— To wcale nie nastąpiło nagle — wtrącił Caseway. — Proces ciągnął się przez całe wieki.
— Nie — przejął inicjatywę Richard. — Tak przypuszczają ludzie, którzy sądzą, że to musiało stać się w taki właśnie sposób, bo wiele spośród tych cywilizacji nie miało ze sobą żadnych związków, więc nie powinny były wyginąć równocześnie. Ale to wyglądało tak, jakby ktoś znienacka wyłączył światło.
Caseway zastanawiał się przez chwilę.
— Epidemie.
— Może. Jakakolwiek była tego przyczyna, stary porządek runął i już nigdy się nie odrodził. Dwa i pół tysiąca lat później ta rasa przestała istnieć.
— No cóż. — Caseway założył nogę na nogę i poskrobał się po kostce. — Może to czynnik Toynbee’ego. Ich rasa uległa samowyczerpaniu.
— To nie jest wyjaśnienie.
— Richardzie… — Caseway zawahał się na moment. — Ja też bardzo chciałbym wiedzieć, co wydarzyło się na Quraquie. Ale wisi nad nami potop. Nie mamy czasu na akademickie subtelności.
— Co za potop?!
Caseway przez chwilę był wyraźnie poruszony.
— Powiedz mi — rzucił — jaką widzisz dla nas przyszłość? Dla ludzkości?
— Zawsze jakoś dawaliśmy sobie radę. Jestem optymistą.
— Obawiam się, że mam nad tobą przewagę: czytałem twoje książki, a w nich często mówisz o przyszłości. To dość szczególne u archeologa, jak mi się wydaje. Nie, nie, bez protestów, proszę. Nie ufam tak bardzo przyszłości, jak ty. A może tylko jestem większym realistą. Mamy teraz niemal nieograniczoną władzę. Mamy też za sobą doświadczenia ostatnich dwu wstrząsanych konwulsjami stuleci. Ile przyniosły nam dobrego? Ty i ja mamy się dobrze. Ale przerażająca liczba ludzi nadal umiera z głodu, zniszczenia środowiska okazały się w większości nieodwracalne, a populacja zbliża się do poziomu z czasów Zapaści. — Patrzył w zadumie w swój kieliszek. — Udało nam się wyeliminować wojny jako takie, ale tylko dlatego, że cała broń należy do Legii. A Polacy nadal nienawidzą Rosjan, Arabowie nienawidzą Żydów, a Lud Chrystusowy nienawidzi wszystkich dookoła. Jest tak, jakbyśmy się niczego nie nauczyli.
— I jedynym rozwiązaniem będzie stworzenie utopii na Quraquie.
— Tak. Starannie wyselekcjonujemy niewielką grupkę. Stare animozje pozostawimy za sobą. Zaczniemy wszystko od nowa. Ale zaczniemy ze świadomością tego, czego zdołaliśmy się już nauczyć. Tylko w ten sposób możemy mieć jeszcze przed sobą jakąś przyszłość. Bo na Ziemi z pewnością już nie.
Richard wzruszył ramionami.
— To pomysł stary jak świat, Normanie. Ale nawet jeśli przyznam ci rację — po co ten wielki pośpiech? Dlaczego by nie poczekać, nie sprawdzić, czego możemy się nauczyć od Quraquy? A dopiero potem sterraformować wszystko w diabły?
— Bo wtedy może już być za późno.
— Nonsens.
— Wcale nie. Posłuchaj: pierwszy krok, który podejmiemy już za kilka tygodni, to stopienie lodowców na biegunach. Od tego momentu musi upłynąć co najmniej pięćdziesiąt lat, zanim pierwszy członek pionierskiej kolonii będzie mógł postawić stopę na tej planecie. Pięćdziesiąt lat, Richardzie! Środek naszego wieku. A jak myślisz, co tu się będzie wtedy działo?
— Kto to wie?
— Faktycznie, kto? Czy będą panowały stabilne warunki polityczne? Czy będą na to pieniądze? Czy jeszcze będzie istniała odpowiednia technika? — Caseway potrząsnął głową. — Nasi eksperci przewidują następną Zapaść już za trzydzieści lat. Czas pracuje tym razem przeciwko nam. Będziemy mieli dużo szczęścia, jeżeli już teraz uda nam się cokolwiek przeprowadzić. Stworzyć i zaludnić nowy świat. A jeśli tego nie zrobimy, podejrzewam, że skończymy tak samo jak twoi Quraquatczycy.
