Robert Silverberg - Ciernie

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Ciernie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1991, ISBN: 1991, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciernie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciernie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ciernie” to pasjonująca powieść znakomitego pisarza SF, jednej z największych gwiazd światowej fantastyki, autora m.in. „W dół, do Ziemi”, „Czasu przemian”, „Umierając żyjemy” i innych głośnych książek.
Autor porusza z głęboką i wnikliwą znajomością najbardziej mrocznych zakamarków duszy ludzkiej temat psychicznego wampiryzmu — dyktatury opartej na manipulacji ludzkim cierpieniem, ale także w wymiarze jednostkowym fascynuje go opis wzajemnego psychicznego pożerania się ludzi, „wysysania” z siebie sił witalnych, wzajemnego samozniszczenia się siebie.
Jeśli jesteś ciekaw:
— co czuje kobieta będąca matką stu tysięcy dzieci,
— czy superman może być nieszczęśliwym potworem,
— kto czerpie radość i rozkosz z bólu
to wszystko możesz odnaleźć w tej niesamowitej powieści.

Ciernie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciernie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wystarczyło mu zaledwie kilka minut wytężonego biegu, żeby ją dogonić. Lona roześmiana i bez tchu zawróciła, kiedy się zbliżył i rzuciła mu się w ramiona. Jego rozpęd spowodował, że przebiegli jeszcze pięć kroków, zanim się przewrócili. Przetoczyli się kilka razy, rękami rozpylając śnieg. Zerwał jej kaptur, zebrał garść śniegu i rzucił jej w twarz. Śnieg rozpuścił się i ściekał po szyi, pod ubranie, między piersiami i po brzuchu. Wrzasnęła z przyjemności i oburzenia.

— Minner, nie! Minner! Nie.

Rzucił w nią śniegiem jeszcze raz, a ona w niego. Wijąc się ze śmiechu wpychała mu śnieg za kołnierz. Był taki zimny, że zdawał się parzyć. Razem tarzali się w śniegu, a w chwilę później trzymał ją w ramionach mocno i przyciskał do powierzchni tego kontynentu bez życia. Długo nie wstawali.

Rozdział 22

Odtąd przeklęta melancholia

Tej nocy znowu obudził się z krzykiem. Lona spodziewała się tego. Przez większą część nocy nie spała, leżąc obok niego w ciemności i czekając, kiedy nieustępliwe demony znowu go dopadną. Zauważyła, że przez większą część wieczoru był zamyślony i smutny. Dzień upłynął dość przyjemnie, poza tym przykrym zgrzytem na samym początku. Lona żałowała tego wyznania, które uczyniła, choć to właśnie Chalk skłonił ją, żeby się do niego zbliżyła. Przynajmniej nie wypaplała tego, że to Nikolaides pomyślał o daniu mu kaktusa w prezencie, że to Nikolaides podyktował jej ten mały liścik. Teraz wiedziała, jaki efekt by to wywołało. Wyznanie, że Chalk obiecał zdobyć dla niej dzieci, było głupie. Teraz widziała to wyraźnie. Było jednak za późno, żeby odwołać to, co powiedziała. Odzyskał równowagę po tej chwili pełnej napięcia. Walka na śnieżki, wędrówka po lodowych bezdrożach. Lona przeraziła się, kiedy stwierdziła, że stracili z oczu hotel. Widziała dokoła tylko białą równinę. Nie było drzew rzucających cień, nie było ruchu słońca, który wskazywałby kierunek, nie mieli kompasu. Przeszli już wiele mil wśród tego płaskiego krajobrazu.

— Czy będziemy mogli wrócić? — spytała.

Burris skinął głową.

— Jestem zmęczona. Chciałabym już wracać.

W rzeczywistości wcale nie czuła się zmęczona. Przestraszyła się tylko, że zgubią się na tej równinie. Zawrócili, a przynajmniej Burris tak twierdził. Ten nowy kierunek niczym nie różnił się od poprzedniego. Kilka stóp od nich coś ciemniało pod śniegiem. Martwy pingwin, wyjaśnił Burris, a Lonę przebiegł dreszcz. Wkrótce jednak hotel w cudowny sposób pojawił się przed nimi. Jeżeli teren był tu zupełnie płaski, to dlaczego hotel zniknął? Burris wyjaśnił, jak wyjaśniał już setki razy (ale tym razem znacznie cierpliwszym tonem), że świat nie jest tu idealnie płaski, ale wypukły prawie tak samo, jak w każdym innym miejscu i wystarczy przejść tylko niewiele mil, aby znajome cechy krajobrazu zniknęły za horyzontem, tak jak zniknął hotel.

Hotel jednak znów się pojawił, a apetyty mieli ogromne, więc zjedli obfity lunch suto zapijany piwem. Tu nikt nie pił zielonych koktajli z pływającymi żyjątkami. Piwo, ser, mięso — to było właściwe jedzenie w kraju wiecznej zimy.

Po południu jeździli motorowymi saniami. Najpierw pojechali na biegun południowy.

— Wygląda tak samo, jak wszystko dookoła — stwierdziła Lona.

