Jack McDevitt - Boża maszyneria

Здесь есть возможность читать онлайн «Jack McDevitt - Boża maszyneria» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Boża maszyneria: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Boża maszyneria»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Loty międzygwiezdne i odkrycia innych zamieszkanych światów rozpoczęły drugi złoty wiek dla archeologów. Wśród licznych odkryć najbardziej frapującą zagadkę stanowią Wielkie Monumenty, rozsiane po kilkunastu planetach naszego ramienia galaktyki. O rasie zwanej Twórcami monumentów nic jednak naukowcom nie wiadomo, poza tym, że ich cywilizacja stała na bardzo wysokim poziomie. Do rozwiązania tej tajemnicy dąży uparcie grupa archeologów.

Boża maszyneria — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Boża maszyneria», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Tędy proszę. — Kobieta otwarła przed nim kolejne drzwi i natychmiast oślepiło go słoneczne światło. Nie było to niemrawe majowe słoneczko Wirginii ani nawet nie meksykański środek lata. To było pozaziemskie słońce. Nagie, oślepiająco białe światło. Kobieta wręczyła mu przeciwsłoneczne okulary.

— Witam, doktorze Wald — zza rozżarzonej bieli dobiegł go czyjś głęboki, konkretny i pewny siebie głos.

Wejście niemal blokowała piaskowa wydma. No jasne — to hologram. Richard przeszedł wprost przez wydmę (naruszył tym reguły gry) i wkroczył na pustynię. W pokoju była klimatyzacja. Płaska piaszczysta łacha ciągnęła się aż po horyzont.

Nie opodal w jednym z dwóch klubowych foteli siedział przy stoliku kawowym Norman Caseway. Przed nim stała otwarta butelka burgunda i dwie szklaneczki, jedna napełniona do połowy.

Był nieźle ubrany: czerwona marynarka, krawat, nienagannie odprasowane ciemnoniebieskie spodnie. Oczy ukryte za ciemnymi szkłami okularów. Za nim wyrastała z pustyni Skała Holtzmyera.

Caseway napełnił szklankę Richarda.

— Mam nadzieję, że nie ma pan mi za złe, iż zacząłem bez pana.

Byli na Pinnacle. Skała Holtzmyera wyglądała jak gigantyczna, wymyta z gleby cebula, zakorzeniona pośród piasków. Wznosiła się na jakieś trzydzieści metrów — osiem pięter. Oryginał złożono z pojedynczych kamieni, tak doskonale do siebie dopasowanych, że miejsca złączeń można było dostrzec dopiero przy bardzo uważnym przyjrzeniu się. Obiekt ten datowano na prawie milion lat. Arnie Holtzmayer, który niemalże potknął się o niego dwadzieścia dwa lata temu, był najmniej kompetentnym ze wszystkich zawodowców, jakich znał Richard. Gdyby piasku było trochę więcej, Arnie już by jej nie dojrzał.

Zamiary jej twórców pozostają dotąd nieodgadnione. Lita skała z czterema wewnętrznymi komorami, do których w żaden sposób nie można się dostać. Były puste i nie prezentowały sobą żadnego geometrycznego porządku.

— Co pan czuł, kiedy przybył pan w to miejsce? — Głos Casewaya wyrwał go gwałtownie z zamyślenia.

— Czułem jego wiek — odparł Richard po chwili zastanowienia. — Czułem, że jest tak strasznie stare.

— Nie wspomina pan o tym w swojej książce.

— Nie sądziłem, że to może mieć jakieś znaczenie.

— Pisał pan dla szerokiej publiczności. O konstrukcji, która na Pinnacle wydaje się zupełnie odosobniona. Nikt nie wie, w jakim celują wzniesiono. Ani też nic innego na jej temat. O czym tu jeszcze można było pisać, jeśli nie o własnych odczuciach?

Ta książka to „Północ na Pinnacle”. Richard rozpisywał się o strukturze materiałów budowlanych, o zmianie kolorystyki niedaleko szczytu budowli, która wskazywałaby na to, że przed jej ukończeniem nastąpiła długa zwłoka. Poczynił kilka obserwacji na temat geometrii całej konstrukcji i wysnuł kilka supozycji z faktu, że stała w zupełnym odosobnieniu. Prześledził geologiczną historię gruntu, na którym ją wzniesiono, wykazując, że w czasach, kiedy ją budowano, było tam prawdopodobnie coś w rodzaju prerii. Przedstawił wykresy mówiące o tym, jak długo spoczywała zagrzebana w ziemi. A także opisał ostatnio panujące warunki atmosferyczne, które odsłoniły ją dla Arniego.

— Sam chciałbym tam polecieć któregoś dnia. — Caseway podniósł się z fotela i wyciągnął ku niemu dłoń. — Milo mi pana poznać, doktorze Wald. Cieszę się, że znalazł pan czas, żeby tu zajrzeć.

Richard rozmyślał właśnie o różnych nieścisłościach tego hologramu. Nie da się popijać wina w pobliżu Skały Holtzmyera. Z drugiej zaś strony, kiedy lata temu sam tam stał wśród porywów wiatru i przyciskał dłonie do spękanego kamienia, od upału chroniło go pole Flickingera. Piasek grzechotał, uderzając o siłową otoczkę, a wiatr ze wszystkich sił próbował go przewrócić. Podobnie jak Caseway, nigdy nie był tam naprawdę.

