Był tak świetnie zaopatrzony w fantastyczny materiał informacyjny, że mógł z powodzeniem ściszyć głos, kiedy obwieszczał, że jednooka, złotozęba kobieta była niegdyś jego żoną i że Malachi Constant przyprawił mu rogi.
— Apeluję do was teraz, byście z pogardą przyjrzeli się jej życiu, tak jak od dawna już z pogardą śledzicie żywot Malachiego Constanta — zachęcał dobrodusznie Rumfoord z wyżyn drzewa. — Wywieście ją, jeśli wola, obok Malachiego Constanta. Wywieście ją zamiast chwostu przy zasłonach albo innym urządzeniu.
Występki Beatrycze to grzechy oziębłości — rzekł Rumfoord. — Jako młoda kobieta uznała się ona za tak świetnie wychowaną, że z obawy, by się nie pobrudzić, nie robiła absolutnie nic, ani też nie pozwalała innym dotknąć się choćby małym palcem. Dla młodej Beatrycze życie było zbyt pełne zarazków i wulgarności, aby je mogła nazwać choćby znośnym.
My, dzieci Kościoła Boga Doskonale Obojętnego, potępiamy ją bez pardonu za to, że nie godziła się wystawić swej wyimaginowanej czystości na próbę życia, tak samo jak potępiamy Malachiego Constanta za to, że lubował się w brudach życia.
Każdym swym gestem Beatrycze Rumfoord dawała światu do zrozumienia, że pod względem intelektualnym, moralnym i fizycznym dokładnie odpowiada wyobrażeniu Boga o ulepszonej wersji istoty ludzkiej i że reszta ludzkości potrzebować będzie następnych dziesięciu tysięcy lat, aby jej dorównać. Raz jeszcze mamy przed sobą przykład osoby pospolitej i pozbawionej wyobraźni, która się podlizuje Panu Bogu. Sugestia, jakoby Bóg Wszechmogący kochał i podziwiał Beatrycze za jej niedotykalskie maniery, jest co najmniej tak samo dyskusyjna, jak sugestia, że Bóg Wszechmogący życzył sobie, aby Malachi Constant był bogaty.
Pani Rumfoord — zaapelował Winston Niles Rumfoord z wyżyn drzewa. — Zapraszam teraz panią i jej syna, abyście śladem Malachiego Constanta udali się na statek, którego stacją przeznaczenia jest Tytan. Czy miałaby pani ochotę powiedzieć nam coś przed odjazdem?
Zapadła długa cisza, podczas której matka i syn zbliżyli się do siebie i, ramię przy ramieniu, spojrzeli na świat całkowicie odmieniony w świetle ostatnich rewelacji.
— Czy zamierza pani przemówić do nas, pani Rumfoord? — zapytał Rumfoord z wyżyn drzewa.
— Tak — odparła Beatrycze. — Powiem krótko. Wierzę, że wszystko, co pan o mnie powiedział, jest prawdą, ponieważ kłamie pan bardzo rzadko. Ale gdy syn mój i ja wejdziemy na tamtą drabinę, nie zrobimy tego ani dla pana, ani dla pańskich idiotycznych gapiów. Zrobimy to dla siebie… sobie samym i wszystkim, którzy chcą popatrzeć, udowodnimy, że nie boimy się niczego. Serca nasze nie będą krwawić rozstając się z tą planetą. Budzi ona w nas dokładnie takie samo obrzydzenie, jakie my, pod pańskim przewodem, w niej budzimy.
Nie przypominam sobie dawnych dni, kiedy byłam panią tej posiadłości, kiedy nie robiłam absolutnie nic i nie znosiłam, aby mnie dotykano. Ale w chwili, gdy mi pan powiedział, że taka właśnie byłam, pokochałam siebie z całej duszy. Rodzaj ludzki to nędzne szumowiny, cała Ziemia jest taka, i pan też.
Beatrycze i Chrono pośpiesznie minęli pomosty i rampy, dotarli do drabiny i wspięli się na jej szczyt. W drzwiach statku bez słowa powitania otarli się o Malachiego Constanta. Zniknęli w środku.
Constant podążył za nimi i wspólnie przyjrzeli się wnętrzu.
Stan wnętrza zaskoczył ich — tak jak zaskoczyłby, i to przede wszystkim, dozorców posiadłości. Pozornie niedostępny na szczycie kolumny, na poświęconym terenie patrolowanym przez strażników, statek kosmiczny był najwyraźniej areną jednej lub może kilku szaleńczych prywatek.
Wszystkie prycze były rozbebeszone. Materace pomięte i powgniatane w góry i doły. Pościel poplamiona szminką i pastą do butów.