— A czego się spodziewałaś? Masztu w pasy wystającego ze śniegu?

Znowu stał się sarkastyczny. Zauważyła żal w jego oczach, który pojawił się zaraz po tej złośliwej uwadze, i pomyślała sobie, że nie chciał jej urazić. To była jego naturalna cecha. To wszystko. Może odczuwał ból, prawdziwy ból, który powodował, że stawał się agresywny.

W rzeczywistości jednak biegun różnił się od pustki polarnego płaskowyżu. Stały tu budynki, a wokół tego dna Ziemi wytyczono krąg o średnicy około dwudziestu jardów, który był nienaruszalny. W pobliżu odtworzono namiot norweskiego podróżnika Roalda Amundsena, który przybył tu saniami w psim zaprzęgu sto czy dwieście lat temu. Pasiasta flaga powiewała nad ciemnym namiotem. Zajrzeli do środka.

Nic. Nie opodal stał mały budyneczek z bali.

— Dlaczego z bali? — spytała Lona. — Przecież chyba nie ma drzew na Antarktydzie?

Po raz pierwszy jej pytanie było wnikliwe. Burris roześmiał się. Budynek poświęcono pamięci Roberta Falcona Scotta, który dotarł do bieguna po Amundsenie i w odróżnieniu od Norwega zmarł w drodze powrotnej. Wewnątrz zgromadzono pamiętniki, śpiwory i różne przedmioty należące do podróżników. Lona przeczytała plakietkę. Scott i jego ludzie nie zmarli tu. Zdarzyło się to wiele mil stąd, gdy wyczerpani i osaczeni przez zimowe burze, usiłowali dotrzeć do bazy. To, co zebrano tutaj, było zrobione na pokaz. Sztuczność tej wystawy nie podobała się Lonie i wydawało się jej, że nie podobała się również Burrisowi.

Jednak stanie na samym biegunie zrobiło na nich duże wrażenie.

— Cały świat leży na północ od nas — powiedział Burris. — Wisimy u samego dołu. Wszystko jest ponad nami, ale nie spadniemy.

Roześmiała się. Jednakże świat w jej oczach nie wyglądał wcale niezwykle. Ziemia dookoła rozciągała się na boki, a nie w górę czy w dół. Starała się wyobrazić sobie świat takim, jaki widać z promu kosmicznego, w kształcie kuli wiszącej na niebie i siebie mniejszą niż mróweczka, wiszącą u dołu z nogami ku górze i głową zwróconą ku gwiazdom. Wydawało się jej to niezbyt sensowne. Niedaleko od bieguna znajdował się bufet, przykryty śniegiem, nie rzucał się w oczy. Burris i Lona wypili po kubku parującej czekolady.

Nie odwiedzili podziemnej bazy naukowej położonej o kilkaset jardów dalej, choć gości tam mile widziano.

Brodaci naukowcy spędzali tam cały rok badając magnetyzm, pogodę i inne zjawiska. Ale Lona nie chciała już nigdy w życiu wejść do jakiegokolwiek laboratorium. Wymieniła spojrzenia z Burrisem, a on skinął głową.

Przewodnik odwiózł ich z powrotem do hotelu. Było już zbyt późno, żeby wybrać się na Lodowiec Szelfowy Rossa. Jechali jednak jeszcze ponad godzinę na północny zachód w kierunku łańcucha górskiego, który zdawał się wcale nie przybliżać i dotarli do tajemniczego, ciepłego miejsca, gdzie ziemia pozbawiona była śniegu, a pokryta jedynie jakąś czerwoną substancją i warstwą alg. Otaczające skały pokrywał nalot żółtozielonych porostów. Lona dopytywała się o pingwiny, ale powiedziano jej, że o tej porze roku trudno je spotkać w głębi lądu.

— Pingwiny to ptaki wodne — wyjaśnił przewodnik — pozostają na wybrzeżu i wyruszają w głąb lądu tylko po to, by składać jaja.

— Ale mamy przecież lato. Właśnie powinny wysiadywać jaja.

— Nie. One składają jaja w środku zimy. Małe pingwiny rodzą się w czerwcu i lipcu. Są to najciemniejsze i najzimniejsze miesiące roku. Jeśli chce pani zobaczyć pingwiny, powinna pani wybrać się na wycieczkę do Ziemi Adeli. Tam je pani zobaczy. Wydawało się, że w czasie długiej drogi powrotnej saniami Burris jest w dobrym nastroju. Żartował z Lony w dobroduszny sposób i nawet zatrzymał sanie, żeby mogli poślizgać się na gładkim, lodowym zboczu. W miarę jednak, jak zbliżali się do hotelu, Lona dostrzegła zachodzącą w nim zmianę. Wyglądało to, jak gdyby zapadał zmrok, a przecież na biegunie trwał właśnie wieczny dzień. Burris spochmurniał. Twarz mu zakrzepła, przestał śmiać się i żartować. Kiedy wchodzili do budynku przez podwójne drzwi, wyglądał już jak figura wykuta z lodu.

— Co się stało? — zapytała.

— Kto mówi, że coś się stało?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciernie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciernie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Pope of the Chimps
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Ciernie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciernie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x