Najdziwniejsze jest chyba to, że po obaleniu dyktatury punktacji tak niewiele się zmieniło. Dalej zwołujemy regularne zgromadzenia mieszkańców. Nadal żyjemy w małych rodzinnych grupach, jak ortohumanoidzi. Wielu z nas pozostało nawet przy przydzielonych przez Fiorego i Yourdona małżonkach. Ubieramy się jak w ciemnych wiekach, pracujemy jak przedtem, nawet dzieci rodzimy w prymitywny sposób. Czasami.
Ale…
Na naszych zgromadzeniach głosujemy. Nikt nie nosi w głowie punktacji opartej na ukrytej tabeli, którą jakiś zadowolony z siebie badacz może tak kręcić, żeby parafianie skakali mu jak zechce. Nie służymy nikomu za marionetki, nawet naszemu wybranemu w wyborach burmistrzowi. Może i żyjemy w rodzinach jak ortosi, asembler mamy jednak w każdym domu. Przeważnie po prostu nie chcemy być neomorfami. Wielu z nas podczas wojny zbyt długo było żywą bronią. Mamy — i z zapałem wykorzystujemy — nowoczesną technikę medyczną, z bramkami A na każdym kroku. Trudniej wyjaśnić, że pozostaliśmy przy kostiumach i rekwizytach, ale składam to na karb bezwładności. Przedwczoraj widziałam w centrum handlowym centaura-hermafrodytę w kolczudze i bez gaci, i wiecie co? Nikt nawet nie mrugnął okiem. Tolerancyjne z nas teraz towarzystwo. Nie mamy innego wyjścia — nie mamy dokąd pójść, dopóki nie dotrzemy tam, gdzie wiezie nas Żniwiarz nauk.
Jeśli o mnie chodzi, nie muszę już walczyć. Spełniły się wszystkie życzenia tego mojego ja, które się poddało, ale bez żadnych związanych z tym ofiar. A poszczęściło mi się tak bardzo, że łza się w oku kręci na samą myśl.
Mam córkę. Ma na imię Andy, zdrobnienie od Andromedy. Przysięga, że kiedy będzie duża, zostanie chłopcem, choć do okresu dojrzewania brakuje jej jeszcze sześciu lat, a kiedy jej ciało zacznie się zmieniać, może zmieni zdanie. Liczy się to, że żyjemy w społeczeństwie, w którym może zostać kim zechce. Andy wygląda jak losowa fenotypowa krzyżówka Reeve i Sama, a czasami, gdy przy odpowiednim świetle mignie mi jej profil, tracę dech, widząc jego, jak skacze w przepaść. Czy wiedział, że jestem w ciąży, kiedy starannie zatroszczył się, żeby nic mi się nie stało, a potem skoczył? To chyba niemożliwe, choć czasami zastanawiam się, czy czegoś nie podejrzewał.
Andromeda urodziła się w szpitalu, odebrana — tu niespodzianka — przez przemiłą doktor Hantę. Której nie trzeba już przez cały dzień celować w głowę z pistoletu, bo Sanni dała jej wybór: albo przeprogramuje się tak, żeby pozwalać ludziom samodzielnie decydować, co jest dla nich dobre, albo dołączy do Yourdona i Fiorego. Po urodzeniu dziecka wróciłem do postaci Robina — na tyle bliskiej Robina, na ile się to dało osiągnąć naszymi medycznymi programami. Wszyscy ojcowie powinni choć raz w życiu przejść poród siłami natury (to znaczy jako dorośli), ja jednak potrzebowałem znów zostać Robinem — jedyną wersją mnie, która nie ma na rękach krwi niewinnych ludzi.
