Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Wszystko będzie dobrze — zwróciła się do niego Elena po rosyjsku i poklepała go po ramieniu.
Ktoś musiał zadzwonić pod numer alarmowy, gdyż po chwili przyjechały trzy radiowozy. Ku memu zaskoczeniu milicjanci nie zwrócili nawet uwagi na poszkodowanego, tylko z tupotem rozbiegli się po chodniku, szukając winnego. Gdy się zorientowali, że jestem cudzoziemcem, zajęli się tłumem gapiów, którzy stali dookoła. W końcu otoczyli Aleksieja, oskarżając go, że potrącił tego człowieka. Chory mężczyzna, który zdążył już całkowicie odzyskać przytomność, usiłował wyjaśnić, że Aleksiej wcale go nie potrącił, tylko udzielił mu pomocy, lecz milicjanci nie zwracali na niego uwagi. Zażądali od Aleksieja dokumentów i kazali mu dmuchać w alkomat. Potem wdali się z nim w zajadłą kłótnię, która trwała piętnaście minut. W końcu, gdy doszli do wniosku, że wszystko jest w porządku, zadowoleni wrócili do radiowozów i odjechali. Chory podziękował nam i wsiadł do ambulansu, który zjawił się tymczasem, a my wróciliśmy do blazera.
Kiedy ruszyliśmy, Aleksiej wyjaśnił, dlaczego miał takie opory, by się zatrzymać.
— W Rosji tak jest zawsze — tłumaczyła jego słowa Elena. — Nie ma znaczenia, czy tamtego faceta w ogóle ktoś potrącił, czy nie. Kiedy zjawiają się gliny, muszą znaleźć winnego i nie ma dyskusji.
Na szczęście Aleksiej jako były pułkownik drogówki potrafił się wybronić. Ale przeciętnego moskwianina taki akt miłosierdzia mógłby kosztować siedem lat więzienia. Tutaj każdy o tym wiedział.
Właśnie taka była Rosja.
Dotarłem na mecz tenisowy, ale choć bardzo się starałem, nie potrafiłem zapomnieć o tym incydencie. A gdybyśmy się nie zatrzymali? Prędzej czy później jakiś samochód nie skręciłby w bok i leżący na jezdni mężczyzna mógłby odnieść poważne obrażenia albo zginąć. Przyszło mi do głowy, że zapewne każdego dnia podobne rzeczy dzieją się w całej Rosji i ta myśl przyprawiła mnie o dreszcz. Taki przewrotny scenariusz nie ograniczał się jednak do bezpieczeństwa na drodze. Dotyczył wszystkich dziedzin życia — biznesu, nieruchomości, służby zdrowia, szkolnictwa. Wszędzie, gdzie działo się coś złego, ludzie woleli się nie mieszać w obawie o własną skórę. Nie byli pozbawieni ludzkich odruchów, lecz obawiali się, że za udzielenie pomocy zamiast nagrody spotka ich kara.
Być może powinienem uznać ten incydent za omen. Może powinienem był zająć się w Rosji własnymi interesami, a nie walczyć z korupcją w spółkach, w które inwestowałem. Ale wierzyłem, że mogę w czymś dopomóc. Ponieważ nie byłem Rosjaninem — milicjanci mnie zignorowali, gdy tylko usłyszeli, że mówię po angielsku — byłem przekonany, że mogę dokonać rzeczy, na które żaden Rosjanin w podobnej sytuacji nie miał przyzwolenia.
To wyjaśniało, dlaczego po sukcesie naszej kampanii w sprawie Gazpromu postanowiłem ścigać korupcję w innych wielkich spółkach, których akcje znajdowały się w naszym portfelu. Zająłem się spółką JeES, państwowym przedsiębiorstwem energetycznym, i państwowym bankiem oszczędnościowym Sbierbank. Jak w przypadku Gazpromu, kilka miesięcy zajęło mi zbadanie, w jaki sposób dokonywano kradzieży. Wynikom moich śledztw nadawałem formę łatwo przyswajalnych prezentacji, które przekazywałem międzynarodowym mediom.
Podobnie jak w przypadku Gazpromu, kiedy cała kampania osiągała temperaturę wrzenia, do akcji wkraczał rząd Putina, żeby zademonstrować swoją władzę.
Gdy ujawniłem, że prezes zarządu JeES próbował sprzedać oligarchom majątek swojej spółki po znacznie zaniżonych cenach, Kreml tymczasowo zawiesił sprzedaż aktywów. Kiedy oskarżyłem Sbierbank i jego radę dyrektorów o sprzedaż tanich udziałów osobom ze swoich kręgów przy wykluczeniu akcjonariuszy mniejszościowych, rząd rosyjski zmienił przepisy, zakazując takich nadużyć.
