Walter Williams - Aristoi

Здесь есть возможность читать онлайн «Walter Williams - Aristoi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1977, ISBN: 1977, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Aristoi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Aristoi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gabriel jest Aristosem, członkiem kasty wybrańcow, stojących na czele ludzkiego społeczeństwa. Na planecie którą zbudował, poddani czczą go niczym boga, ale w elektronicznym świecie Hiperlogosu jest jednym z wielu Aristoi, wcale nie najważniejszym. Pewnego dnia odkrywa coś, co zagraża całej rasie ludzkiej — gdzieś w galaktyce ukrywa się Aristos odszczepieniec, który oszalał. Gabriel musi go zniszczyć ,albo on zniszczy panujący we wszechświecie ustalony porządek. Walter Jon Williams to jeden z najciekawszych amerykańskich pisarzy science fiction, zdobywca wielu prestiżowych nagród. Jest postrzegany jako odnowiciel „twardej” odmiany fantastyki i uznawany za jednego z najbardziej błyskotliwych autorów ostatniej dekady.

Aristoi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Aristoi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie założyłaby tego stroju, gdyby chodziło jej wyłącznie o wzbudzenie twojego podziwu —zauważył Deszcz po Suszy.

Gabriel wsadził ręce do obszernych kieszeni swej haftowanej szaty i udawał, że przygląda się dużemu Sądowi ostatecznemu. Oceniał kontrast między precyzyjną rzeźbą ciała Zhenling a spadającymi do piekła różowymi rubensowskimi grzesznikami.

— Połowa z tych ludzi jest potępiona — powiedział. — Pozostali przyjmują swój los raczej z ulgą niż z poczuciem szczęścia. Co za marnotrawstwo. Chyba my, Aristoi, spisujemy się lepiej od Jahwe.

Zhenling stanęła przed nim i spojrzała na obraz. — Jeśli rozpatrzymy to w aspekcie ilości ludzkiego materiału, miał mniej roboty.

— Przyznaję — odparł Gabriel.

Stanął za nią i zrobił to, do czego Deszcz po Suszy przynaglał go od pewnego czasu: łagodnie objął ją w talii i pocałował u nasady szyi. Poczuł na wargach zachęcające ciepło nierzeczywistego ciała, więc znów je pocałował w ponętny cień obojczyka. Wiosenna Śliwa przesłała Zhenling oneirochroniczne łaskotanie.

— Cierpliwości — powiedziała, uwalniając się z jego objęć.

— „Podczas gdy we mnie ta miłość roślinna rosłaby wolniej, niż rosnąć powinna”.

Spojrzała na niego przez ramię.

— Nie sądzisz, że to nieco pospolite?

Wzruszył ramionami.

— Ale dość celne. Przynajmniej nie ciągnąłem tego „aż do Skrzydlatego Rydwanu Czasu minionego”.

— Chciałabym jednak wiedzieć, czy przypadkiem nie zwariowałeś.

Poczłapała do sąsiedniej sali. Deszcz po Suszy popchnął tam również Gabriela, który się nie opierał.

— Jak rozumiem, to teoria Astoreth — rzekł.

— Od czasu naszej ostatniej rozmowy byłeś bardzo zajęty — odparła. Wokół niej hulali chłopi z alegorycznej scenki rodzajowej Brouwera w tonacji brązowo-beżowej. — Przygotowałeś swój statek, zebrałeś załogę, odbywasz wiele potajemnych rozmów, na dwuosobowych balach tańczysz tanga z tymi i owymi…

— Chcę się we właściwy sposób pożegnać.

— Na litość boską, nie jesteś Magellanem. Nadal będziesz zaczepiony w oneirochrononie. — Uniosła brew. — Prawda?

— Tak.

— To dlaczego… — Zamilkła, starając się dobrać słowa. (— Mowa jej ciała świadczy o frustracji —zameldował bez potrzeby Augenblick). — Zakładasz własną sieć tachliniową. Czemu? — dokończyła.

— Skąd o tym wiesz? — Gabriel był lekko zdziwiony.

Ściągnęła brwi.

— Wymagało to trochę szperania… musiałam pogrzebać w nie obrobionym materiale. Ale od tego są reno.

Po takiej rewelacji paranoidalne wycie Mataglapa zostało stłumione i Mataglap zamilkł.

— Zacząłeś budować tę konstrukcję jeszcze przed wypadkiem Cressidy, chciałeś z nią porozmawiać, ale teraz rozszerzasz sieć. Ma obecnie niesamowite rozmiary. Ilu kanałów będziesz używał?

— Jeszcze nie wiem.

Zhenling podeszła do niego bliżej. Patrzyła mu prosto w oczy.

— Ktoś mógłby powiedzieć, że to działania wywrotowe — rzekła. Cała Logarchia opiera się na wolnym dostępie do wszelkiej informacji. Każda transakcja, każda rozmowa jest zapisana w Hiperlogosie. Nawet dane, zamknięte teraz Pieczęcią, wcześniej czy później zostaną udostępnione. Ktoś budujący niezależną sieć poza Logarchią może zostać uznany za buntownika. Wycofujesz się z życia obywatelskiego naszej republiki.

Gabriel wytrzymał jej wzrok. Przekazał Horusowi sterowanie twarzą, by nic nie dało się z niej wyczytać.

— Ariste, czy to jedyna narzucająca ci się interpretacja faktów? Zhenling lekko pokręciła głową.

— Nie — odparła.

Przygryzła wargę. Albo dopuściła do tego, by wyglądało tak, jakby przygryzała wargę. Augenblick i tak zapiał z radości.

