.

Umarłabym tu z głodu, zanimbym gdziekolwiek doszła.

Próbuję przez chwilę odpoczywać, ale niepokój zmusza do działania, więc ruszam. Wiem, że powinnam zatroszczyć się o to zmęczenie, lecz za każdym razem, gdy pomyślę o Kay, albo o konsekwencjach tego, co czai mi się w głowie i (jestem prawie pewna), powoduje te moje zaniki, niewiele mogę zrobić. Mogę tylko trzymać się drabiny i liczyć na to, że na następnym pokładzie będzie coś bardziej obiecującego — prawie kilometr wyżej. Tyle że pewnie nie dam rady tam dojść.

Kuśtykam, oddalając się od drabiny ku najbliższemu wzniesieniu. Może będzie tam jakaś maszyna emocjonalna, z którą da się porozumieć, coś pochodzącego spoza Ustroju YFH, coś, co umożliwi mi kontakt z rzeczywistością. Sprawdzam netlink, ale jest martwy i głuchy, nie wyświetla nic poza niedziałającą, zawieszoną listą punktów członków mojej kohorty. Osobliwa Żółcień, myślę tępo. To dlatego nie słyszę Sama, kiedy mówi „_ _”; system zliczania punktów jest oparty na Osobliwej Żółcieni.

Kilkaset metrów od wzniesienia zauważam oznaki życia. Coś mniej więcej wielkości taksówki, składającego się z luźno połączonych kul i prętów, kuli się na szczycie złoża. Wysuwa w moją stronę rurkowate czujniki, potem zjeżdża z górki, czujniki rozmazują się w opalizujące dyski, na grzbiecie zawirowują konstrukcje z prętów i kul. Kule rosną i cienieją, rozwijając się w kalafiorowate główki, tęczujące dyfrakcyjnie. Przystaję i czekam, aż przyjedzie. Podejrzewam, że to jakiś wyspecjalizowany konstruktor biomów, taki inteligentny ogrodnik. Jeśli będzie wrogi i będzie chciał mnie zabić, nic nie poradzę — równie dobrze mogłabym atakować czołg tępym nożem kuchennym — to jednak jest stosunkowo mało prawdopodobne. Tylko że ta wiedza nie ułatwia mi czekania.

Zbliża się do mnie niebezpiecznie szybko, ale w odległości trzech metrów wyhamowuje.

— Dzień dobry — mówię. — Masz moduł językowy?

Ogrodnik podsuwa się jeszcze bliżej, tak że nade mną góruje. Płatki rozwierają się i zwierają z cichutkim bzyczeniem.

— Kim jesteś i co tu robisz?

Odrobinę się rozluźniam.

— Jestem Robin. — Imię brzmi dziwnie, nieznajomo. — Co to za ustrój?

Brzęczy i cyka do siebie, rozpłaszczając się trochę u góry, jak zaskoczona kobra.

— Dzień dobry, Robin. To nie jest żaden ustrój. To sektor balastowy 89 RADUG-a Żniwiarz nauk. To nie jest biom mieszkalny. Co tu robisz?

Pozaustrój. Jestem na RADUG-u. Co oznacza, że na całym statku jest pewnie tylko jedna bramka długodystansowa, chroniona potężnymi firewallami… Zamykam oczy i staram się nie chwiać na nogach.

— Chcę się skontaktować z władzami, żeby zgłosić poważne przestępstwo. Masową kradzież tożsamości. Jeśli to nie ustrój, to co tu jest?

— Nie jestem uprawniony do przekazywania tej informacji. Jesteś Robin. Muszę cię zapytać: jak się tu dostałaś? Masz objawy fizycznego wyczerpania. Czy potrzebujesz pomocy medycznej?

Próbuję otworzyć oczy, ale powieki nie reagują.

— Pomocy — próbuję wykrztusić.

Potem otwieram oczy i jestem z powrotem na drabinie, zwisam z niej na jednej ręce, stopy dyndają nad otchłanią nieskończonego cylindra, nie ma w nim jednak szczebli, za to w środku jest kolejna rura, upstrzona tysiącami świetlnych punkcików. Coś wyłazi ze ściany i nachyla się nade mną.

— Pomocy — mówię do tego czegoś.

— Powiadomię kwaterę kapitana.

Ciemność.

* * *

Zwycięstwo w ramach lokalnej rozmaitości obwieściliśmy dziesięć mega temu i właśnie dociera do nas ogrom trudu odbudowy. Zapędziliśmy Osobliwą Żółcień z powrotem do pudełka i obaliliśmy oportunistyczne dyktatury, które pod nią wykwitły. Niestety, wojna się nie skończy, dopóki restart nie stanie się niemożliwy. A to już zupełnie inna kwestia.

— Problem polega na tym, że prawie połowa Rządu Tymczasowego gdzieś się rozpłynęła — mówi mi Sanni, teraz bardzo ważny pułkownik. (Jesteśmy na naradzie sztabowej w MilSpace, zatłoczonym, beżowym i bezpiecznie anonimowym). — Aresztowania grubych ryb poszły bardzo dobrze, ale gdzie podziała się reszta? — Jej głos pobrzmiewa niezadowoleniem.