Teraz jest już późno, Andy śpi na górze. Ja zaś spisuję tę relację, odręcznie na papierze, żeby samemu sobie utrwalić w pamięci te zdarzenia, jak w liście, który ktoś napisał do mnie tak dawno temu, że ledwo pamiętam, jak to było, kiedy nim byłem. Nawet bez operacji pamięci jesteśmy kruchymi istotami, światełkami w ciemności, pozostawiającymi za sobą blednący ślad, gdy zapominamy, kim byliśmy. Właściwie, to za bardzo nie chcę pamiętać, kim byłem przed wojną. Dobrze mi tutaj i spodziewam się żyć tu przez długi czas, dłuższy niż całe moje dotychczasowe, burzliwe życie. Jeśli z jego pierwszej połowy zapamiętam tylko wielką stertę papieru i nękaną wątpliwościami miłość Sama, wystarczy. Jest jednak różnica między niepamiętaniem a umyślnym zapomnieniem. Stąd ten stos kartek.
Ostatnia myśl: naprzeciwko drzemie na kanapie moja żona. Chcę ją zbudzić, bo mam do niej pytanie.
— Jak ci się zdaje, co Sam myślał, kiedy wchodził w ten tunel?
O. Tak, to mi się przyda. Ziewa i odpowiada:
— Skąd mam wiedzieć, mnie tam nie było.
— Ale może się domyślasz?
— Powiedziałabym, że liczył na drugą szansę.
— Tylko tyle?
Wstaje.
— Wiesz, Robin, prawda bywa nudna. Niech to się znajdzie w twoich dziennikach.
— Dobra. Jeszcze jakieś uwagi na koniec? Bo za minutę idę do łóżka.
— Niech pomyślę… — Kay wzrusza ramionami w niezwykle płynnym geście angażującym cztery stawy barkowe. — Nie. Nie siedź długo. — Uśmiecha się leniwie i rusza do schodów, kołysząc biodrami w sposób sugerujący, że ma na myśli coś innego niż tylko sen.
Odkąd przestała być Samem, a uczyniła to natychmiast po panicznym, pośpiesznym backupie w piwnicy biblioteki, jest o wiele szczęśliwsza. Ja tak samo, zapewniam was.
Dobranoc.
Charles Stross
Szklany Dom
Przełożył Wojciech M. Próchniewicz
Wydawnictwo MAG
Warszawa 2011
Tytuł oryginału: Glasshouse
Copyright © 2006 by Charles Stross
Redakcja: Joanna Figlewska
Korekta: Elwira Wyszyńska
Ilustracja na okładce: Irek Konior
Opracowanie graficzne okładki: Piotr Chyliński
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń
Wydawca: Wydawnictwo MAG
ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa
tel./fax 228134743
e-mail: kurz@mag.com.pl
www.mag.com.pl
Warszawa 2011
Wydanie I
ISBN 978-83-7480-202-4
Bishojo (jap.) — piękna, młoda dziewczyna, przedstawiona szczególnie w sposób typowy dla mangi i anime (przyp. tłum.).
Koty Linebargera — nawiązanie do Paula Linebargera, eksperta od wojny psychologicznej, publikującego pod pseudonimem Cordwainer Smith; koty często przewijają się w jego twórczości, a w opowiadaniu The Crime and the Glory of Commander Suzdal występują genetycznie programowane koty. Później w powieści pojawia się jeszcze nazwa firmy Cordwainer Heavy Industries (przyp. tłum.) .
Typ K — rozmnażanie późne, mała liczba potomstwa o dużym prawdopodobieństwie przeżycia (duże ssaki, ptaki); typ R — rozmnażanie szybkie i bardzo duża liczba potomstwa o niskim prawdopodobieństwie przeżycia (bakterie, ryby, gryzonie) (przyp. tłum.) .
Basil Henry Liddell Hart — brytyjski historyk i teoretyk wojskowości; utrzymywał, że na podstawie jego teorii Niemcy opracowały strategię Blitzkriegu; napisał też książkę o brytyjskich czołgach (przyp. tłum.) .
Machinima — technika animacji wykorzystująca mechanizmy graficzne gry komputerowej, sceny „odgrywane” przez postaci wewnątrz gry (przyp. tłum.) .
Ogden Nashville — skrzyżowanie nazwiska poety-humorysty, Ogdena Nasha, z miejscowością Nashville albo nazwiskiem Melville. Z kolei cytowany wierszyk to trawestacja wiersza Antigonish W.H. Mearnsa (przyp. tłum.) .