— Montuję własną sieć tachlinii — oznajmiła.

— Jak sobie życzysz, Ariste — powiedział starannie dobranym bezbarwnym tonem.

— Kiedy skończę, będziemy sobie mogli naprawdę prywatnie porozmawiać.

— Owszem.

— Powiesz mi, co się dzieje?

Gabriel pozwolił, by jego skiagénos odsunął się od niej i popłynął do sąsiedniej sali. Jedwabne spodnie szeleściły — miły subtelny oneirochroniczny efekt.

— Nie, nie powiem — odrzekł.

— Bo sądzisz, że grozi mi niebezpieczeństwo?

— Nie. Bo sam nie wiem, co się dzieje.

— Czy wiesz już, gdzie się udajesz na tę swoją wycieczkę? — Szła za nim. — Masz w planie jakieś konkretne miejsce?

— Runda po okolicy. Może odwiedzę Ziemię 2. Nigdy tam fizycznie nie byłem.

— Może wpadłbyś do mnie?

— Bardzo bym chciał — odparł bez przekonania.

Nie uważał jej za członka spisku, ale nie mógł tego całkowicie wykluczyć. Starał się więc nie powiedzieć jej za wiele.

Był już w kolejnej sali. Cofnięcie w czasie, do Breughla Starszego. Przystanął przed Krainą szczęśliwości, gdzie rycerz, kupiec i wieśniak turlali się po ziemi zdziwieni własnym obżarstwem, a jedzenie samo wchodziło im na talerze i czekało, aż je pochłoną.

Podeszła Zhenling i stanęła z tyłu.

— To my, prawda? — powiedziała cicho. — To Logarchia. Wszystko jest doskonałe, znane, łatwe, wszystkiego jest w bród. I nie ma powodu, by to zmieniać.

— Jeśli wszyscy chcą być szczęśliwi, po co im w tym przeszkadzać? — rzekł Gabriel.

— Szczęście ma rozmaite odcienie. Dlaczego przedkładać jedno nad drugie?

— Ja tego nie robię. Wybór należy do jednostki. W domenach, gdzie panują inne obyczaje, potępiamy zarządzających tam Aristoi.

Zmarszczyła czoło.

— „Potępiamy” to zbyt mocne określenie. „Wyrażamy dezaprobatę” po cichu i dyskretnie.

— Co proponujesz w zamian?

Przyszło mu na myśl kilka możliwości: instytucjonalna nietolerancja, naciski typu „wygrażanie pięścią”, w odpowiedzi militaryzacja, zimna wojna, wojna toczona cudzymi rękami, prawdziwa wojna. Legiony sklonowanych osobników o wypranych mózgach prą naprzód, dysponując bronią grawitacyjną i najnowszymi modelami nano atakującego.

Bardzo prawdopodobny rozwój wypadków.

— Na początek chciałabym powiększyć pulę ludzkich genów oznajmiła Zhenling.

— Ale już przecież to robimy — rzekł Gabriel zdziwiony, odwracając się do niej. — Przystosowujemy ludzi do różnych warunków. Kosmos, ocean, nawet góry i doliny. Zajmujemy się eliminacją chorób dziedzicznych, powiększamy wskaźnik inteligencji, ciało ludzkie czynimy bardziej efektywnym…

Uniosła dłoń.

— Aristosie, posłuchaj tego, co sam wygadujesz. Owszem, dokonujemy adaptacji do szczególnych środowisk, ale w całości ludzki materiał genetyczny jest mniej zróżnicowany niż dwa tysiące lat temu.

— Wiele zostało stracone razem z Ziemią 1, owszem.

— Nie o to mi chodzi. Jedną ze stałych cech naszego gatunku jest to, że nigdy nie wybieramy swych własnych genów. W starożytności geny mieszały się przypadkowo. Od tamtych czasów nasi rodzice, a w pewnych przypadkach państwo, wybierają dla nas zestaw genów. Sami możemy je potem zmienić za pomocą nano, ale to jest skomplikowane, obarczone ryzykiem i kosztowne.

Oddech i ton głosu są silniejsze niż normalnie —meldował Augenblick. — Oczy lekko rozszerzone, mięśnie szczęk i karku napięte, głowa wysunięta do przodu jak broń. Ona to wszystko mówi z głębokim przekonaniem.

Nareszcie prawdziwa Zhenling —radował się Deszcz po Suszy.

— Rozumiem, Ariste — rzekł Gabriel.

— Teraz jednak, gdy rodzice mogą wybierać geny dla swych dzieci, cóż wybierają? Inteligencja, to zawsze. Nie potrafimy zagwarantować, że dziecko będzie geniuszem czy Aristosem, ale może być błyskotliwe. Odporność na choroby, krzepa fizyczna, cechy zewnętrzne sprawiające miłe wrażenie estetyczne. W porządku. Ale co tracimy?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Aristoi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Aristoi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Walter Williams - The Picture Business
Walter Williams
Walter Williams - The Rift
Walter Williams
Walter Williams - Praxis
Walter Williams
Walter Williams - Rozpad
Walter Williams
Walter Williams - Wojna
Walter Williams
libcat.ru: книга без обложки
Walter Williams
Walter Williams - City on Fire
Walter Williams
Walter Williams - Conventions of War
Walter Williams
Walter Williams - The Sundering
Walter Williams
Walter Williams - The Praxis
Walter Williams
libcat.ru: книга без обложки
Walter Williams
Отзывы о книге «Aristoi»

Обсуждение, отзывы о книге «Aristoi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x