— Nie mogli tak po prostu zniknąć, nie pozostawiając śladów, prawda? — To Al, anielsko cierpliwy posłaniec, który zapewnia naszemu zespołowi badawczemu kontakt z grupą wymagań operacyjnych i działem Interpretacji Otrzymanych Instrukcji w Kwaterze Głównej, którego zadaniem jest interpretacja pytyjskich stwierdzeń rzucanych od czasu przez naszego triumfującego mocodawcę. — Jest masa rachunków do wyrównania.

— Teraz o wiele łatwiej niż kiedyś prześliznąć się między palcami — tłumaczy cierpliwie Sanni. — Kiedy Republika była jednością, można było skutecznie śledzić poszczególne istoty. Kiedy Byt padł, zostało nam milion pozamykanych ustrojów, część nawet nie chce ze sobą gadać. Ich wewnętrzne modele danych nie są zgodne. Może tam tkwić masa niespójności, których nie uda się nam znormalizować.

Chodzi jej o to, że Republika Byt zapewniała dwie zestandaryzowane usługi fundamentalne dla każdej poakceleracyjnej cywilizacji: czas i uwierzytelnianie. Bez czasu nie można mieć pewności, że jeden instrument finansowy nie jest użyty jednocześnie w dwóch różnych miejscach. A bez uwierzytelniania nie można być pewnym, że osoba w ciele A jest właścicielem tożsamości A, a nie uzurpatorem, który ukradł kopię ciała A. Przed erą lotów kosmicznych czas nie był problemem, bo był funkcją geografii, a nie połączeń sieciowych, a śledzenie ludzi było proste, gdyż nie potrafili zmieniać sobie do woli gatunku, płci i wieku. Natomiast od czasów Akceleracji zapobieganie kradzieży tożsamości stało się jedną z podstawowych funkcji władz, jakichkolwiek władz. Nie chodzi tylko o zapobieganie najpoważniejszej zbrodni przeciwko człowiekowi — bez czasu i uwierzytelniania przestają działać takie drobiazgi jak pieniądze i egzekucja prawa.

Teraz, gdy Republika Byt jest w rozpadzie, nie wszystkie ustroje sukcesyjne posługują się tą samą podstawą czasu. Można wśliznąć się w niespójność i zniknąć. Nieszczęsny emigrant może opuścić Ustrój A i wylądować w Ustroju B z innym umysłem sterującym jego ciałem, podczas gdy podróżujące wraz z nim certyfikaty uwierzytelniające dalej będą wskazywać na tę pierwotną tożsamość. Jeśli firewalle bramek A nie ufają sobie nawzajem, masz ogromny problem. Dlatego właśnie zaszyliśmy się w tym ciemnym kubiku w MilSpace i dyskutujemy nad tym, zamiast wrócić do normalnego życia na zewnątrz.

— Z tymi pogrobowcami będzie paskudny problem — dodaje Sanni. — Ci pojedynczy, którzy chcą się poukrywać, to jeszcze pół biedy. Gdzieś się zaszyją, spreparują nową tożsamość, pokasują wspomnienia z wojny, zbudują sobie nowe życie. Cała banda pierdolonych zbrodniarzy pomyśli sobie: kurna, jutro mogę być kim tylko zechcę! Wtedy mamy dylemat, czy jest w ogóle sens ścigać dawnego kolaboranta, jeśli on już nawet nie pamięta, co wtedy robił? Myślę, że tym dezerterom trzeba po prostu dać spokój. Prawdziwa upierdliwość to będą grupy zorganizowane. Jeśli się nie rozproszą i zachowają pamięć, mogą próbować rozpętać to samo jeszcze raz. Paru może wyłapiemy na analizie ruchu sieciowego, ale co, jeśli gdzieś postawią sobie remikser tożsamości? Jeśli będą w stanie namówić dużo czystych istot do wejścia do izolowanego ustroju, gdzie zmieszają się ze zbrodniarzami — ciała wchodzą, ciała wychodzą, a my skąd mamy wiedzieć, co się dzieje w środku? Jeśli mają pod kontrolą firewall, mogą robić na nim różne numery. Taka gra w trzy karty.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szklany dom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szklany dom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Charles Stross - Glasshouse
Charles Stross
Charles Stross - Rule 34
Charles Stross
Charles Stross - Equoid
Charles Stross
Charles Stross - The Jennifer Morgue
Charles Stross
Charles Stross - Accelerando
Charles Stross
Charles Stross - Halting State
Charles Stross
Charles Stross - Singularity Sky
Charles Stross
Charles Stross - The Atrocity Archives
Charles Stross
Charles Stross - The Fuller Memorandum
Charles Stross
Charles Stross - The Clan Corporate
Charles Stross
Charles Stross - The Family Trade
Charles Stross
Charles Stross - The Hidden Family
Charles Stross
Отзывы о книге «Szklany dom»

Обсуждение, отзывы о книге «Szklany dom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x