Od razu nasuwa się pytanie, dlaczego Władimir Putin pozwolił mi na to wszystko. Otóż przez pewien czas nasze interesy się pokrywały. Gdy w styczniu 2000 roku Putin przejął obowiązki głowy państwa, został prezydentem Federacji Rosyjskiej, ale faktyczną władzę prezydencką sprawowali oligarchowie, lokalni gubernatorzy i zorganizowane grupy przestępcze. Od chwili objęcia urzędu stało się dla niego sprawą najwyższej wagi odebranie władzy tym ludziom i przywrócenie jej Kremlowi — lub raczej, ściśle rzecz ujmując, wzięcie jej we własne ręce.
Putin wyznawał polityczną zasadę, która głosiła: „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”, i w zasadzie moja kampania przeciwko korupcji dawała mu pretekst, by uderzyć w politycznych przeciwników, z czego regularnie korzystał.
Byłem tak zaabsorbowany swoimi sukcesami i niespodziewanymi zyskami, jakie osiągał fundusz, że nie zdawałem sobie z tego sprawy. Naiwnie sądziłem, że Putin kieruje się interesem kraju i rzeczywiście pragnie oczyścić Rosję.
Wielu ludzi pytało, czemu oligarchowie po prostu mnie nie zabili za ujawnienie ich korupcji. To dobre pytanie. W Rosji ludzie ginęli za dużo mniejsze przewinienia. W tym społeczeństwie bezprawia wszystko mogło się wydarzyć i często do tego dochodziło.
Uszedłem z życiem nie dlatego, że ktoś żywił respekt wobec prawa, lecz dzięki paranoi. Rosja jest krajem opartym na teoriach konspiracyjnych. Ludzie tworzą mnóstwo różnych koncepcji, usiłując coś wytłumaczyć, ale żadna z nich nie jest prosta ani przejrzysta. Dla przeciętnego Rosjanina było niepojęte, że jakiś skromny Amerykanin, który znał zaledwie kilka słów po rosyjsku, mógł w pojedynkę rzucić się na najbardziej wpływowych oligarchów w Rosji. Jedyne sensowne wyjaśnienie było takie, że muszę działać w imieniu kogoś potężniejszego. Ponieważ każda z moich potyczek prowadziła do interwencji rządu, większość ludzi przypuszczała, że stoi za mną sam prezydent. Było to jednak niedorzeczne. Nigdy w życiu nie spotkałem się z Putinem, ale ponieważ wszyscy podejrzewali, że jestem „jego człowiekiem”, nikt nie ważył się mnie tknąć.
Następstwem moich kampanii i interwencji Putina była spektakularna poprawa kondycji funduszu. Do końca 2003 roku wartość Hermitage wzrosła o 1200 procent od najniższego punktu. Zrekompensowałem wszystkie straty, jakie ponieśliśmy w 1998 roku. Zajęło to pięć lat i wymagało nadludzkich wysiłków, ale osiągnąłem zamierzony cel, wyciągając swoich klientów ze straszliwego kryzysu. Zrehabilitowałem się, a poza tym miałem wrażenie, że odkryłem idealny model biznesu — nie tylko zdobywałem mnóstwo pieniędzy, ale również przyczyniałem się do tego, aby w Rosji było lepiej. Na świecie niewiele jest takich profesji, które pozwalają zarówno się wzbogacić, jak i czynić dobro, a ja pracowałem w jednej z nich.
Wydawało się, że wszystko to jest zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe, ale tak było. W pewien sobotni ranek w październiku 2003 roku, kiedy ćwiczyłem na bieżni w swoim mieszkaniu, oglądając CNN, na pasku u dołu ekranu pojawiła się sensacyjna wiadomość, że Michaił Chodorkowski, prezes Jukosu i najbogatszy człowiek w Rosji, został aresztowany.
Zeskoczyłem z bieżni, wytarłem pot z czoła i pognałem do kuchni, gdzie Elena przygotowywała śniadanie.
— Słuchałaś wiadomości?! — krzyknąłem, wciąż jeszcze łapiąc oddech.
— Tak, właśnie słucham radia. To niewiarygodne.
— Jak myślisz, co teraz będzie?
— Nie wiem. Nie wyobrażam sobie, żeby go nie wypuścili do poniedziałku. W Rosji bogaci ludzie nie spędzają aż tyle czasu w areszcie.
Aresztowanie oligarchy wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Na krótką metę byłby to silny cios dla rosyjskiego rynku i mój fundusz mógłby ponieść straty, gdyby Chodorkowski spędził za kratkami choćby kilka dni. Jednak z bardziej długofalowej perspektywy, gdyby jakimś cudem pozostał w więzieniu i byłby to początek represji wobec oligarchów, Rosja miała szansę stać się normalnym krajem. Koniec końców byłby to pomyślny obrót wydarzeń nie tylko dla mojego funduszu, ale dla wszystkich obywateli tego kraju.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.