— To stary schemat — zostawimy za sobą dawne animozje. To wam się nie uda, chyba że znajdziecie jakiś sposób na to, żeby pozostawić za sobą także i naturę ludzką. A ty, w imię tej aberracji, jesteś skłonny poświęcić potężne źródło wiedzy. — „Niech diabli porwą tego faceta razem z jego aroganckim uśmieszkiem”. — Zgodnie z twoją przesłanką zawsze przecież będą jakieś inne światy. Dlaczego by nie okazać trochę więcej cierpliwości? Dlaczego by nie poczekać na świat, którego nie trzeba terraformować?
— A czy możesz mi zagwarantować odkrycie przyzwoitego siedliska w ciągu następnego półwiecza?
— Zagwarantować? Oczywiście, że nie. Ale istnieją na to duże szansę.
— A może nie miałbyś nic przeciwko temu, żebyśmy osiedlili się na Inakademeri? I wykopali stamtąd Noków?
Richard wstał.
— Przykro mi widzieć u ciebie taką determinację.
— A mnie u ciebie taką tępotę. Ale masz rację: jestem zdeterminowany. Muszę dopilnować, żebyśmy dostali jeszcze jedną szansę. I musisz zrozumieć, że to może być nasze ostatnie otwarte okno. Spóźnimy się, wycofamy, żeby ocalić kilka garnków na Quraquie, a ktoś znajdzie już lepsze zastosowanie dla naszych pieniędzy. A kiedy to się zdarzy, gra będzie skończona.
— To nie żadna gra! — Richard walnął szklaneczką o stół, aż się roztrzaskała. Wypuścił z ręki resztki szkła i wymamrotał jakieś przeprosiny.
Caseway położył chusteczkę na rozlanym winie.
— Nic nie szkodzi — powiedział. — Mówiłeś, że…?
— Norman — Richard rzucił wszystko na jedną szalę — w Świątyni Wiatrów dokonano prawdopodobnie przełomowego odkrycia.
Caseway pokiwał głową.
— Jakiego rodzaju to odkrycie?
— Mamy dowody, że doszło do kontaktu między Quraquatczykami a Twórcami Monumentów. Caseway uniósł brwi. „Trafiony”.
— Jakiego rodzaju dowody?
Richard pokazał mu zdjęcie reliefu z Tullem.
— Trudno powiedzieć o tym coś pewnego — oznajmił Caseway. Wyciągnął dłoń ponad ramieniem Richarda i pustynia zniknęła. Siedzieli w skromnym, wyłożonym boazerią pokoju, w którym poza tymi fotelami i stoliczkiem nie było prawie nic więcej. — Oczywiście to i tak nic nie znaczy. Zawsze znajdzie się dobry powód, żeby wszystko odwlec. — Zmrużył oczy. — Pieniądze. Względy polityczne. Obietnica, że w przyszłym roku uzyskamy lepsze zaplecze techniczne. Śledziłeś może debaty nad tym, czy mamy moralne prawo naruszyć pozaziemski ekosystem? Komitet Zwykłej Ludzkiej Przyzwoitości niemalże zdołał nas wykosić, bo naruszaliśmy boski plan wobec Quraquy. Jakikolwiek by on był. — Zmarszczył brwi. — Wiem, o czym mówisz. Do pewnego stopnia nawet się z tobą zgadzam. I mówię ci, gdyby to ode mnie zależało, poleciałbym na Nok, przejął go, a Świątynię zostawił tobie.
Później, kiedy Richard przesłuchiwał taśmę z tej rozmowy, ostatnia uwaga przyprawiła go o dreszcz, ponieważ wyszła od człowieka, którego prawie zaczynał lubić.
INFOSIEĆ
TORNADO W TEKSASIE — 17 ZABITYCH
Druga w ciągu ośmiu dni trąba powietrzna zrównuje z ziemią Austin Modpark
EGZEKUCJA HANNIMANA W TENNESSEE
Skazany za zabójstwo 38 osób do końca wszystkiemu zaprzecza
Niewielkie grupki protestują przed więzieniem
WE WŁOSZECH SZEŚCIORO OSKARŻONYCH W SPRAWIE PANARABSKIEJ
Prezesowi Courleone Chemicals grozi dwadzieścia lat
(szczegóły wewnątrz numeru)
BEN-HASSAN ZAPRZECZA OSKARŻENIOM O PRODUKOWANIE BRONI BIOLOGICZNEJ
Twierdzi, że Unia Panarabska buduje fabryki chemiczne o przeznaczeniu pokojowym
Oskarża o spisek Mosad
„SIOSTRA SANDWICZ” ODBIERA LEGIĘ HONOROWĄ
Francuzi pełni uznania dla zasług amerykańskiej zakonnicy, która przywiozła do Paryża dostawy żywności w czasie klęski głodu
Читать дальше