— Tak. No cóż, muszę z panem porozmawiać. — Richard był z natury towarzyski. Pomimo upływu lat, co z reguły czyni wielu ludzi cynikami, wierzył, że z każdym da się rozsądnie podyskutować. Ujął więc wyciągniętą ku niemu dłoń i ciepło uścisnął.

Caseway był niewysokim, krępym mężczyzną około pięćdziesiątki. Przypominał Richardowi poznanego kiedyś arcymistrza szachowego, człowieka o niesłychanej wręcz powściągliwości. Ściśle przestrzegał wszelkich norm dobrego wychowania, a sposobem bycia sugerował, że jest człowiekiem o wysokim morale i że obaj świetnie o tym wiedzą. W jego głosie czuło się pełne zaangażowanie, a Richard zrozumiał, że nie ma do czynienia z oportunistą. Norman Caseway postrzegał siebie jako dobroczyńcę własnej rasy.

— Proszę, niech pan siada. — Gospodarz odwrócił swój fotel tak, by siedzieć twarzą w twarz z gościem. — Zakładam, że chce pan rozmawiać o projekcie „Nadzieja”.

Z miejsca przeszedł do rzeczy. Richard skosztował burgunda.

— Wygląda na to, panie Caseway, że między nami narosły pewne nieporozumienia.

— Przyjaciele mówią do mnie Norman. A w tym, co powiedziałeś, tkwi pewien podtekst, Richardzie. Richard założył ręce.

— Wolałbym, żeby sprawy potoczyły się inaczej.

— Bez wątpienia. Ja także. Chyba wiesz, że Horner działał za moimi plecami. Próbował pociągać za polityczne sznurki.

— Ed chciał dobrze. Może nie przyszło mu do głowy, żeby po prostu poprosić.

— Sądzę, że potrzeba mu nowych doradców. — Caseway zapatrzył się daleko w pustynię. — Czy kiedykolwiek słucha ciebie?

— Czasami.

— Powiedz mu, że gdybym miał możliwość wyświadczyć mu tę przysługę, na pewno bym to zrobił. Gdyby zechciał zwrócić się bezpośrednio do mnie. I porozmawiać.

— Mówi pan właśnie, że i tak nie zrobiłoby to różnicy.

Caseway zacisnął wargi.

— Najmniejszej — potwierdził. — W zaistniałych okolicznościach naprawdę nie mam innego wyboru jak tylko kontynuować to, co zacząłem.

— Rozumiem.

— Jeśli to pana pocieszy, nie sprawia mi to żadnej przyjemności. Doskonale rozumiem archeologiczną wartość Quraquy. I mam niejakie pojęcie o tym, co utracimy. Ale mieliście do dyspozycji dwadzieścia osiem lat na tej planecie…

— Jak na ludzkie życie, to długi czas, panie Caseway. Ale to ledwie chwila, kiedy próbuje się odtworzyć historię całego świata.

— Oczywiście — uśmiechnął się na uparte „panie Caseway” Richarda, ale nie zechciał poczuć się urażony. — W każdym razie, na nas także się naciska. Nie możemy dowolnie zmieniać sobie harmonogramów. — Pociągnął łyk burgunda. — Jakież to musi być cudowne miejsce, ten Pinnacle. Zastanawiam się, jacy byli.

— W końcu zdołaliśmy się tego dowiedzieć. Możemy już przedstawić kilka rozsądnych przypuszczeń. Wiemy, że wierzyli w życie pozagrobowe. Że szczególnie cenili sobie górskie szczyty i morski brzeg. Że udało im się całkowicie wyeliminować wojny. Wiadomo nam nawet co nieco na temat ich muzyki. Chwała Bogu, nie musimy się martwić, że jakaś korporacja sprzątnie nam ten świat sprzed nosa.

— Rozumiem. — Caseway sprawiał wrażenie szczerze zasmuconego. — Zazdroszczę panu. Nie znam nikogo, kto pracowałby w równie interesującej dziedzinie. W jednej chwili chętnie wyświadczyłbym panu tę przysługę, gdybym tylko mógł.

— Byłoby to z korzyścią dla nas wszystkich. — Richard wolałby znaleźć się w jakimś innym miejscu, z dala od tego żaru. Wolałby móc patrzeć Casewayowi w oczy. Żeby podkreślić wagę chwili, zdjął okulary.

— Ostatni z tubylców na Quraquie wymarli najpewniej gdzieś około naszego siedemnastego wieku. Tylko oni pozostali — rozrzuceni po całym globie w zamierających miastach — z żywej i kwitnącej sieci różnych cywilizacji, która pokrywała cały glob ledwie trzy tysiące lat temu. Nie wiemy, co się z nimi stało. Wszystkie bardzo szybko upadły. Nikt nie wie dlaczego. Według naszych standardów, były technologicznie zacofane. A to powinno pomóc im przetrwać, ponieważ wciąż pozostawali blisko własnych korzeni, nie mieli problemów, z którymi my musimy się dziś borykać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Boża maszyneria»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Boża maszyneria» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jack McDevitt - The Moonfall
Jack McDevitt
Jack McDevitt - POLARIS
Jack McDevitt
Jack McDevitt - SEEKER
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Coming Home
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Cauldron
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Ancient Shores
Jack McDevitt
Jack McDevitt - A Talent for War
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Firebird
Jack McDevitt
libcat.ru: книга без обложки
Jack McDevitt
Jack McDevitt - Eternity Road
Jack McDevitt
Jack McDevitt - The Devil's Eye
Jack McDevitt
Отзывы о книге «Boża maszyneria»

Обсуждение, отзывы о книге «Boża maszyneria» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x