Smażone małże chrupiąco rozłaziły się pod stopami.
Po całej podłodze walały się: dwie litrowe butelki po Górskiej Poświacie, jedna półlitrówka Pociechy Południa i dwanaście puszek po piwie — wszystko puste.
Na białej ścianie przy drzwiach widniały wypisane szminką dwa imiona: „Bud i Sylwia”. A z osłony głównego lewarka na środkowym pulpicie zwisał czarny biustonosz.
Beatrycze pozbierała butelki i puszki po piwie. Wyrzuciła je przez właz. Zdjęła biustonosz i wywiesiła go na zewnątrz, czekając pomyślnego wiatru.
Malachi Constant, pośród westchnień, potrząsania głową i żałoby po Stony Stevensonie, zatrudnił swe stopy w roli szczotek do zamiatania. Zepchnął smażone mięczaki w pobliże włazu.
Chrono siedział na pryczy, pocierając talizman.
— Jedźmy już, mama — rzekł z wysiłkiem. — Jedźmy, bo zacznę wrzeszczeć.
Beatrycze puściła biustonosz. Prąd powietrza porwał go i przeniósłszy ponad tłumem, zawiesił na drzewie sąsiadującym z tym, na którym siedział Rumfoord.
— Żegnajcie czyści, mądrzy i przemili ludzie — powiedziała Beatrycze.
Rozdział 12
Dżentelmen z Tralfamadorii
„Mówiąc punktualnie — do widzenia”.
Winston Niles Rumfoord
Saturn ma dziewięć księżyców, z których największym jest Tytan.
Tytan jest niewiele tylko mniejszy od Marsa.
Tytan jest jedynym księżycem w Systemie Słonecznymi który posiada atmosferę. Otacza go mnóstwo tlenu do oddychania.
Atmosfera Tytana przypomina atmosferę na tyłach ziemskiej piekarni w wiosenny poranek.
Tytan posiada w swoim jądrze naturalny piec chemiczny, który zapewnia stałą temperaturę powietrza. Temperatura powietrza na Tytanie wynosi sześćdziesiąt siedem stopni Fahrenheita.
Na Tytanie znajdują się trzy morza, każde o powierzchni równej ziemskiemu jezioru Michigan. Wody wszystkich trzech mórz są orzeźwiające i czyste jak szmaragd. Morza noszą następujące nazwy: Morze Winstona, Morze Nilesa, Morze Rumfoorda.
Znajduje się tam również archipelag dziewięćdziesięciu trzech sadzawek i jezior — czyli czwarte morze w stadium powstawania. Archipelag nosi nazwę Basenów Kazaka.
Morze Winstona, Morze Nilesa, Morze Rumfoorda i Baseny Kazaka łączą się z sobą trzema wielkimi rzekami. Rzeki te, wraz z dopływami, są kapryśne — szumne, niespokojne i rozczłonkowane. Kaprysy ich zależą od niesfornie zmiennych wpływów ośmiu pozostałych księżyców, a także od przytłaczającego wpływu Saturna, którego masa dziewięćdziesięciopięciokrotnie przewyższa masę Ziemi. Nazwy rzek brzmią: Rzeka Winstona, Rzeka Nilesa i Rzeka Rumfoorda.
Są tam lasy, łąki i góry.
Najwyższą górą jest Szczyt Rumfoorda, wysokości dziewięciu tysięcy pięciuset sześćdziesięciu jeden stóp.
Tytan oferuje możliwość obejrzenia niezrównanego obrazu najpiękniejszego zjawiska w Systemie Słonecznym — pierścieni Saturna. Owe oszałamiające obręcze mają średnicę czterdziestu tysięcy mil przy grubości niewiele większej niż grubość ostrza żyletki.
Na Tytanie pierścienie te noszą nazwę Tęczy Rumfoorda.
Saturn zakreśla krąg wokół Słońca.
Czyni to raz na dwadzieścia dziewięć i pół ziemskiego roku.
Tytan zakreśla krąg wokół Saturna.
W rezultacie Tytan zakreśla spiralę wokół Słońca.
Winston Niles Rumfoord i jego pies Kazak byli zjawiskami falowymi. Pulsowali w odkształconych spiralach, które poczynają się na Słońcu, a kończą na Betelgeuzie. Ilekroć jakieś ciało niebieskie przecinało ich spirale, Rumfoord i jego pies materializowali się na tym ciele.
Z nie zbadanych dotychczas przyczyn spirale Rumfoorda, Kazaka i Tytana dokładnie się na siebie nakładały.
Читать дальше